Po to obdarzamy naszych Kapitanów zaufaniem, żeby móc zaufać decyzjom przez Nich podejmowanych.

Ale my o tym nie wiemy i nam za to nie placa.
Catz

Nigdy nie mialem zadnego Kapitana do obdarzania go zaufaniem

A mnie sie wydaje , że należy przyjąć, iz decyzje podjęte przez Kapitana są decyzjami adekwatnymi do sytuacji.
Każdy będąc Kapitanem swojej jednostki odpowiada przede wszystkim za życie członków swojej zalogi - za jacht w dugiej kolejności.
Ja osobiście chylę głowę przed Kapitanem Rzeszowiaka - sam nie chciał bym znaleźć sie w takiej sytuacji i nie chciałbym musieć podejmowac takich decyzji.
On tam mial sztorm 12 B, część załogi rannych, zlamany maszt ...
Oceniam, że decyzję ktora podjął była SŁUSZNĄ decyzja bo to byla Jego decyzja podjęta na miejscu.
Nas tam nie było !!!
Była to Jego decyzja jako Kapitana jednostki podjęta na miarę warunków wówczas tam panujących i naprawde nie nam ją oceniać.
Pzdr
Kocur

[Rzeszowiak jest tylko jachtem i zastanawianie się czy kapitan podjął słuszną decyzję....przy kilku osobach rannych, jest oburzające.

Z daleka może słabiej widać, ale chyba mieli płynąć Islandia-Wyspy Owcze-Szkocja-Islandia?

decyzję ktora podjął ... bo to byla Jego decyzja ... Jego decyzja jako Kapitana

Oburzać to się można na wygłaszane kategoryczne opinie w rodzaju powinien postąpić tak lub inaczej itp. Wszelkie mędrkowanie bez znajomości tego co się działo na jachcie jest niepoważne

(...)

Rzeszowiak jest tylko jachtem i zastanawianie się czy kapitan podjął słuszną decyzję....przy kilku osobach rannych, jest oburzające.

Zanim zaczniesz dalej obrażać innych wkładając im w usta słowa, których nie powiedzieli, to przeczytaj chociaż ten wątek kilka stron wstecz

Najważniejsze jest zdrowie załogi, bez względu na okoliczności i jacht. Wypadek to wypadek, na lądzie i na morzu. Reszty dowiemy się lub nie, potem, z orzeczenia Izby Morskiej.

Moim zdaniem pisanie na forum, ciągłe analizowanie warunków, w których podjął decyzję o opuszczeniu jachtu ( min: ile trwała reanimacja, czy załoga wiedziała, że I oficer nie żyje), niczego nie wnosi i jest nie na miejscu.

Kto tam jest teraz kapitanem?

Czy wiadomo co z jachtem, ostatecznie się stało?

Jak sądzisz, zdążą z tym do następnego etapu?

Nie zdążą, trzeba jeszcze ten jacht zreperować.

Rozumiem, że przeprowadziłeś inspekcję i znasz zakres niezbędnych napraw.

Pojawił się artykuł "Co dalej z Rzeszowiakiem?"

Możesz Olek coś o uszkodzeniach napisać?

Mam nadzieje ze i Rzeszowiak idac ze Stavanger zawita do Flekkefjord

To i kawke wypijemy.

Mam nadzieje ze i Rzeszowiak idac ze Stavanger zawita do Flekkefjord

Jak nie zawiniecie to wam zrobie zla prase ( zarcik taki )

Namówimy Cypisa