Forum żeglarskie https://forum.zegluj.net/ |
|
Open 10 - formuła otwarta https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=5&t=17627 |
Strona 1 z 9 |
Autor: | Mir [ 10 sty 2014, o 21:33 ] |
Tytuł: | Open 10 - formuła otwarta |
40 lat temu Henryk Jaszczewski narysował małą żaglówkę - na zlecenie Stefana Wysockiego - pomysłodawcy i promotora żeglowania bez uprawnień na łódkach o powierzchni żagla do 7 m2. Żaglówkę tanią, prostą i funkcjonalną, możliwą do zbudowania w dwa tygodnie, przewiezienia na dachu samochodu i szybkiego montażu. Po dwóch tygodniach pływaliśmy na prototypie, który stał się rzeczywiście łódką marzeń. Rzadko zdarza się żeglarski strzał w dziesiątkę. (...) 50 sekund trwało zmontowanie i gotowość do żeglugi łódki po zdjęciu z wózka czy dachu samochodu. Waga - około 50 kg. Na silnym wietrze - sama stateczność, a w ogóle wybalastowanie przy tej wadze nie jest problemem. Zadziwiająco ostre chodzenie na wiatr. No i jednak drewno. Nastawiałem się już wcześniej na tworzywa, idealne na takie małe łódki, ale - wobec realiów - musiałem zrezygnować. W którejś kolejnej drodze na trasie Augustów - Warszawa, kiedyśmy się z Henrykiem Jaszczewskim "przerzucali" nazwaniami, ale żadne nam nie pasowało, powiedziałem raptem: MAK. I zaraz potem: MAK - NASZ - ZNAK. Henryk popatrzył jak na wariata, po chwili powiedział jednak, że to chyba właśnie TO - i w podskakującym samochodzie wyrysował flamastrem żagiel z makiem. Tak powstawała legenda małego żeglarstwa w Polsce - MAK 303. W ciągu trzech sezonów spłynęło na nasze wody ponad 4 tysiące MAKÓW. Długość 303 cm, szerokość 137 cm, pow. żagli 5 m2, waga 40 kg, załoga 1-2 osób. Rekreacja, zabawa, nauka żeglarstwa, przewóz na dachu samochodu. [Stefan Wysocki "Rodzina MAKÓW"] Ile z tych żaglówek przetrwało do dziś? Ile pływa podobnych? Czy są produkowane tzw. szuwarowce? Czy nie warto powrócić do tamtej idei - w nowych cywilizacyjnie czasach? Uważam, że warto spróbować. Jak przystało na współczesne czasy, należałoby zacząć od marketingu: zapotrzebowanie rynku na jednostkę z tego segmentu, import/eksport, siła nabywcza portfela, mentalność, styl, kierunek... Albo pójść na intuicję i ''oddolnie" uruchomić sferę wyobraźni o nowej, małej i fajnej żaglówce tego typu. A zatem - Panie i Panowie - czas na Open 10. Zapraszam do dyskusji, rysowania i budowania swoich DZIESIĄTEK. 10 STÓP DŁUGOŚCI KADŁUBA czyli 3,05 m. KADŁUB MONO. Do dzielenia się wiedzą i doświadczeniem. Intuicją i wyobraźnią oraz wizją. A także praktyką szkutniczą i żeglarską. Trzy! Dwa! Jeden! START - Open 10! |
Autor: | Mir [ 15 sty 2014, o 01:01 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
Kilka słów o atmosferze żeglowania czyli o żeglarskim SPOSOBIE BYCIA Powiedział stary, mądry Francuz, że małżeństwo, to jak wizyta składana sobie przez dwoje ludzi przez całe życie. Chodziło mu o zachowanie zawsze dobrych form. Na pewno. Mówi się też, że forma pozostaje pustą oprawą, że pod nią przeważnie nic się nie kryje. I tu ja zaczynam się nie zgadzać. To znaczy: myślę, że trzeba do tego zagadnienia podejść nieco inaczej. jesteśmy zmęczeni. Kłębią się w nas złe humory, chandry, wyże i niże baryczne wywierają swoje wpływy, biometeorologia