Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Dryfkotwa na śródlądziu.
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=3&t=3108
Strona 1 z 1

Autor:  nesh [ 31 maja 2009, o 21:56 ]
Tytuł:  Dryfkotwa na śródlądziu.

[Maar] Wątek został wydzielony. Dyskutowano o jachcie Twister 800 i o możliwości (lub nie) przeżycia w warunkach bardzo silnego wiatru.


A tu się mylisz. Wyciągasz miecz, ściągasz żagle rufą do wiatru, dryfkotwa za burtę i przetrzymasz 12B Sama nadbudówka będzie sporym żaglem i będzie Cię pchała do przodu. Kotwica w pogotowiu na wypadek możliwości zderzenie z brzegiem. To tyle jeżeli chodzi o instrukcję przetrwania każdego wiatru an mazurach na każdej łódce.

Autor:  Colonel [ 31 maja 2009, o 22:26 ]
Tytuł: 

nesh napisał(a):
dryfkotwa za burtę


Pływam juz pięćdziesiaty rok... dryfkotwe widziałem może na dwóch jachtach i to morskich... nie rób ludziom wody z mózgu.
pablo_sb napisał(a):
A jeśli wpadniesz w taką pogodę jak w 2007 na środku jeziora, to żaden mazurski jacht tego nie przetrzyma

Dokładnie tak... nie ma jachtów niewywracalnych ani niezatapialnych!

Autor:  Usuniete_konto_8768124 [ 1 cze 2009, o 11:26 ]
Tytuł: 

Według mnie dryfkotwa nie jest zbędnym gadżetem na jachcie. Taka anomalia pogodowa jak ta z 2007 roku to ewenement, który zdarza się bardzo rzadko i nic wtedy nie pomaga jak jedynie zdrowy rozsądek. Często natomiast spotykam się z lżejszymi odmianami takich warunków, a jest ich coraz częściej i są nie raz bardzo krótkie, a wtedy taka dryfkotwa z pewnością uratuje jacht przed sztrandowaniem. Szczególnie na naszych wąskich jeziorach. Miałem nie raz takie sytuacje, że gdybym rzucił dryfkotwę (nie było jej na wyposażeniu jachtu, bo to nie był mój) to nie musiałbym później wyciągać go z trzcin. Osobiście do własnego jachtu taką dryfkotwę bym zakupił/zrobił, a mówienie o kimś kto dorzuca jeszcze jeden element zwiększający bezpieczeństwo, że robi wodę z mózgu jest trochę nie na miejscu.

Autor:  Colonel [ 1 cze 2009, o 13:01 ]
Tytuł: 

Na ilu jachtach śródlądowych jest dryfkotwa?
Równie dobrze móglbys zalecac kandydatom na kierowców, żeby w razie groźby kolizji uruchamiali w samochodzie system antygrawitacyjny.

Autor:  Szaman3 [ 1 cze 2009, o 13:50 ]
Tytuł: 

Colonel napisał(a):
Na ilu jachtach śródlądowych jest dryfkotwa?
Równie dobrze móglbys zalecac kandydatom na kierowców, żeby w razie groźby kolizji uruchamiali w samochodzie system antygrawitacyjny.


Andrzej, a skąd Ci do głowy przyszło takie pytanie? A po co ona tam miała by być? Na morzu jest to temat do dyskusji, uzywać dryfkotwy, czy też nie, a na śródladziu toż to czysta fantazja. Zresztą sam wiesz lepiej ode mnie.

