Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

podejcie do kei.
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=72&t=12406
Strona 1 z 6

Autor:  Katrine [ 15 lip 2012, o 17:12 ]
Tytuł:  podejcie do kei.

Sytuacja która miała miejsce wczoraj nie daje mi spokoju dlatego chciałabym się o coś zapytać osoby które się na tym znają...

Podchodziłam do kei, chciałam stanąć long side wiatr dopychający.

Byliśmy we dwie osoby na łódce, Ja i Kuracent.

Wiatr który zawiał w pewnym momencie był naprawdę silny, nie planowałam takiego...:/.

Ster nie działa, gdy silnik jest w wodzie.
silnik nie działa gdy ster jest w wodzie.
silnik gdy sam jest w wodzie skacze do góry jak z katapulty i dymi gdy jest nad wodą...
wsteczny działa bardzo bardzo bardzo słabo (jak wrzuciłam wsteczny i ustawiłam się pod fale to łódka stała miejscu, nie cofała się na trzciny przynajmniej w sumie to i tak dorze bo w ten sposób miałam czas na pomyślenie)
sama nie jestem wstanie postawić i foka i być przy sterze.
Kuracent nie umie szybko postawić żagla (potrzebuje min 30 minut)
jestem zdenerwowana, przestraszona, są trzciny wiatr nas spycha na keje. gdzie oczywiście stoi kupa ludzi chcących pomoc i przy okazji potęgujących mój stres.

nie chciałam podchodzić tam. chciałam zostać na wodze ale kazali....

postępowałam pewnie nieprawidłowo ale zrobiłam to tak:
1. wyciągnęłam płetwę sterową do góry (by śruba silnika po niej nie jeździła przy skręcaniu silnika)
2. Andrzej wsadził silnik do wody, który defakto nie był w wodzie.... nie dało się bardziej był nad wodą.
3. silnik przy wrzucaniu biegów dymił się i strzelał do góry jakby chciał mi zęby wybić...
4. wszystkie żagle zrzucone bo na boga nie podeszłabym przy tym wietrze... bez rozwalenia kei nie umiem!, za blisko, za szybko, byłam sama.
5. powiesiłam się na tym silniku tak by całym ciężarem na nim być (oczywiście wszyscy mieli ubaw na pomoście ale mi do śmiechu nie było...) stanik mi prawie spadł bo oczywiście byłam rozebrana... tak nagle to trochę było.
chciałam podejść ukosem tak by prawa burta zaparkować oczywiście pod wiatr ale za boga nie mogłam iść do przodu... wiatr szybciej spychał w bok niż mój silnik szedł do przodu jeszcze i fala mnie spychała.... jak się zorientowałam chciałam się wycofać ale z lekka mnie obróciło tak ze rufa znalazła się w miejscu gdzie chciałam by był dziób... wtedy stanly (kpt na pomoście) mi powiedział bym rufa podchodziła... ze byli ludzie którzy stali na pomoście stwierdziłam ze dobra (błagając by wsteczny przynajmniej trochę działał) jakoś się udało... podeszłam bez rozwalenia kei co uważam za sukces...

Pagaj był tylko jeden, ale Kuracent... za silny był wiatr, nie mogłam ryzykować zepchnięcia w te trzciny....

nie wiem co się robi w takich sytuacjach... miałam ochotę się popłakać ale nie było czasu....

nie wiem jak wy to robicie, nigdy więcej w życiu nie chce znaleźć się w takiej sytuacji... ale co wtedy robić powinno się?

Autor:  zosta [ 15 lip 2012, o 17:19 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

Ja tam bym się popłakał.

A następnym razem uprzedzaj. Rzucę wszystko i na pewno przyjadę. :lol:

Autor:  Olek [ 15 lip 2012, o 17:22 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

Katrine napisał(a):
chciałam stanąć long side wiatr dopychający

Jakieś zakręty w porcie? gdzie to było?

