Forum żeglarskie https://forum.zegluj.net/ |
|
Elektryki :D https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=44&t=31773 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | MarekSCO [ 20 cze 2020, o 15:37 ] |
Tytuł: | Elektryki :D |
Okazuje się, że mimo tak nachalnej propagandy, promującej ekologiczne napędy elektryczne, nie mamy na forum wątku o elektrycznie napędzanych pływadłach. Przynajmniej w tym dziale nie mamy No to w ramach dopatrzenia się niedopatrzenia - pozwalam sobie założyć. Krótka relacja o tym, jak poważyłem się na modernizację napędu elektrycznego do małej łódeczki. Na początek zastanowiłem się nad następującym zjawiskiem. Oto nieużytkowany akumulator ( dowolnego typu ) degeneruje się szybciej niż nieużywany bak na benzynę. I to zjawisko pozwoliłem sobie przyjąć jako największą wadę napędów elektrycznych. Dalej pogółówkowałem nad tym, jaka może być największa zaleta takiego napędu w odniesieniu do spalinowych. Po pominięciu mniej lub bardziej wątpliwych "zalet" doszedłem do wniosku, że największą zaletą będzie... Chłodzenie silnika. Idealne warunki chłodzenia, jakie osiąga silnik elektryczny zanurzony w wodzie. I tak... Wziąłem radziecki silnik elektryczny łodziowy ( komutatorowy ), przeznaczony do zasilania napięciem 12 V Następnie wymontowałem z dwu samochodów ( tymczasowo ) akumulatory ołowiowe, dorobiłem sterownik PWM ( Z modulacją szerokości impulsu przy stałej częstotliwości )... Silnik zanurzyłem w wodzie, dorabiając i doświadczalnie dopasowując nową śrubę. Aaaaa... Właśnie... Przed zanurzeniem w wodzie, silnik przymocowałem do łódeczki. Podłączyłem kable i wio! Efekt wyglądał jakoś tak ( na końcu filmiku widzicie łódeczkę płynącą z maksymalną prędkością na jaką tak skonfigurowany napęd pozwala ) Chłodzenie wodne sprawdziło się znakomicie ( zagwarantowało, że silnik przeżył eksperyment ) Zaś "wypożyczanie" akumulatorów z samochodów odsunęło na dalszy plan największą - moim zdaniem - wadę napędów elektrycznych Czyli ogólnie - wyszło całkiem fajnie |
Autor: | Mir [ 20 cze 2020, o 23:23 ] |
Tytuł: | Re: Elektryki :D |
Wczoraj wyskoczyła mi na poczcie reklama z silnikami elektrycznymi (Nie wiem czemu u mnie? ) i taki odhaczyłem sobie (Też nie wiem po co?), a może dlatego, żeby teraz go pokazać, jako wzorzec techniczny (nie cenowy): https://allegro.pl/oferta/silnik-elektr ... gI_hvD_BwE. I przez chwilę zadumałem się: Czemu u nas nikt takich silników nie produkuje??? Przecież są one duuużo prostsze, niż spalinowe. Dobry silnik, zasilanie i regulator. A teraz Ty pokazujesz swoje próby doświadczalne w zasadzie z takim samym napędem! Na gorąco powiem tak, trzeba wyjść od oczekiwanej prędkości, z jakimś jej zapasem, bo każdy ma inną swoją prędkość. Później określić moc silnika i poszukać najlepszy egzemplarz do zastosowania. Raczej powinien być trójfazowy, szczelnie schowany w obudowie, no i wydajne akumulatorki typu Li-Po, plus ładowarka do nich. Regulator prędkości, wł./wył., nowoczesna obudowa, zaczep do pawęży i kolor. PS. Jest też tani wzorzec: https://allegro.pl/oferta/silnik-elektr ... 4291fbf951 |
Autor: | MarekSCO [ 21 cze 2020, o 09:32 ] |
Tytuł: | Re: Elektryki :D |
Mir Mir napisał(a): Na gorąco powiem tak, trzeba wyjść od oczekiwanej prędkości, z jakimś jej zapasem, bo każdy ma inną swoją prędkość. Później określić moc silnika i poszukać najlepszy egzemplarz do zastosowania. Raczej powinien być trójfazowy, szczelnie schowany w obudowie, no i wydajne akumulatorki typu Li-Po, plus ładowarka do nich. Regulator prędkości, wł./wył., nowoczesna obudowa, zaczep do pawęży i kolor. Moim zdaniem myśląc w ten sposób popełniamy kilka błędów, które zamykają dalszą drogę i czynią całą zabawę nierozwojową. Chciałbym, jeśli pozwolisz, zwrócić uwagę na kilka spraw. ( W kolejności takiej w jakiej udało mi się zebrać myśli ) 1. Ekologia i adaptacja: Wytłuściłem w cytacie sformułowanie "nowoczesna obudowa". Dlaczego ? Oto, dla ustalenia uwagi spójrzmy na dwa zdjęcia. Silnik, który ja zastosowałem: Jeden z silników, które Ty pokazałeś ( ten tańszy ) Cena rynkowa tych artefaktów jest w przybliżeniu jednakowa. Wyobraźmy sobie teraz, że obydwa te napędy