W powiedzeniach pojawiły się powiedzonka dotyczące tego najbardziej realnego z zagrożeń:
Moniia napisał(a):
WhiteWhale napisał(a):
essi001 napisał(a):
"Pierwsza zasada: za burtę nie wypadamy"
I to jest kwintesencja przygotowania załogi przed wyjsciem w morze. Szczególnie takiej, którą poznaję dopiero na pokładzie
Ja zwykle dodaję - jak wylowię, to krzywdę zrobię
A że ostatnio miałam dobre powody* aby o tym sobie myślec, to taka ciekawska się zrobiłam i pomyślałam, że zapytam... Mianowicie - jak to robicie? Jaki jest Wasz ulubiony sposób?
I - bardzo niedyskretne pytanie, wiem, ale dlatego ciekawi mnie statystycznie - przy jakiej sile wiatru i stanie morza (maksymalnych) ćwiczyliście ten manewr?
Ja osobiście uwielbiam "crash stop" - lub manewr monachijski, jak go pewnie znacie, głownie z tego powodu, że działa w każdych warunkach i że byłam w stanie nauczyć go nawet moją mamę jak pierwszy raz na jachcie była (no, wolałabym nie testować, ale zawsze jakieś szanse mi dało). Miałam przyjemność się ostatnio przekonać, że działa, przynajmniej dla mnie, przy 6/7 stopniach z w pełni wybudowaną falą (co muszę przyznać bardzo mnie ucieszyło...).
A Wy? Jaki manewr najcześciej stosujecie?
*nie, nie wypadałam ani nie zgubiłam nikogo. Po prostu miałam przyjemność spędzić kilka dni na ćwiczeniu tegoż (ok, nie tylko tego
).
to jeden z moich ulubionych tekstów - może dlatego nikt nie próbuje mi wypaść.