Forum żeglarskie https://forum.zegluj.net/ |
|
Po co komu Dziennik Jachtowy? https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=72&t=7665 |
Strona 1 z 5 |
Autor: | Kuracent [ 23 mar 2011, o 12:03 ] |
Tytuł: | Po co komu Dziennik Jachtowy? |
W dzisiejszych czasach, gdy nawigacja jest trywialna (GPS) upada dawny sposób jej prowadzenia. Kto dziś jeszcze w dzienniku wpisuje np. 1137 trawers latarni X Kto bierze jeszcze namiary? Mało tego! O zgrozo - coraz rzadziej wypełniany jest Dziennik Jachtowy i nanoszona pozycja na mapy papierowe. Oczywiście zaraz padnie argument, że kiedyś w PRLu pływało się często bez map papierowych a o elektronicznych nie wspominając. Ale to jest argument taki jak, że można jeździć autem bez hamulców. Nie mówmy tu o hardcore tylko o DPŻ. I oczywiście mogę sobie wyobrazić, że płyniemy bez mapy, dziennika, GPSa itd. na jeziorze, zatoce czy na bardzo dobrze znanej nam trasie z portu X do Y, którą pokonaliśmy kilkanaście razy w życiu. Ale w innych sytuacjach (dłuższe rejsy na nieznanych skiperowi akwenach) takie podejście bardzo mnie martwi. Dlaczego zatem ja prowadzę Dziennik i nanoszę pozycję co godzinę w XXI wieku? * jest to bardzo fajna pamiątka z rejsu * w uwagach zapisuje np. pozycję delfinów. Ponieważ często mają one swoje ulubione tereny - zdarzało mi się wytężając wzrok w 'podejrzanych terenach, gdzie były rok temu' - zobaczyć je ku uciesze załogi. * mając pełne informacje w dzienniku łatwiej pisze mi się relacje z rejsu. I nie zapomnę wtedy w takiej relacji podać choćby pozycji delfinów ale też innych cennych informacji dla potencjalnego skipera, który chciałby powtórzyć zbliżoną do mojej trasę. * główny powód jednak jest taki, że na bieżąco kontroluję wszystkie elementy żeglugi. - Jak to G1/2? Skoro jest już od godziny 3B a nie 5B? - Dlaczego kurcze płyniecie 315 skoro wiatr się odwrócił i nie trzeba tak ostro? - Jak to ciśnienie 998hPa skoro tu mam w dzienniku 1005hPa jeszcze godzinę temu! O ... nasz rację - to źle rokuje. - Jakie mamy zachmurzenie? O jej! Zobacz tamtą chmurę!~ pzdr, Andrzej Kurowski http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia/ |
Autor: | Jurmak [ 23 mar 2011, o 12:39 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
Kiedyś mawiano, że wraz z jachtem tonie Dziennik Jachtowy, teraz do tego doszedł jeszcze GPS... |
Autor: | skipbulba [ 23 mar 2011, o 12:44 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
Cóż drogi Kuracencie, jedni ludzie z zacięciem wojenno-morsko-regulaminowym prowadzą Dziennik Jachtowy, inni ze słabszą pamięcia prowadzą sobie notatki w zeszycie, a jeszcze inni zbrodniarze tak jak ja, nie prowadzą dziennika w ogóle, bo i po co. Kuracent napisał(a): Mało tego! O zgrozo - coraz rzadziej wypełniany jest Dziennik Jachtowy i nanoszona pozycja na mapy papierowe. zgadza się. Nie ma potrzeby zaznaczania na papierowej mapie i zapisywania co godzinę pozycji. Dziś w dobie GPS jest zawracanie gitary i nie ma nic wspólnego z DPŻ Kuracent napisał(a): Nie mówmy tu o hardcore tylko o DPŻ. mówmy o DPŻ a nie o zwidach Kuracenta Kuracent napisał(a): Ale w innych sytuacjach (dłuższe rejsy na nieznanych skiperowi akwenach) takie podejście bardzo mnie martwi. spokojnie Kuracent weź Oxazepam i przestań się martwić innymi. Czy też źle Cię zrozumiałem i martwi Cię, że sam nie zapisujesz? Kuracent napisał(a): Dlaczego zatem ja prowadzę Dziennik i nanoszę pozycję co godzinę w XXI wieku? aaa...czyli jednak martwisz się o innych. Zalecam coś na uspokojenie. nie martw się o innych, są dorośli, dadzą sobie radę. Kuracent napisał(a): * jest to bardzo fajna pamiątka z rejsu a nie jest tak, że Dziennik jest przypisany