Polska bandera na rekordowym rybackim ''statku-monstrum'' (monster boat) 04 pażdziernika 2018 | PBS
Holenderskie przedsiębiorstwo połowów dalekomorskich i przetwórstwa rybnego Parlevliet & Van Der Plas - P&P (Parlevliet & van der Plas Haringhandel BV) przeflagowało pod polską banderę największy holenderski statek rybacki (połowowy). Trawler ten był swojego czasu także uważany za największy w swojej klasie statek na świecie, a według niektórych dostępnych źródeł - nadal nim jest.
Polską banderę podniesiono na jednostce Annelies Ilena (o dotychczasowej oznace rybackiej KW 174 odpowiadającej portowi macierzystemu Katwijk). Trawler otrzymał nową oznakę GDY 151, a jego portem macierzystym stała się formalnie Gdynia.
Tym samym pod polską banderą znalazł się największy w jej historii statek rybacki. Ze swoim tonażem pojemnościowym brutto 14 055 jednostek, nośnością 11 500 t i długością 144,60 m, jest on nie tylko największym w historii polskiej bandery statkiem łowczym, ale w ogóle największym statkiem rybackim, biorąc pod uwagę także duże bazy-przetwórnie Pomorze i Gryf Pomorski (zbudowane w 1966 i 1968 roku w Stoczni Gdańskiej), charakteryzujące się tonażem pojemnościowym brutto ok. 13 875 i nośnością ok. 9645 t oraz długością całkowitą niespełna 164 m.
Według dyrektora Diederika Parlevlieta z P&P przeflagowanie i nowa oznaka rybacka, to jedyne zmiany dotyczące tego statku. Nazwa, holenderscy kapitanowie (Hugo Groen i Matthias Stam w dwóch zmianach załogi), plan połowowy oraz port bazowy - IJmuiden, pozostają niezmienione.
Po co więc operacja przeflagowania? Odpowiedzią są "wolne" kwoty połowowe należne Polsce, a niewykorzystywane przez nasz kraj. W tym przypadku, według Parlevlieta, chodzi o możliwe do zagospodarowania limity połowowe na ostroboka (łac. Trachurus trachurus, ang. horse mackerel) na południowym Pacyfiku.
"Ponieważ europejskie statki odławiające u wybrzeży Chile 'europejskie' kwoty połowowe muszą pokonywać duże odległości między portami bazowymi a łowiskami - zamiast mniejszymi, lepiej, efektywniej robić to jednym dużym statkiem, który może pozostać ta dłużej" - powiedział Parlevliet cytowany przez serwis informacyjny "Visserijnieuws".
Planuje się, że w przyszłym tygodniu GDY 151 wypłynie na połowy na wodach europejskich, a następnie, pod koniec roku, wyruszy na południowy Pacyfik.
P&P zakupiło, długą na ok. 144 m i szeroką na 24 m, jednostkę w 2007 roku od irlandzkiego armatora i przedsiębiorstwa połowowego McHugh KL, które eksploatowało statek pod imieniem Atlantic Dawn. Statek został zbudowany w Norwegii i wszedł do eksploatacji w roku 2000.
Trawler zatrudniano w ostatnich latach regularnie do połowów ostroboka na południowym Pacyfiku, a w roku ubiegłym także w północnej części Oceanu Spokojnego, na wysokości Vancouver w Kanadzie - przy połowach morszczuka.
Wykorzystanie polskiej bandery przez zagraniczne przedsiębiorstwa rybołówstwa oceanicznego nie jest zjawiskiem nowym. Polską banderę, dla spożytkowania polskich kwot połowowych poza Europą, podnosiły dotąd głównie różne statki powiązane kapitałowo z islandzkim koncernem Samherji.
Nota bene Annelies Ilena to jednostka należąca do - niekoniecznie albo nie w całej rozciągłości konkurenta Samherji - holenderskiego P&P. Są nawet obszary, w których Samherji i P&P współpracują, i to blisko. UK Fisheries Ltd. należy w równych częściach do Onward Fishing Company oraz do spółki-córki firmy Parlevliet & Van Der Plas (Parlevliet & van der Plas Haringhandel BV). Z kolei Onward Fishing Company Ltd. z Aberdeen, jest szkocką spółką-córką Samherji od 1996 r. Przy okazji można wspomnieć, że do UK Fisheries należy m.in. Kirkella (GT 3976, nośność 1500 t, długość 81,21 m, wykończony i doposażony oraz przekazany armatorowi przez stocznię grupy Kleven Myklebust Verft AS z Gursken, a zbudowany - jako częściowo wyposażony - przez stocznię Crist SA).