Autor:  mors-k [ 1 cze 2009, o 13:56 ]
Tytuł: 

Chyba sobie jaja robicie z tą dryfkotwą na Mazurach, aby to urządzenie zadziałało muszą być spełnione określone warunki miedzy innymi długość liny dryfkotwy musi być wielokrotnością długości fali. Długość musi być tak dobrana by dryfkotwa i jacht znajdowały się na brzbiecie lub dolinie fali w tym samym czasie. Zanim ktokolwiek zdołałby wyrzucić ją za rufe, wypuścić i wyregulować długość liny, to wcześniej wyrżnąłby w czyjegoś grilla. Po za tym dryfkotwa spowalnia bieg jachtu a nie zatrzymuje go w miejscu tak więc nie ustrzeże łódki sztormującej na Mazurach przed wylądowaniem w trzcinach lub na piasku. Jeżeli ktoś chce jej użyć to musi mieć wystarczający na czas sztormowania zapas wody za burtą, nierealne na jeziorach.

Autor:  Szaman3 [ 1 cze 2009, o 14:09 ]
Tytuł: 

mors-k napisał(a):
Chyba sobie jaja robicie z tą dryfkotwą na Mazurach,


Eee, to było raczej na poważnie :DD

Dryfkotwa na morzu zazwyczaj nie służy do spowalniania jachtu, ale do utrzymywania go rufą, bądź dziobem do fali. Chodzi o to, aby w warunkach sztormowych uniknąć obrócenia jachtu burtą do załamujacej się fali, bo to kaplica. Przyjmuje się, że załamujaca fala o wysokości 1/3 długosci jachtu, przewraca go.
Na śródlądziu, w szczególnosci na Mazurach nalezy po prostu wywalić kotwicę, na mozliwie długiej linie. Przy bardzo silnym wietrze jacht bedzie ją wlekł po dnie. W końcu i tak wyladuje miękko w krzakach.

Autor:  Maar [ 1 cze 2009, o 14:11 ]
Tytuł: 

Colonel napisał(a):
Na ilu jachtach śródlądowych jest dryfkotwa?

Prawie na wszystkich - wiaderko z liną na ten przykład, jakieś kilometry lin w achterpiku, różne rupiecie. Wszystko - w zasadzie - może robić za dryfkotwę. Jest tylko jedno pytanie - po co?
Co niby ta dryfkotwa ma zmienić na lepsze przy 12B na jeziorze rynnowym? Pomimo bujnego życia wewnętrznego nie potrafię sobie wyobrazić jej zalet (potrafię natomiast wady).

Haziaj Żeglarz napisał(a):
taka dryfkotwa z pewnością uratuje jacht przed sztrandowaniem.

Boziu! Ty tu widzisz?! Tu chcą ratować przed sztandowaniem jachty, które każdego dnia wielokrotnie sztrandują. Ile procent brzegów na polskim śródlądziu jest niebezpiecznych?

Haziaj Żeglarz napisał(a):
Miałem nie raz takie sytuacje, że gdybym rzucił dryfkotwę (nie było jej na wyposażeniu jachtu, bo to nie był mój) to nie musiałbym później wyciągać go z trzcin.

A kotwicę miałeś? Dlaczego jej nie rzuciłeś?
Przypuszczam, że nigdy w życiu dryfkotwy nie dotykałeś i nie wiesz ile trwa przygotowywanie jej do rzucenia.

Cytuj:
Pływam juz pięćdziesiaty rok... dryfkotwe widziałem może na dwóch jachtach i to morskich

A ja nawet tylu lat nie mam a dryfkotwę <TADAM!> kupowałem :-) Chyba 30 eurasków musiałem zapłacić.
Dryfkotwa jako element prawie zupełnie nieprzydatny (czyt. przydatny raz w okresie życia statku, albo nawet rzadziej) choć jest wpisana do listy wyposażenia i gdzieś na pewno jest nie chciała się dać znaleźć. A ponieważ był to Tall Ships Races, więc przylazł P.T. Pan Norweski Inspektor i się na Zawiszy dopatrzył braku owej.
W niedzielę po południu w Bergen trzeba było kupić dryfkotwę. Wiesz jakie to przedsięwzięcie organizacyjne na tym zadupiu jest? :-) Na szczęście się udało, Zawias udział w regatach wziął a dryfkotwa o wymiarach 0,5x0,5 metra znów się gdzieś zawieruszyła :-)

Autor:  mors-k [ 1 cze 2009, o 14:23 ]
Tytuł: 

Mariusz Główka napisał(a):
Na śródlądziu, w szczególnosci na Mazurach nalezy po prostu wywalić kotwicę, na mozliwie długiej linie. Przy bardzo silnym wietrze jacht bedzie ją wlekł po dnie. W końcu i tak wyladuje miękko w krzakach.