uległy nieodwracalnemu zniszczeniu. W przypadku mojego silnika, kilkoma wprawnymi uderzeniami młotka oddzielam aluminium, stal i miedź. Sprzedaję na złomowisku i odzyskuję znaczący procent kosztów, jakie poniosłem przy pozyskaniu silnika. Czyli w wypadku, kiedy mój silnik dokona żywota, w wzorcowo ekologiczny sposób zostaje utylizowany i podlega recyklingowi. ( Mogę go po prostu w całości - bez "sortowania"/rozbierania_na_części, oddać na złom i zarobić na tym ) A co w przypadku silnika z "nowoczesną obudową" ? Gdzie większość elementów wykonana jest z tworzyw sztucznych a cena rynkowa silnika nie pozostawia wątpliwości co do jakości tych tworzyw, ich wartości rynkowej i podatności na recykling ? Jeśli decydujemy się na napęd elektryczny myśląc o ekologii, to myślmy przy tym Druga sprawa. Podatność na adaptację. W przypadku "całometalowego" silnika, mogę sobie dowolnie ciąć, przespawywać, modyfikować jego elementy. W przypadku współczesnego produktu, technologie zastosowane przy jego wykonaniu na takie modyfikację nie pozwalają. Czyli - reasumując - "nowoczesna obudowa" gwarantuje nam, że silnik będzie mniej ekologiczny ( potencjalne źródło zaśmiecania środowiska ) i jednocześnie będzie miał mniejszy wachlarz zastosowań. Kupujesz po prostu wyrób, który możesz użytkować tylko w myśl zasad narzuconych przez producenta. A kiedy skonczy się "czas życia" tego produktu - stajesz przed kolejną inwestycją - musisz zapłacić, za jego utylizację ( w ten, czy inny sposób, ale zapłacić ). Czyli co ? Ano z tą ekologią współczesnych "ekologicznych" produktów, "walą nas równo" cdn, bo za dużo treści w głowie, na jeden post, a chciałoby się przedstawić rzecz szeroko |
Autor: | MarekSCO [ 21 cze 2020, o 10:06 ] |
Tytuł: | Re: Elektryki :D |
2. Kiedy napęd elektryczny łatwo nam nazwać ekologicznym ? Oczywiście wtedy, kiedy pominiemy proces produkcji energii elektrycznej. A skoncentrujemy się tylko na "prawej stronie równania", czyli przetwarzaniu tejże na energię mechaniczną. Nie zauważywszy jednak, że od czasów Faradaya ( elektromagnetyzm ) i Einsteina ( zjawisko fotoelektryczne ), żeby otrzymać energię w elektrycznej postaci, musimy najpierw przetworzyć ją z postaci mechanicznej. Dlatego proponuję, dla ujednolicenia opisu, przejść na sformułowania "silnik akumulatorowy" Żeby zaznaczyć, że tylko ta "prawa strona równania" jest tutaj brana pod uwagę. Podobnie przy rozważaniu ewentualnych zalet, proponuję skupić się tylko na tych, które wynikają bezpośrednio z akumulatorowego zasilania silnika. Przykładowo: Możemy łatwo udowodnić, że silnik elektryczny będzie charakteryzował się ogromnym momentem obrotowym i równie sporą podatnością na regulację zarówno tego momentu jak i obrotów. I to wszystko przy śmiesznie niskich ( w porównaniu z napędami spalinowymi/odrzutowymi/rakietowymi ) kosztach. Ale... Zauważmy uczciwie, że te zalety tak naprawdę zauważę dopiero, kiedy połączę źródło prądu, regulację impulsową i silnik elektryczny w jedną całość. Czyli - obrazowo mówiąc - kiedy do Tesli zamontuję diesla na gnojówkę i prądnicę Tak więc skupmy się uczciwie tylko na tych zaletach, które charakterystyczne są dla silnika zasilanego z akumulatorów. One są, ale zauważymy je dopiero wtedy, kiedy spojrzymy na rzecz obiektywnie i uczciwie. Przykład tego, jaki ( moim zdaniem ) "poziom uczciwości" potrzebny jest, żeby zauważać w tym szumie informacyjnym istotne fakty. Taka historyjka. Oto w czasach, kiedy na rynku pojawiały się ( najpierw w formie reklamy ) tzn "czajniki bezprzewodowe" pewien kolega spytał mnie, czy widziałem taki czajnik i czy w ogóle wiem jak to działa. Jak można zagotować wodę na kawę w czajniku bez kabla. Odpowiedziałem, że użytkuję taki już od lat. I na dowód tego zademonstrowałem koledze klasyczny czajnik, który odziedziczyłem po babci A teraz zastanówmy się nad sformułowaniem "ekologiczny rower elektryczny". Jak to działa ? Ano jednocześnie tworzy nową klasę "rower elektryczny" która dziedziczy z klasy rower, ale wszystko poza "polem" "ekologiczność". ( Mam nadzieję, że przynajmniej programiści zrozumieli o co mi chodzi ) Inaczej. Tworzymy monstra, który trudno nazwać bardziej ekologicznym od klasycznego roweru ( na pedała ). Który naprawdę coraz mniej ma wspólnego z rowerem, ale... Wciskamy "na rympał" kit, że aspekt "ekologiczności" dopiero w naszym monstrze można zacząć dostrzegać. W klasyczny ( napędzanym siłą mięśni ) rowerze - za cholerę cdn - jeśli jeszcze nie zanudziłem na amen |