Annelies Ilena jeszcze na początku 2015 roku była określana (np. przez serwis informacyjny thejournal.ie) jako największy w świecie supertrawler. W tym samym czasie informowano (w tym samym źródle), że drugi największy wówczas w świecie supertrawler Margiris (zarejestrowany wtedy pod banderą litewską) zmierzał na wody europejskie. Przy okazji przypomniano, że w 2012 roku został "wyrzucony" z łowisk w pobliżu Australii w ramach przeprowadzonej tam, pod naciskiem opinii publicznej, szerszej akcji "banowania" największych supertrawlerów.
Annelies Ilena (GT 14 055) jest o około połowę większa od drugiego największego statku rybackiego należącego obecnie do holenderskich armatorów - Willem van der Zwan (GT 9494).
Jednak statek, który przeflagowano właśnie pod polską banderę, jest także prawdopodobnie nadal największym statkiem połowowym na świecie. Przynajmniej tak wynika z bazy danych światowej floty i zamówień stoczniowych IHS Sea-Web, która nie odnotowuje żadnego większego statku poławiającego. Istnieją większe (nawet znacznie) statki rybackie, ale są to bazy-przetwórnie (odbierające rybę ze statków połowowych, a nie dokonujące połowów).
Annelies Ilena zdetronizował statek dotychczas największy pod polską banderą - Saga (GDY-150; GT 7765, nośność 3372 t, długość 120,43 m). Na dalszych pozycjach pod naszą banderą plasują się: Polonus (GDY-58; GT 2348, 1100 t nośności i 80,35 m długości) oraz Janus (GDY-57; GT 1468, 1028 t nośności, 67,47 m długości). Operatorem Polonusa jest Arctic Navigation Sp. z o.o. z Gdyni, a Sagi i Janusa - Atlantex Sp. z o.o. z Warszawy. Najprawdopodobniej wszystkie trzy wymienione ostatnio statki należą (przynajmniej pośrednio) do wspomnianego wyżej islandzkiego Samherji hf, podobnie, jak kontrolowane są przez tę firmę z Islandii obie spółki armatorskie (operatorzy) z Gdyni i Warszawy. Są one zrzeszone w PAOP - Północnoatlantyckiej Organizacji Producentów.
Chcielibyśmy, by statki polskich armatorów przeflagowane wcześniej pod tzw. wygodne bandery, powracały pod polską. Tutaj mamy do czynienia z inną sytuacją - chodzi o wykorzystanie kwot połowowych, których nie jesteśmy w stanie sami zagospodarować. Polska dalekomorska flota rybacka (kontrolowana przez polski kapitał), niegdyś znacząca w świecie, nie istnieje od lat. Dlatego podniesienie polskiej bandery na - najprawdopodobniej - największym statku połowowym świata, ma znaczenie jedynie ciekawostkowe i niekoniecznie napawa radością czy dumą.
Tym bardziej, że największy statek rybacki w historii, jaki znalazł się pod polską banderą, należy do wymienianych z nazwy jednostek piętnowanych przez (przyjmujące czasami skrajne poglądy i metody działania) organizacje w rodzaju Greenpeace jako te, których praca na łowiskach jest przejawem rabunkowej eksploatacji zasobów morza, i które w znacznej mierze przyczyniają się do przełowienia oceanów.
Mamy tu do czynienia z połowami wielkich ilości, głównie mniej cenionych ryb pelagicznych (zwłaszcza ostroboka), na wodach afrykańskich i południowym Pacyfiku. Ryby z tych łowisk są zazwyczaj tylko mrożone w całości (bez patroszenia), a następnie sprzedawane w Afryce. Lokalni rybacy nie są w stanie konkurować z takim modelem biznesowym, bo masowe połowy dużymi statkami bardzo zubażają zasoby ryb, a jednocześnie zbijają ceny na rynku.