i jej wskazania są do przeczytania w każdej gazecie; a do tego w większości z nas siedzi zwyczajna, ludzka ochota do ponarzekania. Na zły los, na dzieci, na hałas - no, znalazłoby się parę tematów. I teraz cały ten kram, jeśli nie obwarujemy go pewną formą, skłonni jesteśmy wylewać na głowy ludzi, z którymi się spotykamy. I których, na ogół, te nasze kłopoty w ogóle nie obchodzą. Oni mają własne. Ale działa tu prawo naczyń połączonych w skojarzeniu z twierdzeniem, iż każdej akcji towarzyszy równa jej i w odwrotną stronę skierowana reakcja: sąsiad też może sobie ulżyć i w odpowiedzi zacytować nam litanię swoich kłopotów i zmartwień. W sumie na ogół jesteśmy skłonni do narzekań i mało robimy, żeby się od tego powstrzymać. Tymczasem uczą gdzieniegdzie, i chyba wcale niegłupio, że te kłopoty trzeba zostawić w domu, a wychodzić z niego z twarzą uśmiechniętą. I uśmiechać się do ludzi, nie opowiadać o swych klęskach i nieszczęściach. Czy to jest postawa fałszywa? Ani trochę. To jest postawa mówienia prawdy, tyle że nie całej. Bo przecież uśmiech też w nas jest - tyle że na zewnątrz pokazujemy twarz zbolałą. Proponuję po prostu odwrócić maski: tę zbolałą (jeśli już...) zostawić do rozważań sam na sam ze sobą, tę optymistyczną pokazywać bliźnim. Jest z tego i konsekwencja na dłuższą metę. Ważna konsekwencja: człowiek jest bardzo podatny na wpływy w ogóle, zaś na wpływy autosugestii w szczególności. Otóż osobnik zawsze narzekający poddaje się tym smutnym nastrojom i z biegiem czasu gorzknieje naprawdę, już prawie nie umie się cieszyć. Zaś ktoś, kto często się uśmiecha, zaczyna być coraz odporniejszy, a przez to i pogodniejszy. Proszę to dobrze zrozumieć: nie chodzi o idiotyczny uśmiech "na wszelki wypadek", ani o godzenie się na kompromisy "dla świętego spokoju" i żeby nikogo nie martwić. Chodzi więc nie o sprawy środowiska, w którym działamy i firmy, w której pracujemy. Tam musimy być konkretni i - kiedy trzeba - bardzo stanowczy. Ale i to można zrobić w sposób ładny i brzydki. Róbmy to ładnie. Chodzi zaś o zostawienie w domu zmartwień, prawdziwych i urojonych. PRYWATNYCH, które winny być naszą i wyłącznie naszą sprawą. Cały ten wywód ma pozornie mały związek z żeglarstwem, wygląda to na ściągaczkę z tematów życiowych. Ale żeglarstwo to jest życie i to, bywa - w jego przypadkach krańcowych. Dlatego właśnie na łódce, dużej czy małej, gdzie mała ilość osób na malutkiej przestrzeni skazana jest na siebie widać ten problem z dokładnością mikroskopową. Początkowo jest to przyjmowane z entuzjazmem potem z coraz mniejszym, wreszcie bywa, dochodzi do nienawiści. To w długich rejsach. Właśnie dlatego, iż ludzie żeglujący ze sobą nie wiedzą, a nawet jeśli wiedzą, to NIE TRENUJĄ umiejętności współżycia: wzajemnego szacunku dla swoich przyzwyczajeń i wolności osobistej, umiejętności zredukowania nieco swoich zwyczajów - jeśli one przeszkadzają innym i - o czym była mowa - pokazywanie twarzy uśmiechniętej i spokojnej. Przy tym szalenie stara zasada - nie rób drugiemu, co Tobie nie miło - obowiązuje zawsze. A jest to zasada tak stara, i tak - zdawałoby się - wyświechtana, że się już o niej nie pamięta: odesłaliśmy ją na półkę klasyki. A ja proszę by się Czytelnicy