Forum żeglarskie https://forum.zegluj.net/ |
|
Żel czy kwas. https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=58&t=15240 |
Strona 1 z 2 |
Autor: | Doktor [ 10 maja 2013, o 12:52 ] |
Tytuł: | Żel czy kwas. |
Jako że jestem przed kolejną wymiana akumulatorów na Delphiah, to już 3-a, na 3-y sezony, stwierdziłem, że tak dalej być nie może i muszę coś z tym zrobić, zacząłem więc dogłębnie wgryzać się w temat akumulatorów na jachtach. Postanowiłem podzielić się swoimi spostrzeżeniami z Wami. Moje wnioski, które na pewno dotyczą jachtów czarterowych, ale i w armatorskich też na pewno te informacje się przydadzą, sprowadzają się do tego, że akumulatory żelowe się nie sprawdzą, a to głownie z powodu, że w odróżnieniu od "kwasiaków" wymagają większej dbałości przy ładowaniu, (szczególnie, gdy mowa o dużych ponad 100 Ah, kilku godziny postój w porcie, lub jeszcze krótsze pływanie na silniku) dużo gorzej znoszą podłączanie przy każdej okazji, jak prąd jest na kei, lub gdy odpalimy silnik i wbrew obiegowej opinii, tak jak kwasowe, też nie tolerują pełnego rozładowania, a trudno mi sobie wyobrazić, nawet na jachcie armatorskim, że będziemy dostosowywać sposób spędzania wolnego czasu pod to, aby optymalnie korzystać z akumulatorów, po przeanalizowaniu tych wszystkich informacji, stwierdziłem, że najlepsze będą kwasowe akumulatory głębokiego rozładowania tzw. Deep Cycle. |
Autor: | Moniia [ 10 maja 2013, o 13:10 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
Powiedzmy, że sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Może napisz, co dokładnie masz na myśli używając określenia "żelowe" bo spotkałam się z tak różnymi (nieprawidlowymi) okresleniami akumulatorów, że wolę się upewnić Myślałeś może o akumulatorach AGM? Te można bezpiecznie ładować większymi prądami... Rozumiem, że na czarterowe jachty może nie być warte takie optymalizowanie ładowania, więc już nie wspominam o alternatorach dużej mocy* (i to w dodatku dwóch...). Ale napisz coś więcej o instalacji na tych jachtach - jakie są źródła ładowania, jak duże baterie i jak podzielone? Bo takie podzielenie się wnioskiem to mało dyskusyjne jest... A temat bardzo fajny, warto porozmawiać o nim na forum. *o akumulatorach litowych już nie wspominam, bo w czarterowej wersji byłyby zdecydowanie za drogie - system wszak musiałby być zrobiony praktycznie bezobslugowo... |
Autor: | Doktor [ 10 maja 2013, o 13:17 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
Dokładnie wiem o czym pisałem, rozróżniam też żelowe od AGM. |
Autor: | Doktor [ 10 maja 2013, o 13:29 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
Moniia napisał(a): Bo takie podzielenie się wnioskiem to mało dyskusyjne jest... A temat bardzo fajny, warto porozmawiać o nim na forum. Temat jest ciekawy, co do podzielenia się wnioskami, fakt jest mało dyskusyjne, bo to są wnioski. Jeśli ktoś się z nimi nie zgodzi, to wywoła to dyskusję. Napisałem,ze mowa tutaj o dużych akumulatorach ładowanych krótko i nieregularnie. Jak napisałaś, AGM nie boją się takiego traktowania, bo tak naprawdę to" kwasiaki" z mechanicznie ograniczonym nazwę to "swobodnym przelewaniem się kwasu", stosuje się do tego najczęściej maty z włókna szklanego, ale jest tam taki sam elektrolit i na ładowanie reagują tak jak klasyczne "kwasowe", a kosztują więcej, to po co przepłacać. Gdy zacząłem zbierać informacje o prawdziwych żelowych, okazało się, że na głębokie rozładowanie reagują tak samo, jak zwykłe akumulatory, tak jak zwykłe nie powinny być rozładowywane poniżej 11V, tak jak zwykłe źle znoszą wysokie temperatury, czyli to wszystko co ma miejsce na jachcie, a jedynie wytrzymują większa ilość cykli, co akurat w eksploatacji jest niemiarodajne, bo czynniki wymienione wcześniej skracają żywotność wszystkich akumulatorów, no i można je montować w każdej pozycji , ale ja akurat nie mam uchwytu do akumulatorów zamocowanego w pionie lub "do góry nogami". |
Autor: | Stara Zientara [ 10 maja 2013, o 14:45 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
Moniia napisał(a): Ale napisz coś więcej o instalacji na tych jachtach - jakie są źródła ładowania, jak duże baterie i jak podzielone? Alternator i prostownik (podobno inteligentny), dwa obwody - rozruchowy ok. 60 Ah i serwisowy 2 x ok. 130 Ah.
