Tak mi kiedyś wpadł w oko artykuł o badaczach huraganów, którzy na pomiary latają sobie do oka cyklonu/huraganu. A jak to wygląda przy żeglowaniu w centrum niżu. No bo teoretycznie w samym centrum prędkość wiatru maleje a co ze stanem morza? Czy ktoś praktycznie znalazł się w takiej sytuacji? I od razu dodam, że w moim pytaniu nie chodzi mi o doświadczenia z okiem huraganu tylko z dowolnym niżem. Jeśli ktoś się tam znalazł (przypadkiem) to niech opowie...

_________________
Pozdrawiam
Sławek
-----------------
http://www.waligorski.art/liryka.php?litera=b&nazwa=22
"Najważniejsze, że ocean jest duży, a Ameryka dokładnie w poprzek - nie da się nie trafić."

Na topickowe pytanie odpowiem obrazkiem (vide: załącznik "Piździaj na Zawiszy")

Wszystko zależy od rozległości i głębokości ośrodka, wielkości akwenu, położenia lądu w stosunku do kierunku wiatru i kierunku przemieszczania się niżu i pewnie wielu innych czynników o których mogą mówić meteorolodzy, ale generalnie to - owszem - wiatr maleje ale też dość raptownie zmienia kierunek, więc nie jest to chwila wytchnienia.
Jeśli zaś chodzi o zafalowanie, to jeżeli pierwsza izobara ma tak mały promień jak na załącznikach, to po prostu morze nie zdąży się uspokoić i po zmianie kierunku wiatru robi się jeszcze gorszy, bo nieregularny młyn.

Zresztą popatrz sam w załączniki (stan na 15.03.15 g.2100 UTC)

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa