Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 1 gru 2024, o 12:06




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 129 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: 3 sty 2013, o 16:31 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 lip 2009, o 20:59
Posty: 4260
Podziękował : 93
Otrzymał podziękowań: 169
Uprawnienia żeglarskie: jsm, msm
[Narjess]- założyłam osobny wątek, bo pytanie słabo łączy się z umiejscowieniem wpinania szelkami


Mam pytanie,

Kiedy Kapitan podejmuję decyzje o opuszczeniu jachtu? Co musi się stać?
Chciałabym się dowiedzieć jakie wg Was są wskazania do opuszczenia jachtu. Najlepiej tak w punktach... Czy śmierć kogoś z załogi determinuje opuszczanie i porzucanie jachtu?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 3 sty 2013, o 16:49 
*** Ban ***

Dołączył(a): 20 mar 2010, o 02:26
Posty: 4717
Podziękował : 39
Otrzymał podziękowań: 706
Uprawnienia żeglarskie: K.J.
Katrine napisał(a):
Mam pytanie,

Kiedy Kapitan podejmuję decyzje o opuszczeniu jachtu? Co musi się stać?
Chciałabym się dowiedzieć jakie wg Was są wskazania do opuszczenia jachtu. Najlepiej tak w punktach... Czy śmierć kogoś z załogi determinuje opuszczanie i porzucanie jachtu?

Zasadniczo opuszcza się jacht wtedy gdy pozostanie na nim zagraża życiu załogi. Czy śmierć członka spełnia ten warunek? Chyba w wypadku wampiryzmu nieboszczyka.
Tak na poważnie bez wchodzenia w konkretne nazwy znam parę opuszczeń jachtu, które mogły skończyć się tragicznie dla wszystkich członków załogi. Jachty te znaleziono po krótkim czasie bez większych zniszczeń. Ale trudno sytuacje ocenić właściwie, będąc na pokładzie jachtu, w czasie stresującej sytuacji z załogą, która traci morale. Podobnie jak ocena właściwego zachowania z pozycji domowych pieleszy jest teoretyzowaniem

Piotr Siedlewski


Ostatnio edytowano 3 sty 2013, o 16:57 przez ins, łącznie edytowano 2 razy


Za ten post autor ins otrzymał podziękowania - 5: Były user, Colonel, Doktor, Maar, morka
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 3 sty 2013, o 16:57 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 lip 2009, o 20:59
Posty: 4260
Podziękował : 93
Otrzymał podziękowań: 169
Uprawnienia żeglarskie: jsm, msm
ins napisał(a):
Zasadniczo opuszcza się jacht wtedy gdy pozostanie na nim zagraża życiu załogi. Czy śmierć członka spełnia ten warunek? Chyba w wypadku wampiryzmu nieboszczyka.
Tak na poważnie bez wchodzenia w konkretne nazwy znam parę opuszczeń jachtu które mogły skończyć się tragicznie dla wszystkich członków załogi. Jachty te znaleziono po krótkim czasie bez większych zniszczeń. Ale trudno ocenić sytuacje właściwie będąc na pokładzie jachtu w czasie stresującej sytuacji z załogą która traci morale. Podobnie jak ocena właściwego zachowania z pozycji domowych pieleszy jest teoretyzowaniem

Piotr Siedlewski


No dobrze... ale skąd kapitan ma wiedzieć czy pozostanie na jachcie zagraża życiu załogi czy nie?
tak naprawdę to wiemy o tym dopiero po fakcie, jak coś się stanie....
Jak są trudne warunki to zawsze coś może się stać więc zawsze zagrożenie jest a jednak niezawsze opuszcza sie jacht (wręcz przeciwnie raczej się go nie opuszcza...)... Gdzie jest ta granica? Kiedy opuścić jacht z załogą a kiedy-mimo śmierci jednego z załogantów- decydujemy się na dalsze żeglowanie...?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 3 sty 2013, o 17:06 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 5 kwi 2006, o 21:58
Posty: 4688
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 512
Otrzymał podziękowań: 702
Uprawnienia żeglarskie: wyżej się nie da...
Katrine napisał(a):
ins napisał(a):
Zasadniczo opuszcza się jacht wtedy gdy pozostanie na nim zagraża życiu załogi. Czy śmierć członka spełnia ten warunek? Chyba w wypadku wampiryzmu nieboszczyka.
Tak na poważnie bez wchodzenia w konkretne nazwy znam parę opuszczeń jachtu które mogły skończyć się tragicznie dla wszystkich członków załogi. Jachty te znaleziono po krótkim czasie bez większych zniszczeń. Ale trudno ocenić sytuacje właściwie będąc na pokładzie jachtu w czasie stresującej sytuacji z załogą która traci morale. Podobnie jak ocena właściwego zachowania z pozycji domowych pieleszy jest teoretyzowaniem


No dobrze... ale skąd kapitan ma wiedzieć czy pozostanie na jachcie zagraża życiu załogi czy nie?