przez moment nad tym zastanowili i ożywili tę zasadę własnym przykładem i postępowaniem. Okaże się to tyleż trudne (początkowo), co przynoszące niesłychane, niezwykłe wręcz korzyści o osiągnięcia we wzajemnych stosunkach (z czasem). Sto razy lepiej zacząć wspólny rejs w stadium trudnego zgrywania zespołu, a zakończyć w atmosferze przyjaźni i żalu, że to już koniec rejsu, niż wypływać w salwach śmiechu i zapewnień, jak to będzie cudownie - a wracać z mocnym postanowieniem, że nie chce się już więcej widzieć towarzyszy żeglugi. Najłatwiej - z tego punktu widzenia - jest żeglować samemu. Zapraszamy na malutkiego MAKA (...) Jaki miał być MAK 303? Program zawarty był w założeniach, iż łódka musi być: a/ bezpieczna, b/ posiadająca możliwie najwięcej walorów nawigacyjnych, c/ lekka, d/ łatwa w jakimkolwiek transporcie, e/ tania. Program chyba każdy, a ten w szczególności, winien zawierać jakiś, powiedzmy: DOWCIP. Nie, żeby to było śmieszne, ale coś takiego co wpada w oko, ucho, w pamięć, w świadomość. Takim DOWCIPEM MAKA 303 miała być prostota doprowadzona do skrajności, a jednak nie negująca ani przez moment wymienionych wyżej czterech punktów. Prostota, która pozwoli łódkę zbudować bez trudności roboczych amatorowi, ale pozwoli też na szybkie uruchomienie produkcji w pełni przemysłowej. A tylko to ma rację bytu, jeśli żeglarstwo chcemy rzeczywiście umasowić. Maszt w MAKU 303 to prawie kij od szczotki. Nie ma likszpary, prawie nie ma okuć. Żagiel wkłada się na maszt jak rękaw na rękę. Ale na górze jest przecięcie, by grot w razie potrzeby można było na maszcie opuścić. (...) Miecz - szybrowy, bez okuć, wkłada się od góry do skrzyni mieczowej. Łódka zadziwiająco dobrze chodzi na wiatr. Jest przy tym z wielkim trudem wywracalną: stosunek długości do szerokości jak 2,3 : 1 sprawia, iż wybalastować jest ja bardzo łatwo przy - praktycznie - każdym wietrze. Wygody bytowe nie są tu luksusem - MAK 303 to łódka relaksowa, weekendowa. Ale swobodnie żeglują w niej 2 dorosłe osoby, a pod namiotem wieszanym na bomie, mogą się tam i przespać. Komory wypornościowe (sprawdzić wielokrotnie szczelność!!!) - oczywiście są. Stefan Wysocki "Rodzina MAKÓW" Załącznik:
|
Autor: | artur_k [ 15 sty 2014, o 09:10 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
To ja może podrzucę kilka pomysłów w klasie "dziesiątek" dla tych co chcieli by zbudować coś co już jest zaprojektowane. Z naszych krajowych następców małego maczka: 1. Pirania - J. Maderski długość - 3,00m szerokość - 1,48m żagle - 6 / 4,7 / 5,6m2 masa całkowita - 44kg 2. 3.0 tender - R. Werszko długość - 3,00m szerokość - 1,40m 3. Kociak - P. Herbut długość - 3,20m szerokość - 1,50m Załącznik:
|
Autor: | Vlad [ 15 sty 2014, o 13:33 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
Może tak od razu na morze!.Wodny odpowiednik lądowego 2CV budowany z aluminium lub sklejki. http://boatbits.blogspot.com/2013/03/a- ... uiser.html * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * I jeszcze to : http://www.abc.es/vela/reportaje/ladeuc ... s-del-mar/ |
Autor: | Mir [ 15 sty 2014, o 17:52 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
