Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VII Szczecin (powrót)
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=39&t=5980
Strona 1 z 1

Autor:  elektryczny [ 13 wrz 2010, o 20:04 ]
Tytuł:  Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VII Szczecin (powrót)

Rano obudziliśmy się ok. 0830, powoli obie załogi zaczęły wynurzać się z kabin. Poranna toaleta i przygotowania do ostatniego etapu. Straty na Albinie I to zgubiona jedna Cuma i przejściówka do niemieckich gniazd 230VAC instalowanych na tamtejszych kejach. Na moim jachcie tylko wskaźnik kierunku wiatru instalowany na topie masztu, jak to zgubiliśmy grom jeden raczy wiedzieć. Zapewne w trakcie pokonywania odcinka na Bornholm w czasie tej wysokiej fali. Ponadto mieliśmy zdarty kawałek czerwonej osłony UV z genui. Po zrolowaniu jej na wysokości salingu brak kawałka czerwonego materiału powodował, że w tym miejscu widać było biały żagiel. Pozostał nam już etap do Szczecina a więc tu w Świnoujściu postanowiliśmy odkupić to co możliwe, ażeby przy zdawaniu jachtu wieczorem nie przepłacać. Ja z góry wiedziałem, że tego wskaźnika kierunku wiatru nie ma co szukać więc jedynie przed rejsem udałem się do najbliższego sklepu w Świnoujściu po jakieś owoce, sklep w marinie jakby na złość czynny dopiero po południu. Najbliższy, w którym udało mi się zakupić owoce to w centrum Świnoujścia, prawie dwa kilometry od mariny. Wszystko inne po drodze, czyli koszulki, damska bielizna, buciki dla obojga płci, damskie torebki, souveniry tylko porządnego sklepu spożywczego i warzywnego nie uświadczysz. Spacer z zakupami zajął mi prawie 1,5h.
Chłopcy w tym czasie zakupili nową cumę, oraz elementy do wykonania przejściówki elektrycznej, składając z nich nową przejściówkę.
Po moim powrocie śniadanie i zrobiło się prawie południe. Nie miało to dla nas większego znaczenia bo i tak tę trasę postanowiliśmy pokonać na silniku zakładając, że czas przelotu to ok. 8h. Chłopcy jeszcze mi zameldowali, że dzwonił czarterownik :wink: i pytał, o której oddamy jachty. My myśleliśmy, że mamy umowę do dnia następnego i że dzisiaj wypłyniemy sobie tak aby wieczorem być na miejscu a następnego dnia bez stresu zrobimy porządek na jachtach i przekażemy je armatorowi. o całą dobę pomyliliśmy się w obliczeniach co do dnia zdania jachtu :D Jak dobrze się stało, że przez następnych kilka dni jachty nie miały nabywców :wink:
Ok. 1400 wyszliśmy z mariny w Świnoujściu kierując się na Szczecin. Już się tak mocno nie baliśmy wielkich statków, widać rutyna :) zrobiła swoje.
Pokonaliśmy kanał Piastowski, wychodzimy na Zalew Szczeciński a tu siła wiatru 4-5B i do tego w mordewind. Fala wysoka na 1 m, szlak wiedzie prostopadle do fali. Dziobem zaczęło tak rzucać i walić, że się normalnie nie dało płynąć. Obraliśmy więc kursy trochę bardziej skośne do fal aby złagodzić nieco skutki uderzeń lecz prędkość spadła nam do 3 Kt. Powodem zapewne była obniżona wydajność śruby napędowej, która niemal przy każdej fali wydostawała się z wody. Jachty morskie powinny mieć śruby pod spodem, albo silniki wbudowane w studniach albo wbudowane wewnątrz.
W tej sytuacji uznaliśmy, że na żaglach będzie szybciej a jak nie szybciej to na pewno przyjemniej. Postawiliśmy oba żagle na obu jednostkach i dawaj halsować się na południową stronę zalewu.
Załącznik:
016.JPG
016.JPG [ 54.58 KiB | Przeglądane 5379 razy ]

Właściwie to mieliśmy dobry kierunek, bo nieznacznie odbiegaliśmy od toru wodnego w stronę E kursem 133 st. Tak, że właściwie dwoma halsami byliśmy po drugiej stronie. Trochę straciliśmy nabranej na próżno wysokości przez sieci rybackie tuż przed Trzebieżą. Ale fale w tym miejscu z uwagi na bliskość lądu były na tyle małe, że ponownie zwinęliśmy żagle i w dalszą podróż udaliśmy się na silnikach, tym bardziej, że do wejścia na Odrę pozostało tylko 4,5 Mm a wieczór tuż tuż. Przed wpłynięciem na Odrę należało już włączyć światła nawigacyjne. Miałem obawy czy mój akumulator to wytrzyma. Nie pisałem o tym wcześniej, ale poprzedniego dnia po 25 h rejsu bez ładowania padł dopiero w główkach Świnoujścia. Na Odrze już zapanowały ciemności, ale szlak oznakowany bardzo dobrze, każda pława świeci swoją charakterystyką, którą konfrontujemy z charakterystyką podaną na mapie, nawet udaje się nam to odczytywać :wink:
Kolejna lekcja to korzystanie z nabieżników, które zainstalowane są niemal przed każdym zakrętem. Mówię, że niemal każdym, bo już przed samym Szczecinem ich nie ma, ale tam z kolei jest widno od świateł zainstalowanych na nabrzeżach. Każda pława także dobrze opisana numerem, tak więc nawigacja łatwa i przyjemna. Płynąc w osi kanału nabieżniki doskonale widoczne i te przed nami jak i te, które pozostały w tyle. Taki sposób obserwacji pozwala nam wytyczyć precyzyjne oś Odry. Po drodze mijamy się z trzema statkami a jeden nas wyprzedził. W takich momentach mam nadzieję, że oni nas widzą na swoich radarach, tym bardziej, że mój akumulator padł totalnie i moje światła przestały być widoczne. Na bomie pomiędzy sklarowane fałdy grota wciskam paluszkową latarkę na ledach aby Berni_bn płynąc za nami nie wpasował się nam w rufę. Dochodzi północ i na domiar złego przechodzą nad nami trzy deszczowe burze z deszczem tak gęstym, że widoczność ogranicza się do kilkudziesięciu metrów. Już jesteśmy ok. 1 Mm od portu macierzystego. Wyciągam swój GPS samochodowy z wgraną mapą Polski, na którym doskonale widać naszą pozycję względem brzegów Odry następnie Regalicy i bezbłędnie, w ten sposób odnajdujemy wejście do kanału Mariny Pogoń w Szczecinie. O 0130 cumujemy oba jachty przy kei. Rano wzięliśmy się za klar totalny i po dwóch godzinach byliśmy gotowi do przekazania jachtów, niestety armator wyjechał do NRD :D załatwiać swoje sprawy biznesowe i na przekazanie jachtów musieliśmy czekać aż do 1500. W tym czasie urządziliśmy uroczysty apel, na którym dla uczestników rejsu zostały wręczone nagrody za wytrwałość. Były to przez moją mamę, malarkę amatorkę emerytowaną, :D namalowane reprodukcje zdjęć wybranych z locji J. Kulińskiego widoków Bornholmu.
Załącznik:
Komentarz: Każdy wybrał sobie to co mu się najbardziej podobało :)
033.JPG
033.JPG [ 78 KiB | Przeglądane 5379 razy ]

Załącznik:
Komentarz: Uroczysta przemowa kierowników łódek :)
024.JPG
024.JPG [ 72.54 KiB | Przeglądane 5379 razy ]

Załącznik:
Komentarz: Wzajemne gratulacje i owacje na stojąco :)
025.JPG
025.JPG [ 62 KiB | Przeglądane 5379 razy ]

Wszyscy zadowoleni, jeszcze udaliśmy się do miejscowej mariny na przekąskę z piwem (kierowcy już nie pili).
Załącznik:
Komentarz: "I żeglujemy sobie razem tą tawerną,
choć wielu powie rejs tawerną nie koniecznie,
A my płyniemy, tu zgadzając się z Porębą,
Tylko tawerny mogą kiwać nas bezpiecznie"

038.JPG
038.JPG [ 81.56 KiB | Przeglądane 5379 razy ]


Ok. 1500 przekazaliśmy oba jachty, mnie ten wiatrowskaz, krakowskim targiem kosztował 50,-PLNów i w zgodzie rozstaliśmy się z naszym czarterodawcą. W domach w Warszawie i okolicznych wsiach zameldowaliśmy się ok. 0100 w nocy.
Epilog :wink:
Wiem, że rejs taki to dla starych morskich wyjadaczy nic wielkiego, lecz dla nas był naprawdę czymś szczególnym. Pomijając sprawę uprawnień do pływania po morzu, dopowiem, że niektórzy uczestnicy naszego rejsu brzegi morskie widzieli od strony wody po raz pierwszy. Nikogo z nas nikt nigdy nie woził jachtem po morzu. Jedynie ja przed trzydziestu laty doświadczyłem pływania kutrem patrolowym w służbie Marynarki Wojennej w wojskach WOP. Praktyczne nikt z nas nie wiedział czy i w jakim stopniu dotknie go choroba morska (chorowało 4 osoby, dwie z tego powodu przerwało rejs) i nikt z nas nie doświadczył takich fal (no może poza mną, ale nie na jachcie tylko na okręcie a to niewielka różnica aczkolwiek różnica :wink: ), które mogliście oglądać na załączonych filmach i fotografiach.
Obiecałem opinię o jachcie, znajdziecie ją tutaj.
Czas na podsumowanie.
W rejs wypłynęło siedmioro uczestników, powróciło do portu wyjścia pięciu.
Nikt się nie utopił i nikt nie zaginął.
Rejs trwał 11 dni tj. ok. 244h (odjąłem pół dnia pierwszego i prawie pół dnia ostatniego).
Pokonaliśmy w tym czasie ponad 330 Mm z czego większość na żaglach.
Przyjmując, że spanie w portach i wycieczki zajęły nam ok. 100h to na żeglugę pozostało ok. 144h. z czego ok. 20h na silniku.
Wypaliliśmy ok. 25l etyliny /1 jacht (silniki były naprawdę oszczędne) 8)
Odwiedziliśmy w sumie 6 portów.
Do rejsu przygotowywaliśmy się studiując locje J. Kulińskiego, dwa tomy, jedna dotycząca Rugii, druga samego Bornholmu a także uczyliśmy się z książki „Nawigacja prosta łatwa zabawna” Andrzeja Urbańczyka, oraz korzystaliśmy z wielu porad na tym forum.
No i nie należy zapominać o wydruku światełek opracowanych przez Starą Zientarę. Wszystkie podręczniki opłynęły z nami kawał świata :wink:
Specjalne Podziękowania
dla Uczestników rejsu i Uczestników tego forum za wspaniałe rady. :wink:
I tak Dziękujemy Monii*, cape, Maarowi, Carlowi, gf, skipbulbie, Jaromirowi, Maruszowi Główce** za wszystkie rady, które nas do tego rejsu w jakimś stopniu przygotowały a także wszystkim innym Forumowiczom włączającym się do dyskusji, które służyły naszym przygotowaniom (nie sposób tu wymienić Wszystkich).
Jeszcze raz dziękuję,
Dziękuję również czytelnikom z forum, którzy dotarli do tego miejsca. :wink:
TO JUŻ KONIEC :wink:


* - kolejność nie przypadkowa :wink:
** - kolejność pozostałych przypadkowa :wink:

Autor:  Cape [ 13 wrz 2010, o 20:14 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VII Szczecin (powr

A co dalej ? Nie wierzę, że nie macie planów na przyszły sezon.

Autor:  elektryczny [ 13 wrz 2010, o 20:27 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VII Szczecin (powr

cape napisał(a):
A co dalej ? Nie wierzę, że nie macie planów na przyszły sezon.

Ano kwity, kwity i jeszcze raz kwity, a potem się zobaczy :wink:
Ale na pewno będzie rejs tylko jeszcze nie wiemy gdzie :wink:

Autor:  Netart [ 14 wrz 2010, o 10:40 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VII Szczecin (powr

Kapitalnie się czytało Wasza relację !!!

Pozdrawiam,
Andrzej

Autor:  B.R. [ 14 wrz 2010, o 21:34 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VII Szczecin (powr

Sławku, zgrabnie wyprawę opisałeś, ale o połowach dorsza zapomniałeś.

Marek - Albin I

Autor:  elektryczny [ 15 wrz 2010, o 11:01 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VII Szczecin (powr

B.R. napisał(a):
Sławku, zgrabnie wyprawę opisałeś, ale o połowach dorsza zapomniałeś.

No tak. Mieliśmy taką fajną sytuację, w której nasze jachty połączyły się. Było to w dniu, w którym opuściliśmy marinę Kröslin i płynęliśmy na Bornholm a skończyliśmy tego dnia w Sassnitz. Warunki, jeśli chodzi o wiatr były zmienne, głównie zmieniała się jego siła i to raczej w dolnej części skali Beauforta. Nasi koledzy na Albinie I płynęli kilkadziesiąt metrów przed nami, my ich powoli dochodziliśmy. Oni z nudów zarzucili wędkę z jakąś blachą na dorsza no i miel branie, coś naprawdę dużego im się złapało. To coś dużego okazało się naszym jachtem. Już pomyśleliśmy, że blacha z żyłką na straty, ale okazało się, że kotwiczka blachy zaczepiła się o fał rolera naszej genui, który w sobie wiadomy sposób uwolnił się jakoś i jego nie duży odcinek ciągnął się z naszej prawej burty :? . Wybraliśmy go do łodzi, zwolniliśmy kotwiczkę i po ptokach. Szkoda, że to nie ryba się złapała, może mielibyśmy dobrą kolację a tak to d..pa blada. Swoją drogą to zastanawiające, że kompletnie nic nie udało nam się złapać :(

Autor:  Cape [ 15 wrz 2010, o 13:53 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VII Szczecin (powr

elektryczny napisał(a):
Oni z nudów zarzucili wędkę z jakąś blachą na dorsza
elektryczny napisał(a):
Swoją drogą to zastanawiające, że kompletnie nic nie udało nam się złapać

Dorsza na troling chciałeś złapać ? Nierealne. Skuteczny jest piker.

Autor:  elektryczny [ 15 wrz 2010, o 17:08 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VII Szczecin (powr

cape napisał(a):
Dorsza na troling chciałeś złapać ? Nierealne. Skuteczny jest piker.

Bo ryby łapać, to trza umić a nie takie tam.....NOO! :lol:
B.R. napisał(a):
Marek - Albin I

Przedstawiam jednego z uczestników naszej wyprawy :wink:
Witaj Marku na forum :wink:
I powiedz nam coś o sobie, wszyscy są ciekawi :D

Autor:  Moniia [ 16 sty 2011, o 13:22 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VII Szczecin (powr

Zostałam pogoniona do przeczytania, bo jakoś przegapiłam. Bardzo dziękuję za pogonienie! Świetna relacja, brakuje mi w niej tylko jednego.
Tego samego, co Cape'owi.
Co dalej?

Autor:  elektryczny [ 16 sty 2011, o 18:54 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VII Szczecin (powr

Moniia napisał(a):
Co dalej?

Tak jak już pisałem, kwity i dalszy ciąg przygód związany z morzem. Teraz na wiosnę życzyłbym sobie zdać egzamin na sternika jachtowego, aby móc czarterować na Bałtyku trochę większe jednostki, zdobywać staże i podnosić rangę kolejnych kwitów, tylko po to aby móc dalej i jeszcze dalej....
:D

Autor:  Helix [ 16 sty 2011, o 19:42 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VII Szczecin (powr

Sławek Wrocław Ci dopinguje :D
... i napisz ilu stopowa jednostka i jakiego typu leży w kręgu Twoich zainteresowań :wink:

Autor:  elektryczny [ 16 sty 2011, o 20:50 ]
Tytuł:  Re: Albiny Viggeny na Bornholmie 2010 cz. VII Szczecin (powr

helixwroclaw2005 napisał(a):
Sławek Wrocław Ci dopinguje ... i napisz ilu stopowa jednostka i jakiego typu leży w kręgu Twoich zainteresowań

Za doping dziękuję a te stopy zależą od pensji, ale chyba bardziej jednak od wygranej w totka "i wszystko jasne" :wink:
ps
klikłem gdzie trzeba :wink:

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/