|
Autor: | Doktor [ 10 maja 2013, o 15:09 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
To może doprecyzuję, Monia zadała pytanie, na które ja nie oczekiwałem odpowiedzi, gdyż zakładając wątek już ją miałem, przynajmniej taka której ja oczekiwałem, jak napisałem, przedstawiłem własne wnioski, które wdrażam, chętnie podzielę się swoimi pomysłami, ale konsultować ich na forum już nie będę, co najwyżej mogę ich bronić. Oczywiście konsultowałem je z fachowcami od akumulatorów. Wojtek opisał stan na dzisiaj, mamy po trzy akumulatory, ładowane przez dwa urządzenia, alternator i ładowarkę, obwody są odseparowane VSR'em, jednak te 260 Ah serwisowych, jak napisał Wojtek, czy życiowych jak ja to będę określał nie wystarczało, powody bez znaczenia, generalnie w czarterach z wiatrakami nie powalczę, wiec przyjmuje to tak jak jest, jeśli nic nie zrobię będą padały, bo mało kto pilnuje, co podłącza, generalnie ile gniazdek tyle podpiętych urządzeń, wymieniamy akumulatory co roku, bo są często wyładowywane do dna. Aby to zmienić, postanowiłem przebudować instalacje dzieląc ją na trzy obwody: - silnik, - nawigacja, - życiowe, Stara instalację ładowania zostawiam, i do niej podłączone będą: silnikowy, tak jak był, 130 Ah nawigacyjny, poprzez przekaźnik CRX, będzie ładowany stworzony trzeci obwód, "życiowy", gdzie docelowo będą 2 X około 100 Ah, przy czy obwód życiowy zabezpieczony będzie przed nadmiernym rozładowaniem Bater Protect, który przy spadku napięcia poniżej 11 V odetnie ten obwód, oczywiście włączenie silnika, czy podłączenie przyłącza portowego ponownie go włączy. |
Autor: | Stara Zientara [ 10 maja 2013, o 15:19 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
To jeszcze wymień na mniejszą przetwornicę 2000 W, która zasila monitor na Floggerze. |
Autor: | Doktor [ 10 maja 2013, o 15:29 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
Nie jest to konieczne, bo przetwornica produkuje tyle prądu ile potrzeba na odbiorniki. Oczywiście taka nadmiernie przeszacowana zużyje nieco więcej prądu, od tej optymalnie dopasowanej, ale to nie tak, że 2000 moc pobór 300 to 1700 idzie w straty. |
Autor: | Moniia [ 10 maja 2013, o 15:45 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
Stara Zientara napisał(a): Moniia napisał(a): Ale napisz coś więcej o instalacji na tych jachtach - jakie są źródła ładowania, jak duże baterie i jak podzielone? Alternator i prostownik (podobno inteligentny), dwa obwody - rozruchowy ok. 60 Ah i serwisowy 2 x ok. 130 Ah.a jeszcze ile ten alternator ma? Wiem, pedantka jestem... A od siebie. 260Ah, to jest przy konserwatywnym* liczeniu jakieś 78 do 130 (górna granica jest bardzo optymistyczna...) dostępnych amperogodzin. To dość mało, nie dziwię się, że brakowało, zwłaszcza jeżeli rzeczywiście jest tam inwerter 2000W. Nawet przy niskim prądzie pobieranym w trybie standby to oznacza 10-12 Ah zużywane na dobę przez NIEUZYWANY ale włączony inwerter - podejrzewam, że na czarterowej jednostce jest ON cały czas. 5 komórek ładujących się to kolejne amperogodziny które każdego dnia znikały (mój iPhone używa 5W ładowania. To jakieś 0.4Ah x 2-3 godziny). Powiedzmy 5 Ah konserwatywnie. Razem już 15Ah na samym inwerterze bez ekscesów. Niech jedna osoba ma podłączony laptop na stałe. Bez ładowania, tylko praca - najlepszy na rynku laptop potrzebuje prawie 1A prądu. Parę godzin pracy zabierze kolejne amperogodziny. A do tego jeszcze sporo innych rzeczy.. Lodówka, pewnie jest? 20-40 Ah w zależności od typu i używania. Elektronika bierze mało, ale pracuje zwykle nonstop. Światła, w środku** i nawigacyjne***, jeśli nie są ledowe jedzą sporo. W życiu nie zeszłam z bilansem małego jachtu poniżej 120 Ah na dobę. Jesteś pewien, że chcesz tą baterię jeszcze zmniejszyć? *konserwatywne ze względu na warunki brzegowe. Rozladowanie maks do 50% - to już tylko 130Ah. Ale w rejsie nikłe szanse, że naładujemy na full. Ostatnie 10-20% cieżko sie wpycha w baterie... Czyli w zależności od tego jak długo możemy ładować - mamy od 30 do 50 % pojemności. To ostatnie osiągane tylko przy wystarczająco długim postoju na sznurku i kablu. ** pojedyncze 8-10W czyli 0.66-0.80A Jedno! *** 25W żarówka w trojsektorówce przez jedną godzinę zje 2Ah... |
Autor: | Moniia [ 10 maja 2013, o 15:47 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
doktor napisał(a): Nie jest to konieczne, bo przetwornica produkuje tyle prądu ile potrzeba na odbiorniki. Oczywiście taka nadmiernie przeszacowana zużyje nieco więcej prądu, od tej optymalnie dopasowanej, ale to nie tak, że 2000 moc pobór 300 to 1700 idzie w straty. a jaki masz prąd na standby? Patrzyłeś może? (ang. idle current). Przy tej mocy zwykle jest ok. 0.5A, rzadko mniej... Ps. Pomysł odcięcia przy nadmiernym spadku napięcia jest bardzo dobry. Napisz coś więcej o tym. |
Autor: | Doktor [ 10 maja 2013, o 16:03 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
Ten 2k inwenter, jest podłączony tylko do komputera nawigacyjnego i produkuje tylko tyle prądu ile potrzebuje ten komputer, i wyłączany jest bezpiecznikiem, wię nie pobiera prądu gdy instrumenty nawigacyjne są wyłączone, ponadto nie ma fizycznie możliwości bez otwierania rozdzielni aby cokolwiek innego do niego podłączyć, ponadto akurat na tym jachcie akumulatory nie padły. Nie wiem tez jak wyliczyłaś, że zamierzam zmniejszyć pojemność, może nie dostrzegłaś, chcę podzielić stare serwisowe na dwa, nawigacja i życiowe, a z 260 całość zwiększyć do 330 Ah, na nawigację 130 Ah, dawniej 260 na wszystko, ale będzie na tym obwodzie tylko nawigacja, czyli światła nawigacyjne, tridata, chartploter nawet nie wiem czy komputer z mesy podpinać pod ten obwód, jako, że ten obwód ma zapewnić niezbędne minimum do bezpiecznej żeglugi, to dyskusyjne jest, czy do tej bezpiecznej żeglugi muszą być dwa komputery nawigacyjne. Monia przeczytałem Twoja ostania uwagę, gdy chciałem wysłać ten tekst, od 20 lat zawodowo zajmuje się prądami w instalacjach 12V, potrzebowałem tylko konkretnych informacji o dostępnych akumulatorach. Wiem też, że gdyby moje jachty miały pływać bez zawijania do portów, powinienem pomyśleć o agregacie, bo takiej baterii akumulatorów 9doliczajac 70 Ah silnikowy to mamy 400Ah) z jednego alternatora w krótkim czasie się nie naładuje, ale jachty pływają tam gdzie pływają i nie jest to teraz koniecznością. Co do odcięcia, jest gotowy produkt Victron Energy Battery Protect , mierzy on napięcie w obwodzie i w przypadku spadku dokładnie poniżej 10,5 v odcina obwód, aby nie wyłączać urządzeń niezbędnych do bezpiecznej żeglugi dziele obwody na życiowy odcinany i nawigacyjny nieodcinany. |
Autor: | waliant [ 10 maja 2013, o 19:26 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
To może jednak zasadowe? |
Autor: | Maar [ 10 maja 2013, o 20:32 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
waliant napisał(a): To może jednak zasadowe? A masz jakiś pomysł, gdzie kupić zasadowe akumulatory o porównywalnej z opisem pojemności?
|
Autor: | waliant [ 10 maja 2013, o 21:17 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
Akumulatory zasadowe mogą mieć mniejszą pojemność, bo można je znacznie bardziej rozładować, czyli ich wykorzystanie jest znacznie lepsze. Ale gdzie kupić, to faktycznie nie wiem, nigdy nie szukałem |
Autor: | Gregs [ 10 maja 2013, o 21:34 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
Nie jestem ekspertem tylko wieloletnim użytkownikiem instalacji 12V na prywatnych jachtach. Analizowałem dla własnych potrzeb zużycie prądu. Wg moich obserwacji do wyliczeń Monii warto dodać windę kotwiczną i autopilota. Biorąc pod uwagę specyfikę akwenu winda kotwiczna jest najprawdopodobniej używana co najmniej 4 razy dziennie: rano podnosimy kotwicę, w południe rzucamy (na kąpiel) i podnosimy, wieczorem znów rzucamy. Przyjmując 5 minutową pracę silnika 1000W daje to około 25AH (pobór prądu co najmniej 75A). Może nie wiele, ale jeśli czas lub ilość operacji się zwiększa... Przy pracy silnika na wolnych obrotach alternator praktycznie nie zasila instalacji. Do tego jeszcze autopilot - nie sprawdzałem ile pobiera taki jak masz instalowane, ale z moich obserwacji sporo. Do tego w twojej wersji będzie czerpać z układu "nawigacyjnego"! Zdaję sobie sprawę, że na załodze czarterowej nie da się wymusić zachowań ograniczających uszkodzenia akumulatorów. Oprócz ww wniosków dorzuciłbym: - wypróbowanie ile wytrzymają najtańsze dostępne na rynku akumulatory głębokiego rozładowania (skoro i tak padną po roku, to może nie warto inwestować?) a różnice w cenie są duże! - zapewnienie dodatkowej "podaży" prądu w momencie uruchomienia największych odbiorników prądu (winda kotwiczna, ster strumieniowy) - nie wiem jak, ale skoro jesteście fachowcami to może coś zaproponujecie? U siebie wymieniłem oświetlenie na diodowe, zainstalowałem baterie słoneczne (2x85W), ster strumieniowy i windę kotwiczną staram się używać przy silniku pracującym na 1200 obr. Baterie słoneczne pomogły w utrzymaniu naładowania w okresach gdy mnie nie ma na łódce. Teoretycznie opiekun jachtu powinien okresowo akumulatory podładowywać. W praktyce nie koniecznie to robi. Kilku miesięczne rozładowywanie na pewno nie poprawiało żywotności akumulatorów. Kolejną inwestycja będzie drugi alternator na silniku (na VP to nie problem, no może poza ceną) |
Autor: | Ryś [ 10 maja 2013, o 22:06 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
Maar napisał(a): waliant napisał(a): To może jednak zasadowe? A masz jakiś pomysł, gdzie kupić zasadowe akumulatory o porównywalnej z opisem pojemności?Robiąc nową instalację można pomyśleć. Trwałe - przeżyją łódkę. |
Autor: | Maar [ 10 maja 2013, o 22:25 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
RyśM napisał(a): Trwałe - przeżyją łódkę. Fakt trwałe, ale jeśli mówimy o łódkach kilkudziesięcioletnich (ze Skandynawii) to nie tylko przeżyją łódkę, ale także komplet takowych baterii podniesie wartość łódki o ponad 100% Ceny akumulatorów zasadowych o sto z hakiem amperogodzinach pojemności są naprawdę astronomiczne. Kiedyś miłośnik kradzionych z central telefonicznych zasadowych akumulatorów produkcji RWPG (i teorii kilkunastu wybuchów w Smoleńsku) się zarzekał, że najlepsze wśród najlepszych pośród najlepszych akumulatorów to oczywiście zasadowe w drewnianym pudle (kto takowych nie miał na Mazurach? ) - popisałem sobie troszkę wówczas z sales departmentem w Safcie. To nie jest rozwiązanie do użytku na statkach z grupy pleasure |
Autor: | Doktor [ 10 maja 2013, o 22:58 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
Gregs napisał(a): Nie jestem ekspertem tylko wieloletnim użytkownikiem instalacji 12V na prywatnych jachtach. Analizowałem dla własnych potrzeb zużycie prądu. Wg moich obserwacji do wyliczeń Monii warto dodać windę kotwiczną i autopilota. Biorąc pod uwagę specyfikę akwenu winda kotwiczna jest najprawdopodobniej używana co najmniej 4 razy dziennie: U siebie wymieniłem oświetlenie na diodowe, zainstalowałem baterie słoneczne (2x85W), ster strumieniowy i windę kotwiczną staram się używać przy silniku pracującym na 1200 obr. Baterie słoneczne pomogły w utrzymaniu naładowania w okresach gdy mnie nie ma na łódce. Teoretycznie opiekun jachtu powinien okresowo akumulatory podładowywać. W praktyce nie koniecznie to robi. Kilku miesięczne rozładowywanie na pewno nie poprawiało żywotności akumulatorów. Kolejną inwestycja będzie drugi alternator na silniku (na VP to nie problem, no może poza ceną) Po przeanalizowaniu wszystkich informacji, jakie zebrałem o akumulatorach, z tym głębokim rozładowaniem to zmyłka, lepiej byłoby je określać mianem kilkuset krotnego, bo głębokie przywodzi na myśl do kilku volt, co okazało się nieprawdą. A winda, dla mnie to żelazna zasada i nowy bosman, którym jest Szpiszpak, ma jako jeden z najważniejszych punktów instruktarzu, tłumaczenie o absolutnej konieczności korzystania z windy kotwicznej tylko przy włączonym silniku i to nie na wolnych obrotach, przy mocy 1000 W, 12 v instalacja musi wygenerować ponad 80 A, jak napięcie spadnie to ponad 100 A, a wtedy grzeje się uzwojenie w silniku, puchnie i przeciera się, przerabiałem to i na jachcie, a raczej moi klienci, a ja wiele lat temu w wyciągarce w samochodzie terenowym. |
Autor: | ladzk [ 30 maja 2013, o 23:59 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
doktor napisał(a): Moniia napisał(a): Bo takie podzielenie się wnioskiem to mało dyskusyjne jest... A temat bardzo fajny, warto porozmawiać o nim na forum. [...] Gdy zacząłem zbierać informacje o prawdziwych żelowych, okazało się, że na głębokie rozładowanie reagują tak samo, jak zwykłe akumulatory, tak jak zwykłe nie powinny być rozładowywane poniżej 11V, tak jak zwykłe źle znoszą wysokie temperatury, czyli to wszystko co ma miejsce na jachcie, a jedynie wytrzymują większa ilość cykli, co akurat w eksploatacji jest niemiarodajne, bo