Katrine napisał(a):
Podchodziłam do kei

Niezły chaos ...

Katrine napisał(a):
są trzciny

generalnie to nic by się nie stało jak byście weszli w te trzciny ;)

Autor:  Katrine [ 15 lip 2012, o 17:24 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

No tak ale jak spojrzałam na Andrzeja.... Żebyście widzieli jego minę wtedy.

Chyba pierwszy raz zrozumiał wtedy co znaczy nie przeszkadzać i jestem mu za to bardzo wdzięczna.... Wspierał mnie jak mógł, nawet w miarę szybko odbijacze przewiesił na prawa burtę...

ale ja nadal nie wiem:(

Autor:  Cape [ 15 lip 2012, o 17:24 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

No i pewnie miałaś podniesiony miecz :lol:

Autor:  Katrine [ 15 lip 2012, o 17:25 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

Olek napisał(a):
Katrine napisał(a):
chciałam stanąć long side wiatr dopychający

Jakieś zakręty w porcie? gdzie to było?


nazywali to Polonez czy jakoś tak;)

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Cape napisał(a):
No i pewnie miałaś podniesiony miecz :lol:


gdzie tam?

w życiu bym go nie podniosła nie mam takiej siły!

Autor:  żaba [ 15 lip 2012, o 17:26 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

keja gościnna w Polonezie jest równoległa do zalewu?

Autor:  Olek [ 15 lip 2012, o 17:28 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

Katrine napisał(a):
nie chciałam podchodzić tam. chciałam zostać na wodze ale kazali....

jak kazali to niech sami podchodzą i dowodzą :lol:
Katrine napisał(a):
nigdy więcej w życiu nie chce znaleźć się w takiej sytuacji.

to się nie daj wmanewrować w taką sytuację

Autor:  Cape [ 15 lip 2012, o 17:29 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

Skoro nie można było użyć silnika, to trzeba było podchodzić na foku.

Autor:  Katrine [ 15 lip 2012, o 17:31 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

Podjąłbyś taka decyzje wiedząc że Andrzej na 100% nie zrzuci go szybko? mu to baaardzo dużo czasu zajmuje

Autor:  Olek [ 15 lip 2012, o 17:32 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

Cape napisał(a):
to trzeba było podchodzić na foku.

zdecydowanie (zresztą to samo pisałem wcześniej na PW) i wolałbym mieć w wodzie działający ster niż nie do końca działający silnik

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Katrine napisał(a):
Podjąłbyś taka decyzje wiedząc że Andrzej na 100% nie zrzuci go szybko?

tyle że foka nie musisz zrzucać wystarczy że go wyluzujesz

Autor:  Katrine [ 15 lip 2012, o 17:36 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

dobra dzięki.

Autor:  Olek [ 15 lip 2012, o 17:38 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

wrzuć link z mapy google gdzie to było z miejscem Twojego cumowania

Autor:  Katrine [ 15 lip 2012, o 17:39 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

ale zaraz!

zapomniałam dodać ze ster nie ma kontrafału! i nie mogłam nim sterować tak normalnie.... no przy bajdewindzie np. to jak jak on do góry się podnosił i w sumie cały czas był podniesiony....

Autor:  Cape [ 15 lip 2012, o 17:44 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

Tak, jak napisał Olek. Foka się nie zrzuca, tylko luzuje do łopotu.

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Katrine napisał(a):
zapomniałam dodać ze ster nie ma kontrafału!

To się ciesz, że ster jest :lol:

Autor:  Olek [ 15 lip 2012, o 17:47 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

Katrine napisał(a):
nie ma

a NNW dla załogi jest? ;)

Autor:  Katrine [ 15 lip 2012, o 17:49 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

no ale ja nie miałabym nawet kiedy go postawić w sumie.... bo na postawienie to trzeba czasu też a był złożony wtedy... no można było niby wycofać się ale to też nie było takie proste... nie wiem nic tam nie było proste:(

poza tym kontrafał wypadał cały czas i się wtedy płetwa się podnosiła co bardzo utrudniało mi ruchy na sterze (np. zwroty ) musiałam nogami sobie pomagać....a wtedy był spory wiaterek, spora siła na sterze...