Autor: | MarekSCO [ 21 cze 2020, o 11:28 ] |
Tytuł: | Re: Elektryki :D |
3. Największa zaleta napędów akumulatorowych i o tym jak trudno ją dostrzec Zauważamy już, że kolesie biorą zwykły rower. wyposażają go w napęd akumulatorowy i wciskają, że osiągnęli w ten sposób produkt, który jest jednocześnie powiązany z rowerem ( można rozważać go w konkurencji z rowerem ) i bardziej od tegoż roweru - ekologiczny. Mniej interakcji ze środowiskiem Zgodzicie się ( mam nadzieje ) ze w takich warunkach trudno cokolwiek dostrzec Zacznijmy zatem od jednego małego kroku w tył na drodze "rozwoju ludzkości". Oto mamy przed sobą klasycznego niegdyś "robota kuchennego": Czy też słynną "wiertarkę Celma z przystawkami": Co przedstawiają sobą te dwa szedewry sztuki inżynierskiej ? Ano wielofunkcyjne zestawy pracujące w oparciu o wspólną jednostkę napędową a pozwalające na realizację szerokiego spektrum zadań i to bardzo niekiedy złożonych. Oczywiście efektywność tej realizacji będzie mniejsza niż gdybyśmy każdy człon systemu wyposażyli w indywidualny napęd ( wtedy kilka urządzeń może pracować równolegle ). No i oczywiście niezawodność tego systemu uzależniona jest ściśle od niezawodności jednostki napędowej. Kiedy jednostka napędowa padnie - cały system przestaje działać. Dlaczego cofamy się w tył, żeby to dostrzec ? Ano dlatego, że teraz możemy prześledzić uważnie dalszą drogę na tym odcinku o który się cofnęliśmy. Oto koszty produkcji jednostek napędowych są wprost proporcjonalne do ich niezawodności. Jeśli teraz weźmiemy pod uwagę niezawodność funkcjonowania całego systemu, to dążenie do obniżenia kosztów produkcji zaowocowały jednocześnie... Zwiększeniem niezawodności systemu jako całości, poprzez wprowadzenie indywidualnych ale bardziej zawodnych jednostek napędowych. Oto jedna się zepsuje, ale pozostałe pracują nadal. Nie mamy wprawdzie możliwości wykonywania danej operacji ( zepsuty człon systemu ) ale - system działa ( jak pisał pewien poeta studencki ) I takie działanie, wspólnie z optymalizowaniem poszczególnych elementów systemu w zależności od przewidywanego czasu ich wykorzystywania i obciążeń jakim podlegają, doprowadziło do tego, że dzisiaj wyprodukowanie uniwersalnej jednostki napędowej będzie droższe niż indywidualnych... Jeśli ktoś z Was coś z tego mojego pisania zrozumiał... Takie proste pytanie. Co mamy w efekcie, tego tentegowania w gófce? Ano mamy tanie napędy i ideę uniwersalnego systemu w oparciu o wspólny napęd. Co utraciliśmy na drodze "rozwoju cywilizacji" ? Utraciliśmy niezawodne napędy. ( Ich koszty wzrosły ). Teraz "pytanie na śniadanie" Czy potrzebujemy niezawodnych jeśli mamy skrajnie tanie i równie uniwersalne ? A co mamy "w bonusie" ? Ano mamy cała technologię, jak z zawodnego uniwersalnego zrobić uniwersalny niezawodny - wystarczy tylko nieco się cofnąć ( tautologicznie - do tyłu ) Czyli co jest największą zaletą akumulatorowych - prostota, uniwersalność i niska cena. Niska cena - nie relatywnie niska - a niska. Może się Wam to wydać herezją, jeśli spojrzycie na ceny silników elektrycznych na półkach sklepowych. Ale może być i tak, że w tym wątku, kiedyś... Przekonam Was, że to nie herezja a rzeczywistość cdn |
Autor: | MarekSCO [ 21 cze 2020, o 11:50 ] |
Tytuł: | Re: Elektryki :D |
