Niezależnie od tego co podpisał uważam, że prowadzenie (dowodzenie) jachtem po spożyciu jest niedopuszczalne.

_________________
Pozdrawiam
Leszek Dmochowski

Odświeżyłem właśnie dla przypomnienia (gdyby ktoś nie śledził dziennika ustaw) że teraz już nawet pół piwa nielzia.
Ani wieczorem do knajpy portowej, bo się nazajutrz będzie miało te 0,2-0,5. Nie masz to jak relaksowy urlop na zieziorkach.
A pomieszkać przez wakacje na utce, gdzie i barek jest - stocznia przewidziała - lubiąc do obiadu wino?
Dlaczego ma kto dyktować, jeszcze pod groźbą a karą, co mogę przy moim stole.

Wybacz. Wypicie jednego piwa jak dla mnie nie jest nadużyciem.

_________________
Pozdrawiam
Leszek Dmochowski

U nas ludzie mają skłonność do popadania w przesadę: albo zalewają się w trupa - albo ogłaszają "miesiąc trzeźwości". Albo uważają że prowadzić wszelkie wehikuły można tylko w stanie absolutnej trzeźwości - albo prowadzą zapruci na amen. Dlaczego w krajach, w których obowiązują wyższe limity - nikt nie robi tragedii z kieliszka do obiadu - a z drugiej strony, kierowcy (i żeglarze) zazwyczaj nie upijają się nadmiernie kiedy mają prowadzić? Może właśnie dlatego, że tam nie traktuje się ich jak niegrzeczne dzieci - tylko jak rozsądnych dorosłych?

Może tak jednoznaczniej, żebym nawet ja zrozumiał - uważasz, że gdy zniesie się limity spożycia, to kierowcy, skipperzy itd. od następnego ranka nie będą tykali kieliszka???

Jak to mówił kpt. Stankiewicz? Czy nie "...Chryste, znaczy, cierpliwości..."?

_________________
silnych wiatrów, małych fal...
Grzegorz "el Szaman" Roman
http://www.bluewateracademy.com

Uważasz że policyjne kontrole ścigające relaksujących się we wakacje na jeziorku - coby legitymować, utki rewidować i alkomatem testować - to główna atrakcja żeglarstwa?

Jak to mówił kpt. Stankiewicz?
Tak jest, panie Kapitanie.
http://www.mmszczecin.pl/artykul/kolizj ... id,tm.html

Nie zniesienie, a podniesienie limitów. Tak, żeby jedno piwo czy kieliszek wina nie były problemem.
Podpowiedzcie, bo nie wiem: od ilu lat można prowadzić utkę do 7,5 m bez patentu? Zawsze warto mieć na pokładzie jakiegoś odpowiednio dużego dzieciaka.

_________________
Aniołek, kurła, aniołek.

Zdecydowanie nie są atrakcją! Ale też zdecydowanie nie podobałoby mi się, gdyby pijany np. "kierowca" skutera wjechałby mi w burtę...
Coż, każdy ma prawo do własnego zdania... Ja po prostu pływając czy prowadząc samochód nie piję, i już. I w trakcie rejsów nie życzę sobie mieć nawalonej załogi!

_________________
silnych wiatrów, małych fal...
Grzegorz "el Szaman" Roman
http://www.bluewateracademy.com

daj sie temu dzieciakowi napić, on zaczyna a Ty już dużo masz za sobą

_________________
pozdrowienia piotr

Grzesiu, nigdy nie wjechał mi w burtę żaden pijany, nawet wtedy, kiedy jeszcze kontrole odbywały się bez alkomatów.
Za to paru trzeźwych próbowało

IMO nie w kontrolach rzecz, a w edukacji, znaczy zapobiegać, nie karać.

_________________
noone

Sęk w tym, że stan nietrzeźwości rozciągnięto na "po użyciu" Co oznacza kieliszek wina do obiadu i 0,025 promila. To twoim zdaniem nawalony sternik czy załogant?

A to już nie ze mnie cytat był
I kto mówi o "nawalonych", skoro idzie o 'po użyciu alkoholu' (0,2-0,5), zatem nawet po użyciu dnia poprzedniego?
Nie mam nic przeciwko by patrole pilnowały bezpieczeństwa i sprawdzały 'stwarzających zagrożenie'. Niech to właśnie robią, miast zajmować się czym innym...

Propagowanie prohibicji może ktoś i uznawać za słuszne, albo moralne, czy cuś; pytanie tylko dlaczego ma to robić policja wodna.

Czy te przepisy mają zastosowanie tylko do śródlądzia, czy do polskich obszarów morskich także?
Gdzie będą te "parkingi strzeżone", na plażach?

Dawniej wolno było od trzynastej a teraz od 12 NM

Stefan paczaj no na gipiesa czy już można odpalać flachę!

_________________
Aniołek, kurła, aniołek.

POPIERAM, POPIERAM! A przynajmniej pierwszą część...
Problem mam tylko w jednym: skoro SAMOkontrola nie działa zbyt skutecznie, to tych, którzy edukować się nie chcą, to co? Olać? Nagradzać?

Czy 0,5 to dużo? Niestety różnie. Jednemu nie utrudnia życia, drugiemu i owszem. Więc co? Indywidualne orzeczenie komisji antyalkoholowej (albo proalkoholowej ), ile dany pacjent może?

A tak w ogóle to chyba nie rozumiem problemu... Alkohol jest dla ludzi, nic przeciwko temu nie mam. Tylko czy MUSI być łączony z prowadzeniem pojazdu? A nie można sobie pożeglować bez gorzały? Napić się można wieczorem, przy pomoście, dlaczego nie? Tylko znowu pytanie: czy to musi być natychmiast tyle, że jeszcze następnego dnia odczuwa się skutki? Dlaczego trzeba się od razu uwalić tak, że nastepnego dnia ledwo się widzi a łeb odpada? Nie dam sobie wmówić, że to dlatego, że smakuje... Jak ktoś "przedawkuje", to i tak chyba nie bardzo czuje smak
Skacowanego pacjenta tak samo goniłbym od steru/kierownicy, jak nawalonego...

Ale ja to dziwny jestem...

_________________
silnych wiatrów, małych fal...
Grzegorz "el Szaman" Roman
http://www.bluewateracademy.com

Świetnie obrazujesz moją tezę o skłonności do popadania w przesadę!