Katrine, kurde, no przecież Ins Ci dokładnie napisał powyżej, że takie rozważania są bez sensu. A mnie osobiście najbardziej interesowało by skąd też tego rodzaju pytania przychodzą Ci do głowy? Jakaś lektura mrożąca krew w żyłach czy jak?

_________________
Zmieniona stopka - poprzednia lewaków uwierała :-)
--
pozdrawiam
AIKI


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 3 sty 2013, o 17:07 

Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 10:14
Posty: 8929
Podziękował : 4043
Otrzymał podziękowań: 1940
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
ins napisał(a):
Ale trudno sytuacje ocenić właściwie, będąc na pokładzie jachtu, w czasie stresującej sytuacji z załogą, która traci morale. Podobnie jak ocena właściwego zachowania z pozycji domowych pieleszy jest teoretyzowaniem

Piotr Siedlewski


Izba Morska rowniez ocenia wypadki z takiej pozycji :) Im wieksze doswiadczenie tym wlasciwsza ocena. Im wieksza wiedza i doswiadczenie kapitana tym wlasciwsza decyzja.
Morale zalogi ma znaczenie ale nie powinno byc czynnikiem decydujacym.
Dla mnie najlepszym srodkiem ratunkowym jest wlasna jednostka, opuszczenie jachtu jest dzialaniem ostatecznym jedynie gdy jednostka tonie lub plonie i nie daje sie ugasic.



Za ten post autor M@rek otrzymał podziękowania - 3: Maar, meping, Moniia
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 3 sty 2013, o 17:14 
*** Ban ***

Dołączył(a): 20 mar 2010, o 02:26
Posty: 4717
Podziękował : 39
Otrzymał podziękowań: 706
Uprawnienia żeglarskie: K.J.
Pomijając sytuacje nagłej dewastacji jachtu w wyniku np działania fali, zderzenia etc. Opuszcza się jacht wtedy gdy nie jesteśmy w stanie ustalić miejsca przecieku i nie mamy możliwości zapobieżenia mu, a tempo przybierania wody jest większe niż możliwość jej usunięcia.Opuszcza się pokład gdy pojawił się pożar, którego nie jesteśmy w stanie ugasić. Dryfowanie jachtu na skały zwłaszcza jachtu z laminatu, może też być przyczyną opuszczenia jachtu.

Piotr Siedlewski



Za ten post autor ins otrzymał podziękowanie od: Maar
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 3 sty 2013, o 17:22 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 lip 2009, o 20:59
Posty: 4260
Podziękował : 93
Otrzymał podziękowań: 169
Uprawnienia żeglarskie: jsm, msm
M@rek napisał(a):
Morale zalogi ma znaczenie ale nie powinno byc czynnikiem decydujacym.


W sytuacjach sztormowych (na potrzeby tego wątku żałóżmy taką sytuacje) załoga przypuszczam że raczej nie chce pozostawać na jachcie i "ciśnie" kpt by opuszczać jacht. bo już ma dośc wszystkiego. W oczach załogi nieważne już czy się uda czy nie, byle juz stamtąd iśc... tak się dzieje w trudnych warunkach, czlowiek nie myśli racjonalnie.
Jednak to od kapitana zależy czy złapią na ukf i będą wzywać pomoc czy nie.

Czym się kapitan kieruje przy podejmowaniu takiej decyzji.
Stanem załogi? zawsze jest zły,
Warunkami pogodowymi? w czasie sztormu zawsze są złe
stanem jachtu? jest jacht dzielny, da sobie radę.

a jednak czasem kpt decydują się na opuszczenie jachtu, dlaczego?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 3 sty 2013, o 17:25 

Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 10:14
Posty: 8929
Podziękował : 4043
Otrzymał podziękowań: 1940
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Piotrek, widze ze generalnie jestesmy zgodni :) Praktycznie wszystko zalezy od wlasciwej oceny sytuacji a ta jak juz pisalem jest pochodna wiedzu i doswiadczenia
kapitana. gotowych recept nie ma i nie bedzie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 3 sty 2013, o 17:28 

Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 10:14
Posty: 8929
Podziękował : 4043
Otrzymał podziękowań: 1940
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Katrine napisał(a):
M@rek napisał(a):
Morale zalogi ma znaczenie ale nie powinno byc czynnikiem decydujacym.


