Opuściłem kilka relacji rejsowych i potem efekt jest taki, że za dwa trzy miesiące, już nie pamietam gdzie byłem, co widziałem. Po Greckiej infrastrukturowej bylejakości, milo było przyjechać do Skradin, żeby zaznać prostego chłopskiego życia. Stjąc pod prysznicem, w czystej chorwackiej łazience, wspominalem atenski zbutwialy kontener udajacy sanitariaty....
W Skradin nowość! Pojawilo się kilkanascie, może nawet ponad dwadziescia (kto by liczył ) bojek cumowniczych. Sie marinka się rozwija się!
Ekipę mamy pierwszy raz eksplorujacą chorwackie wody, zatem dalmatyńskie standardy żeglarskie nas nie ominą...
Żeby nie gnuśnieć w porcie w sobotnie popołudnie, ruszyliśmy w stronę otwartszego morza, z myślą o zacumowaniu na ktorejś z wysepek blisko wyjścia z Sibenika. Nocą miała się utrzymywać wietrzna pogoda (bora) wiec chodzilo o miejsce chroniace od północnowschodnich szkwałów. Padlo na najbliższą, na Zlarin, gdzie stanęliśmy przy miejskiej kei. Nie mogliśmy się powstrzymać i po drodze kupiliśmy świeże mule z hodowli. Wieczorem, w Zlarin mieliśmy owocniemorską ucztę.

Niedziela - wciaż sporo wiatru. Na żaglach śmignęliśmy do Primostenu. Namowilem zaloge do szybkiej ewakuacji celem zobaczenia tego uroczego miasteczka. Wrażenia pozytywne, a jakże, ale już po dwoch godzinach bylismy w drodze do Rogoźnicy. Polski Skipper, Mario, "sprzedal" nam doskonały kontakt. Jest w okolicach Trogiru konoba. W głębi lądu. Pewnie nie jedna, ale tylko do nie dostalismy numer telefonu, oraz zapewnienie, że z okolic Rogoźnicy, Trogiru, restaurator zabierze nas busem do kulinarnego raju.
I rzeczywiscie! Rano zamowilismy transport na siódma wieczor i mięsną pekę....
Ilość mięs - nie do przejedzenia! Domowe wina białe i czerwone, przesympatyczna rodzinna atmosfera...
Polecamy:
Robert +385 91 252 41 08

_________________
Tomek Sosin - +48 724 334 721
... jakby było lepiej - to by sie nie dało wytrzymać!

Kolejny dzien to spokojna żegluga w stronę Hvar.
Rowniutko baksztagiem 15 knotów wiatru... Po drodze postój kąpielowo kulinarny na Drveniku mniejszym
Wieczór w Starim Gradzie na Hvarze. Oczywiscie pięknie, oczywiscie klimatycznie. Lubię Stari Grad, on mi się nigdy nie znudzi. No tyle, że o ile ze względu na utrzymujaca się borę miejsce doskonale osloniete, o tyle na wtorek dolożyliśmy sobie dystansu do przepłyniecia, w stosunku do tego, gdybyśmy przenocowali po poludniowej stronie Hvaru, w palmiżanie, albo w hvarskiej Milnej czy scredo... Ustalilismy bowiem, że pierwszy mecz polskiej reprezentacji obejrzymy w Korculi. Zarezerwowalusmy sobid jeszcze w niedzielę, on line miejsce w ACI Marinie.
Zostało nam więc na dzisiaj czterdziescikilka mil do pokonania.

Na szczęście bora nie odpuszcza. Nie dchodzimy z predkoscią poniżej szesciu węzłów, przy żaglach zredukowsnych do... może 40%
Momentami osiagalismy ponad osiem węzłów, gdy szkwały przekraczały 30 kts.
Wygląda, że spkojnie zdążymy na pierwszy gwizdek meczu...

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

W taką pogodę musimy sie zadowolic jakimiś nie skomplikowanymi potrawami

_________________
Tomek Sosin - +48 724 334 721
... jakby było lepiej - to by sie nie dało wytrzymać!

Tomek zdjęcie z „ nieskomplikowaną potrawą „ wrzuca co rok to samo. W takim układzie to naprawdę łatwizna ”


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

No! Nie licząc meczu, wieczor na Korculi bardzo przyjemny. Bylismy w Domu Regana, wykonaliśmy runde piesza wzdluż obronnych murów. Jak należy.
Dzisiejszy poranek to realizacja programu wypoczynkowego! Umowiliśmy sie wcxoraj, że śpimy do oporu.
Opór pokonalo słońce, nie dalo sie wylegiwać dlużej niż do ósmej.
Chwilke zastanawialismy się dokad plyniemy i którędy. Uznaliśmy, że do Vela Luka, nie za daleko, no chyba, żeby przyszła ochota pociagnąć do Vis. Kwestie od poludnia, czy od pólnocy rozstrzygneliśmy bez dylematu - od pólnocy plyneliśmy wczoraj... Zatem skoro wszystko bylo ustalone - cumy oddane....
I za jakieś dwie godziny, będziemy w Skrivenej Luce na Lastowie;)

_________________
Tomek Sosin - +48 724 334 721
... jakby było lepiej - to by sie nie dało wytrzymać!