Akcja ratunkowa na Atlantyku kierowana z 800 kilometrów
Na Atlantyku uratowano ostatniej nocy szóstkę wioślarzy, którzy próbowali przepłynąć z Maroka na Barbados. Ich łódź przewróciła się do góry dnem i rozbitkowie salwowali się ucieczką na tratwie ratunkowej, zawiadamiając ośrodek kontroli rejsu przez telefon satelitarny.
11-metrowa łódź "Sara G" miała pokonać dystans z Afryki na Wyspy Karaibskie w ciągu 30 dni. Wysoka fala przerwała tę podróż 27. dnia. Członkowie załogi to pięciu Brytyjczyków i jeden Irlandczyk. Najstarszy ma 45 lat, najmłodszy 26. Akcję ratunkową koordynował ośrodek ratownictwa morskiego w Falmouth w Kornwalii, odległy o 800 kilometrów od miejsca wypadku. Rozbitków podjął przepływający w pobliżu statek Nord Taipei płynący pod flagą Panamy. Przypuszczalnie 9 lutego zejdą na ląd w Gibraltarze.
Wywrotka "Sary G" to kolejny taki wypadek wioślarzy, którzy próbują pokonać Atlantyk. W grudniu dwóch innych Brytyjczyków zostało uratowanych po 10 dniach dryfowania na tratwie ratunkowej, kiedy ich łódź zatonęła na wzburzonym morzu 750 kilometrów od Wysp Kanaryjskich.
Dwa tygodnie temu 26-letni Brytyjczyk Andrew Brown przepłynął samotnie łodzią wiosłową z Teneryfy do Barbadosu w ciągu 40 dni, ustanawiając transatlantycki rekord.
Organizatorzy podkreślali, że więcej ludzi stanęło na Księżycu niż przepłynęło samotnie Atlantyk tylko z napędem na wiosła.http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,11061781,Akcja_ratunkowa_na_Atlantyku_kierowana_z_800_kilometrow.html