Nie wiem co skłoniło Don Jorge'a do napisania wprost o takich sprawach, ale przypuszczam, że po prostu najadł się wstydu za swoich współplemieńców i szala goryczy mu się przelała.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Pewnie tak, ale w sumie jakby moi znajomi zaczęli na marinie krzyczeć i nie wiadomo co jeszcze to bym ich wygnał

_________________
Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht ?
Gdzie ta koja, wymarzona w snach ?

to poszli na golasa do miasta ? Czy jak niechluje, nieogoleni i brudni ?

_________________
Pozdrawiam
Tomek

Kiedyś czytałem w "Żaglach" wywiad z wlaścicielem jednej z firm czarterowych, który stwierdził, że w Chorwackich portach można często poznać polaków po tym, że chodzą po keji w ...slipach

_________________
Lat/Lon
59 12.9594, 10 26.5332

To prawda, dodatkowo noszą kosmetyki w reklamówkach, zamiast ( z niemieckiego) w Kulturtasche.

_________________
Żeglarstwo polega na tym, że pływając całe życie i będąc starym i schorowanym człowiekiem, nigdzie nie dopłynąć.
Krzysztof Chałupczak

A mnie wydaje się prostą odpowiedż na ten problem.
Posłużę się przykładem:
Użył tutaj Maar określenia "Don Jorge"; - a ja odnoszę dziwne wrażenie, że dla większości dzisiejszych żeglarzy, jest ono tak samo obce jak Mamert Stankiewicz, Karol Borchardt czy
Josef Conrad. I czasami wydaje mi się, że znam tego przyczynę; - obym się mylił.
Większości z nich, łatwiej jest kupić jacht aniżeli książkę o tematyce żeglarstwa, że o etyce z tym zawodem/hobby związanej nie wspomnę.
Mam znajomego, który kupił sobie żaglowkę, następnie /też kupił/ patent żeglarza - a co? stać go było - następnie wywrócił to wszystko podczas pierwszego pobytu na wodzie, potopił
sprzęt po czym doszedł do wniosku, że to żeglarstwo jakieś głupie takie........ i kupił sobie
dubeltówkę. Dziś poluje a ja muszę uważać czy mi gdzieś zza szuwaru ze śrutu nie przyłoży.
I to chyba odzwierciedla - dla czego tak się dzieje z tą dziedziną sportu w Polsce.

Wiesz, mam wrazenie, ze czytelnicy tego Forum to nie to samo co 'wiekszosc dzisiejszych zeglarzy'... Podobnie jak czytelnicy locyjek Jurka.



Jakiegoz znow 'sportu'....
Po - pierwsze turystyczne zeglowanie wokól Bornholmu (podobnie jak turystyczne zeglowanie wszedzie gdzie indziej) w zaden sposob nie jest 'sportem', nieprawdaz? BTW -podobnie jak Twego znajomego strzelanie z dubeltowki.
Po drugie - 'dzieje sie' nieciekawie nie tylko w zeglowaniu - czemu sadzisz, ze ogolne sprostaczenie form i obyczajow mialoby omijac turystyczne zeglowanie? Przeciez nie zawsze naruszenie niepisanych zasad wynika z checi ich lamania i przyrodzonego chamstwa. Czesciej mamy do czynienia ze zwyczajna niewiedza.
Dlatego wydaje sie, ze napomnienia takie jak omawiana uwaga Jurka w jego locji bornholmskiej - sa potrzebne. Ktos zawsze ludziom nowym w kazdej dziedzinie mowi co wypada a co nie - przykladowo ze nie wypada przychodzic w chinskich klapkach na pole golfowe albo ze sie nie pierdzi przy posilku....
Czemu nie edukowac rowniez tych, co zegluja, uswiadamiajac, ze w morskim porcie czy marinie nie urzadza sie glosnych imprez pozno w noc, alebo ze neglizowe zwyczaje dotyczace ubioru niekoniecznie sa tam mile widziane?
Przeciez 'wiekszosc' wciaz potrafi takie uwagi zrozumiec...

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...

Dwoma rękami się pod tym podpisuję!!!

ps. Po przeczytaniu postu StaregoPraktyka miałem odpisać, ale zostawiłem sobie go na później i... na szczęście zapomniałem

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Myśmy weszli do Helu 2 dni przed ostatnim SIZ-em. Nie zgłaszaliśmy ani wejścia, ani wyjścia. Nikt (czytaj bosman) nie robił żadnych problemów, czy uwag.

_________________
pozdrawiam
skiera

Byłem dwa razy, ostatnio w czerwcu 2009. I pierwszym i drugim razem były problemy z bosmanatem portu Hel.

_________________
Żeglarstwo polega na tym, że pływając całe życie i będąc starym i schorowanym człowiekiem, nigdzie nie dopłynąć.
Krzysztof Chałupczak

Co to znaczy: "były problemy"? To, że pan Henio z przerośniętym ego gulgotał, że nie zgłosiłeś wejścia? Nie wiesz co mu odpowiedzieć?

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Za pierwszym razem w 2008 nie zgłosiłem wejścia. Jak cumowałem, to przyjechał ktoś na rowerze i powiedział, że bosman ma duże wąty, wręczył UKF i powiedział, powiedzcie, że wasza nawliła. Wzruszyłem ramionami, wywołałem przez swoją i powiedziałem, że to jest moje pierwsze wejście do polskiego portu. Było to prawdą. Zostałem "pouczony". W 2009 zgłosiłem wejście i powiedziałem, że biorę jednego i wypływam. Usłyszałem, że mogę stać dwie godziny (chyba o opłatę chodziło). Wypływałem po 2,5 i było jakieś gdakanie na UKF. Dokładnie nie pamiętam, bo znany Ci Janusz (on się dosiadł) powoził z Helu do Górek.

_________________
Żeglarstwo polega na tym, że pływając całe życie i będąc starym i schorowanym człowiekiem, nigdzie nie dopłynąć.
Krzysztof Chałupczak

W Helu cały problem nie wynika z "kontroli ruchu", tylko ze sposobu poboru opłat. KOrespondencja z bosmanatem jest słuchana przez poborcę i on wtedy wie, że trzeba wyjechać rowerkiem i pobrać kasę.

_________________
Jestem tylko szarym człowiekiem
www.armator-i-skipper.pl

I zrugał mnie "Jaromir" za posta a Marek "zostawił mnie sobie na zaś"!
A czy ja w którymkolwiek zdaniu postawiłem znak równości pomiędzy czytelnikami tego forum
a opisywanym brakiem kultury pośród braci żeglarskiej?!
Nie!
Ja tylko odniosłem się do faktów które obserwuję nad wodą. Powtarzam jeszcze raz! - nad wodą,
nie na tych stronach.
Jaki sport?! - zapytał Jaromir?
OK. - niefortunne określenie. Przez pół godziny zastanawiałem się, jakiego użyć.
Sposób Na Zycie. Może być?!
Jaromirze!
A ja będę się upierał, że niewiedza nie usprawiedliwia.......
Piszesz, że należy tłumaczyć, uczyć etc,itd. To może zacznijmy od etyki jachtowej na kursach
a nie od węzłów.........No i nie ja jestem od zmian metodyki nauczania.
Zresztą, - ja mam tylko kurs motorowodniaka + jakąś tam szkołę rybacką, zawodową w dodatku
ale nad wodą nie wydzieram się z szantami ponieważ uważam, że gościem w lesie jestem jakby
a nad wodą tym bardziej. A i śmieci po moim biwaku nie znajdziesz gdzie indziej niżli w najbliższym śmietniku.
I tak juz od czterdziestu lat. Dzięki Bogu nikt mi uwagi nie musiał zwracać.
I tylko o to mi chodziło w moim poście.
Z wyrazami /szacunku oczywiście/
Andrzej P.
stary praktyk.

Oj bez przesady. Nie zrugał a jedynie wyjaśnił pewne kwestie, a ja na szczęście zapomniałem - mam alergię na słowo sport w kontekście sposobu spędzania wolnego czasu przeze mnie i przez moja rodzinkę

Postawiłeś znak równości pomiędzy szeroko rozumianą tłuszczą, określoną eufemistycznie jako "większości dzisiejszych żeglarzy" a czytelnikami tego forum. Wiesz Andrzej, mam wrażenie, że to bardzo dla nas - czytelników tego okienka - jest krzywdzące porównanie.


Jarek po złote runo się udał, więc nie spodziewaj się szybkiej odpowiedzi


Jakich kursach? Tych obowiązkowych na obowiązkowy patent, prowadzonych przez takie tuzy etyki, jak te dwie osoby cywilne? http://toiowo.eu/index.php?option=com_content&task=view&id=1966&Itemid=269
A poza tym, czy chcesz powiedzieć, że kultury to można nauczyć na kursach i kursikach?



Wszystko powyższe było off-topiczne a clue leży w tym, że z jakiegoś powodu zajrzałeś na forum. Coś tam napisałeś, coś poczytałeś, czegoś (mam nadzieję) się dowiedziałeś, na coś spojrzałeś z innej perspektywy i w jakiś sposób Twoja przygoda z przyjemnościowym pływaniem staje się inna niż tej "większości dzisiejszych żeglarzy". Czy się mylę?

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

A konkretnie w Aberdeen siedzi pływając po Północnym.

_________________
Żeglarstwo polega na tym, że pływając całe życie i będąc starym i schorowanym człowiekiem, nigdzie nie dopłynąć.
Krzysztof Chałupczak

Marku:
......mam alergię na słowo "sport". Ja też choć w wielu przypadkach uprawianie żeglarstwa na to określenie zasługuje. I tylko dlatego go użyłem.
Poza tym zobowiązuję się więcej tej formy nie używać.
........postawiłeś znak równości........! Kurcze! - a ja myślałem, ze wprost przeciwnie!
Jeśli faktycznie ktoś w ten sposób to odebrał, najmocniej przepraszam.Nawet przez myśl mi to nie przeszło.
......... nauczanie kultury na kursach.......! Oczywiście, że to nonsens. Ale jakieś wskazówki
co do form zachowania się na pokładzie lub poza nim mogą / i powinny być / przekazane.
Tu chyba pokutuje u mnie jeszcze świadomość, że kiedyś trzeba było jakoweś kursa odbyć, by żeglować/ ja starej daty jestem/. Tu muszę wyjaśnić i zarazem odpowiedzieć Ci na następne pytanie, dlaczego /lub skąd moja obecność na tych stronach?
No cóż, sprawa wygląda tak, że gdyby mi ktoś powiedział jeszcze trzy lata temu, że będę się posługiwał komputerem, - śmiał bym się długo i głośno.
Jak widzisz, dzisiaj nawet już zdjęcia potrafię samemu /od wczoraj/ wkleić!
/ Tu proszę o owacje!!!!/
A żeglowanie dla przyjemności..........nie pisałem na wstępie, że patent motorowodny mam od 1980 roku?!
Spokojnie! - wiem,wiem, - kudy mi z tym do żeglarstwa........! Jednak kurs żeglarski, - wprawdzie nie zakończony egzaminem - zrobiono nam w Szkole w roku 1964 / odbyli go wszyscy uczniowie mojej szkoły/ w Jacht Klubie " Cztery Wiatry" w Swinoujściu.
Niestety, praktyki na Zewie Morza już odbyć nie zdążyłem, zabrano go naszej Szkole dla wyższych celów...........prawdopodobnie.
Jak więc widzisz, moja obecność na tych stronach / i nie tylko / tak całkiem przypadkową nie jest. Tak jak i na wodzie. Ale to już całkiem inna historia.
Pozdrawiam,
Andrzej P.

Bardzo dobrze! To polityczny temat.



Kulture wynosi sie z dzieciństwa, z domu przedewszystkim.
Ale o specyficznych dla środowiska lub rodzaju zajecia zasadach zachowania kts musi adeptów infrmować. Może to być np. pierwszy w życiu skipper, moze to byc instruktor, moze to byc podręcznik.


THREE CHEERS!!!!



Masz czego załować...



Chętnie posluchamy woeje historii

_________________
Jestem tylko szarym człowiekiem
www.armator-i-skipper.pl