Opinii publicznej te duże statki przedstawiane są jako przemysłowe monstra wyniszczające ostatnie stada ryb pelagicznych na świecie. Greenpeace opublikował inkryminujący duże statki rybackie "raport" zatytułowany "Statki molochy: plaga oceanów". Wśród kryteriów wyboru statków do umieszczenia w tym dokumencie znalazły się związane z udziałem w "niezrównoważonym wzroście", dotyczące wpływu narzędzi połowowych oraz czysto techniczno-eksploatacyjne (pojemność brutto powyżej 4000, rozmiar sieci, który pozwala na połów w wielkości minimum 170 ton na dzień, ładowność minimum 2000 ton lub 3700 m³ przestrzeni ładunkowej, moc silnika głównego minimum 5000 kW).
Greenpeace, poza największym statkiem połowowym świata - Annelies Ilena, na którym od niedawna powiewa polska bandera, zalicza do "monster boats" także m.in. pływający pod polską banderą (z przerwami, ale już od 2013 r.) trawler Saga, eksploatowany przez Atlantex Sp. z o.o. z Warszawy.
Annelies Ilena (GDY-151) - charakterystyka podstawowa: typ statku - trawler rufowy / sejner pelagiczny / przetwórnia nr IMO - 9204556 państwo bandery - Polska właściciel, operator, armator zarządzający - Parlevliet & van der Plas, Holandia armator zarejestrowany - Vikingbank BV rok budowy - 2000 stocznia - Umoe Sterkoder AS - Kristiansund, Norwegia stoczniowy nr budowy - 190 koszt budowy - 66 mln USD długość całkowita - 144,60 m długość między pionami - 134,30 m szerokość konstrukcyjna - 24,00 m zanurzenie - 7,80 m wysokość boczna - 11,40 m wysokość od stępki do szczytu najwyższego masztu - 32,00 m tonaż pojemnościowy brutto - 14 055 tonaż pojemnościowy netto - 6384 nośność - 11 500 t pojemność chłodzonej przestrzeni ładunkowej - 15 400 m³ napęd główny - dwuśrubowy, śruby nastawne łączna moc napędu głównego - MCR 14 400 kW (19 578 KM) silniki napędu głównego - 2 × MaK 8M43 prędkość maksymalna - 20,00 węzłów prędkość eksploatacyjna - 14,00 węzłów silniki pomocnicze - 1 × Caterpillar 6M32 (MCR 3840 kW) + 1 × Caterpillar 8M32 (MCR 4320 kW) klasyfikacja - DNV-GL notacja klasy - 1A1 Stern Trawler RM(-28oC/+32oC sea) E0
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 10:14 Posty: 8929 Podziękował : 4043 Otrzymał podziękowań: 1940
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
To przeczytaj Andrzeju caly artykol. Takie statki rabunkowa eksploatacja zasobow rybnych do ktorych przykladamy reke. Ciekaw jestem co Polska bedzie miala z tego przeflgowania ?
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 10:14 Posty: 8929 Podziękował : 4043 Otrzymał podziękowań: 1940
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Tak na marginesie artykol pelen jest ogolnikow i jak dla mnie malo przekonywujacy. Trudno mi sobie wyobrazic zeby kanadyjczycy pozwolili takiemu statkowi lowic morszczuka ( a moze mintaja) w swojej strefie ekonomicznej jesli wiele lat temu my musielismy skupowac go od kanadyjskich mniejszych jednostek i przetwarzac u siebie. Na Beringa sejnery dostarczaja rybe bezposrednio do przetworni postawionych na lodzie a lowi sie glownie w odleglosci ok 50 Mm od brzegu. Nie napisano tez istotnej rzeczy czy n tym statku rybe sie obrabia , czy zamraza w calosci.
Za ten post autor M@rek otrzymał podziękowanie od: Colonel
Dołączył(a): 29 kwi 2013, o 22:06 Posty: 1579 Podziękował : 137 Otrzymał podziękowań: 303
Uprawnienia żeglarskie: ActiveCaptain & more
M@rek napisał(a):
Widac jedynie najprymitywniejsze mrozenie calej w szafach pionowych.