do jachtu? Jak masz prywatny jacht to jeszcze rozumiem, ale z tego co zrozumiałem korzystasz z czarterów i traktujesz Dziennik z obcych jachtów jako pamietnik? w jaki sposób? Kradniesz je? Kserujesz? Przepisujesz? Kuracent napisał(a): * w uwagach zapisuje np. pozycję delfinów. Ponieważ często mają one swoje ulubione tereny - zdarzało mi się wytężając wzrok w 'podejrzanych terenach, gdzie były rok temu' - zobaczyć je ku uciesze załogi. jak wyżej? przepisujesz te dzienniki? Kuracent napisał(a): * mając pełne informacje w dzienniku łatwiej pisze mi się relacje z rejsu. I nie zapomnę wtedy w takiej relacji podać choćby pozycji delfinów ale też innych cennych informacji dla potencjalnego skipera, który chciałby powtórzyć zbliżoną do mojej trasę. kurde, skąd masz te dzienniki? Kuracent napisał(a): * główny powód jednak jest taki, że na bieżąco kontroluję wszystkie elementy żeglugi. jesteś chory na Alzheimera? Masz napadową amnezję? Ja pamiętam c o robiłem godzine temu, dwie godziny temu, trzy godziny temu, wczoraj... Kuracent napisał(a): - Jak to G1/2? Skoro jest już od godziny 3B a nie 5B? a wychodzisz czasem na pokład od tych dzienników i regulaminów? Bo ja wystarczy jak spojrzę na G 1/2 żeby wiedzieć co stoi. Kuracent napisał(a): - Dlaczego kurcze płyniecie 315 skoro wiatr się odwrócił i nie trzeba tak ostro? odczytujesz kurs z dziennika? Bo ja z kompasu lub z chartplottera. Kuracent napisał(a): - Jak to ciśnienie 998hPa skoro tu mam w dzienniku 1005hPa jeszcze godzinę temu! O ... nasz rację - to źle rokuje. Alzheimer ! Kuracent napisał(a): - Jakie mamy zachmurzenie? O jej! Zobacz tamtą chmurę!~ ja wolę wyjrzeć na zewnątrz niż sprawdzać w dzienniku jaką mamy chmurę :P |
Autor: | Cape [ 23 mar 2011, o 13:46 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
skipbulba napisał(a): korzystasz z czarterów i traktujesz Dziennik z obcych jachtów jako pamietnik? Nigdy nie widziałem dziennika na jachtach pod niepolską banderą. |
Autor: | gf [ 23 mar 2011, o 14:17 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
Kuracent napisał(a): Mało tego! O zgrozo - coraz rzadziej wypełniany jest Dziennik Jachtowy i nanoszona pozycja na mapy papierowe. Olaboga! O zgrozo coraz rzadziej również: wyrzuca się ołowianą sondę nasmarowaną tłuszczem, wlecze za sobą log elektromechaniczny, a najgorsze, że ludzie pływają w takich zwykłych ubraniach zamiast w obowiązkowych granatowych mundurach!Kuracent napisał(a): Dlaczego zatem ja prowadzę Dziennik i nanoszę pozycję co godzinę w XXI wieku? To są sensowne powody. Wprawdzie dla mnie nie na tyle istotne, żeby chciało mi się schodzić na na dół i notować, ale całkowicie rozumiem, że ktoś lubi zapisywac wrażenia, prowadzić pamiętniki. Tyle, że to z dziennikiem jachtowym by PZŻ ma to mało wspólnego - do tego nadaje się zwykły zeszyt w kratkę.* jest to bardzo fajna pamiątka z rejsu * w uwagach zapisuje np. pozycję delfinów. * mając pełne informacje w dzienniku łatwiej pisze mi się relacje z rejsu. Za to napiszę co sam zapisuję i zbieram: - paragony, kwitki z portów - dzięki temu mam orientację ile mniej więcej kosztuje postój; - notatki (również paragony, bo nie trzeba notować) ile wydaliśmy na jedzenie zarówno kupując w Polsce, jak i zagranicą; - robię na bieżąco drobną korektę w posiadanych wydrukach spisów świateł, "Kulińskich" i innych mapkach, które na rejsie mam. Żeby dwa lata później nie przypominać sobie zbyt długo, że coś było niezgodnie z mapą na podejściu tylko już nie pamiętam co. Kuracent napisał(a): - Jak to G1/2? Skoro jest już od godziny 3B a nie 5B? A Ty masz żagle na stałe przypisane do prędkości wiatru niczym adm. Beaufort w swojej skali dla kliprów? Jeśli zmierzysz 15 m/s to drugi ref, a przy 15,5 już trzeci? Muszę to wprowadzić, bo ja za każdym razem wyłażę na dwór (lub na pole - pozdrawiam małopolskę ) i patrzę jak się jacht zachowuje, jak płynie, czy sternik daje radę, czy go wozi, czy fala nie wchodzi na foka. Byłoby mi łatwiej gdybym nie musiał wciągać sztormiaka, tylko patrzył na wiatromierz w środku i zlecał refowanie Kuracent napisał(a): - Dlaczego kurcze płyniecie 315 skoro wiatr się odwrócił i nie trzeba tak ostro? To ja mam inny sposób. Siedzę na zewnątrz i patrzę skąd wieje. Nie wpadłem na to, żeby szukać kierunku wiatru w dzienniku.Kuracent napisał(a): - Jak to ciśnienie 998hPa skoro tu mam w dzienniku 1005hPa jeszcze godzinę temu! O ... nasz rację - to źle rokuje. 1. Jeżeli w ciągu godziny ciśnienie spadło o 7 hPa, to uwierz mi, że istotę aktualnych warunków meteo odczujesz bez potrzeby spoglądania na barometr 2. Jeżeli Twoim podstawowym źródłem prognoz ma być odczyt barometru, to zainwestuj choćby w radio lub Navtex. Mamy XXI wiek - dostaniesz prognozę dokładniejszą, konkretniejszą i na dłuższy okres w przód. 3. Jeżeli zaś chodzi o aktualną sytuację Twojego jachtu, to zaprawdę, powiadam Ci - wyjdź na pokład i obserwuj co się dzieje, nie wszystko da się sprowadzić do rządku liczb odczytanych z barometru. Wiem, że bardzo byś chciał żeby tak było Kuracent napisał(a): - Jakie mamy zachmurzenie? O jej! Zobacz tamtą chmurę!~ Tego nie łapię. Chmurę mam zobaczyć w dzienniku? Kiedyś mi wpadł do wody i po wyciągnięciu przypominał taki skłębiony obłok, ale nie traktowałem tego jako istotnego wskaźnika prognostycznego.Ogólnie Andrzeju, mam wrażenie, że mógłbyś cały rejs poprowadzić nie ruszając się od stołu nawigacyjnego. Odczyt prędkości wiatru i już wiesz jakie muszą być na dowolnym jachcie postawione żagle - G1/2 na Pogorii na przykład Odczyt kierunku wiatru i już wiesz, że ktoś płynie zbyt pełno. Sternik wprawdzie krzyczy, że jest fala i nie da się ostrzej, ale co on może wiedzieć, skoro nie widzi ekraniku. Przy silnym spadku ciśnienia od razu, nawet w koi, ubierasz sztormiak. Spadek -> sztorm -> sztormiak. Być musi i nie ma opcji, że sztormiak niepotrzebny |
Autor: | Zuzanna [ 23 mar 2011, o 14:32 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
Nie moge się już doczekać rejsu forumowego w październiku Kuracent napisał(a): - Jakie mamy zachmurzenie? O jej! Zobacz tamtą chmurę!~ Ja zrozumiałam, że nagle zauważył chmurę za oknem A może Kuracenta zainspirowała wczorajsza anegdota Zbieraja, o Sterniku Grzywiastym |
Autor: | kompsutra [ 23 mar 2011, o 15:50 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
Ja prowadzę ale chyba nie nazwał bym tego Dziennikiem Jachtowym. To zeszyt w którym zaznaczam trasę, pozycję, opisuję sytuację na akwenie i na jachcie, robię noty z portów itp. Taki "Mój dziennik żeglarski" a nie dziennik jachtowy. Czasami fajnie powspominać i poczytać - identycznie jak z albumem z fotografiami. ***** a i wpisy nie są co godzinę |
Autor: | Zgrzyb [ 23 mar 2011, o 16:24 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
Na jednym z ostatnich rejsików załoga poprosiła o prowadzenie dziennika jachtowego. Ze mną, jak z dzieckiem, za rączkę i do baru , nie widziałem przeciwwskazań. A propos Oficera Grzywiastego, to jest to spokojny , odpowiedzialny , stateczny (zgodnie z teorią stateczności Krzysia Bieńkowskiego), poważny żeglarz. Nie wierzę w te wszystkie kalumnie, które Zbieraj rzuca. |
Autor: | Colonel [ 23 mar 2011, o 16:49 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
