Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Borelioza
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=18&t=397
Strona 1 z 1

Autor:  Darek [ 29 kwi 2006, o 13:46 ]
Tytuł:  Borelioza

Hej

Piszę ten post, bo chciałbym aby żeglarstwo kojarzyło Wam się zawsze z przygodą, wiatrem i wodą, pieknym krajobrazem, ciepłym ogniskiem, zimnym piwem i .... .:)

Mi niestety kojarzy się również z ciężką i w chwili obecnej nieuleczlną chorobą - boreliozą - chorobą którą roznoszą kleszcze.
A kleszczy nad wodą pełno, w szczególności wczesną wiosną i na jesieni.

W tej chwili szacuje się, że ponad 10% populacji kleszczy na Mazurach, to nosiciele boreliozy. Nie nalezy jej lekceważyć.

Pamiętajcie, oglądajcie skórę i natychmiast usuwajcie "klienta" z ciała. Kleszcz powinien być usunięty jak najszybciej. Kleszcz żerujący na naszym ciele powyżej 24 godzin, to olbrzymia szansa na boreliozę.

Więcej informacji znajdziecie tu bądź tu

A ja i tak kocham Mazury:D

Autor:  John Johnson [ 29 kwi 2006, o 15:25 ]
Tytuł: 

Mój pies miał pecha do boreliozy... pierwszy kleszcz i od razu borelioza;/ ciężka choroba, szczególnie boli, że takiemu biednemu pieskowi nie można pomóc, co doperio człowiekowi...

Autor:  Vieri [ 29 kwi 2006, o 16:43 ]
Tytuł: 

Szczeże przyznam że piesek to pół biedy w odniesieniu do człowieka :/

Autor:  WhiteWhale [ 7 maja 2006, o 06:17 ]
Tytuł:  Pieski

Dowiedziałem się właśnie u fachowego źródła, że pieski tą drogą zarażają się raczej bebesziozą. Z tym samym skutkiem, niestety :sad:

Autor:  boSmann [ 7 maja 2006, o 10:11 ]
Tytuł: 

Niestety , kleszcze już od wielu lat są problemem na Mazurach .
Jak pływałem z moją pieską to dostałem od weterynarzy takie francuskie mazidło ( drogie niestety ) . Przed wyjazdem trzeba było wetrzeć w futro . Działało ! Kleszcze łaziły jak naćpane i wystarczało wyczesać . Po tygodniu powtórzyliśmy nacieranie .
Kiedyś staliśmy u ujścia Krutyni i trafiliśmy chyba na wylęgarnię tych pajęczaków :shock:
Przed wyjściem spryskiwaliśmy nogi , czapeczki , koszulki takim środkiem kupionym w aptece ( żólte opakowanie ) i też działało .
Po powrocie należy jednak wytrzepać dokładnie ubranie i obejrzeć się czy jednak jakiś się nie przemycił .
Takie szukanie kleszczy może być całkiem interesujące w załogach koedukacyjnych :razz: :DD

Autor:  Usuniete_konto_8768124 [ 28 cze 2006, o 08:46 ]
Tytuł: 

Ano kleszcze to bez watpienia zaraza. Nawet na trawie myszkuja w poszukiwaniu "karmy". Niestety przekonalem sie jak grozne bywaja ukaszenia kleszczy. Przyjaciolka siostry zostala wlasnie ukaszona przez takiego gada :mad: i wyladowala w szpitalu. Co sie okazalo sparalizowalo jej pol twarzy na wiele miesiecy. Na szczescie udalo sie wyleczyc prawie w 100 % jednak nieznaczne odksztalcenia i slady pozostaly.

Autor:  seaskipper [ 30 lis 2006, o 18:55 ]
Tytuł: 

Dlatego nie pływam po Mazurach, gdyz sie boje.

A na posolonej wodzie nie ma kleszczy ani komarów ani meszek...

Autor:  foggy [ 3 gru 2006, o 17:00 ]
Tytuł: 

ja mialam borelioze - leczylam sie 6 lat. Zalapalam jak mialam 3 latka, kleszcza mi wyjeli i co z tego - jak mialam 8 lat to ide sobie i bach - nie moge isc dalej. No, ale to jest wyleczalne, chociaz nigdy teog nikomu bym nie zyczyla!

Autor:  cymesspol1 [ 7 wrz 2008, o 11:37 ]
Tytuł:  borelioza

Jak czytam to co opisujecie to ciarki mi po plecach przechodzą!!!!