4. Systemy dzisiaj. ( Jeśli czyta to jeszcze jakiś nieznudzony twardziel to pozdrawiam serdecznie ) Co mamy do dyspozycji dzisiaj. Jakie kierunki rozwoju nam narzucono i jakie kroki na tej drodze ? Oto analizując oferty na "znanym portalu aukcyjnym" trafiamy na taki szedewr sztuki inżynierskiej: Co on sobą przedstawia ? Ano elektryczną jednostkę napędową o mocy 250 Watów, przy zasilaniu napięciem stałym 24 Voltów, wyposażoną w poniżającą przekładnię łańcuchową i mechanizm zapadkowy ustalający kierunek przenoszenia momentu napędowego. Ten zestaw w zamierzeniu producenta, przeznaczony jest do prostej "elektryfikacji" rowerów i do tego też zastosowania dobrane zostało przełożenie przekładni łańcuchowej. I teraz uwaga. Całkowity koszt tego zestawu wynosi 140złociszy i to z uwzględnieniem kosztów przesyłki. Czyli podsumowując: - Mamy dedykowany pod konkretne zastosowanie zestaw elementów. - Cena zestawu jest bardzo niska a on sam - w pełni "odzyskiwalny" w drodze recyklingu. Zestaw jest w całości metalowy. W razie awarii można go zezłomować i kupić nowy, bez znaczącej szkody dla lokalnego środowiska naturalnego. O oto teraz jawi się przed nami pewna możliwość, którą zapewnia nam standaryzacja. Przyjrzyjmy się zestawowi raz jeszcze. Co mamy "na wejściu" ? Standardowe ( dla akumulatorów - zestawów akumulatorowych ) napięcie zasilania i prąd obciążenia ( rezystancję wewnętrzną/wejściową silnika). Co na wyjściu ? A to już zależy gdzie "podzielimy" i co z tego zrobimy potem. Ale gdzie byśmy nie dzielili mamy albo - standardową średnicę osi - standardowy rozmiar łańcucha - standardową ( dla piaty koła rowerowego ) średnicę wyjściową mechanizmu zapadkowego... Czyli wygodny tani i zgodny ze standardami ( znormalizowany ) produkt. W dodatku naprawdę ekologiczny. Tylko ta moc powiecie ? Powolutku - nie uprzedzajmy faktów cdn ( teraz nawet twardziele wymiękną ) |
Autor: | MarekSCO [ 21 cze 2020, o 12:50 ] |
Tytuł: | Re: Elektryki :D |
5. Układy sumowania mocy. Czym są ? Są jednocześnie największą zmorą układów napędowych i źródłem największych możliwości rozwoju. Dobrze opracowane rozwiązania potrafią pozostawać w użytku przez dziesiątki ( niekiedy setki - poważnie ) lat. Powtarzane w różnych konfiguracjach. ( Specjalnie dla koonia - trudny, a przez to egzotyczny przykład układu sumowania mocy ) Na co pozwalają, jak się je tworzy i jakie wymagania dla poszczególnych źródeł mocy stawiają ? Pozwalają, jak sama nazwa wskazuje, na sumowanie mocy kilku źródeł. Przy czym to sumowanie nie jest w żadnym razie bezstratne. Straty zaś ( sprawność takich układów ) mogą sięgać śmiało do bardzo dużych wartości. W dodatku trudno określać je jako wartość stała w czasie. Ważnym elementem jest tutaj synchroniczna praca źródeł. Jeśli zbudujemy układ w ten sposób, że każde ze źródeł będzie dostarczało moc akurat wtedy, kiedy będzie ona mogła być bez większych strat zsumowana - możemy powiedzieć o synchronicznej pracy źródeł. Przykładowo w silnikach spalinowych wielocylindrowych, w wielobiegunowych silnikach elektrycznych... Ogólnie możemy przyjąć, że synchroniczna praca źródeł w układzie sumowania jest cechą charakterystyczną silników elektrycznych ale... Proponuję ograniczyć się na razie do sumowania mocy silników jako takich. Tzn bez wnikania w ich strukturę wewnętrzną. Oto w silnikach elektrycznych stosunkowo łatwo jest zapewnić ich synchroniczną pracę. Zwłaszcza jeśli zastąpimy klasyczny komutator układem bezszczotkowym, gdzie załączanie kolejnych biegunów będzie odbywało się wspólną dla kilku silników sekwencją sygnałów. Ja wiem, ze do innego opisu się przyzwyczailiśmy, ale tutaj za chwilę pojawią się ważne różnice. Ogólny wniosek proponuję taki. Nie wszystkie układy dają się synchronizować, a co za tym idzie - generują spore straty na sumowaniu. Nie zawsze sumujemy moc jednakowych źródeł. Czasem straty sumowania są tak spore, że możliwość samego pokrycia tych strat - zmienia rzecz diametralnie. Proponuję spojrzeć na taki układ sumowania mocy: Tak. zwykły tandem, w którym straty na sumowaniu mocy są spore i odczuwalne. Tym niemniej te 250 W, które oferuje silnik, jaki przedstawiłem w poprzednim poście - rekompensuje je ze sporą nawiązką. Co już całkowicie zmienia walory użytkowe pojazdu. Ponadto... Nie zawsze dostarczamy moc do układu. Jadąc z górki, lub "po płaskim" osiągamy spory pęd ( iloczyn masy pojazdu i jego prędkości liniowej ) co pozwala nam na akumulowanie sporej energii i daje czas na... Na dostarczenie tej energii z powrotem do źródła Tak. Wiem, że takie układy są w sprzedaży, ale raz, projektowane przy nieco innych założeniach. A dwa, że po prostu drogie i ukierunkowane na jedno konkretne zastosowanie. Moim zdaniem tutaj trzeba inaczej "zawalczyć". Oto określamy mniej więcej jaka moc źródła będzie optymalna. Ale biorąc pod uwagę, przy jakiej wartości jesteśmy w stanie zregenerować źródło prądu i w jakim stopniu. Po prostu inną funkcję bierzemy pod uwagę. Rower nie musi poruszać się w skutek działania napędu elektrycznego. Wystarczy, że napęd ten będzie niwelował straty na sumowaniu. Że będziecie, jadąc we dwójkę na tandemie - pedałowali tak samo, jak na dwu oddzielnych rowerach. Ale... Żeby akumulator waszego pojazdu ładował się tak, jak akumulator w waszym samochodzie. Ze wstępnych przeprowadzonych prób wynika, że to wcale nie jest trudne do osiągnięcia, a wręcz przeciwnie - to jest skrajnie łatwe do osiągnięcia, ale w przypadku tandemu, gdzie zdecyduje spora wartość pędu ( m*v ) Dająca czas na skuteczną realizację elektrochemicznego procesu, który znamy z prawa Faradaya ( m = k*I*t ). Oczywiście w tym przypadku szukamy równowagi między wartością prądu (I) i czasem (t) Zauważamy też, ze w prawie Faradaya te zależności są bardzo uogólnione. W naszym przypadku zaś musimy brać pod uwagę impulsowy model zjawiska. Z tym, że nie periodyczny... Konkretnie... Jeśli ładowanie akumulatora zapoczątkujemy i przerwiemy je po krótkim odcinku czasu, może okazać się, ze reakcja nie zaszła w ogóle. Krytycznie ważne jest tutaj to, że możemy rozporządzać stosunkowo długim czasem w którym możemy realizować przepływ prądu przez elektrolit - nieprzerwanie. ( Dalibóg - nie wiem czy rozjaśniłem, czy zaciemniłem ) Moje dotychczasowe próby, zakładające równolegle szerokie wykorzystanie jednostki napędowej, dowiodły ( dowiodły mi ) ze taki układ ma fizyczny sens istnienia Bo do pokrycia strat sumowania mocy w tandemie potrzeba naprawdę niewiele. Silnik łodziowy zasilany z 12V akumulatora, gdzie w dodatku przełożenie jest stanowczo zbyt małe, zaś regulacja PWM pracuje na tej części ch-ki, gdzie napęd osiąga najmniejszą sprawność ( zdecydowanie słabnie ) - wystarczy ze sporą nawiązką. Jednym słowem - w tym szaleństwie jest metodyka |
Autor: | Mir [ 21 cze 2020, o 15:04 ] |
Tytuł: | Re: Elektryki :D |
MarekSCO napisał(a): Jednym słowem - w tym szaleństwie jest metodyka No jest i nie jest. Ciężki akumulator nad przednim kołem dobry nie jest. Jeśli na leśnej wycieczce dogoni Was tandem z silnikiem schowanym w piaście i bateriami w torbie na klucze czy innej zgrabnej obudowie, to wzbudzi to nieskrywany podziw. Dostrzeżesz jego blask i design. No, a jeśli on ów będzie miał zapas mocy i depnie manetką na MAX, to z wesołością odjedzie do przodu. - Niech jedzie, nam się nie spieszy! - pomyślisz, ale ten zapas jego mocy pozostanie Ci w pamięci. Marku, nie możesz patrzeć wielofunkcyjnie i wieloformatowo. Musisz patrzeć po inżyniersku. Z dostępnych Ci materiałów i podzespołów masz skonstruować to, czego pragniesz. Twój wyrób nie zagrozi środowisku, nie wpłynie na bilans lokalnego budżetu. A, gdy Ci się znudzi, to go sprzedasz za cenę większą, niż na złomie. Pamiętaj, że Ty jesteś prekursorem, a za Tobą pójdą inni. Masz przewagę i komfort tworzenia. Zamiatacze idą na końcu. |
Autor: | MarekSCO [ 21 cze 2020, o 16:12 ] |
Tytuł: | Re: Elektryki :D |
Mir napisał(a): No jest i nie jest. Ciężki akumulator nad przednim kołem dobry nie jest. To tylko wekendowe doświadczenie Mir Bardziej zresztą żart, niż doświadczenie. Następnym krokiem będzie to samo, ale z tym chińskim silnikiem który pokazałem kilka postów wyżej. I najważniejsze. Tak samo uniwersalne w obie strony. Czyli powstanie również wersja łódkowego napędu na tym chińskim silniku... Mir napisał(a): Niech jedzie, nam się nie spieszy! - pomyślisz, ale ten zapas jego mocy pozostanie Ci w pamięci. Spójrz szerzej Mir Jeśli celem moim byłoby obgonić kolesi na tandemie elektrycznym, to po prostu bym to zrobił z czym ? Z łatwością I obgoniłbym ich zarówno jeśli chodzi o prędkość, moc, jak i zasięg. Jeślibym takie kryteria przed sobą postawił, to rozwijałbym inny projekt napędu. Właśnie ten spalinowy. Ale tutaj mamy inne priorytety. Mamy, bo możemy je mieć. Tutaj wartością o którą warto zawalczyć ( dla przyszłych projektów chociażby ) jest to odzyskiwanie energii z układu. A jakością samą w sobie