W sytuacjach sztormowych (na potrzeby tego wątku żałóżmy taką sytuacje) załoga przypuszczam że raczej nie chce pozostawać na jachcie i "ciśnie" kpt by opuszczać jacht. bo już ma dośc wszystkiego. W oczach załogi nieważne już czy się uda czy nie, byle juz stamtąd iśc... tak się dzieje w trudnych warunkach, czlowiek nie myśli racjonalnie.
Jednak to od kapitana zależy czy złapią na ukf i będą wzywać pomoc czy nie.

Czym się kapitan kieruje przy podejmowaniu takiej decyzji.
Stanem załogi? zawsze jest zły,
Warunkami pogodowymi? w czasie sztormu zawsze są złe
stanem jachtu? jest jacht dzielny, da sobie radę.

a jednak czasem kpt decydują się na opuszczenie jachtu, dlaczego?



Bardzo subiektywnie napisze, taki kapitan nie dorosl do roli kapitana.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 3 sty 2013, o 17:35 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 kwi 2012, o 18:54
Posty: 68
Podziękował : 21
Otrzymał podziękowań: 32
Uprawnienia żeglarskie: sj, vb, src
Nie opuszczaj jachtu, dopóki jacht nie opuści Ciebie. O ile nie mamy dziury w poszyciu i nic się nie pali, to jacht zawsze będzie bezpieczniejszy od tratwy.

_________________
PORT 360
Zegrze Południowe ul. Warszawska 9
PORT360.PL
TEL: 695965334



Za ten post autor Disintegrator otrzymał podziękowanie od: Moniia
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 3 sty 2013, o 18:26 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lut 2009, o 08:43
Posty: 9782
Lokalizacja: ....zewsząd
Podziękował : 5574
Otrzymał podziękowań: 2184
Uprawnienia żeglarskie: prawo człowieka wolnego
Postaram się odpowiedzieć poważnie.
1. Jacht na morzu należy opuszczać tylko wtedy, kiedy oceniamy, że pozostanie na nim jest gorsze,bardziej zagrażające życiu, niż opuszczenie.
a) od tej oceny jest wyłącznie skipper (lub osoba go zastępująca, jeśli na przykład skipper jest nieprzytomny).! Nie wolno opuszczać jachty ani wodować tratwy bez jego zgody!!!
b) pozostanie na jachcie bezapelacyjnie tonącym jest w sposób oczywisty gorsze od jego opuszczenia. Inne sytuacje (pożar, groźba wybuchu, groźba sztrandowania na skałach) są mniej ostre w ocenie. Nie jest podstawą opuszczenia śmierć kogoś z załogi, choroba morska, czy po prostu strach w załodze.
c) opuszczenie jachtu zawsze rodzi zagrożenia. Szczególnie duże przy "wysiadaniu" w sztormie na duży statek!
2. Do opuszczenia jachtu trzeba się przygotować:
a) trzeba umieć obsłużyć tratwę ratunkową i umieć się na nią ewakuować (to na odrębny topic - może założy go ktoś "posiadający" stosowna wiedzę w stopniu większym niż ja),
b) należy zabrać maksymalną ilość odzieży i okryć - nawet na "ciepłych" wodach, szczególnie czapki,bo przez głowę traci się najwięcej ciepła i najbardziej też niszczą promienie tropikalnego słoneczka,
c) należy zabrać maksimum wody pitnej oraz cukier jako żywność,
d) należy zabrać maksimum środków łączności.
e) należy zabrać dokumenty jachtu i załogi,mapę, jeśli się da to GPS,kompas co się da do nawigowania,
Do tych wszystkich spraw powinny być wyznaczone konkretne osoby. Jak jest czas, można zabierać dalsze rzeczy: apteczka,broń,narzędzia, żywność.
3. Opuszczając jacht należy koniecznie postarać się poinformować o tym świat. Jeśli ewakuujemy się na więcej, niż jedno "pływadło", należy spróbować połączyć się w jeden zespół liną.
4.W przypadku ewakuacji do "ratowników" należy wykonywać polecenia zawodowców,wysyłać najpierw najsłabszych, a "kapitan schodzi ostatni". Liny opuszczonej ze śmigłowca nie dotykać zanim się nie uziemi (może zdrowo kopnąć i przyprawić o zawał),nie wolno wiązać jej do jachtu,tratwy! Rozsądną formą ewakuacji może być skorzystanie z pośrednictwa własnej tratwy lub pontonu, riba ratowników.
5. To co napisałem,stosować rozsądnie,niekoniecznie tworząc na początku rejsu Instrukcję ewakuacji na 17 stron drobnego druku. Ale osobiście przerobiłem, że udzielona ustanie instrukcja jak wyżej, co trwało kwadrans, została wykonana z sukcesem 100 dni później przez cała 7-osobową załogę.
6. Na własny dobrowolny użytek pójść wcześniej na kurs, np.taki jak ten był: http://www.seamaster.pl/ratownictwo-morskie.php no i poczytać choćby linki podane na dole tej strony.
Zawodowców proszę o wybaczenie lapidarności formy.