Bez-1, wprawdzie nieco większy od 10 ft, ale co za dzieło? http://szkutnikamator.pl/index.php/jach ... kowa-bez-1 Co za pasja i piękna historia. MAŁE JEST PIĘKNE |
Autor: | Mir [ 15 sty 2014, o 21:40 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
A tutaj Maczek drewniany: Załącznik: http://tablica.pl/oferta/zaglowka-mak-303-drewniana-i-bardzo-dorym-stanie-CID767-ID3lI7H.html oraz jego wersja "uplastyczniona": Załącznik: http://tablica.pl/oferta/zaglowka-mak-CID767-ID3mnch.html Są, nadal są! |
Autor: | Mir [ 15 sty 2014, o 23:37 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
Ten "laminatowy Maczek" to Figiel-3, pięknie się prezentuje od spodu: Załącznik: Długość maksymalna 3m Szerokość maksymalna 1,3m Masa całkowita 60kg Powierzchnia żagla 4,5 m.kw Załoga do 2 osób http://lodki.com.pl/2013/06/12/lodz-wio ... -stan-bdb/ |
Autor: | robhosailor [ 16 sty 2014, o 00:25 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
mjs napisał(a): Ten "laminatowy Maczek" to Figiel-3 Tam parę moich fotek i rysunek: http://forum.zegluj.net/viewtopic.php?p=93033#p93033 |
Autor: | Mir [ 16 sty 2014, o 10:10 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
Znalazłem coś z importu: Sailord 300. Pontoniasty, chyba z pcv zrobiony. Załącznik: A także ekologiczną nowoczesność z deski Leszka Gonciarza LG 300: http://www.esos.org.pl/ekologiczne_lodz ... nkowe.html |
Autor: | Zielony Tygrys [ 16 sty 2014, o 10:39 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
Cytuj: Tymczasem uczą gdzieniegdzie i chyba wcale niegłupio, że te kłopoty trzeba zostawić w domu, a wychodzić z niego z twarzą uśmiechniętą. I uśmiechać się do ludzi, nie opowiadać o swych klęskach i nieszczęściach. Czy to jest postawa fałszywa? Ani trochę. To jest postawa mówienia prawdy, tyle że nie całej. Bo przecież uśmiech też w nas jest - tyle że na zewnątrz pokazujemy twarz zbolałą. Proponuję po prostu odwrócić maski: tę zbolałą (jeśli już...) zostawić do rozważań sam na sam ze sobą, tę optymistyczną pokazywać bliźnim. Jest z tego i konsekwencja na dłuższą metę. Ważna konsekwencja: człowiek jest bardzo podatny na wpływy w ogóle, zaś na wpływy autosugestii w szczególności. yes yes yes na 100 % najgorsze nieszczęście, jakie może spotkać z innymi ludźmi-na imprezie, jachcie, wycieczce itp to gdy ktoś ze zbolałą twarzą zaczyna głośno rozważać szczegóły swego tragicznego życia. a maruda, której wszystko nie tak, gorsza od gamonia. * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * hmmm, wyrastałam we wpajanej pogardzie dla Maków i innych małych łódeczek, bo to "nie jest prawdziwe żeglarstwo". czas zmienić zdanie |
Autor: | robhosailor [ 16 sty 2014, o 11:46 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
Zielony Tygrys napisał(a): hmmm, wyrastałam we wpajanej pogardzie dla Maków i innych małych łódeczek, bo to "nie jest prawdziwe żeglarstwo". Ach cóż to za pomysł, wpajać komuś pogardę do jakichkolwiek łódek??? Mam wielką sympatię dla małych łódek, wolę ciut większe (dłuższe! więc również szybsze) od Maka 303 i Figla, ale żeby wpajać jakąś pogardę? Mała łódka to, moim zdaniem, najlepsza szkoła samodzielnego żeglowania - łatwiej poczuć wiatr, żagiel i ster, balastowanie, wpływ fali itp. Dobra do nauki, ale też na dłuższy związek, bo małą łódką można pływać wszędzie, nawet na najmniejszym stawie, nie sprawia kłopotów w transporcie, jest tania i poręczna - po prostu super! |