wspólne przejażdżki na tandemie, w ciszy, gdzie można prowadzić długie rozmowy... A jednocześnie w każdej chwili wykorzystać ten napęd do innych celów. Czyli jakby jednym ruchem zyskujemy nową jakość w kilku dziedzinach. Tu - moim zdaniem - jest i ekologia i wszystko to, czego mi brakuje. A najbardziej brakuje mi Mir... Miejsca na nowe "wynalazki" - na ich przechowywanie "Zapas mocy" - fajna sprawa, ale powiadają, że jak Mikojan usłyszał od współpracującego z nim inżyniera, że projekt samolotu ma spory zapas mocy... Surowo zbeształ projektanta. Za to, że kosztem tego zapasu mocy mógł powstać po prostu lepszy samolot ( bardziej manewrowy, etc ) Czyli "zapas" jest czasem wyznacznikiem gorszego rozwiązania. Gorszego, niż to, które mogłoby powstać, gdyby tego zapasu nie było. Tak uważam w ogólności. Moim zdaniem optymalne wykorzystanie mocy - to osiągnięcie. Pozostawienie "zapasu" - już niekoniecznie. Jeśli uda mi się kiedyś zbudować napęd elektryczny do tandemu, który będzie tylko rekompensował straty na sumowaniu mocy, ale jednocześnie nie będzie wymagał ładowania ( innego niż to w czasie jazdy ) - możesz mi wierzyć... Nie zapłaczę jak zobaczę, że ktoś ma "zapas mocy" |
Autor: | nauaag [ 21 cze 2020, o 19:41 ] |
Tytuł: | Re: Elektryki :D |
MarekSCO napisał(a): Okazuje się, że mimo tak nachalnej propagandy, promującej ekologiczne napędy elektryczne, nie mamy na forum wątku o elektrycznie napędzanych pływadłach. Chyba widziałem Piranie? Przynajmniej w tym dziale nie mamy No to w ramach dopatrzenia się niedopatrzenia - pozwalam sobie założyć. Krótka relacja o tym, jak poważyłem się na modernizację napędu elektrycznego do małej łódeczki. Na początek zastanowiłem się nad następującym zjawiskiem. Oto nieużytkowany akumulator ( dowolnego typu ) degeneruje się szybciej niż nieużywany bak na benzynę. I to zjawisko pozwoliłem sobie przyjąć jako największą wadę napędów elektrycznych. Dalej pogółówkowałem nad tym, jaka może być największa zaleta takiego napędu w odniesieniu do spalinowych. Po pominięciu mniej lub bardziej wątpliwych "zalet" doszedłem do wniosku, że największą zaletą będzie... Chłodzenie silnika. Idealne warunki chłodzenia, jakie osiąga silnik elektryczny zanurzony w wodzie. I tak... Wziąłem radziecki silnik elektryczny łodziowy ( komutatorowy ), przeznaczony do zasilania napięciem 12 V Następnie wymontowałem z dwu samochodów ( tymczasowo ) akumulatory ołowiowe, dorobiłem sterownik PWM ( Z modulacją szerokości impulsu przy stałej częstotliwości )... Silnik zanurzyłem w wodzie, dorabiając i doświadczalnie dopasowując nową śrubę. Aaaaa... Właśnie... Przed zanurzeniem w wodzie, silnik przymocowałem do łódeczki. Podłączyłem kable i wio! Efekt wyglądał jakoś tak ( na końcu filmiku widzicie łódeczkę płynącą z maksymalną prędkością na jaką tak skonfigurowany napęd pozwala ) Chłodzenie wodne sprawdziło się znakomicie ( zagwarantowało, że silnik przeżył eksperyment ) Zaś "wypożyczanie" akumulatorów z samochodów odsunęło na dalszy plan największą - moim zdaniem - wadę napędów elektrycznych Czyli ogólnie - wyszło całkiem fajnie Anyway brawo za pomysł! |
Autor: | MarekSCO [ 21 cze 2020, o 20:43 ] |
Tytuł: | Re: Elektryki :D |
nauaag Dzieki Wprawdzie tego z Piraniami nie zrozumiałem, ale co do reszty to powiem Ci, że sposób prosty jak drut Kiedy zdrowie nie pozwala Ci na dalekie podróże, a jedynie na wypad nad pobliski zalew, ten co zawsze... W dodatku pogoda taka, że żagli nie ma sensu stawiać... Kupujesz ruski silnik elektryczny zrobiony w czasach kiedy wszystko było pancerne. Wrzucasz do wody, która schłodzi go na tyle, że śmiało możesz dwukrotnie przeciążyć go po stronie zasilania... A jak okazuje się, ze działa lepiej niż współczesna minn kota, piszesz na forum kilka postów i dorabiasz ideologię. Że niby wszystko wcześniej dokładnie przemyślałeś, wywnioskowałeś i takie tam pitu pitu Podczas, gdy tak naprawdę ważne jest, żeby sałatka smakowała i żebyś kiełbasek na grilu nie przypalił. Ot i cała tajemnica "sukcesu" |
Autor: | nauaag [ 21 cze 2020, o 22:27 ] |
Tytuł: | Re: Elektryki :D |
MarekSCO napisał(a): nauaag Chodziło mi o to, czy twoje plywadlo to Pirania p. Maderskiego?