_________________
Jestem tylko szarym człowiekiem
www.armator-i-skipper.pl



Za ten post autor Colonel otrzymał podziękowania - 5: Maar, mariaciuncia, meping, Moniia, Seba
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 3 sty 2013, o 18:48 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 31 mar 2010, o 21:57
Posty: 1308
Lokalizacja: Wrocław-no prawie
Podziękował : 204
Otrzymał podziękowań: 114
Uprawnienia żeglarskie: starczają na to, czym pływam
Katrine napisał(a):

W sytuacjach sztormowych (na potrzeby tego wątku żałóżmy taką sytuacje) załoga przypuszczam że raczej nie chce pozostawać na jachcie i "ciśnie" kpt by opuszczać jacht. bo już ma dośc wszystkiego. W oczach załogi nieważne już czy się uda czy nie, byle juz stamtąd iśc... tak się dzieje w trudnych warunkach, czlowiek nie myśli racjonalnie.


Myślisz, że w takich warunkach na tratwie będzie wygodniej i mniej stresująco?

_________________
Pozdrawiam
Darek



Za ten post autor Doktor otrzymał podziękowanie od: Były user
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 3 sty 2013, o 18:56 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 kwi 2010, o 22:07
Posty: 3015
Podziękował : 66
Otrzymał podziękowań: 451
Uprawnienia żeglarskie: Jachtowy Sternik Mazurski
Colonel napisał(a):
Postaram się odpowiedzieć poważnie.

I dobrze, bo pytanie wcale nie tragicznie głupie. O wielu opuszczeniach jachtu dyskutuje się latami. Było słuszne czy nie? Osobiście uważam, że jeżeli są jakieś wątpliwości, to powinno się je rozstrzygać na korzyść kapitana który podjął taką decyzję.

_________________
Olek Kwaśniewski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 3 sty 2013, o 19:23 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 paź 2011, o 19:00
Posty: 5018
Podziękował : 4186
Otrzymał podziękowań: 1876
Uprawnienia żeglarskie: ...
doktor napisał(a):
Katrine napisał(a):

W sytuacjach sztormowych (na potrzeby tego wątku żałóżmy taką sytuacje) załoga przypuszczam że raczej nie chce pozostawać na jachcie i "ciśnie" kpt by opuszczać jacht. bo już ma dośc wszystkiego. W oczach załogi nieważne już czy się uda czy nie, byle juz stamtąd iśc... tak się dzieje w trudnych warunkach, czlowiek nie myśli racjonalnie.


Myślisz, że w takich warunkach na tratwie będzie wygodniej i mniej stresująco?


A to niezwykle trafne pytanie!


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 3 sty 2013, o 19:26 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 14 wrz 2011, o 10:05
Posty: 3408
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 255
Otrzymał podziękowań: 309
Uprawnienia żeglarskie: blond bezpatencie
Na pewno bardziej przytulnie, mniej sekretów (kupkę czy siku się wali publicznie), bardziej rodzinnie, bo się przytulić można, a wyjść nie ma gdzie, chyba że ma być to wielkie ostatnie wyjście.

_________________
Narcyza
Nobody's perfect. Call me Nobody.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 3 sty 2013, o 19:29 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 lip 2009, o 20:59
Posty: 4260
Podziękował : 93
Otrzymał podziękowań: 169
Uprawnienia żeglarskie: jsm, msm
Yigael napisał(a):
doktor napisał(a):
Katrine napisał(a):

W sytuacjach sztormowych (na potrzeby tego wątku żałóżmy taką sytuacje) załoga przypuszczam że raczej nie chce pozostawać na jachcie i "ciśnie" kpt by opuszczać jacht. bo już ma dośc wszystkiego. W oczach załogi nieważne już czy się uda czy nie, byle juz stamtąd iśc... tak się dzieje w trudnych warunkach, czlowiek nie myśli racjonalnie.