czynniki wymienione wcześniej skracają żywotność wszystkich akumulatorów, no i można je montować w każdej pozycji , ale ja akurat nie mam uchwytu do akumulatorów zamocowanego w pionie lub "do góry nogami". Źle szukałeś. Pojęcie "akumulator ołowiowy głębokiego rozładowania" i pojęcie "akumulator ołowiowy żelowy" są rozłączne. Głębokie rozładowanie jest cechą akumulatorów o zmodyfikowanej chemii w obrębie elektrod - dodatki do ołowiu, dodatki w niemetalicznej fazie... Żelowość to sposób uwięzienia elektrolitu. I teraz - akumulatory żelowe mogą posiadać odporność na głębokie rozładowanie. Akumulatory żelowe nigdy nie posiądą odporności na nadmiernie szybkie ładowanie czy przeładowanie - przeładowanie wygazowuje im wodę (a dolać nie ma jak), odrywa im żel od elektrod... Nadmiernie szybkie ładowanie przegrzewa elektrolit, powoduje wyparowanie wody (a dolać...), bąble pary odrywają żel od elektrod... Tak więc akumulatory naprawdę żelowe mogą być odporne na głębokie rozładowanie ale nie będą odporne na przeładowanie i przekroczenie prądów dopuszczalnych w dłuższym czasie (gazowanie, parowanie). Zakładając że większy jacht w normalnych warunkach nie powinien się kłaść głębiej jak powiedzmy 60 stopni na burtę a przechyły powyżej 90 stopni to ekstremum trwające sekundy (albo czerwony guzik pod klapka radia...) nieżelowy akumulator AGP z elektrolitem przytrzymywanym w materiale włóknistym i z korkami zamkniętymi zaworami nadciśnieniowymi jest w jachtowych zastosowaniach lepszy. Bo można go w warunkach bojowych (kiedy sinus dochodzi do pięciu) naładować w pół godziny polewając wodą z wiadra a potem dolać trochę wody destylowanej (jak ostygnie i korki bez ryzyka poparzenia da się wykręcić...) |
Autor: | Doktor [ 1 cze 2013, o 14:20 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
ladzk napisał(a): Źle szukałeś. Pojęcie "akumulator ołowiowy głębokiego rozładowania" i pojęcie "akumulator ołowiowy żelowy" są rozłączne. Głębokie rozładowanie jest cechą akumulatorów o zmodyfikowanej chemii w obrębie elektrod - dodatki do ołowiu, dodatki w niemetalicznej fazie... Żelowość to sposób uwięzienia elektrolitu. Wszystko się zgadza, tylko chyba Ty nie zrozumiałeś moich postów, nigdzie nie myliłem pojęć, a jedynie stwierdziłem, ze żelowe wcale nie są bardziej odporne na głębokie rozładowanie, czego i Ty za wyjątkiem autorytatywnego stwierdzenia żadnym argumentem nie zdementowałeś, napisałem tez, że wymagają szczególnej troski przy ładowaniu, na czy i Ty się skupiłeś, przeczytałem w zaleceniach producentów akumulatorów żelowych, że "nie zalecają....", "tracą gwarancje......." "gdy spadnie napięcie poniżej", itp.... identyczne zapisy jak przy akumulatorach kwasowych, do tego konsultowałem to z wyspecjalizowanymi sklepami i serwisem, dla mnie to więcej niż suchy tekst w książce czy w necie. |
Autor: | Kurczak [ 1 cze 2013, o 21:33 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