I to jest chyba najlepszy sposób na uratowanie własnego tyłka (i zalogi). A sztrandowanie, jak pisze Marek to codzienność na jeziorach. Lepiej więc i o wiele prościej nauczyć się sprawnie zrzucać, refować i przewidywać, niż szamotać się z linami dryfkotwy, gdy brzeg rosnie w oczach.

Autor:  Usuniete_konto_8768124 [ 1 cze 2009, o 14:32 ]
Tytuł: 

Wklejam post, którego nie dało rady przenieść z działu Testy jachtów. To jest bezpośrednia odpowiedź do Colonela:

Na małej ilości, ponieważ ludzie mają w dup.... poszerzanie bezpieczeństwa albo najzwyczajniej w świecie nie wiedzą, że takie dobrodziejstwo istnieje lub po prostu nie chcą inwestować w "zbędny" "gadżet". Identyczna sytuacja jest z wyposażeniem apteczki samochodowej. Wozisz nóż do przecinania pasów czy ustnik do sztucznego oddychania :?: Ja wożę i nie nazywam ludzi, którzy proponują takie rozwiązania, że wodę z mózgu robią.

Tak odbiegając od tematu to zawór grawitacyjny w samochodzie działa samoczynnie, jeśli wiesz gdzie jest umieszczony i czemu zapobiega.

Ja dyskusję już kończę, i tak każdy wie swoje. Mnie nie spodobało się to, że atakuje się ludzi, którzy proponują różne rozwiązania, w tym przypadku kolega zaproponował dryfkotwę, a czy ktoś jej używa czy nie, czy potrafi, czy nie to jego indywidualna sprawa. Bezpieczniej się czuje :?: niech wozi ale nie robi nikomu tym wody z mózgu :/

Autor:  Maar [ 1 cze 2009, o 14:33 ]
Tytuł: 

mors-k napisał(a):
miedzy innymi długość liny dryfkotwy musi być wielokrotnością długości fali.

1/2 offtopicznie, bo nie śródlądowo, ale... ten warunek (a w zasadzie to zalecenie) istnieje dlatego, żeby nie urwać liny - chodzi o szarpnięcia, a poza tym jest głupie z definicji :-)

Autor:  Szaman3 [ 1 cze 2009, o 14:41 ]
Tytuł: 

Haziaj Żeglarz napisał(a):
Mnie nie spodobało się to, że atakuje się ludzi, którzy proponują różne rozwiązania, w tym przypadku kolega zaproponował dryfkotwę, a czy ktoś jej używa czy nie, czy potrafi, czy nie to jego indywidualna sprawa. Bezpieczniej się czuje :?: niech wozi ale nie robi nikomu tym wody z mózgu :/[/color]


To od razu napisz, że niech sobie wozi dryfkotwię jako talizman, z którym bezpieczniej się czuje. Bo pisząc, że dryfkotwa mu pomoże w opanowaniu jachtu na śródlądziu właśnie robisz wode z mózgu.

Autor:  pablo_sb [ 2 cze 2009, o 16:40 ]
Tytuł: 

Dryfkotwa kojarzy mi się wyłącznie ze sztormowaniem i to kontrowersyjnym dość. Więc o jakim sztormowaniu mówimy na śródlądziu, skoro z definicji prawie każdy jacht jest przeznaczony do pływania przy wietrze nie większym niż 5-6B? Już nawet o miejscu na takie manewry nie wspomnę.