Autor:  Olek [ 15 lip 2012, o 17:50 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

Katrine napisał(a):
poza tym kontrafał wypadał cały czas i się wtedy płetwa się podnosiła co bardzo utrudniało mi ruchy na sterze (np. zwroty ) musiałam nogami sobie pomagać....a wtedy był spory wiaterek, spora siła na sterze...

może i dobrze że nie masz więcej siły :) bo by Kuracent już steru nie miał

Autor:  Cape [ 15 lip 2012, o 17:53 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

Dwoje morsów ma kłopot w podejściu na jeziorku do kei.
Następnym razem wal w trzciny :D

Autor:  Katrine [ 15 lip 2012, o 17:54 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

to samo mu powiedziałam i kazałam wyciągać tą durną pletwę... wychodząc z założenia że przynajmniej niech mi nie przeszkadza.... ale wtedy nie wiedziałam ze silnik nie będzie się chciał zanurzyć..... a potem jak się o tym fakcie dowiedziałam to myślisz że tak szybko bym rozwiązała mocowanie andrzeja tej płetwy.... aha jasne.

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Cape napisał(a):
Dwoje morsów ma kłopot w podejściu na jeziorku do kei.
Następnym razem wal w trzciny :D


Nie dwoje jak już tylko ja. Andrzej nie miał zupełnie problemu.

Stanly powiedział że jego łódką bym podeszła bez problemu.... więc nie rób ze mnie idiotki no.

Miałam problem dlatego się pytam jak to robić następnym razem.

Autor:  Prosiek [ 15 lip 2012, o 18:06 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

Cape napisał(a):
Dwoje morsów ma kłopot w podejściu na jeziorku do kei.
Następnym razem wal w trzciny

No qrcze coś w tym jest, ale znowu będzie' że jestem złośliwy
Katrine napisał(a):
2. Andrzej wsadził silnik do wody, który defakto nie był w wodzie.... nie dało się bardziej był nad wodą.

ostatnio był w wodzie. Może Andrzej był w tym czasie na dziobie i stąd mieliście dziwny trym
Katrine napisał(a):
3. silnik przy wrzucaniu biegów dymił się i strzelał do góry jakby chciał mi zęby wybić...

silniki zaburtowe tak mają, jak ktoś wrzuca bieg nie zdjąwszy obrotów. Nawet lubią wyskoczyć z wody przy nagłym wrzuceniu wstecznego.
BTW silnik Kuracenta ma 6koni, czyli więcej niż przeciętne silniki na czarterowych łódkach na Mazurach, a Sportina za dużego oporu nie stawia - nie wiem jak to się dzieje, że nie płynęliscie naprzód???
Poza tym - pomódl się za szczęśliwe ocalenie z wdzięczności za to, że nieszczelna linia paliwowa Andrzeja nie zrobiła Ci psikusa i silnik Ci nie zgasł w takim momencie.

A jak tak przez Ciebie krytykowana naprawa masztu? działa?

Autor:  Katrine [ 15 lip 2012, o 18:11 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

Tysiąc razy Ci mówiłam że z Tobą nie rozmawiam więc z łaski swojej nie zadawaj mi pytań.

Chyba wiem co mogłam więcej zrobić. dobra już dzięki za porady;)

Autor:  Colonel [ 15 lip 2012, o 18:18 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

Katrine, jeśli Twój opis jak wszystko działa na tym jachcie jest prawdziwy, to popelniłaś tylko jeden błąd: nieptrzebnie na niego wsiadłaś.
(ale możesz dać znać TVN Turbo jak będziesz znowyu manewrować w samym staniku).

