Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Orki na Atlantyku - spotkania, ataki, prawo
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=3&t=32893
Strona 1 z 1

Autor:  Moniia [ 17 sie 2021, o 16:18 ]
Tytuł:  Orki na Atlantyku - spotkania, ataki, prawo

Ponieważ ta grupka orek ma nieprzyjemny (dla nas) zwyczaj uszkadzania sterów - może komuś się przydadzą te informacje.
https://www.orcaiberica.org

Obrazek

Autor:  robertrze [ 1 sie 2022, o 07:46 ]
Tytuł:  Re: Orki na Atlantyku - spotkania, ataki, prawo

Chyba pierwszy przypadek zatonięcia jachtu po ataku orek.

https://m.facebook.com/groups/435540734 ... oup_browse

Autor:  tomasz piasecki [ 1 sie 2022, o 22:03 ]
Tytuł:  Re: Orki na Atlantyku - spotkania, ataki, prawo

robertrze napisał(a):
Chyba pierwszy przypadek zatonięcia jachtu po ataku orek.

https://m.facebook.com/groups/435540734 ... oup_browse


E, raczej nie taki pierwszy.

Przypominam, zdawaloby sie powszechnie znaną, dzięki książce jaką potem napisali, a wydanej także i u nas, historię rodziny Maurice'a i Maralyn Bailey.

Ich 31 stopowy jacht został zatopiony wskutek ataku orki, a zdarzenie miało miejsce w okolicach Wysp Galapagos w 1973 roku.

Rok wcześniej, w tym samym rejonie, rodzina Robertsonów ze Staffordshire straciła swój jacht w wyniku ataku orki.

Baileyowie dryfowali około 100 dni na tratwie zanim zostali znalezieniu przez rybaków.

W tym kontekście zdumiewa obecny chór twierdzeń medialnych o łagodności orek co wskazuje że są chyba mylone z delfinami; nigdy nie słyszałem o tym że orki są łagodne i przyjacielskie...

_____________________________________

Pozdrawiam
tomasz

Autor:  baoo [ 2 sie 2022, o 00:26 ]
Tytuł:  Re: Orki na Atlantyku - spotkania, ataki, prawo

tomasz piasecki napisał(a):
robertrze napisał(a):
Chyba pierwszy przypadek zatonięcia jachtu po ataku orek.

https://m.facebook.com/groups/435540734 ... oup_browse


E, raczej nie taki pierwszy.

Przypominam, zdawaloby sie powszechnie znaną, dzięki książce jaką potem napisali, a wydanej także i u nas, historię rodziny Maurice'a i Maralyn Bailey.

Ich 31 stopowy jacht został zatopiony wskutek ataku orki, a zdarzenie miało miejsce w okolicach Wysp Galapagos w 1973 roku.

Rok wcześniej, w tym samym rejonie, rodzina Robertsonów ze Staffordshire straciła swój jacht w wyniku ataku orki.

Baileyowie dryfowali około 100 dni na tratwie zanim zostali znalezieniu przez rybaków.

W tym kontekście zdumiewa obecny chór twierdzeń medialnych o łagodności orek co wskazuje że są chyba mylone z delfinami; nigdy nie słyszałem o tym że orki są łagodne i przyjacielskie...

_____________________________________

Pozdrawiam
tomasz

I o tym przetrwaniu w tratwie i bączku jest świetna książka. Niestety mie mają kanału na YT więc są mało teraz znani :)

Autor:  robhosailor [ 2 sie 2022, o 06:00 ]
Tytuł:  Re: Orki na Atlantyku - spotkania, ataki, prawo

Dougal Robertson "Nie ulec oceanowi", chyba tak to było - w serii "Sławni żeglarze".

Autor:  waliant [ 2 sie 2022, o 07:01 ]
Tytuł:  Re: Orki na Atlantyku - spotkania, ataki, prawo

W tej książce mowa jest o orkach.
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/181978/ ... c-oceanowi

W tej o wielorybie. Co prawda orki to walenie, więc pasuje, ale niekoniecznie do końca. ;)
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/143038/ ... sce-oceanu

Obie książki dają do myślenia, ale kto teraz czyta takie starocie...

Autor:  tomasz piasecki [ 2 sie 2022, o 07:03 ]
Tytuł:  Re: Orki na Atlantyku - spotkania, ataki, prawo

baoo napisał(a):

...W tym kontekście zdumiewa obecny chór twierdzeń medialnych o łagodności orek co wskazuje że są chyba mylone z delfinami; nigdy nie słyszałem o tym że orki są łagodne i przyjacielskie...

_____________________________________

Pozdrawiam
tomasz

I o tym przetrwaniu w tratwie i bączku jest świetna książka. Niestety mie mają kanału na YT więc są mało teraz znani :)
[/quote]

Ależ oczywiście, masz rację !

Zbieraj mawiał: : "wiele osób nie może uwierzyć, że poza internetem istnieje jeszcze jakieś normalne życie"...

________________________________________

Pozdrawiam
tomasz

Autor:  Zielony Tygrys [ 2 sie 2022, o 08:06 ]
Tytuł:  Re: Orki na Atlantyku - spotkania, ataki, prawo

"Nie ulec oceanowi" na Allegro za grosze. Zamówiona.

Autor:  Marian J. [ 2 sie 2022, o 09:23 ]
Tytuł:  Re: Orki na Atlantyku - spotkania, ataki, prawo

waliant napisał(a):
kto teraz czyta takie starocie...
Ja kiedyś dostałem całe pudło od kolegi książek z serii "Sławni żeglarze" i czytam te książki w wolnych chwilach podczas rejsów Odrą na Zalew Szczeciński. Teraz też mam kilka ale chwilowo mam trochę rzeczy do zrobienia na mojej łódce.

Autor:  Mir [ 15 sie 2022, o 13:26 ]
Tytuł:  Re: Orki na Atlantyku - spotkania, ataki, prawo

https://www.youtube.com/watch?v=1E76ReRmktQ
https://www.youtube.com/watch?v=WN1Djr2VIQ0

Autor:  robertrze [ 15 sie 2022, o 15:16 ]
Tytuł:  Re: Orki na Atlantyku - spotkania, ataki, prawo

Jest sporo takich filmików na YouTubie. Na Facebooku są codzienne informacje o atakach. W zasadzie codziennie jest zaatakowany jakoś jacht. Obecnie głównie na północy w okolicach La Coruna.

Autor:  robertrze [ 15 sie 2022, o 15:17 ]
Tytuł:  Re: Orki na Atlantyku - spotkania, ataki, prawo

Marian J. napisał(a):
waliant napisał(a):
kto teraz czyta takie starocie...
Ja kiedyś dostałem całe pudło od kolegi książek z serii "Sławni żeglarze" i czytam te książki w wolnych chwilach podczas rejsów Odrą na Zalew Szczeciński. Teraz też mam kilka ale chwilowo mam trochę rzeczy do zrobienia na mojej łódce.
Jesteś cały czas na Odrze? Możesz napiszesz swoje odczucia o zatruciu?

Autor:  Mir [ 15 sie 2022, o 21:58 ]
Tytuł:  Re: Orki na Atlantyku - spotkania, ataki, prawo

robertrze napisał(a):
Jest sporo takich filmików na YouTubie.

Ten jest interesujący, bo porównuje Orkę z Rekinem, pokazując rożnice, wady, zalety i oceny.
https://www.youtube.com/watch?v=xO8PaRYQTMg

Autor:  Marian Strzelecki [ 20 sie 2022, o 22:55 ]
Tytuł:  Re: Orki na Atlantyku - spotkania, ataki, prawo

waliant napisał(a):
W tej książce mowa jest o orkach.
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/181978/ ... c-oceanowi
...
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/143038/ ... sce-oceanu

Obie książki dają do myślenia, ale kto teraz czyta takie starocie...


Na kanwie tych dwóch książek robiłem kiedyś pracę dyplomową na ASP,
ale zajmowałem się szansą przeżycia - potem.
(nie biorąc wcale pod uwagę celowości ataków orek).

I wyszła mi praca pod tytułem "Aktywna tratwa ratunkowa do małego jachtu" (recenzentem, był kpt Włodzimierz Głowacki)
... a wyglądała jak mały dmuchany katamaranik:

Załączniki:
tratwa3.jpg
tratwa3.jpg [ 11.63 KiB | Przeglądane 11429 razy ]

Autor:  Marian J. [ 21 sie 2022, o 06:05 ]
Tytuł:  Re: Orki na Atlantyku - spotkania, ataki, prawo

robertrze napisał(a):
Jesteś cały czas na Odrze? Możesz napiszesz swoje odczucia o zatruciu?
W tej chwili jestem na rozlewisku żwirowni w Czernicy. Funkcjonuje tu gminna przystań. O Odrze może napiszę po sezonie cały czas mam prąd tylko z solarów a w tej chwili przy padającym deszczu i dużym zachmurzeniu jest go niewiele i muszę ograniczać korzystanie z pożeraczy prądu.

Autor:  Zielony Tygrys [ 2 wrz 2022, o 13:05 ]
Tytuł:  Re: Orki na Atlantyku - spotkania, ataki, prawo

robhosailor napisał(a):
Dougal Robertson "Nie ulec oceanowi", chyba tak to było - w serii "Sławni żeglarze".

Czytam. Niezły czad. 6 osób, w tym dwoje dzieci, 38 dni na oceanie. Z czego ponad 20 dni na bączku długości 2,5 metra.

Autor:  waliant [ 2 wrz 2022, o 13:18 ]
Tytuł:  Re: Orki na Atlantyku - spotkania, ataki, prawo

Zielony Tygrys napisał(a):
Czytam. Niezły czad.

„117 dni na łasce oceanu” też warto przeczytać. Ich było mniej, ale o wiele dłużej.

Autor:  -O- [ 17 wrz 2022, o 15:46 ]
Tytuł:  Re: Orki na Atlantyku - spotkania, ataki, prawo

Jurek Jaroszyński opisał swoje spotkanie z orkami dzisiaj na FB.
Jest też filmik.

KOSZMAR ŻEGLARZY
Szykując się do tej deliverki miałem dobry nastrój. 5 tygodni z super załogą, dzielna łajba Teliga 39, wszystko przygotowane na przelot, zapasowe żagle i genaker. W efekcie od początku coś szło nie tak. Wyjście z Amsterdamu nie było proste. Nie polecam nikomu. Woda syf, średnia głębokość 2-3m i wszędzie zielsko do powierzchni wody. Utknęliśmy na mieliźnie tuż przy wejściu do portu. Marineros odmówili pomocy. Zdjął nas kuter rybacki. Przez dwa tygodnie autopilot odmawiał współpracy i uszkodził się mechanicznie. Naprawiliśmy. Na wysokości Dunkierki podarła się genua więc zużycie paliwa drastycznie wzrosło no i skończyło się. Na szczęście było 10 litrów w webasto. Wystarczyło by dotrzeć do portu Chelburg. Czterech ludzi załogi plus malutki piesek to trochę mało żeby żeglować po 40h, wachty co 2h po dwie osoby. W Porto Chelburg wymieniliśmy żagiel. Stary wydmuchany foczek jakoś dawał sobie radę. Ruszyliśmy do Roscoff. I znowu dupa... Wybudował się cummulonimbus i dorwała nas burza. Schoniliśmy się na angielskiej wyspie Gremsey. Celnicy chcieli nas pożreć. Zakaz opuszczania portu aż do odprawy celnej i uzyskania wizy. Po zdobyciu wizy okazało się, że nasz piesek nie może opuszczać pomostu. Na tej wyspie jest zakaz posiadania zwierząt. Jednak wyszliśmy, zaledwie 30m za bramkę pomostu. Celnik pojawił się z nikąd. Awantura i groźba 3000£ kary. Opuściłem tą dziwną społeczność gdzie butelka rumu kosztuje 30£. U mnie na Gran Canaria 5,60€. Dotarliśmy do Brestu, przygotowania na przejście przez Biskaje, które są zmorą dla żeglarzy. Posejdon okazał się łaskawy. Fala 1m, wiatr 15-20knt z bajdewindu lub w burtę. 80h non stop za sterem. Ostatnie 30h ściana deszczu. Wszystko mokre. Nasz dzielny piesek wytrzymał Biskaje nie brudząc jachtu. W A Coruña krótki postuj na odpoczynek i następny punkt Puerto Porto w Portugalii. Ruszyliśmy 15 września z A Coruna w południe. Reszta dnia, noc i kolejne przedpołudnie minęły spokojnie. W międzyczasie kilka wypadków. Połamane żebra, rozpruta dłoń a na mnie spadł wrzątek z kuchenki i przy przełączaniu akumulatorów poszło zwarcie do obrączki i spaliło mi palec. Wracając do wyjścia z A Coruña... 16 września około godziny 12 pojawiły się - koszmar tego akwenu. Stado orek. Starzy po 8 ton uczyły ewidentnie młodzież jak się nas pozbyć. Atak trwał nieprzerwanie ponad 3h. Kilka /kilkanaście razy obróciły jachtem. Uderzały z takim impetem, że mieliśmy problem utrzymać równowagę na pokładzie. Ster co moment wyrywało mi z rąk. Będący w okolicy statek rybacki próbował je odstraszyć. Wsztsko na nic. Wezwaliśmy SAR. Przybyli po godzinie. Holowali nas do portu 12mil. Po wyjęciu jachtu z wody ujrzeliśmy zjedzone 2/3 steru, pogięte zbrojenie płetwy sterowej ze stali nierdzewnej, pogryziony balast i pourywane sterociągi. Zostaliśmy bez steru wspomagając się awaryjnym. W porcie czekał już na nas naukowiec od delfinowatych, redaktor z gazety i trochę gapiów. Mili Hiszpanie starają się nam pomóc. Działamy ⚓

Autor:  cymesspol1 [ 22 wrz 2022, o 11:06 ]
Tytuł:  Re: Orki na Atlantyku - spotkania, ataki, prawo

Dwa tygodnie temu dwukrotnie mijałem stado orek pomiędzy Porto a Lisboną. Jedne pokręciły się 5-7 m obok jachtu i poszły dalej, drugie - brak zainteresowania.
Nie wydaje się Wam że szczególnie lubują się w laminatach mniejszych gabarytów?

Nasz drewniak ewidentnie ich nie interesuje

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/