Forum żeglarskie https://forum.zegluj.net/ |
|
rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=39&t=6015 |
Strona 1 z 2 |
Autor: | Katrine [ 19 wrz 2010, o 13:42 ] |
Tytuł: | rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
Proszono więc krótka relacja. Rejs rozpoczynał się w Gdańsku. Po rozdzielaniu wacht, zapoznaniu się z załogą kapitan przydzielił mi stanowisko 1 oficera. W sumie nie byłam specjalnie tym zdziwiona. Bardziej zdziwiło mnie to że do moich obowiązków należało prowadzenie całej kasy jachtowej. Jak ktoś mnie zna to wie jak ja wydaje pieniądze. Tłumaczyłam że to nie zbyt dobry pomysł no ale dobra stało się. W finale zebrałam kasę, zrobiliśmy wspólnie listę i poszliśmy na zakupy. Po zaprowiantowaniu się obraliśmy kierunek na Hel licząc ze rano będą lepsze prognozy. Dopłynęliśmy na ten Hel wieczorkiem. Kaś poszła pozałatwiać opłaty, kibelki etc. Wróciła. Poszliśmy do Morgana. Tutaj nie będę opisywać o się działo ale (kurna czemu nikt mi nie powiedział że tam tego dzwona nie wolno dotykać!). Następnego dnia Kas wstała. Poszła z drugim zrobić zakupy (wszak kasę musiała mieć). Załoga poszła w tym czasie się myc. Po zrobieniu zakupów Kaś udała się do bosmanatu do prognozy. Pan ją pobajerował. Wróciła. Trza było jak najszybciej płynąc. Okazało się że oczywiście Kas ma wachtę bo czemu miałaby mieć czas zeby cos zjesc prawda? Z kapitanem podjęliśmy decyzje ze płyniemy jak najdalej na zachód i zorientujemy się jak załoga będzie dawać rade. Płynęliśmy sobie. Kaś miała poważny kryzys po 1,5 dniu nie-jedzenia. Nawet nie chodzi o o to że ją mdliło tylko kręciło się jej w głowie jakby to był helikopter. To taki stan jakbym miała zaraz zemdleć. Zaległam w koi na jakieś 4h. Jak trup. Głupia byłam że nic nie zjadłam no. Później też nic nie zjadłam zresztą. Czasu nie było. Jak się obudziłam okazało się ze kapitan podjął decyzje o zwrocie i ze wracamy do polski bo prognozy były niefajne, wiatr miał tylko rosnąć, no i ten przeraźliwy niż…. W sumie bardzo dobrze się stało. Jakoś dotarliśmy do tego Władysławowa. Kaś w drodze pouzupełniała wszystko w dzienniku bo były 4h braki. Kiedy ona umierała oczywiście nikt nie pomyślał żeby coś tam napisać. Po uzupełnieniu dziennika udała się by uiścić opłaty okazało się ze nie trzeba bo sztorm. Później poszli jeść do Chłopa. Wrócili Kas padła z nóg. Oczywiście znowu zabrakło jej czasu nawet na kąpiel! Potem z rana udali się do Jastarni. Kaś z lornetką siedziała na pokładzie. Prowadziła slalom miedzy sieciami, stresując się ciągle czy się wyrobi, czy dryf nie za duży, szkoda było jej tracić na odpadanie i mijanie tych tyczek po zawietrznej wysokości o którą tak dzielnie walczyła by załoga chciała ją nietracić:) Miała stres z łodzią podwodną bo nie wiedziała ze to łódź podwodna. Wszak nie było na mapie jej zaznaczonej…:P Na chwile zeszła z pokładu to wtedy załoga prawie jej się w znak specjalny wpakowała więc podjęła decyzję o niezchodzeniu z pokładu. W miedzyczasie prócz siedzenia z lornetka, oczywiście wypełniała co godzinę dziennik bo oficerowie (2 i 3 mieli go delikatnie mówiąc gdzieś) nanosiła pozycje na mapie (ale tylko na początku bo później jej się nie chciało). Dotarli do Jastarni. Kas szukała bosmana bo ten się przed nią chyba chował. Na UKF się zgłaszał ale w bosmanacie go nie było. Po 0.5 poszukiwaniach udała się z powrotem na jacht w celu dowiedzenia się przez UKF gdzie się bosman przed nią chowa (wszak z nim rozmawialiśmy zgłaszając jacht no to musi przecież gdzieś być). W finale się poddała. Jacht pozostał bez wody i prądu a Kaś zasnęła bo już nie miała na nic sił. Rano oczywiście powtórka z rozrywki tym razem udana. W nocy tylko odbijacze się urwały ale całe szczęście zauważone zostało to gdy Katarzyna udawała się do toalety więc szkoda szybko naprawiona została Kaś się wreszcie zdołała wykąpać ale to tylko dlatego ze kapitan podjął decyzje ze zostajemy na cała dobę w porcie. Oj ta kąpiel była błogosławieństwem. Potem Kas musiała rozliczać kasę jachtową. Dozbierać trochę, pooddawać. W międzyczasie podliczyła cześć dni w dzienniku (coby później mieć mniej już) poszła po prognozy, namówiła kapitana na płyniecie i popłynęli do Gdyni. W Gdyni spotkała swojego instruktora ze sternika i z nim flaszkę wypiła Dzień taki sam jak każdy inny. Później był Gdańsk zrobiła papierologie opinie powypisywała dziennik podliczyła do końca i koniec. I wróciła wykończona. BTW najbardziej irytował ją jeden gość z załogi co się ciągle buntował. Nie chciał wykonywać jej próśb o omijaniu tyczek. Nie miał zielonego pojęcia o pływaniu bo jak to sam mówił "on będzie ostrzył bo wtedy mniej buja". Wtedy Kaś ręce opadały i już nawet nie chciało się jej nic mówić, zabierała więc ster i robiła swoje. |
Autor: | kusza [ 19 wrz 2010, o 17:15 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
Prawdziwa Supermenka... nie wiem co Ty się tak boisz ten kapitański rejs robić, ja się zastanawiam po co Ty wogóle chcesz brać nań załogę |
Autor: | gf [ 19 wrz 2010, o 17:24 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
kusza napisał(a): Prawdziwa Supermenka... Katrine jest jak Vanish - zaufaj różowej sile
|
Autor: | JasiekN [ 19 wrz 2010, o 20:49 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
Katrine napisał(a): Kaś miała poważny kryzys po 1,5 dniu nie-jedzenia. Nawet nie chodzi o o to że ją mdliło tylko kręciło się jej w głowie jakby to był helikopter. To taki stan jakbym miała zaraz zemdleć. Zaległam w koi na jakieś 4h. Jak trup. Szczerze? Po oczach? Z kilkuset postów, dotyczących "pierwszego kapitańskiego" wnoszę,że osobą popularną, i inne walory posiadającą jesteś. Ja tam niedawno na forum przyszedłem, a i stary jestem... To co opisujesz, kwalifikuje się do "chorował(a) ciężko". Żeby nie psuć ludziom papierów, zazwyczaj piszę, że "w stopniu nie utrudniającym pracy". Szczerości opisu gratuluję, ale co do reszty - się zastanów. Jeśli (jako kapitan) przez półtorej doby (i 4 godziny) zamierzasz być niepełnosprawna - to .... |
Autor: | Katrine [ 19 wrz 2010, o 21:13 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
JasiekN napisał(a): Jeśli (jako kapitan) przez półtorej doby (i 4 godziny) zamierzasz być niepełnosprawna - to .... Po pierwsze jakie 1,5 doby? Napisałam ze półtorej doby nie jadłam nic (!) a nie że byłam niepełnosprawna 1,5 doby.... Czytaj ze zrozumieniem co pisze proszę. Poszłam spać na 4h a to chyba różnica. Prawda też jest taka że gdybym nie mogła wtedy się położyć to też byłabym wstanie pracować aczkolwiek mogłam sobie na to pozwolić bo byli inni ludzie na pokładzie więc się położyłam. Cały czas myślę nad trasą i wcale nie wykluczam że zrezygnuję z dłuższych przelotów i będę dla bezpieczeństwa pływać tylko po zatoce. Ale na kapitański popłynę to nie podlega dyskusji więc daruj sobie zniechęcanie mnie. Nie jesteś wstanie tego zrobić sory:P |
Autor: | Jaromir [ 19 wrz 2010, o 21:32 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
JasiekN napisał(a): Katrine napisał(a): .... kwalifikuje się do "chorował(a) ciężko". Żeby nie psuć ludziom papierów, zazwyczaj piszę, że "w stopniu nie utrudniającym pracy". A co tam możesz "ludziom" napsuć... "Opinia" z rejsu ma być. A jaka ona jest i co w niej napiszesz na wydawanie "papierów" nie ma najmniejszego wpływu akurat... Mnie przeraża u młodej osoby to podkreślane co rusz wypełnianie dziennika co godzinę i zliczanie milogodzin jakiś ... Problem, że przez 4 godziny dziennik nie wypełniony.... Boszzz, Zatopkowe nohy a waszi problemi to ja bych chtiel mieć... Może Katrine popłynie ze mną, aby nabrać właściwego do dziennikowej buchalterii stosunku? Bo ja mam tak, że jeżeli akurat ktoś przy wypłynięciu coś tam do dziennika wpisze, to następnym razem przypominamy sobie o jego istnieniu tak średnio po 3-4 dobach... A jak się nikomu na początku pływania akurat nie przypomni istnienie dziennika, to tak już nam zostaje do końca samego - i dziennik starcza na dłużej! |
Autor: | JasiekN [ 19 wrz 2010, o 22:05 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
Najwyrażniej problem znikania postów w czeluściach internetu też mnie dotknął. Ten "zaginiony" - odtwarzam - to było coś na temat O psiakość - znalazło się na ctrl-V Nie zniechęcam. Namawiam do myślenia. O tym, że (choćby pytając na tym forum) "lecisz po technice" wszyscy wiedzą. Na dodatek - jak tak się z boku patrzę - całkiem prawidłowo się dopytujesz. Ale dodaj do tego ocenę własnych możliwości fizycznych, biologicznych, jak zwał tak zwał. Rzygająca pani Kapitan - ani autorytetu nie zdobędzie, ani rejsu (nawet do Władziowa) nie poprowadzi. *********** Jaromirze - rację masz. W kwesti "dziennikowania". Co do konieczności pełnosprawności "kierownika jenostki płuwającej" mojego zdania nie zmienisz. |
Autor: | Katrine [ 19 wrz 2010, o 22:26 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
JasiekN napisał(a): O tym, że (choćby pytając na tym forum) "lecisz po technice" wszyscy wiedzą. . Nie rozumiem mógłbyś jaśniej mi wytłumaczyć co znaczy "lecieć po technice"? Nie mam choroby morskiej wiec nie wiem po co ten temat ciągniesz. Wtedy poczułam się źle zupełnie z innych powodów i wolałabym ich na forum nie wyciągać. Gdybym była na lądzie np. w kościele/w autobusie zapewne też by mi się słabo zrobiło gdybym wyszła bez śniadania. Kobiety czasem tak mają że się im w głowie zakręci a ja źle zrobiłam bo nie zjadłam nic- ciśnienie mi spadło za szybko, cukier tez i tyle. Mój błąd, moja głupota. Za dużo wzięłam na siebie. Nie miałam nikogo do pomocy. Byłam niewyspana i przemęczona. Powinnam mieć czas na normalne jedzenie. Wyciągnęłam wnioski z tego i więcej tak nie zrobię. Dobierając załogę na rejs wezmę sobie kogoś z kim będę dzielić się obowiązkami by mieć czas na posiłki normalne. sory ale wydaje mi się ze Ty tez jakbyś dwa dni nie jadł to byś się słabo czuł... Chcesz mi powiedzieć ze przez to że jestem kobietą i jestem trochę słabsza nie mogę poprowadzić bezpiecznie rejsu?????! toż to bzdura! |
Autor: | Olek [ 19 wrz 2010, o 22:45 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
Wniosek taki że czekoladę po kieszeniach musisz nosić. Sporo kalorii, w tym sporo tych szybko wchłanialnych, jak przejdziesz na spalanie tłuszczowe po wielu godzinach niejedzenia jest jak znalazł. Po za tym poprawia humor, pobudza wydzielanie serotoniny, zwiększa odporność na ból. Normalnie słodyczy nie jadam (ze słodyczy to śledzia i kabanosy uznaję) , a na rejsie zawsze mam przy sobie jakąś czekoladę lub batony typu mars, snikers. |
Autor: | Jaromir [ 19 wrz 2010, o 23:02 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