Autor:  Zuzanna [ 15 lip 2012, o 18:23 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

Wczoraj czy w piątek trzynastego ? :)
Szkoda, że nie mogłam popływać z Wami :-( Ile mnie ominęło :D ;)

Autor:  Katrine [ 15 lip 2012, o 18:27 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

tak naprawdę to wchodziłam wiele razy na silniku tylko ze wtedy nic nie wiało, woda była płaska i silnik spoko działał.
a wtedy on się nie chciał zanurzyć przede wszystkim i skakał mi jak biegi zmieniałam.... bałam się żeby w ogóle nie spadł do wody (pewnie niepotrzebnie ale głupio byłoby zgubić silnik..;)
no a nie mogłam na mniejszych obrotach (np. na minimalnych) bo wiało potrzebowałam prędkości jakiejkolwiek by utrzymać manewrowość jakąkolwiek, poza tym bałam się żeby nie zgasł. z dwojga złego wole skaczący silnik niż zgaszony...

Autor:  Prosiek [ 15 lip 2012, o 18:29 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

Zuzanna napisał(a):
w piątek trzynastego ?

Tak to jest jak ktoś olewa żeglarską tradycję ;-) zemsta Neptuna sięga nawet śródlądzia, hihihi :-)

Autor:  Katrine [ 15 lip 2012, o 18:29 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

Zuzanna napisał(a):
Wczoraj czy w piątek trzynastego ? :)
Szkoda, że nie mogłam popływać z Wami :-( Ile mnie ominęło :D ;)


no potem jeszcze porwał nam się lejzyjack jak przywaliło znienacka;) ale to już byłam na łódce stanlejowej więc w sumie lajcik czułam się zupełnie bezpieczna;)

Autor:  Były user [ 15 lip 2012, o 18:31 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

Kaśka, kontrafał działa, o ile jest właściwie poprowadzony. Kiedy zwisa luźno na zewnątrz jarzma steru nie ma szansy działać. Kiedy wsiadłem na Sporti zwisał. A kiedy nie masz prędkości i manewrujesz samym silnikiem przy silnym bocznym wietrze podejście na wstecznym jest dobrym wyborem, gdyby nie to, że w Sportinie Kuracenta pantograf lata na wszystkie strony, a blokada kolumny na wstecznym biegu nie działa. Moim zdaniem za dużo się z Andrzejem nakręcacie. Stanley Cię chwalił za pracę przy wiadomym szkwale. Więcej spokoju mniej krzyku. W końcu wam się udało.

PS Gdybyście w trakcie podejścia nie podgrzewali na gazie kiełbasy byłoby łatwiej przy tak szczupłej obsadzie. ;)

Autor:  Katrine [ 15 lip 2012, o 18:33 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

Yigael napisał(a):
Kaśka, kontrafał działa, o ile jest właściwie poprowadzony. Kiedy zwisa luźno na zewnątrz jarzma steru nie ma szansy działać. Kiedy wsidłem na Sporti zwisał.


Przepraszam bardzo to czemu nikt tego nie naprawił???

Autor:  Roman K [ 15 lip 2012, o 18:37 ]
Tytuł:  Re: podejcie do kei.

Katrine napisał(a):
tak naprawdę to wchodziłam wiele razy na silniku tylko ze wtedy nic nie wiało, woda była płaska i silnik spoko działał.
a wtedy on się nie chciał zanurzyć przede wszystkim i skakał mi jak biegi zmieniałam.... bałam się żeby w ogóle nie spadł do wody (pewnie niepotrzebnie ale głupio byłoby zgubić silnik..;)
no a nie mogłam na mniejszych obrotach (np. na minimalnych) bo wiało potrzebowałam prędkości jakiejkolwiek by utrzymać manewrowość jakąkolwiek, poza tym bałam się żeby nie zgasł. z dwojga złego wole skaczący silnik niż zgaszony...

Katrine napisał(a):
Uprawnienia żeglarskie: j.st.m

Bezwietrznej pogody. :D

Strona 1 z 6 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/