Autor: | Zielony Tygrys [ 16 sty 2014, o 11:53 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
no niestety w sumie nie tyle do łódek, ile do faktu, że żeglować nimi mógł każdy, bez patentu i odpowiedniego wyszkolenia, z żaglem na blachę na baksztagu. to były lata 80. zupełnie inny czas. dalej widzę pojawiającą się gdzieniegdzie pogardę dla tych, którzy pływają "nietakjakmyuważamyżenależy" człowieki już tak majo |
Autor: | robhosailor [ 16 sty 2014, o 12:02 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
Zielony Tygrys napisał(a): do faktu, że żeglować nimi mógł każdy, bez patentu i odpowiedniego wyszkolenia Pokutuje to u niektórych żeglarzy do dziś, ale czy słusznie?Zielony Tygrys napisał(a): z żaglem na blachę na baksztagu Dopóki żeglarz gruby i ciężki i wiatr niezbyt silny, bo gdy proporcje trochę inne, to wywrotka i po zabawie. Poza tym, gdyby były wtedy regaty takich łódek, to by musiał szybko się nauczyć prawidłowo ustawiać żagle, aby nie stać na końcu stawki. W takiej łódce, odpowiednie ustawienie żagli, miecza, steru i tyłka skippera, decydują o tym, czy łódka płynie szybciej, wolniej, czy całkiem stoi.Zielony Tygrys napisał(a): widzę pojawiającą się gdzieniegdzie pogardę dla tych, którzy pływają "nietakjakmyuważamyżenależy" Olać i robić swoje. Małe łódeczki są super i tyle! człowieki już tak majo *** photo by: https://www.facebook.com/segelreporter |
Autor: | Zielony Tygrys [ 16 sty 2014, o 12:21 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
świetna fotka |
Autor: | Mir [ 16 sty 2014, o 18:35 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
A do Optymista Japończycy zainstalowali takie cudo... Załącznik: I próbują. |
Autor: | Ryś [ 16 sty 2014, o 20:04 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
Zielony Tygrys napisał(a): hmmm, wyrastałam we wpajanej pogardzie dla Maków i innych małych łódeczek, bo to "nie jest prawdziwe żeglarstwo". czas zmienić zdanie Ha, prawdziwą przygodę zacząłem Maczka pożyczywszy - pojechałem zwiedzić Śniardwy. Fajnie wiało Tak se myślem, że niejeden po szkoleniu na koromysłach jakby siem tak przejechał, mógłby zmienić zdanie... A w każdym razie nazajutrz Omega na samotnika to łatwizna była Sprawdzony sposób wyuczenia neofity: wsadzić nieszczęśnika na Optymista gdy ode przystani na jeziorko wieje. Początkowo z wiatrem sprawnie mu siem jedzie, a kiedy w końcu zdoła wrócić na przystań to już wsyćko umie i rozumie |
Autor: | Mir [ 16 sty 2014, o 23:42 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
Moja przygoda z Maczkiem zdarzyła się w Barlinku. Byliśmy na objazdówce w pobliskich zakładach drzewnych i zakwaterowanie przygotowano nam w uroczym motelu tuż przy plaży. Wolna sobota jarzyła się nudą, więc z kolegą żeglarzem zajrzeliśmy do drewnianego hangaru za kajakami. Wnętrze przypominało dom rybaka, sporo sprzętu wszelakiego, a zza niedomkniętych drzwi do drugiej "komnaty" wyłaniał się kolorowy kształt burty (bynajmniej nie kajaka) postawionej na sztorc. Gospodarz nie pałał entuzjazmem, ale ciekawość zwyciężyła. Drzwi zaskrzypiały i w blasku popołudniowego słońca wpadającego przez przymglone okna ujrzeliśmy... 