Myślisz, że w takich warunkach na tratwie będzie wygodniej i mniej stresująco?


A to niezwykle trafne pytanie!


Nigdzie nie pisałam o tratwie. Można opuścić jacht gdy np. helikopter przyleci by zabrać kogoś do szpitala, jak przekonać załogę by pozostała na jachcie?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 3 sty 2013, o 19:32 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 14 wrz 2011, o 10:05
Posty: 3408
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 255
Otrzymał podziękowań: 309
Uprawnienia żeglarskie: blond bezpatencie
Katrine napisał(a):
Nigdzie nie pisałam o tratwie
No ale jest to jedna z opcji, zasadniczo pierwsza która przychodzi do głowy..
Jest jeszcze helikopter, inny jacht, i desant do wody..

_________________
Narcyza
Nobody's perfect. Call me Nobody.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 3 sty 2013, o 19:46 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 19 lip 2009, o 08:41
Posty: 293
Lokalizacja: Szczecin
Podziękował : 12
Otrzymał podziękowań: 5
Uprawnienia żeglarskie: sternik jachtowy
Katrine napisał(a):
... jak przekonać załogę by pozostała na jachcie?


Myślę, że na taką zdolność kapitan stara się zasłużyć przez cały rejs...

_________________
pozdrawiam
Tomasz Mahrburg
TMG geodezyjna obsługa inwestycji, geodezja Szczecin, Pajęczno Łódzkie, geodeta Pajęczno, usługi geodezyjne Szczecin Pajęczno Łódzkie, modele 3D do maszyn, pomiary terenu (dtm, dsm) z UAV(dron)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 3 sty 2013, o 21:17 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 lis 2011, o 08:57
Posty: 12152
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 1714
Otrzymał podziękowań: 4110
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Katrine napisał(a):
Nigdzie nie pisałam o tratwie. Można opuścić jacht gdy np. helikopter przyleci by zabrać kogoś do szpitala, jak przekonać załogę by pozostała na jachcie?


Własnym przykładem. Powiedzieć, że zostajemy i zostać (jeżeli oceniamy, że jacht da sobie radę). A może wcześniej zawlec jednego z drugim pod pokład i kazać im iść spać?

Ale najlepsza metoda jest inna - nie pływać z takimi.

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl



Za ten post autor waliant otrzymał podziękowanie od: M@rek
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 sty 2013, o 00:20 
*** Ban ***
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 19 sty 2012, o 00:32
Posty: 2084
Lokalizacja: gdzie zawieje :-)
Podziękował : 455
Otrzymał podziękowań: 766
Uprawnienia żeglarskie: mam
Katrine napisał(a):
W sytuacjach sztormowych .................. załoga przypuszczam że raczej nie chce pozostawać na jachcie i "ciśnie" kpt by opuszczać jacht. bo już ma dośc wszystkiego. W oczach załogi nieważne już czy się uda czy nie, byle juz stamtąd iśc... tak się dzieje w trudnych warunkach, czlowiek nie myśli racjonalnie.


.................. Można opuścić jacht gdy np. helikopter przyleci by zabrać kogoś do szpitala, jak przekonać załogę by pozostała na jachcie?[/quote]

i tu wnoszę, że Kasi chodzi o nie przymusowe opuszczenie jachtu, a cała dyskusja toczy się o opuszczeniu w przypadku W.
Wątek ciekawy, ale chyba nie o to chodziło Pani Kasi :-)
dobrze myślę?

_________________
Seba

"Są dwie naprawdę bezgraniczne rzeczy - Wszechświat i ludzka głupota; co do Wszechświata nie jestem całkiem pewien. Albert Einstein


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 sty 2013, o 08:25 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lut 2009, o 08:43
Posty: 9782
Lokalizacja: ....zewsząd
Podziękował : 5574
Otrzymał podziękowań: 2184
Uprawnienia żeglarskie: prawo człowieka wolnego
Katrine napisał(a):
jak przekonać załogę by pozostała na jachcie?

1. Proponuję, by moderacja posłała do piekła niemal wszystko to co jest pomiędzy zacytowanym postem, a moją niniejszą odpowiedzią.
2. Promujemy żeglowanie swobodne, czyli bez regulaminów, drylu, tworzenia z żeglarstwa akademii nauk. Ale sa miejsca, gdzie "kierownik" jest istotny.
3. Jakie to momenty? Na przykład prowadzenie manewrów portowych, szczególnie w trudniejszych warunkach. Ktoś jeden musi takimi manewrami kierować. Wybór trasy rekreacyjnego pływania można sobie wydyskutowac demokratycznie - tak długo póki nie grozi to bezpeiczeństwu jachtu i ludzi. POtem jednak musi byc ktos jeden, kto ma prawo definitywnej decyzji.
4. Takim ostatecznym decydentem jest skipper - w dzisiejszych warunkach może to być sternik jachtowy po 200 godzinach stażu. I jak on ma opanować zalogę w trudnej sytuacji? Na to jest tylko jedna odpowiedź: Swoim autorytetem, osobowościa i przykładem. Jesłi ktos nie jest w stanie tego czynić, to jest po prostu duzo gorszym skipperem. Może skutecznie przewodzić zalogom do chwili, kiedy cos się nie zacznie dziać. A wtedy albo okaże się, że jednak jest w stanie być przywódcą albo będą kłopoty.
Pytanie, które zadała Katrine dowodzi, ze nie jest jeszcze pewna siły swojego przywództwa. I to prawidlowo. Co Jej pozostaje? Żeglować, stopniować sobie trudności, uczyć sie i nabierac doświadczenia. Także doswiadczenia w kontaktach międzyludzkich, w organizowaniu pracy zespołów ludzkich i w przewodzeniu.

_________________
Jestem tylko szarym człowiekiem
www.armator-i-skipper.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 sty 2013, o 11:48 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lut 2009, o 08:43
Posty: 9782
Lokalizacja: ....zewsząd
Podziękował : 5574
Otrzymał podziękowań: 2184
Uprawnienia żeglarskie: prawo człowieka wolnego
Żółty czepek nie jest patentem do trollowania!

_________________
Jestem tylko szarym człowiekiem
www.armator-i-skipper.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 sty 2013, o 13:18 
Narjess napisał(a):
No ale jest to jedna z opcji, zasadniczo pierwsza która przychodzi do głowy..
Jest jeszcze helikopter, inny jacht, i desant do wody..

...a ja przy okazji zapytam o coś, na co Katrine (ani nawet Kuracent!) nie wpadli, a co kiedyś mnie gdzieś tknęło przy okazji takiego "wysiadania" z jachtu:

W razie opuszczania jachtu powinno się go wg niektórych zatopić, aby jako dryfujący nie stał się niebezpieczeństwem nawigacyjnym, gdyż szkody powstałe na skutek np. najechania na dryfujący wrak etc. obciążają armatora i jego ubezpieczyciela?
Zdaje się, że czytając "Utracone jachty" spotykałem się z otrzymywaniem takich zaleceń przez opisywanych tam żeglarzy od ich agentów ubezpieczeniowych.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 sty 2013, o 13:31 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 2 lip 2010, o 09:24
Posty: 2790
Lokalizacja: Norge
Podziękował : 96
Otrzymał podziękowań: 332
Uprawnienia żeglarskie: hm...
Prosiek napisał(a):
aby jako dryfujący nie stał się niebezpieczeństwem nawigacyjnym

Pamiętam, że gdzieś niedawno czytałem, ale nie pamiętam co to było, opowieść o tym jak żeglarz w drodze z Hawajów podjęty został przez frachtowiec, a schodząc z jachtu, otworzył zawory denne właśnie w tym celu.

Gdzież to było opisane... :-|


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 sty 2013, o 14:13 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17465
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2268
Otrzymał podziękowań: 3648
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
Prosiek napisał(a):
Zdaje się, że czytając "Utracone jachty" spotykałem się z otrzymywaniem takich zaleceń przez opisywanych tam żeglarzy od ich agentów ubezpieczeniowych
O dawnych czasach piszesz.
Temat ten poruszaliśmy kiedyś na... STCW, przy okazji luźnej gadki z panem co o awarii wspólnej wykład prowadził.

Komunikat o zagrożeniu, zapodany drogą radiową rozwiązuje ponoć ten problem.