Autor:  Piotr S. [ 10 cze 2018, o 13:23 ]
Tytuł:  Re: Dryfkotwa na śródlądziu.

witam,
mimo że pływam od lat dopiero teraz zarejestrowałem się na forum. Temat stary, ale widzę, ze konkluzje są dyskusyjne.
W mojej ocenie umiejętność wykorzystania dryfkotwy nawet jeżeli ma to być prowizorka jest potrzebna o ile nie niezbędna w sytuacjach awaryjnych przy silnym wietrze (sztorm, złamany maszt, urwany rumpel itp). Wiem brzeg jest blisko, ale właśnie bezpieczne dotarcie do brzegu (jakiegokolwiek) może uratować życie.
Dryfkotwa może być zrobiona nawet z brezentowego wiadra - nie ma znaczenia. Ważne żeby każdy, kto ma odrobinę pokory spróbować coś takiego przećwiczyć by nie wpaść w panikę w trudnej sytuacji.

Autor:  plitkin [ 10 cze 2018, o 20:36 ]
Tytuł:  Re: Dryfkotwa na śródlądziu.

Piotr S. napisał(a):
witam,
mimo że pływam od lat dopiero teraz zarejestrowałem się na forum. Temat stary, ale widzę, ze konkluzje są dyskusyjne.
W mojej ocenie umiejętność wykorzystania dryfkotwy nawet jeżeli ma to być prowizorka jest potrzebna o ile nie niezbędna w sytuacjach awaryjnych przy silnym wietrze (sztorm, złamany maszt, urwany rumpel itp). Wiem brzeg jest blisko, ale właśnie bezpieczne dotarcie do brzegu (jakiegokolwiek) może uratować życie.
Dryfkotwa może być zrobiona nawet z brezentowego wiadra - nie ma znaczenia. Ważne żeby każdy, kto ma odrobinę pokory spróbować coś takiego przećwiczyć by nie wpaść w panikę w trudnej sytuacji.


A ja uważam, że na śródlądziu dużo ważniejszą od umiejętbości użycia drufkotwy jest umiejętność żeglowania.

Autor:  bury_kocur [ 10 cze 2018, o 20:53 ]
Tytuł:  Re: Dryfkotwa na śródlądziu.

Szaman3 napisał(a):
Bo pisząc, że dryfkotwa mu pomoże w opanowaniu jachtu na śródlądziu właśnie robisz wode z mózgu.


Idąc krok dalej można zapytać czemu na jachtach śródlądowych nie wymagać tratwy ratunkowej - oczywiście z atestowanym zwalniakiem hydrostatycznym, z wodą, żarciem, GPS-em, pławkami świetlnymi, rakietami itd, itd...

To też w imię bezpieczeństwa jest ...

Autor:  burzum [ 10 cze 2018, o 21:19 ]
Tytuł:  Re: Dryfkotwa na śródlądziu.

kocur, właśnie mialem to napisać...

Może i umiejetność potrzebna, ale daleko w kolejce potrzebnych umiejętności. Dodatkowo, znam gości, których posiadanie takowej skłaniało by do brawury i budowało fałszywe poczucie bezpieczeństwa.

Mam też wrażenie, że "sztorm" na śródlądziu ma raczej charakter nagły i krótkotrwały. Według mnie, jak masz czas przygotować dryfkotwę (+ ogarnięcie żagli, kamizelki, sztauowanie, silnik), to masz też czas zawinąć się do domu.

Nie pływałem wiele na Mazurach, ale głównie takie mam wspomnienia z paru burzowych sezonów.

Autor:  reed [ 10 cze 2018, o 21:37 ]
Tytuł:  Re: Dryfkotwa na śródlądziu.

Ja myślę że najlepszym rozwiązaniem byłby taki lotniczy fotel z katapultą.... Tak żeby od razu na zawietrzny brzeg delikwenta dostarczał.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/