7 nowiusieńkich Maków 303. W głowach żeglarzy zaświtała tylko jedna myśl: REGATY! "Szeryf" zasłaniał się regulaminem, zaleceniami, zbyt świeżym sprzętem itp. ale na propozycję dorodnej flaszki z napojem produkcji przemysłu kluczowego pękł. Czas gonił, sklep był dobry kilometr po brzegu, a do zamknięcia pozostało mniej jak pół godziny. Marne szanse... Ale od czego była studencka pomysłowość? Kajak z załogą bydgoską: Skuter - pierwsze wiosło, Grześ-kajakarz wyczynowy - turbodoładowanie. Poszli jak słynny filmowy krokodyl Herman i... zdążyli tuż przed zamknięciem! Powrót był triumfalny, "szampan" się chłodził, a pan "dyrygent" szeroko otworzył drzwi hangaru i pomagał wodować kolejne Maczki, przestrzegając każdego żeby nie porysować łodzi, bo jeszcze nie było odbioru. Grupa dwuosobowych załóg wylosowała swoje bolidy i hajda na koń. Linia startu była na środku jeziora. Bo tylko tam marszczyła się woda. Jednak gdy na pagajkach dopłynęli wszyscy, a sędzia Sojczyński na kajaku odliczał ostatnie sekundy - wiatr zdechł. Ustawieni w szeregu, siedem kolorowych kadłubów po dwóch w każdym, burta w burtę równiuśko jak przy sznurku, przed nami wyspa jako Bornholm okrągła, do okrążenia zgodnie ze wskazówkami zegarka, który odmierzał kolejne chwile... po starcie - a tu nic. Ani drgnęło. Cisza przeszywająca, emocje sięgały zenitu (każdy myślał o nagrodzie czekającej na brzegu), sędzia podawał kolejny komunikat: - Minęła minuta, wiatru nie ma, wszyscy razem. Znów cisza, tym razem poruszona pierwszymi komentarzami spod żagli. - Minęła druga minuta. Wszyscy stoją dziób w dziób. Słońce prażyło, gdzieś za plecami ktoś dostrzegł ciemniejszy fragment wody. Wszyscy natychmiast się odwrócili... a tymczasem jedna łódka wyskoczyła do przodu o pół długości. Jak? - Pagaje zabronione. - zagrzmiał sędzia. - My nie wiosłujemy, my płyniemy. - odparł wesoły Skuter pokazując pagajka w górze. Za sterem siedział jednak były mistrz klasy Cadet. Andrzej wiedział co robić i gdyśmy się oglądali za wiatrem, on wyciągnął i schował miecz (!). Gdy to dostrzegłem, byli już 5 m z przodu. Całe pięć metrów, ale ich podejrzane uśmiechy ujawniały jakiś spryt, więc i ja poleciłem Grzesiowi wyjęcie miecza tak, żeby inni nie zauważyli. Udało się. Ruszyliśmy i my. Zerwał się wiatr w sile 1B, Maki oszalały tzn. ruszyły naprzód. Andrzej ze Skuterem uciekali coraz bardziej, my za nimi, za nami długa przerwa. Pod wyspą hulało już dobre 1,5B, nasi rywale oglądając się co chwilę, poszli na skróty przy trzcinach. 20 m przewagi uspokajało ich na tyle, że mogli ryzykować. My mieliśmy większy komfort, bo wiatr dmuchał w plecy i nasilał się. Przyspieszaliśmy wyraźnie, Grześ (o największej masie ze wszystkich) przemieści się na dziób i rozpołożył pod masztem. Pawęż uniosła się ponad wodę (!) i zaczęliśmy gonić. Po zewnętrznej, gdzie woda była jeszcze wzburzona i gwarantowała wiatr. Z tyłu wyspy mieliśmy ich na prawym trawersie. Stali w ciszy. Co tam się działo, wiedzą tylko oni. Nadpłynął sędzia i na wszelki wypadek zakomunikował: - Pagajowanie zabronione dla wszystkich. Właśnie łapaliśmy wiatr zza nawietrznej i otwierała się droga do