JasiekN napisał(a): Jaromirze - rację masz. W kwesti "dziennikowania". Co do konieczności pełnosprawności "kierownika jenostki płuwającej" mojego zdania nie zmienisz. Najpierw fakty: A. K. nie była "kerownikiem" B. K. nie pisze, że była "niepełnosprawna", nie pisze że "rzygała", tylko że zapomniała jeść, że za mało spała i że ją "mdliło", wiec się na chwile położyła spać. C. K. młoda jest, a jednak czegoś się nauczyła (spać na zapas, pić z umiarem, jeść jak dają, uważać na siatki - tak dla przykładu tylko) Jedyne, co mnie w relacji K. niepokoi - jest także na swój sposób elementem Twojego komentarza... Czy wy nie wiecie po co żeglujecie? Ona pisze o tym, że nie dojadała i nie dosypiała, bo musiała dziennik wypełniać czy coś tam jeszcze. Ty piszesz zaraz coś o jakiś "opiniach" dla wydawania kolejnych kwitów tylko potrzebnych. Ona, że wyznaczone funkcje, kasa, płacenie za mariny, w morzu wachty i inne takie... Ty oceniasz jak ona pływała i jak będzie pływać w przyszłości, jakby to było w ogóle w sobie najbardziej istotne... I tak w kolo Macieju... A ja nawet nie wiem, czy się Katrine ten rejsik krótki podobał i czy Jaśko uśmiechnął się choć raz, czytając relację z tego pływania.... Specjalnie dla Jaśka i dla Katrine... Luuudzie co to k.... jest za żeglowanie, jak ktoś w załodze nie ma czasu zjeść? Po cholerę dzielić ściśle obowiązki na malutkim stateczku, po co przydzielać funkcje i jeszcze na dodatek jakoś tak śmiesznie to wszystko nazywać (znaczy "pierwszy oficer, drugi oficer" czy podobnie)...? Czemu miarą żeglarza ma być standardowa "opinia" na zunifikowanym druczku, służącym jakimś nieświeżym interesom, zwanym "wydaniem patentów"? IMHO Żeglowanie nie jest dla opinii. Nie jest od oceniania innych nawet... Żeglarstwo nie uprawia się też dla spełniania obowiązków. Ani po to, by padać ze zmęczenia... Żeglarstwo jest po to, by wypoczywać! Żeglarstwo uprawia się, by zażyć frajdy i radochy poruszania się pod żaglami, by porzucić codzienne troski, by poznawać nowych znajomych i przyjaciół... I czasem jeszcze żeglowanie nasze jest po to by dopłynąć do zupełnie nowych, nieznanych nam dotąd miejsc... I tyle. |
Autor: | Catz [ 19 wrz 2010, o 23:09 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
Dobrze ( tym razem ) gada - dajcie mu wodki! Ja klikne... Catz |
Autor: | Katrine [ 19 wrz 2010, o 23:10 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
Znam lepsze rozwiązanie-następnym razem przesunę sobie tabletkami okres i nie będzie mi się kręcić w głowie gdyż ciśnienie mi nie będzie spadać. Osoby które mnie znają wiedzą ze jak dostane jakieś zadanie staram się je wypełniać w 100 % jak potrafię najlepiej. Jak mam się podpisywać pod każdą stroną w dzienniku jako pierwszy to chce żeby to było zrobione jak należy bym nie musiała się później wstydzić i już. Jak będę sama prowadzić inaczej to wszytko zorganizuje i tylu obowiązków (począwszy od gotowania, zmywania sterowania nawigacji obserwacji prognoz) i wszystkiego nie zwale na jedna osobę. |
Autor: | Olek [ 19 wrz 2010, o 23:11 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
Jaromir napisał(a): Żeglowanie nie jest dla opinii. Nie jest od oceniania innych nawet... Żeglarstwo nie uprawia się też dla spełniania obowiązków. Ani po to, by padać ze zmęczenia... Ja się z Tobą zgadzam, ale są ludzie dla których właśnie w.w. punkty zapewniają im to o czym napisałeś: Jaromir napisał(a): Żeglarstwo jest po to, by wypoczywać! Żeglarstwo uprawia się, by zażyć frajdy i radochy Późniejsze narzekanie, opowieści o braku snu, jedzenia i czymkolwiek jeszcze też mogą być częścią wypoczynku, frajdy, radochy |
Autor: | Jaromir [ 19 wrz 2010, o 23:19 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
Olek napisał(a): Późniejsze narzekanie, opowieści o braku snu, jedzenia i czymkolwiek jeszcze też mogą być częścią wypoczynku, frajdy, radochy OK, przyjmuję do wiadomości istnienie masochistycznego odłamu żeglowania. I EOT |
Autor: | Katrine [ 19 wrz 2010, o 23:26 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
a tak wracając do tematu jak już wytłumaczyłam się chyba ze wszystkiego to chciałam powiedzieć że ten rejs mi się bardzo podobał, dużo się nauczyłam i dużo mi to satysfakcji dało. i to ze 4h się przespałam nie oznacza że nie mogę być dobrym skiperem. Z obowiązków swoich wywiązałam się najlepiej jak potrafiłam, uważam że niczego nie zawaliłam, ale też nie jestem maszyną i jak ktoś tego nie jest wstanie zrozumieć to cóż jego problem. pozdrawiam |
Autor: | Olek [ 19 wrz 2010, o 23:35 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
Katrine napisał(a): i to ze 4h się przespałam nie oznacza że nie mogę być dobrym skiperem. Z obowiązków swoich wywiązałam się najlepiej jak potrafiłam, uważam że niczego nie zawaliłam, ale też nie jestem maszyną i jak ktoś tego nie jest wstanie zrozumieć to cóż jego problem. Boooooszzze... daj spokój, fajny rejs, fajnie napisane, a Ty focha strzelasz. /Weź te pastylki o których pisałaś ./ |
Autor: | Katrine [ 19 wrz 2010, o 23:43 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
Wcale nie strzelam focha:P Gdybym miała się na was za coś takiego obrażać/denerwować to ja już nie wiem chyba w jakąś nerwice bym popadła... Przywykłam do tego ze niezależnie co bym napisała to zaraz jakaś aferka się zrobi. Toz to się nie da tak normalnie skomentować mojego postu nie? Tak wiem kochacie mnie wielką miłością:D I to wszytko dlatego A na Grzeskowe komentarze to już nawet nie reaguje Nie dam mu tej satysfakcji co to to nie Mój róż jest boski wiem że sam byś chciał mieć taki!:) |
Autor: | Maar [ 19 wrz 2010, o 23:46 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
Olek napisał(a): Weź te pastylki o których pisałaś Lepiej nie! Jeszcze jej przejdzie to pisanie o sobie w trzeciej osobie i nie daj Boże wróci do braku wielkich liter Katrine napisał(a): Przywykłam do tego ze niezależnie co bym napisała to zaraz jakaś aferka się zrobi. Kaśka, jaka afera? Wypowiedziałaś się na publicznym forum, to ludzie komentują Twoja wypowiedź - z aferą nie ma to niczego wspólnego. ps. A' propos afer - kiedy Tomjani wraca? |
Autor: | Katrine [ 19 wrz 2010, o 23:51 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
Maar Offtop! Bana mu!:P |
Autor: | Olek [ 19 wrz 2010, o 23:53 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
Maar napisał(a): Olek napisał(a): Weź te pastylki o których pisałaś Lepiej nie! Jeszcze jej przejdzie to pisanie o sobie w trzeciej osobie i nie daj Boże wróci do braku wielkich liter Skoro już o tym wspomniałeś. Zastanawiałem się co to może oznaczać mam trzy teorie podzielę się w TZH (żadna nie nadaje się do publicznego rozpatrywania) Katrine napisał(a): Mój róż jest boski wiem że sam byś chciał mieć taki!:) Gdyby tak było też miałbym Vaniszowy nick. Katrine napisał(a): Maar Offtop! Bana mu!:P Komu? Markowi? Się nie da (niestety?), z czysto technicznych powodów. |
Autor: | Katrine [ 19 wrz 2010, o 23:58 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
Olek napisał(a): Skoro już o tym wspomniałeś. Zastanawiałem się co to może oznaczać mam trzy teorie podzielę się w TZH (żadna nie nadaje się do publicznego rozpatrywania) Osobiście uważam że to fatalny pomysł:P |
Autor: | Olek [ 20 wrz 2010, o 00:01 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
Katrine napisał(a): Olek napisał(a): Skoro już o tym wspomniałeś. Zastanawiałem się co to może oznaczać mam trzy teorie podzielę się w TZH (żadna nie nadaje się do publicznego rozpatrywania) Osobiście uważam że to fatalny pomysł:P Który? |
Autor: | Katrine [ 20 wrz 2010, o 00:03 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
Fakt że chcesz tymi teoriami się podzielić w TZH jutro:D |
Autor: | Maar [ 20 wrz 2010, o 00:08 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
Olek napisał(a): Który? Jak to który? Ten: młode matkiWidocznie coś Kasię tknęło (a raczej nie coś, tylko ktoś) na tym rejsie i Kasia teraz antycypuje Oj, działo się tam, działo i sprawa nudności się też wyjaśniła |
Autor: | Olek [ 20 wrz 2010, o 00:14 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
Maar napisał(a): Widocznie coś Kasię tknęło [...] daleko idąca teoria... a wielkie litery? |
Autor: | JasiekN [ 20 wrz 2010, o 06:43 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
Katrine napisał(a): Nie rozumiem mógłbyś jaśniej mi wytłumaczyć co znaczy "lecieć po technice"? Postaram się prościej. W tasiemcowym wątku o "pierwszym kapitański" dopytywałaś się o każdy możliwy szczegół techniczny prowadzenia rejsu. I (może nie zauważyłaś) - akurat się tego nie czepiam, przeciwnie, choćby i tu (wyżej) napisałem, że robisz to rozsądnie. Ten fragment mojego postu akurat odebrałbym jako komplement, ale ja siwy jestem, a nie blondyn. Katrine napisał(a): Chcesz mi powiedzieć ze przez to że jestem kobietą i jestem trochę słabsza nie mogę poprowadzić bezpiecznie rejsu?????! toż to bzdura! Ależ możesz, pewnie, że możesz. W najgorszym wypadku, jak cię znowu na cztery godziny do koi wywali, to powiesz, że nie miało to nic wspólnego z chorobą morską, natomiast Neptun jest szowinistyczną męską świnią, seksistą i w ogóle to mobbing uprawia. |
Autor: | Katrine [ 20 wrz 2010, o 08:26 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
JasiekN napisał(a): W najgorszym wypadku, jak cię znowu na cztery godziny do koi wywali, to powiesz, że nie miało to nic wspólnego z chorobą morską, natomiast Neptun jest szowinistyczną męską świnią, seksistą i w ogóle to mobbing uprawia. Skąd Ty możesz wiedzieć co ja powiem co? Znasz mnie? Wiesz cokolwiek o mnie? Rozumiem że masz jakieś podstawy by tak uważać więc jak już koniecznie musisz to słucham przedstaw je bym mogła się do czegokolwiek merytorycznego odwołać bo póki co Twój poziom wypowiedzi jest trochę niski. Nie musisz mówić "prościej" wystarczy że będziesz wyrażał się po polsku. Jak masz jakiś problem z kolorem moich włosów to zostaw to dla siebie bo mnie np. naprawdę nie interesuję to że jesteś siwy i bynajmniej nie wydaje mi się bym Ci coś takiego wypominała. Jeżeli dalej chcesz prowadzić dyskusję o tym czym mam chorobę morską czy nie (bo przecież Ty lepiej wiesz prawda) to proponuję trzymać poziom bo inaczej ja nie będę komentować Twoich postów sory. ***** http://cid-41ec842d13678b85.photos.live ... rka%202010 macie fotki jak chcecie zobaczyć:) |
Autor: | Leszczyna [ 21 wrz 2010, o 06:38 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
Jaromir... ilu żeglarzy tyle filozofii na temat pływania. Ktoś lubi relaks na fali,ktoś oranie morza. A Katrine kiedyś przejdzie to "ogarniania wszystkiego" ..jak będzie na emeryturze czy coś ,to jej się już nie będzie chciało!Ambitne dziewcze 1oficerem była,chciała się wykazac,więc wypijmy za cudowne ocalenie ). p.s- ja już widze relacje z 1go kapitanskiego...będzie czytania |
Autor: | gf [ 21 wrz 2010, o 07:15 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
Leszczyna napisał(a): p.s- ja już widze relacje z 1go kapitanskiego...będzie czytania Krótka antycypacja:"odebralismy lodke w gorkach i zaczelam wypelniac dziennik , bo oczywiscie nikomu sie nie chcialo. wypełniałam spokojnie przez trzy dni, a wtedy przyszla zaloga i powiedziala, ze oni chca gdzies plynac!!!! bessęsu .trudniej sie wypelnia jak buja." No, to teraz mi się dostanie |
Autor: | Carlo [ 21 wrz 2010, o 07:26 ] |
Tytuł: | Re: rejsik wrzesniowo-zatokowo-bałtykowy:) |
No to kapitański opis faktycznie będzie bardzo ciekawy |
Strona 1 z 2 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group https://www.phpbb.com/ |