Ja używałem przez sezon zwykłego akumulatora kwasowego głębokiego rozładowania, który posiadał indeks zastosowania do jednostek pływających (Lucas Marine) 100 Ah. Według producenta w 100 % szczelny specjalnie zaprojektowany do tego celu. Był umieszczony na wysokości stępki za pilersem i był narażony na duże i gwałtowne przechyły , jak to na mieczówkach Nie było z nim problemu. Zero wycieków, trzymał dobrze , a nie miał lekko - bo służył jako źródło prądu do zasilania silnika elektrycznego 59 lbs. Ładowany ze zwykłego "samochodowego" prostownika. Odkupił go ode mnie facet razem z silnikiem i dalej używa do łódki wędkarskiej. |
Autor: | Kurczak [ 2 cze 2013, o 08:15 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
Różnica jest taka Kocurku jak między samochodem prywatnym, a służbowym. Ten pierwszy pod 20 cm krewężnik nie podjedzie, ten drugi, a jakże Ty o swoją utkę dbasz, czerterobiorcy nie zawsze..... W sumie to Darkowi trudno będzie na Twoje pytanie odpowiedzieć, bo tymi utkami raczej nie pływa...... Może to wina tego, że włącza się wszystko co się da póki jest prąd w bateriach ? Bo ktoś zapomniał się podłączyć do słupka, albo szkoda mu było kasy, albo..... Akumulatory głębokiego rozładowania nie są w 100 % procentach na nie odporne. Są tylko bardziej odporne od standardowych. Takie traktowanie odbije się także na ich trwałości i pojemności..... |
Autor: | junak73 [ 2 cze 2013, o 09:29 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
doktor napisał(a): gdy chciałem wysłać ten tekst, od 20 lat zawodowo zajmuje się prądami w instalacjach 12V, potrzebowałem tylko konkretnych informacji o dostępnych akumulatorach. W takim razie Darku powinieneś wiedzieć że w miejscu w którym trzymasz jachty niewielki układ solarny nawet o małym prądzie ładowania, załatwia ci problem aku na 5-6 lat, bo największym wrogiem aku są te głębokie rozładowania i szybkie ładowania pomnożone przez ilość cyklów. Układ solarny trzyma ci aku cały czas naładowane i masz po problemie. |
Autor: | Jaromir [ 2 cze 2013, o 11:21 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
junak73 napisał(a): niewielki układ solarny nawet o małym prądzie ładowania, załatwia ci problem aku na 5-6 lat, bo największym wrogiem aku są te głębokie rozładowania i szybkie ładowania pomnożone przez ilość cyklów. Układ solarny trzyma ci aku cały czas naładowane i masz po problemie. Zgoda. Ale nie na jachcie gdzie źle zaprojektowana instalacja jest użytkowana rabunkowo przez czarterowiczów... Tam trzeba do kosztów prowadzenia firmy trza doliczyć komplet akumulatorów AGM "hotelowych" - i tyle... |
Autor: | Kurczak [ 2 cze 2013, o 12:22 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
Dokładnie o to mi chodziło. W sytuacji gdy jachty chodzą w czarterze - ani armator , ani nawet najlepszy bosman nie będą wiedzieli co się działo z bateriami podczas np. tygodniowego rejsu..... Ile razy komuś brakło drobnych na prąd lub zostawił jacht oświetlony jak choinka i poszedł na pół nocy do tawerny. Takich i innych sytuacji może być wiele....... Odbierając jacht bosman może sprawdzić stan akumulatora - ale czego się dowie jak ten będzie później naładowany ? Po prostu w ramach kosztów armator musi wkalkulować zakup nowych baterii, jak będzie miał pecha - to nawet po jednym sezonie..... Kwestia czy w tej sytuacji inwestować w AGM czy dobrej marki "zwykłe" akumulatory głębokiego rozładowania przystosowane przez producenta do zastosowań na sprzecie pływającym.... |