Natomiast zastanawiam się teraz, jak się ma odpowiedzialność ubezpieczyciela, gdy porzucony statek zdewastuje jakieś nieruchome instalacje. Na logikę rzecz biorąc, komunikat ostrzegający o dryfującym jachcie nadany we wszystkich językach świata nie spowoduje, że molo w Sopocie się weźmie i przestawi w bezpieczne miejsce :-)

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 5 sty 2013, o 15:00 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 lip 2012, o 15:15
Posty: 491
Podziękował : 22
Otrzymał podziękowań: 137
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Katrine napisał(a):
Można opuścić jacht gdy np. helikopter przyleci by zabrać kogoś do szpitala, jak przekonać załogę by pozostała na jachcie?


Według mnie to jest kapitalnie postawiony problem, bowiem IMHO większość, jeżeli nie wszystkie, wypadki zdjęcia załóg z polskich jachtów miały miejsce własnie wtedy kiedy załodze odechciewało się żeglować. Także pytanie o kontuzję czy śmierć kogoś z załogi, jako powód opuszczenia jachtu, w świetle nie tak odległych rzeczywistych, zdarzeń stawia pod znakiem zapytania boczny dryf zagadnienia w kierunku sopockiego mola.
Im więcej czytam Katarzyny, tym moja sympatia do niej rośnie.
Colonel opisuje akcję ratunkową z użyciem helikoptera. Poniżej pomontowany z moich i Bruna nagrań filmik z pełnowymiarowych ćwiczeń na morzu. Z jednej strony helikopter ratowniczy, z drugiej nasza załoga. Celem ćwiczeń było przekazanie na pokład żaglowca z wysokimi masztami ratownika medycznego, lekarza w postaci sympatycznej brunetki i ewakuacja ich wszystkich z powrotem w powietrze.
Warto zwrócić uwagę na to, że:
- statek cały czas utrzymywał stałą szybkość manewrową około sześciu węzłów.
- pilot helikoptera opuszcza ratownika nie - na, pokład, ale - obok statku. Na znak rękoma zatrzymuje się opuszczanie a klient na pokład ściągany jest za pomocą podanej wcześniej liny.
- dla uziemienia wystarczy, że lina dotknie pokładu, należy ją wówczas chwycić dłońmi w rękawicach, i lepiej jest gdy zrobi to chłop jakiś silny niźli słabsza (fizycznie) płeć niewieścia. Linę tę bowiem trzeba, w miarę opuszczania ratownika, inteligentnie na pokład zbierać co wobec tego, ze zarówno statek jak i helikopter się kołyszą, jest fizycznie ciężką pracą.
Filmik jest nie do końca poskładany, bowiem mogłem filmować tylko w chwilami, Bruno to samo.
Coś tam jednak chyba pożytecznego wyszło.


Pozdrowienia - Jarek Czyszek



Za ten post autor ZyciePoZyciu otrzymał podziękowania - 9: bryg, Były user, Cape, Catz, Colonel, Maar, Moniia, plitkin, Zgrzyb
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 5 sty 2013, o 15:22 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8653
Lokalizacja: sv Nimrod, Newhaven, UK
Podziękował : 3578
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
Jak to fajnie poczytać czasem konkretny post. Liczę na takich wiecej od Ciebie...

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 5 sty 2013, o 17:56 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lut 2009, o 08:43
Posty: 9782
Lokalizacja: ....zewsząd
Podziękował : 5574
Otrzymał podziękowań: 2184
Uprawnienia żeglarskie: prawo człowieka wolnego
ZyciePoZyciu napisał(a):
Colonel opisuje...

A czynie tak dlatego, że:
1.To chyba najprawdopodobniejszy scenariusz jaki nie daj Boże może nas spotkać;
2. Ewakuacja na duży statek to dla mnie bardziej niż ostateczna ostateczność - lekarstwo gorsze od choroby!
3. O tratwie - mam nadzieje napisze ktoś mądrzejszy ode mnie, może któryś z Jarków?