M@rek napisał(a):
Takie statki rabunkowa eksploatacja zasobow rybnych do ktorych przykladamy reke.
Nie pamiętasz jak „nierabunkowo” pozyskiwałeś ikrę a pełnowartościową rybę w bardzo „nieprymitywny” (wyszukany?) sposób wyrzucałaś za burtę?
M@rek napisał(a):
Ciekaw jestem co Polska bedzie miala z tego przeflgowania ?
Podatki oraz opłatę za przyznane kwoty połowowe.
Jako jeden z niewielu na forum wiesz coś więcej o rybołówstwie dalekomorskim i zamiast w cytowanym artykule poprawić ewentualne błędy to piszesz … banialuki(?).
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 10:14 Posty: 8929 Podziękował : 4043 Otrzymał podziękowań: 1940
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
SIRK napisał(a):
M@rek napisał(a):
Nie pamiętasz jak „nierabunkowo” pozyskiwałeś ikrę a pełnowartościową rybę w bardzo „nieprymitywny” (wyszukany?) sposób wyrzucałaś za burtę?
To jest zwyle oszczerstwo i tyle. Oczywiscie takie przypadki sie zdarzaly ale w dobie obserwatorow na byrcie i rozliczania sie z kazdego kilograma zlowionej lub kupionej ryby to byly wyjatki. Na statkach na ktorych plywalem z takim procederem sie nie spotkalem.
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 10:14 Posty: 8929 Podziękował : 4043 Otrzymał podziękowań: 1940
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Andrzeju, uwazam ze warto bo takie mity utrwalaja sie w swiadomosci tych, ktorzy z rybolowstwem niewiele mieli do czynienia. Dodam ze i my, kiedys dawniej mielismy rowniez wklad w niszczenie rybostanu ale to bylo znacznie wczesniej i na innych lowiskach. Do czasu kiedy nawigatorzy zrozumieli ze efektywne rybolowstwo nie polega na tym zeby lapac "tuny" a wybierac siatke na zapotrzebowanie przetworni. Wtedy skonczyly sie hole po 60 ton z ktorych 90 % nadawalo sie na maczke a ladowalo za burta bo maczkarnia tez miala ograniczona wydajnosc.
Dołączył(a): 29 kwi 2013, o 22:06 Posty: 1579 Podziękował : 137 Otrzymał podziękowań: 303
Uprawnienia żeglarskie: ActiveCaptain & more
M@rek napisał(a):
To jest zwyle oszczerstwo i tyle.
Czyżby? Przełom lat 80/90. Atlantyk południowo-wschodni, wybrzeże Namibii i RPA – rabunkowy połów sardynki i ostroboka. Większość odłowionej ryby lądowała w „mączkarni” lub za burtą. Atlantyk południowo-zachodni – połowy na masową skale błękitka. Aby zapewnić ciągłość produkcji statek potrafił odławiać dziennie 150-200ton z tego maksymalnie można było zagospodarować do 100ton. Cały przyłów np. kilkunastu tonowe hole nieznanej na polskim rynku w początkowej fazie miruny był bezpośrednio wyrzucany za burtę.
Lata 90. Pacyfik północny, Morze Beringa i Ochockie – połowy mintaja w trakcie sezonu rozrodczego. W zależności od sytuacji produkcja była bardzo często nakierowana wyłącznie na pozyskanie i zagospodarowanie jak największej ilości ikry. Załoga „domowym” sposobem przygotowywała mechaniczne odgławiarki aby jak najsprawniej odzyskać rybią ikrę przy czym reszta wędrowała w „mączkarni” lub za burte.
Zdjęcia koreańskiej ale i polskiej floty rybackiej dokumentujące rabunkową politykę połowową uwiarygodniło zamkniecie łowisk mintaja i wprowadzenie limitów połowowych przez NOAA Fisheries w porozumieniu z rosyjskim partnerem który notabene w praktyce prowadził identyczne do nas połowy. I to nie było odosobnione działanie nieuświadomionej załogi, tak wyglądało rybołówstwo w wykonaniu większości flot rybackich. Nasze pobory były uzależnione wyłącznie od zagospodarowania konkretnego asortymentu, koszt pozyskania surowca bardzo długo nie miał żadnego wpływu a nasza świadomość o ochronie środowiska była … żadna.