plaży. Kilometr. Fala urosła do 15-20 cm, a przewaga nad Andrzejem i Skuterem do 50 metrów. Reszta podganiała ich z tyłu, ale "starzy wyjadacze" szybko nadrobili swój błąd i walczyli do końca. Halsówka pokazała nasze umiejętności, utrzymaliśmy przewagę aż do mety. Duma nas rozpierała już od połowy jeziora, skuleni w lekkim przechyle gnaliśmy jak na skrzydłach, "szampan" był nasz. Sędzia odgwizdał pierwszą "osadę" i Grześ ruszył do pagajka rzucając do mnie: - Ja im pokaże jak się wiosłuje, ty steruj! Po minięciu mety na wodzie ogłoszono z kajaka drugi etap regat - na pagajkach do plaży - ze stosowną, chłodzącą się, nagrodę też. Nasi konkurenci grali jak bocznokołowiec, a Grześ po prostu rozwalał wodą w swoim zasiegu jak słynny z kreskówki Aligator, to wspaniały żeglarz, nikt nie pływa tak szybko jak on. Podwójny triumf i czar odkorkowywania dwóch nagród był niezapomniany. Konsumpcja oczywiście ruszyła w obieg i każdy mógł, choć w ten sposób, poczuć smak zwycięstwa. 7 drewnianych Maków... I opinia hangarowego, że takich wyścigów panie, tu nigdy nie było. |
Autor: | Zielony Tygrys [ 17 sty 2014, o 08:51 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
ano na Optymiście dziecięciem będąc pływałam wsadzili, powiedzieli "pływaj" to popłynęłam potem rodzice z paniką w oczach szukali mnie po całym Kiekrzu |
Autor: | Mir [ 17 sty 2014, o 23:10 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
Składak i dmuchaniec - wizja łódki dla studentów i nie tylko. Załącznik: Nano Dolphin łączy technologię z nadmuchiwane nowych technologii, takich jak panele fotowoltaiczne nano, polimerów i elektroaktywnych dotykowym wyświetlaczem OLED podejmowania ponton żeglarstwo, które można złożyć i przechowywania bagażu w transporcie. Łódź posiada elektroaktywnych strukturę polimeru, które wykazują zmianę rozmiaru lub kształtu, gdy stymulowane przez pole elektryczne. Struktura może być twarda lub elastyczna dzięki czemu można złożyć łódkę. Nano Dolphin można łatwo popłynął przez osobę dzięki komputerze i automatycznego systemu do sterowania łodzią. Żagle mają zintegrowane panele fotowoltaiczne Nano, które umożliwiają budowę łodzi oraz funkcję automatycznego żeglarski. http://www.behance.net/gallery/Nano-Dol ... at/5211063 Link od Wojciech1968 Czyżby znaleziono sposób na wyciągnięcie małolatów sprzed kompów nad wodę? |
Autor: | Zielony Tygrys [ 18 sty 2014, o 09:37 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
zajedwabiste jak duża jest paczka? np do przewiezienia pociągiem jak młody se jedzie pod namiot? no i kolorek super |
Autor: | Ryś [ 18 sty 2014, o 11:35 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
mjs napisał(a): Czyżby znaleziono sposób na wyciągnięcie małolatów sprzed kompów nad wodę? Ach, Floating Water Proof Computer? Postemp jest. Normalnie energa sailing. Komputer elektrycznie sterem kręci i mieczem podnosi, żagiel sam siem wybiera... A sternik - jako i dziś czynią - zasiada przed kompjutrem... Aliści miast staroświecko kołem kręcić, może palcem po d... Displeju, znaczy |
Autor: | Mir [ 18 sty 2014, o 12:43 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
Paczka widoczna jest w prawym górnym rogu rysunku. Duża walizka na dwóch kółkach z rękojeścią dla jednej dłoni. To podobne jest do torby brezentowej z kajakiem dwuosobowym (Neptun?) w środku. Jak na potrzeby współczesnych, wymagających, brakuje funkcji: rozpakuj. Kręcą mnie te nanocząsteczki, co pod wpływem prądu ze Słońca, usztywniają lub uplastyczniają konstrukcję... Jeśli dałoby się tym sterować podczas regat... to nie ma zmiłuj się - wklęsłość pod dziobem sama się wygeneruje! Kolory może też... ps. Ani jednej drzazgi - toż to slogan reklamowy jak znalazł. |
Autor: | Vlad [ 18 sty 2014, o 21:46 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
I jeszcze jedna składana : http://www.yankodesign.com/2008/03/04/i ... ur-pocket/ , http://www.etoday.ru/2008/03/urban-skiff.php#more |
Autor: | Ryś [ 18 sty 2014, o 22:51 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
http://www.porta-bote.com/ albo http://origamiblog.com/origami-boat/2012/12/28 |
Autor: | Mir [ 19 sty 2014, o 00:00 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
Poniosło mnie do FreeShipa, pierwsza przymiarka wygląda tak... Załącznik:
|
Autor: | Mir [ 21 sty 2014, o 02:43 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
Druga odsłona i nieostatnia zapewne: Załącznik:
|
Autor: | robhosailor [ 21 sty 2014, o 11:10 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
Znalazłem coś - MOTH cruiser z kabinką z 1961 roku: http://mid-atlanticmusings.blogspot.com/2011/05/camping-aboard-fend-la-bise.html |
Autor: | artur_k [ 21 sty 2014, o 12:42 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
Wybaczcie moją niewiedzę w temacie projektowania kadłubów,hydrodynamiki czy czego tam jeszcze . Z całym szacunkiem, ale patrząc na te rysunki mjs, to przy kadłubie o długości 3m co dają takie dziwne rozwiązania i kształty rodem z klas regatowych dłuższych sześciokrotnie? Jaką taka mrówka będzie miała przewagę nad pokazywanymi powyżej łódeczkami o tradycyjnych kształtach? Zakładając, że w końcu ktoś zaprojektuje tam jakiś maszt i żagle . Chyba że będziemy ścigać się na wiosłach |
Autor: | robhosailor [ 21 sty 2014, o 12:58 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
artur_k napisał(a): co dają takie dziwne rozwiązania i kształty rodem z klas regatowych dłuższych sześciokrotnie? Też nie wiem, ale wstydziłem się zapytać.
|
Autor: | Mir [ 21 sty 2014, o 15:48 ] |
Tytuł: | Re: Open 10 - formuła otwarta |
artur_k napisał(a): co dają takie dziwne rozwiązania i kształty rodem z klas regatowych dłuższych sześciokrotnie? Nawiązują do tych większych i lepszych. Łodzie regatowe są bardziej dopracowane pod kątem wydajności, więc warto je podglądać. A poza tym jest to poszukiwanie nowego. Załamania burt odcinają strugi wody, tworzą "kil" w przechyle, usztywniają kadłub czyli może być lżejszy. A to każdy lubi, bo łódka na dachu samochodu ma być wożona i ma większą ładowność (każdy kg się liczy). Wklęsłe burty zawijają fale w przechyle i mniej chlapią do środka. Poprawiają stylistykę, a to też się liczy. Poszerzony dziób = większa wyporność tam, gdzie jej zwykle brakuje. Przygięty pokład dziobowy = mniejszy opór powietrza. Wszystko pod hasłem: LEPSZY MAK, NASZ ZNAK! |
Strona 1 z 9 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group https://www.phpbb.com/ |