_________________
Jestem tylko szarym człowiekiem
www.armator-i-skipper.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 5 sty 2013, o 19:26 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 lip 2012, o 15:15
Posty: 491
Podziękował : 22
Otrzymał podziękowań: 137
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Główna moja wiedza o tratwach ratunkowych bierze się z czasów dawno minionych, kiedy całoroczną komunikację na Zatoce utrzymywało przedsiębiorstwo państwowe, Żegluga Gdańska. Chodziłem do liceum w Gdyni a na stałe mieszkałem w Helu. W związku z tym co najmniej raz w tygodniu, w sobotę po południu, płynąłem HALKĄ, czy inną Grażyną z Gdyni do Helu a w niedzielę wracałem autobusem, bo w niedzielę żegluga nie pływała (podobnie zresztą jak w dni sztormowe czy mgliste. Pamiętam niesamowitą przeprawę bez radaru i za darmo - bo bez radaru), z Helu do Gdyni we mgle takiej, że z rufy dziobu nie było widać, za to syreny na redzie Gdyni słychać było głośno i wyraźnie ze wszystkich stron.
Obrazek
Otóż w korytarzu, w którym najczęściej podróżowałem, na szocie wisiała instrukcja zrzucenia i odpalenia tratwy ratunkowej. Bezmyślne i, w sumie, wielogodzinne wpatrywanie się w afisz pozwoliło mi później nie tylko zdać wszelkiego rodzaju egzaminy z ratownictwa, nie tylko na ze swadą prowadzenie wielokrotne próbnych alarmów an Oceanii, ale nawet, nawet na dopowiedzenie do zdania pani instruktorki, kiedy jedynie w strojach kąpielowych siedzieliśmy ciasno do siebie przytuleni we wnętrzu namiotu tratwy ratunkowej pływającej po powierzchni basenu ARKI. Dziesięć par ślipiów potencjalnych rozbitków spijało z warg naszej instruktorki każde słowo instrukcji. Ponieważ siedziałem najbliżej, to nie jestem pewien czy wszystko dobrze zapamietałem...
Niech tam się wypowiedzą zawodowcy.

Pozdrowienia - Jarek Czyszek


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 7 sty 2013, o 20:19 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 4 sty 2013, o 13:31
Posty: 117
Podziękował : 11
Otrzymał podziękowań: 22
Uprawnienia żeglarskie: uczę się
Katrine napisał(a):
No dobrze... ale skąd kapitan ma wiedzieć czy pozostanie na jachcie zagraża życiu załogi czy nie?
tak naprawdę to wiemy o tym dopiero po fakcie..

Jacht po ok 3 dobach zeglugi w ciezkich warunkach. Zaloga 4-osobowa (2 wachty), wiec zmeczona. Prosi kapitana zeby wejsc do najblizszego portu. Godzina 2400. W efekcie nieprzewidywalnych zbiegow okolicznosci jacht laduje na mieliznie. Pomimo wielu prob, z mielizny zejsc się nie udaje. Zaczyna sie odplyw. Wysoka fala przybojowa powoduje, ze jacht coraz silniej uderza o dno. W jachcie pojawia się woda.

Zostaje nadany komunikat Mayday. Dosc szybko pojawia się helikopter i potem lodz ratownicza. Poniewaz jachtem mocno rzuca, lina spuszczona z helikoptera zaczepia o maszt. Zostaje odcieta i helikopter odlatuje. W wodzie pozostaje ratownik, wczesniej opuszczony z helikoptera. Zostaje wciagniety na jacht i wydaje decyzje o opuszczeniu jachtu przez cala zaloge. Twierdzi, ze jachtu nie da się juz uratowac, nie sa w stanie wziąc go na hol, wiec musi zostac opuszczony. Zaloga zostaje potonem przetransportowana na lodz ratownicza. Kapitan odmawia opuszczenia jachtu. Prosi o podjecie proby wzięcia jachtu na hol. Ratownik odmawia i sila probuje zmusic kapitana do opuszczenia jachtu. Twierdzi, ze jezeli teraz z niego nie zejdzie, to juz po niego nie wroca. Kapitan odmawia. Lodz ratownicza odplywa.

Kapitan przez około 1-1,5 godziny walczy, probujac sie zejsc z mielizny. W tym czasie wnetrze jachtu zostaje kompletnie zdemolowane, a wody wewnatrz jest po pas. Woduje tratwe, uruchamia epirba (ukf-ka już nie działa) i rozpoczyna demontowanie elektroniki jachtowej, wynoszac wszystko do tratwy. Dzwoni telefon. Sluzby ratownicze, korzystajac z telefonu jednego z czlonkow załogi, w ten sposob lacza się z kapitanem. Po chwili do jachtu podplywa lodz ratownicza (inna, z pompami) i ratownicy oznajmiaja ze sprobuja wziąc jacht na hol. Udaje się i jacht zostaje sciagniety z mielizny i podprowadzony pod burte lodzi. Linia wodna kadluba znajduje sie w tym momencie ok 80cm pod woda. Podlaczone zostają pompy wodne, które podczas holowania na biezaco wypompowuja z jachtu wode. Jacht bezpiecznie dociera do portu, gdzie zostaje wyciagniety z wody, a po kilku tygodniach wraca na lawecie do kraju.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 129 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 35 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL