Gdy uda się nabyć drogą kupna lub połowu solidną parokilogramową rybę, na przykład ulubionego przeze mnie sandacza, warto pokusić się o podanie na stół zupy rybnej.
Zazwyczaj przyrządzam ją z pozostałego po filetowaniu odcinka z ośćmi przy
"kręgosłupie" plus solidne dzwonko od strony łba i ogon.
Nie używam skóry i płetw oraz łba, trzeba by usunąć oskrzela, wydłubać oczy i mózgownicę by zupa nie nabrała gorzkiego smaku i nie straciła klarowności - szkoda mitręgi.
Na początku sporządzamy bulion warzywny. Przycięty wzdłuż korzeń marchwi i pietruszki, seler w talarki, nać selera i pietruchy, cebulę, zgnieciony, ale nie obrany ząbek czosnku, por, ziarna pieprzu i kolendry, ziele angielskie i liść laurowy. Wszystko do wody i gotujemy na wolnym ogniu pod przykryciem do momentu gdy marchew i pietruszka osiągną miękkość, ale będą jeszcze jędrne.
Odcedzamy, do bulionu wrzucamy przeznaczone na zupę części ryby, Gotujemy na spokojnie w bulionie, krótko! do momentu gdy da się bez problemu oddzielić mięso od ości. co czynimy po odcedzeniu.
Do garnka z odcedzonym bulionem i czystym mięsem wrzucamy pokrojoną marchewkę i pietruszkę, dwa kawałeczki cytryny ze skórką, łyżkę masła, odrobinę soli.
Krótkie podgrzanie do momentu pojawienia się bulgotu.
Można dodać przyprawy, ale osobiście jestem zwolennikiem indywidualnego dosmaczania na talerzu, grubo zmielonym na świeżo pieprzem i suszoną ostrą papryką.
Po nalaniu zupy do salaterek dodajemy na wierzch dwie duże łyżki gęstej śmietany i posypujemy ją poszatkowanym świeżym koperkiem. Do zupy dobre będą grzanki z serem.
Załącznik:
IMG_6131.jpg [ 405.68 KiB | Przeglądane 6548 razy ]
Piotr Siedlewski