3 lata temu w centrum Krakowa gdzie trawy jest jak na receptę-złapałem kleszcza.
Ulokował się na mojej łydce. Wyjąłem delikwenta i zacząłem obserwować jak robi mi się taki rumień i rozchodzi się z miejsca ukąszenia we wszystkie strony świata, aż objął całą nogę od kolana w dół. Gorączka 38'C. Udałem się do lekarza pierwszego kontaktu i kobieta nie wiedziała jak nazywa się choroba przenoszona przez kleszcze:/ Podpowiedziałem nieśmiało że borelioza. Przepisała mi amoxycylinę (antybiotyk) i kazała zbadać krew.
Z wynikiem badania po dwóch dniach zgłosiłem się ponownie do tej lekarki i powiedziała że właściwie to nie wie jaki to jest wynik, bo jedno badanie jest pozytywne drugie negatywne. I kazała skończyć antybiotyk i wszystko będzie OK.
Stwierdziłęm że tak do końca to jej nie wierzę i udałem się prywatnie do jednej z klinik krakowskich. Tam też fajnie - akurat był chirurg, więc stwierdził że na wszelki wypadek wyczyści ranę (której już prawie nie było widać). Więc naciął, stwierdził że jest czysta, zeszył i wypuścił do domu.

I teraz tak się zastanawiam czy sprawa nie była zbagatelizowana. Macie jakieś pojęcie w tej kwestii - udać się do jakiegoś szpitala na ponowne badanie???? Minęło już 3lata....

Pozdrawiami nie życzę nikomu takich pasażerów na ciele;)

Autor:  AsiaJohn [ 7 wrz 2008, o 19:38 ]
Tytuł: 

Widzę,że na baaardzo inteligentną panią doktor trafiłeś...Jeśli chodzi o Twoje wątpliwości to wydaje mi się,że skoro minęły już 3lata to jest wszystko ok,choć dla świętego Twojego spokoju możesz pójść do lekarza i się specjalistycznie przebadać...Nie zaszkodzi...
Swoją drogą....nasza służba medyczna w niektórych wypadkach jest hmm "dziwna...."

Autor:  salmo [ 24 lut 2009, o 16:52 ]
Tytuł: 

cymesspol1 napisał(a):
I teraz tak się zastanawiam czy sprawa nie była zbagatelizowana

Witam
Sprawa była zbagatelizowana. Polecam zajrzeć na:
http://www.borelioza.org/
i skontaktować się z ludźmi ze Stowarzyszenia.
Służba zdrowia w tym przypadku może często zaszkodzić a nie pomóc. Wiem co piszę, znam osobiście osoby, które wygrały lub wygrywają walkę z boreliozą, bo nie poddały się służbie zdrowia i ignorancji (oraz arogancji) lekarzy, tylko postanowiły wziąć własne zdrowie we własne ręce.
3 lata o niczym nie świadczą, bliska mi osoba miała boreliozę kilkanaście lat, niezdiagnozowaną lub bagatelizowaną przez utytułowanych lekarzy. Wmawiano jej nawet chorobę psychiczną...
Rumień to praktycznie 100% pewność zakażenia boreliozą, a antybiotyk stosowany w zbyt małej dawce mógł nie pomóc.

Autor:  utopia [ 25 lut 2009, o 08:13 ]
Tytuł: 

Zgadzam się z salmo,
Znam osobę która po 7-8 latach od załapania kilku kleszczy nagle zachorowała .
prawdziwy horror . dziękować opatrzności że jedno z pierwszych pytań do rodziny było o kleszcze a lekarz okazał się bardzo skrupulatny w swoim zawodzie . jednak leczenie trwało długo ponad rok .
leki dają różne nieprzyjemne skutki uboczne ale nie można odpuszczać .
nie lekceważcie tego nigdy

Autor:  vv3k70r [ 25 lut 2009, o 10:48 ]
Tytuł: 

Na cos umrzec trzeba, i kleszcz jesc musi i kretki tez. Trudno od lwa wymagac zeby piach zarl. My zjemy krowke, swinke, walenia, a nas czasem pozre kretka a i kleszcz sie pozywi. Kazdy ma swoje miejsce, taki jest porzadek rzeczy.

Dobra wiadomosc jest taka ze lwy wystepuja w Afryce, a kretki boreli w nieco chlodniejszym klimacie niz w Polsce i powoli przesuwaja sie na polnoc (bo takie warunki lubia). Polskich kleszczy nie ma wiec powodu sie szczegolnei obawiac, popija troche a szansa ze akurat maja zakazne sa znikome. To bardzo zadka choroba w Polsce i nie ma sie co dziwic lekarzom ze nie szukaja rozwiazan pod tym katem, bo choroba bedzie w Polsce coraz rzadsza.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/