M@rek napisał(a):
Andrzeju, uwazam ze warto bo takie mity utrwalaja sie w swiadomosci tych, ktorzy z rybolowstwem niewiele mieli do czynienia. Dodam ze i my, kiedys dawniej mielismy rowniez wklad w niszczenie rybostanu ale to bylo znacznie wczesniej i na innych lowiskach. Do czasu kiedy nawigatorzy zrozumieli ze efektywne rybolowstwo nie polega na tym zeby lapac "tuny" a wybierac siatke na zapotrzebowanie przetworni. Wtedy skonczyly sie hole po 60 ton z ktorych 90 % nadawalo sie na maczke a ladowalo za burta bo maczkarnia tez miala ograniczona wydajnosc.
Dochody wszystkich członków załogi zależały od wydajnej i bardzo ciężkiej pracy każdego z nas ale bez tych odłowionych ton nikt by nie zarobił. Jeżeli nie podasz o jakich konkretnie latach mówisz i nie określisz jaka to była skala działalności dalekomorskich flot rybackich to zacznę wątpić czy wiesz o czym piszesz.
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 10:14 Posty: 8929 Podziękował : 4043 Otrzymał podziękowań: 1940
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Do 91 roku pracowalem w "Gryfie". Przynajmniej od polowy lat 80 tych na kazdym polskim statku lowiacym na Beringa i WOC byl lokalny obserwator, specjln dzienniki dostarczane przez Kanade i USA w ktorych rozliczalismy sie z kazdego kg zlowionej lub kupionej ryby i ewidencjonowalismy kazda sztuke zlowionego i wyrzuconego za burte lososia. Takie bylo prawo i praktyka. Tak samo bylo na statkach rosyjskich na ktorych pracowalem dla firm amerykanskich do 2000 roku. O rabunkowych polowach na lowiskach afrykanskich we wczesniejszych latach sam pisalem i to potwierdzam bo tak poczatkowo bylo ale jedynie z niektorymi kapitanami starszej generacji ktorzy lubili fotografowac sie z "lola" 60 tonowa. Madzrzy lowili na zamowienie po 15-20 ton co 4-5 godzin i robili wyzsza wartosc. Beringa zamkneli amerykanie do spolki z rosjanami bo po prostu zawlaszczyli do spolki to morze eliminujac obce floty. To samo pozniej zrobili rosjanie z Ochockim. A teraz napisz, gdzie i kiedy tam pracowales i skad Twoja wiedza w temacie
Dołączył(a): 29 kwi 2013, o 22:06 Posty: 1579 Podziękował : 137 Otrzymał podziękowań: 303
Uprawnienia żeglarskie: ActiveCaptain & more
M@rek napisał(a):
A teraz napisz, gdzie i kiedy tam pracowales i skad Twoja wiedza w temacie
Wystarczająco długo aby stwierdzić, że wyidealizowałeś obraz ówczesnego rybołówstwa dalekomorskiego. Powołując się na przykłady kontrolowanych odłowów licencyjnych czy też znikomej działalności skupowej bardzo upraszczasz. Nasz „sukces” polegał na połowach w wolnych strefach lub nieewidencjonowanym odłowie licencyjnym. Z chwilą zaostrzenia kontroli zewnętrznej przy równoczesnym wzroście kosztów własnych rybołówstwo nasze po prostu nie sprostało konkurencji i zbankrutowało. Oczywiście proces upadku był rozłożony w czasie ale na koniec lat dziewięćdziesiątych działalność państw nadbrzeżnych bardzo ten proces przyspieszyło. Obok ograniczeń podyktowanych ochroną rynku własnego dość szybko pojawiły się bardzo nośne i niepodważalne argumenty ekologiczne.
A na jakiej podstawie wystawiam takie opinie? Powiedzmy, że dosyć długo byłem nieświadomym(?) uczestnikiem rabunkowych i całkowicie wyniszczających faunę morską połowów naszych i nie tylko statków rybackich.
I nie masz racji gdy tak krytycznie oceniasz obecną działalność kolegów rybaków.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 229 gości
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników