Witam. Polecam ciekawemiejsce na jęziorze Jagonym, przed wpłynięciem do kanału. Miejsce ciche z możliwością zrobienia grilka. Pomost stary ale wytrzymały. Możliwość przycumowania 6-8 łodzi.

_________________
okecaj

Polecam Lesny Zakątekprzy Mamerkach,cicha i spokojna binduga jeszcze troche cicha,pod samymi bunkrami ,miły i życzliwy gospodarz.

A czy to nie jest ten sam właściciel co przy kanale na mamerkach? też polecam. Miła obsługa i spokojne miejsce

_________________
okecaj

To jest bardziej z bobu za tą piaszczystą plazą w lewo w zatoczce500 metrów z boku.

Witam.
Mam prośbę do znawców mazur. Wybieram się z moimi (szkolnymi) dzieciakami na dziesięciodniowy rejs. Będziemy pływać pięcioma jachtami na przełomie lipca i sierpnia. Ponieważ pływałem po mazurach tylko po sezonie proszę o wskazanie miejsc gdzie możemy przycumować taka ilością jachtów i takich gdzie lepiej się nie pchać.
Dzięki.

Zdecydowanie nie należy pchać się wszędzie tam gdzie nie ma jakiejkolwiek infrastruktury, nawet Toj-tojek na polu biwakowym, choć obecnie nawet za postój w tak przymitywnych warunkach czeszą nie mniej niż w porcie z pełną infrastrukturą. Niestety zupłnie dzikie postoje wybierają nieraz organizatorzy tzw. rejsów na patnet chcąc obniżyć w powyższy sposób koszty i odciągnąć część klienteli od konkurencji. Skutek jest łatwy do przewidzenia: miejsca takie jak Czarci Ostrów, Pajęcza, okolice kanałów czy dzikie polanki nad Bełdanami i Nidzkiem są dokładnie zbombione papierzakami i capi od nich na kilkaset metrów, bowiem w tak licznej grupie z calą pewnością znajdzie się niejeden z grubszą potrzebą odmiennie niż to jest wtedy gdy pływa się w kameralnym gronie najbliższych a zwłaszcza samemu. Takie naloty zorganizowanych rejsów na dzikie bindugi powinny być namierzane przez policję a organiozatorom takch smrodliwych rejsów powinno się zdrowo nasmrodzić w papierach.
Pięć jachtów to nie jest grupa aż tak wielka aby nie dalo się znaleźć miejsca na zorganizowanym biwaku, zwłaszcza jeśli nie będzie się płynąć do samego wieczora. Takie miejsca jak pole biwakowe "W Zatoce" na Mikołajskiem, Flosek czy Goły Rożek na Bełdanach, binduga Zielona, Bobrowa czy Drapacz nad Nidzkiem powinny je pomieścić. Dokładne warunki jakie tam panują nie są mi znane, bowiem pływając samemu mogę sobie pozwolić na naprzemienne korzystanie z przystani z prawdziwego zdarzenia takich jak PTTK lub "Pod Dębem" - oraz z postojów na dziko, bez szkody dla odwiedzanych miejsc.

Pozdrawiam
Tomek Janiszewski

a jak stoisz na dziko to gdzie "usadzasz papierzaki"??

Tam gdzie należało to zrobić przed wypłynięciem na dziki postój. Dobę lub nawet więciej idzie wszak wytrzymać. Szczególnie jeśli nie traci się kasy i zdrowia na opychanie się świństwem takim jak pizza, zakopianki, kebab z keczapem, czy zeszłotygodniowy bigos na zagrychę, względnie pulpety ze słoików przywiezione na Mazury busem tranzitem i przechowywane w temperaturze ~30st.C które stanowią jak wiadomo podstawę wyżywienia rejsów na patent. Popcorn i to nawet popity colą jest w pełni dopuszczalny, tak na pocieszenie.

Tomek Janiszewski

No widzisz, a ja na przykład mam zdrowy organizm i regularną przemianę materii podejrzewam że nie tylko ja i to zdaje się dzięki właściwej diecie a nie "zatwardzaczom", które częściowo wymieniłeś.

Ale też uważam że nie należy usadzać papierzaków

ps. a jak Cię nagle za szybko przyciśnie, to rozumiem że do woreczka i ze sobą do portu

Zrozumiałeś to na opak: to co wymieniłem, to przecież rozwalniacze!
W dodatku wstrętne (takze dla najbliższego otoczenia: wstrzymuję oddech przechodząc koło pizzerni lub budy z zakopiankami w podziemnym przejściu w samym sercu DC, po czym robię energiczny wydech) i wyjątkowo niezdrowe.

Też źle rozumiesz. Jakby przycisnęło tak naprawdę mocno (np w następstwie spożycia przywiezionych busem tranzitem z wielkomiejskiego hipermarketu przeterminowanych pulpetów w słoikach) to obawiam się że i w najbliższe krzaki by taki pacjent nie zdążył; pozostałaby tylko toaleta na jachcie a w razie jej braku - wystawienie 4 liter za burtę Trzymając się z dala od takich i podobnych wynalazków w zupełności wystarczy skierować się we właściwym czasie do najbliższego portu na noc, których to portów jest na WJM pod dostatkiem. Gdy w ub. roku flauta dopadła mnie na Bełdanach i stało się jasne że do "Gołębiewskiego" nie dopłynę, (a już na pewno nie przed 19:00 kiedy to można bylo skorzystać tak w kei jak i WC bezpłatnie a zapłacić 10zł jedynie za prysznic) - wbrew pierwotnym planom skierowałem się do PTTK "Kamień" (mimo że tam sam sznurek kosztował mnie 15zł, nie licząc prysznica), zamiast ryzykować kolejny nocny postój na dziko, z łatwym do przewidzenia skutkiem.
Gorzej mają uczestnicy zorganiziwanych rejsów: oni są takiej swobody wyboru pozbawieni, dlatego organizator powinien zakładać tę gorszą ewentualność, i wystrzegac się nocnych postojów zupełnie na dziko.

Tomek Janiszewski

No jak dla mnie to pizza i kebab nie mają opisanego przez Ciebie działania, noo ale to nie forum gastro...

Zresztą to są detale. Na słaby żołądek wszystko jest rozwalniaczem. Ważne jest że zdarza się ludziom nie zdążyć do kibelka.

Dla jasności ogólnie się z Tobą zgadzam, ale nie jestem aż tak ortodoksyjny.

Pozdrowienia

Toteż organizator rejsu powinien uwzględnić to co napisałeś, i w trosce o takich ludzi stawać na noc tam gdzie kiblelki są, względnie wyposażyć jachty w bezpieczne dla środowiska toalety.

Pozdrawiam
Tomek Janiszewski

*****

Jeszcze w uzupełnieniu: na Tałtach jest biwak "Kokoszka" na zachodnim brzegu nieco na północ od kanałów. Na kanałach - dwa biwaki w Zatoce Kula w bliskim sąsiedztwie i w zasięgu wzroku - toteż w razie niedostatku miejsca można rozdzielić obóz. Na Niegocinie - biwak Strzelce, jeszcze bardziej na północ - Zimny Kąt na Kisajnie oraz Mamerki u wejścia do Kanału Mazurskiego. Wreszcie poza jachtostradą - Binduga Port na pograniczu Sekst i Kaczerajna.