Dzieki Wprawdzie tego z Piraniami nie zrozumiałem, ale co do reszty to powiem Ci, że sposób prosty jak drut Kiedy zdrowie nie pozwala Ci na dalekie podróże, a jedynie na wypad nad pobliski zalew, ten co zawsze... W dodatku pogoda taka, że żagli nie ma sensu stawiać... Kupujesz ruski silnik elektryczny zrobiony w czasach kiedy wszystko było pancerne. Wrzucasz do wody, która schłodzi go na tyle, że śmiało możesz dwukrotnie przeciążyć go po stronie zasilania... A jak okazuje się, ze działa lepiej niż współczesna minn kota, piszesz na forum kilka postów i dorabiasz ideologię. Że niby wszystko wcześniej dokładnie przemyślałeś, wywnioskowałeś i takie tam pitu pitu Podczas, gdy tak naprawdę ważne jest, żeby sałatka smakowała i żebyś kiełbasek na grilu nie przypalił. Ot i cała tajemnica "sukcesu" |
Autor: | MarekSCO [ 21 cze 2020, o 22:36 ] |
Tytuł: | Re: Elektryki :D |
Aaaa... Nie. To coś wzorowałem na "Żabce" ( o ile mnie pamięć nie zwodzi co do nazwy ) p Plucińskiego ale trochę zmodyfikowałem biorąc pod uwagę moje ciągoty do doświadczeń. Nie chciałem, żeby się rozleciało w trakcie jednego sezonu. Stąd wszystkie połączenia skręcane na wkręty nierdzewne "na mokro" ( klejone żywicą ) i szpachlowane. Podobnie dziobnica i pawęż ma spore nierdzewne śruby/złącza ukryte w swojej strukturze Z zewnątrz dorobiłem tylko ten niby pokładzik przy gnieździe masztu. Bo mi po prostu kawałek sklejki został. Czyli zmodyfikowana w zasadzie tylko technologia wykonania połączeń. Reszta zerżnięta od p Plucińskiego |
Autor: | kooniu [ 22 cze 2020, o 18:43 ] |
Tytuł: | Re: Elektryki :D |
moje doswiadczenie z elektrykami sięga ostatn9ch 3 lat i silniczka sevylor o mocy 350 wat. uzywam go do pływania we dwójkę dmuchaczem z lidla, lub moim SOF . Do zasilania uzywam kamperowego aku głębokiego rozładowania 75 AH i jeszcze mi sie nie zdazyło by mi pradu brakło - z wyliczeń wynika ze na 5 biegu powinienem pływac 3 godziny, ale nigdy tak nie robie bo w zasadzie lubie spokojnie sie przemieszczać , ale od czasu do czasu daję na maxa. Aku wykorzystuje jako akumulator rozruchowy, bo notorycznie zostawiam właczone swiatła, i po pracy mam rozładowana baterie w aucie Ps. dzieki za trojkę |
Autor: | MarekSCO [ 22 cze 2020, o 21:05 ] |
Tytuł: | Re: Elektryki :D |
Prośbę bym miał kooniu Popróbuj znaleźć w sieci fotkę albo jakąś charakterystykę tego aku, którego używasz i wstaw |
Autor: | MarekSCO [ 25 lip 2022, o 14:31 ] |
Tytuł: | Re: Elektryki :D |
No i odkopałem mój stary pomysł na napęd elektryczny. Właściwie nic się w nim nie zmieniło. Działa jak działał. Ani lepiej ani gorzej. Patent prosty jak drut. Bierzemy stary ruski silnik elektryczny przeznaczony do zasilania napięciem 12 V... Zasilamy go napięciem 24 V licząc na zbawienną chłodzącą rolę wody w której jest zanurzony... A między źródłem zasilania a silnikiem usadzamy regulator PWM ( z modulacją szerokości impulsu ) co powoduje, że możemy w w miarę szerokich granicach nadzorować średnią wartość prądu płynącego przez uzwojenia silnika... Ot i cała filozofija... ** Silnik zasilany jest impulsami o regulowanej szerokości, przy stałym okresie/częstotliwości przebiegu. Na samym silniku zaś przechodzi uśrednianie tych impulsów... Prościej... Wyobraźmy sobie żarówkę ( taka klasyczną z włóknem w bańce próżniowej. ) Zasilamy ją impulsami napięcia. Żarówka oczywiście zacznie nam migać w takt częstotliwości tych impulsów, ale... Po wygaśnięciu jednego impulsu, kiedy żarówka przestaje być zasilana, jej włókno jest jeszcze rozgrzane i świeci... Jeśli oczywiście podamy teraz kolejny impuls, świecąca jeszcze żarówka, rozbłyśnie na nowo itd... Z podobną bezwładnością mamy do czynienia w przypadku silnika... Zmieniając okres zasilającego przebiegu ( odległość w czasie między narastającymi zboczami kolejnych impulsów ) dobieramy czas przy którym nasza "żarówka" nie zgaśnie całkowicie między impulsami o minimalnym czasie trwania... A dobierając długość impulsów ( odległość w czasie między narastającym i opadającym zboczem tego samego impulsu ) regulujemy średnia wartość prądu jakim zasilane jest uzwojenie silnika... Jakie korzyści z takiego sposobu regulacji ? Ano