Autor: | Doktor [ 2 cze 2013, o 12:54 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
Kocurze, Piotr zrozumiał to od początku, nie ma możliwości, aby wpłynąć na czarterowiczów w jaki sposób z akumulatorów będą korzystali, Jaromir podał najprostszą metodę, czyli wymianę co sezon, widać to w marinie wiosna po ilości nowych akumulatorów dostarczanych do "Paleros" (to miejscowy serwis), ja mając praktykę z instalacjami 12V i już 3 letnie doświadczenie z czarterowaniem własnych jachtów, postanowiłem poprawić stocznię, a nie wymieniać co roku akumulatory, a w pierwszym poście opisałem jak to zamierzam zrobić, czas szybko płynie i po sezonie dowiemy się, czy mój sposób się sprawdził. Ostatecznie kupiłem AGM, ale tylko dlatego, że trafiły mi się w nadzwyczaj okazyjnej cenie. |
Autor: | Maar [ 2 cze 2013, o 13:33 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
Moniia napisał(a): Ps. Pomysł odcięcia przy nadmiernym spadku napięcia jest bardzo dobry. Napisz coś więcej o tym. doktor napisał(a): Co do odcięcia, jest gotowy produkt Victron Energy Battery Protect , mierzy on napięcie w obwodzie i w przypadku spadku dokładnie poniżej 10,5 v odcina obwód, aby nie wyłączać urządzeń niezbędnych do bezpiecznej żeglugi dziele obwody na życiowy odcinany i nawigacyjny nieodcinany. Jest jeszcze - tanie - rozwiązanie połowiczne. Nie odcina* zasilania, ale alarmuje w przypadku niskiego stanu napięcia. Za 50 zł można zanabyć taki samochodowy miernik z alarmem: http://www.jsel.pl/PL,10,65,vs2c_woltom ... armem.html Jest zapewne liczna grupa czarterobiorców, którzy mają dobre intencje, ale nie mają wiedzy i pomimo, że starają się dbać o jacht to im nie wychodzi Brzęczyk przypominający o konieczności naładowania akumulatorów byłby IMHO dla takich doskonałym rozwiązaniem. [*] trzeba by zadzwonić do producenta. Myślę, że małym nakładem kosztów można by równolegle z brzęczykiem mieć przekaźnik (a może jakiś układ, tyrystor?) który odcinałby zasilanie niekluczowych obwodów. ps. Zalanie (we własnym zakresie) ustrojstwa mazią, uchroniłoby go od wilgoci. |
Autor: | Doktor [ 2 cze 2013, o 13:33 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
Zbyszek, o solarach pomyślałem już dawno i będziemy je montowali po sezonie, w naszym przypadku aby nie narażać ich na zniszczenie nie ma mowy o panelach montowanych na pokładzie, bo chodź są odporne, to jednak nie niezniszczalne, jedyne rozwiązanie to montaż na bramce, same bramki przy wielkości naszych jachtów to już spory koszt, nie mówiąc i reszcie instalacji, aby to miało sens, to planujemy 240 W, (trzy panele po 80 W). Solary i tak nie uratują starych akumulatorów, które musimy wymienić ponadto, nawet z solarami instalacja będzie podzielona na trzy obwody, więc obecna przeróbka, to nie tymczasowe rozwiązanie, ale etap pełnej modernizacji. Mamy brzęczek, ale i tak to nie pomaga |
Autor: | Były_User 934585 [ 2 cze 2013, o 13:34 ] |
Tytuł: | Re: Żel czy kwas. |
doktor napisał(a): . A nie możesz kupić/zrobić/zaprojektować sygnalizatora spadku napięcia?
Ostatecznie kupiłem AGM, ale tylko dlatego, że trafiły mi się w nadzwyczaj okazyjnej cenie. |
Strona 1 z 2 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group https://www.phpbb.com/ |