bardzo wysoki współczynnik sprawności. Zauważcie, że za każdym razem na silnik podajemy pełne napięcie zasilające ( przez, określony parametrami regulatora, czas ) Co powoduje, że regulacja odbywa się praktycznie bez strat mocy na samym regulatorze. ( Czyli mało pary w gwizdek ) Hmm... Obawiam się, że kiepski ze mnie pedagog i wytłumaczyłem rzecz tak, ze powoli sam przestaję ją rozumieć Ale do rzeczy. Oto wydaje mi się, że osiągnąłem kres możliwości tego malutkiego napędu. ( Wziąwszy pod uwagę serię mrożących żyły we krwi doświadczeń ze śrubami napędowymi ). A apetyt powoli, ale jednak rośnie. I chciałoby się taka bardziej prawdziwą elektryczną ( akumulatorową ) motorówkę zbudować. Macie jakieś sugestie co do oferowanych na rynku silników elektrycznych ( akumulatorowych ) łodziowych ? Takich zestawów o naprawdę sporym "uciągu na palu" ? Czy znowu trzeba będzie samemu próbować coś zmotać ? Tak wygląda zestawik obecnie: A pływa tak jakoś: Czyli bardzo ale to bardzo powolutku... |
Autor: | Mir [ 25 lip 2022, o 22:45 ] |
Tytuł: | Re: Elektryki :D |
MarekSCO napisał(a): Czy znowu trzeba będzie samemu próbować coś zmotać ? Marek, to jest nieuniknione! No obejrzyj ten film, pomyśl czy to nie jest właściwy kierunek? Oczywiście prądnica z mniejszym napięciem, bezpiecznym. |
Autor: | MarekSCO [ 25 lip 2022, o 23:20 ] |
Tytuł: | Re: Elektryki :D |
Kiedyś ( ze dwa lata temu ) na kanale Aka Kaysan ( o ile pomnę ) koleś pokazał takie perpetum, tyle, że pokazał ze szczegółami A tak bardziej na poważnie, to od jakiegoś czasu oglądam na DP Labs bardzo ciekawy projekt. Dima ogłosił konkurs na projekt kompletnego napędu do kwadrocykla i zebrał dosyć mocną ekipę. Z tego, co ostatnio widziałem, mają już dwa prototypy silników i regulator I pewnie już reduktor dokończyli. Polecam, lekturę tego kanału, jakbyś miał odrobinę wolnego czasu Próbowałbym się poważyć na coś podobnego... Wiesz, żeby rzeczywiście działało... |
Autor: | Mir [ 26 lip 2022, o 10:09 ] |
Tytuł: | Re: Elektryki :D |
Interesujący projekt, ale co będzie zasilało te piękne silniki? I co ładowało zasilanie?? Dajmy na to, w lesie nad wodą. |
Autor: | Mir [ 26 lip 2022, o 10:46 ] |
Tytuł: | Re: Elektryki :D |
MarekSCO napisał(a): Macie jakieś sugestie co do oferowanych na rynku silników elektrycznych ( akumulatorowych ) łodziowych ? Takich zestawów o naprawdę sporym "uciągu na palu" ? Zajrzyj tam: http://hobby.poznan.pl/55-silniki-elektryczne Te prestiżowe, to Torqueedo... Tak przynajmniej reklamują. |
Autor: | MarekSCO [ 26 lip 2022, o 19:40 ] |
Tytuł: | Re: Elektryki :D |
Fajne Gdyby jeszcze w polu "moc" albo "ciąg" widniały te same liczby co w polu "cena"... I na odwrót To ślepa droga jest Mir. Chyba trzeba będzie samemu kombinować od podstaw... Tyle, że na razie mi się nie chce. |
Autor: | Mir [ 26 lip 2022, o 21:38 ] |
Tytuł: | Re: Elektryki :D |
Musi Ci się chcieć! Zajrzyj na forum modelarzy lotniczych, gdzie z kolegą Krzysztofem z Olsztyna, maglujemy rozwiązania modelowe różne i różniste: https://pfmrc.eu/topic/92619-airboat-dr ... ukarce-3d/. Nooo, cyferki przed przecinkiem budzą respekt. Na nasze potrzeby przecinek winien być przesunięty raz w lewo. Ale raczej nie będzie... Trzeba kombinować. Napęd z e-skutera? |
Autor: | MarekSCO [ 26 lip 2022, o 21:55 ] |
Tytuł: | Re: Elektryki :D |
O! To je ono Wielkie dzięki za ten link Mir. Bardzo ciekawy dla mnie temat i dyskusja również Zgłębiłem wprawdzie po łebkach, bo już śpiący jestem. Ale jutro przestudiuję dokładnie. Jeszcze raz dzięki |
Autor: | Mir [ 29 lip 2022, o 00:14 ] |
Tytuł: | Re: Elektryki :D |
Chłopaki w sklepie mówią, że ten: http://hobby.poznan.pl/item/55-silniki- ... ino-blx-70 z tych, co mają przecinek w lewo, jest godny polecenia. I rzeczywiście zgrabny u góry i duża bulba ze śmigłem 3-łopatowym na dole. Robi wrażenie. |
Autor: | Mir [ 29 lip 2022, o 10:59 ] |
Tytuł: | Re: Elektryki :D |
Dane techniczne pokazują uciąg = 70 lbs czyli 31,75 kG. Według książki Norberta Patalasa "Żagle i motory" przyjmuje się, empirycznie, 10 kG ciągu z 1 KM. Co by wskazywało na 3 KM. |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group https://www.phpbb.com/ |