Jak dorobiłem się "Tequili", to zaprojektowałem sobie "dziennik" w formacie A5. Podstawowym elementem miały być zapisy dotyczące pracy i serwisu silnika, akumulatorów -by oczyms nie zapomnieć. Udało mi się dokonać dwóch wpisów. Było jeszcze miejsce na "wielkie wydarzenia" typu "zobaczyłem morświna" - wpisów zero. A na górze strony było miejsce na zanotowanie fi, lambda, KDd, na wypadek zaniku mapy elektronicznej - wpis jeden. Minęły trzy pełne sezony - około 140 dni rejsowych pełnomorskich. Wszystko na ten temat. |
Autor: | Maar [ 23 mar 2011, o 17:04 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
Zbieraj napisał(a): Prawdą jest natomiast Półprawda a nawet ćwierćprawdą, bo:- wina leży po stronie Cypisa co był głodny i polazł na dół na obiad; - chmura występowała w liczbie pojedynczej i rozciągała się równomierną warstwą od Talina po Ystad i od Kilonii po Helsinki; - się cieszyłeś, chwaliłes i poklepywałeś Zawiasa powtarzając: "lubię te szybkie regatowe łódki" A całkiem poważnie to: skipbulba napisał(a): a jeszcze inni zbrodniarze tak jak ja, nie prowadzą dziennika w ogóle, bo i po co. ... i pisząc to Skipcio popada w identyczną skrajność jak Kuracent, wyżej określony jako podmiot bezmyślny zdania o zabarwieniu wojenno-pejoratywnym Skipciu, uważam, że każda skrajność jest zła. Nie prowadzisz notatek i nie zaznaczasz pozycji na mapie, bo nie widzisz konieczności robić tego, na akwenach po których zwykle pływasz, ale wykpiwanie ludzi, którzy chcieliby wiedzieć "jaką pozycję zapodać chłopakom z MRCC gdyby coś" to tez skrajność. Gdy jest dobrze, to jest dobrze - GPS ślicznie mruga lampkami, na lapku przesuwa się mapa, nawigacja wówczas to czysta przyjemność. Tak jest w 99,999% przypadków, ale czasami trafi się jakieś gówno. Coś pęknie, coś pierdyknie, bateria zrobi kaput albo jacht zrobi capsize i gdy rzecz się ma w piątym dniu od wyjścia, to ten wyśmiewany dziennik (zeszyt z notatkami czy cokolwiek toto jest) może uratować życie. |
Autor: | Cape [ 23 mar 2011, o 20:49 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
Cape napisał(a): Nigdy nie widziałem dziennika na jachtach pod niepolską banderą W związku z tym wożę ze sobą dziennik jachtowy ? Kupuję takie 14 dniowe zeszyty w sklepie żeglarskim. Ten dziennik jest wypełniany...tak jak jest wypełniany. Czyli różnie. Zawsze mam też osobiste mapy papierowe (oprócz plotera). Pozycję na mapę nanosimy w zasadzie co godzinę, w zasadzie, bo w strefie brzegowej, na jakiejś tam generalce, to nie zawsze. |
Autor: | Stara Zientara [ 23 mar 2011, o 21:37 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
Cape napisał(a): Nigdy nie widziałem dziennika na jachtach pod niepolską banderą. Parę razy widziałem Logbook Niemal każdy słysząc "Dziennik Jachtowy" wyobraża sobie książkę według jedynie słusznego wzoru. A przecież może to być również jakiś inny zeszyt/plik kartek/tom oprawny w skórę (niepotrzebne skreślić). W sklepach żeglarskich na Zachodzie widziałem wiele różnych wzorów Logbooków. Sam używam zeszytu - zapisuję 1 stronę/tydzień. PS. Dokładnie prowadzę "Dziennik Maszynowy" czyli zeszyt, w którym zapisuję czas pracy silnika i wszystkie dokonywane zabiegi (np. wymiana oleju, paska itp.) |
Autor: | Moniia [ 23 mar 2011, o 21:44 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
Podziękowałam Maar'owi, bo w sumie podsumował moje podejście do dziennika. A raczej, jak słusznie zauważył Wojtek, logbook'a. Czasem jest to zwykły zeszyt, czasem coś bardziej wyszukanego. Ale widzę akurat sens w notowaniu czasami tam kilku rzeczy. Niekoniecznie co godzina, nie zawsze. Ale świadomość że "w razie co" mam od czego zacząć znacząco poprawia mi humor. Pozycję na mapie zaznaczam dość często, ale to głównie dlatego że wolę sobie popatrzeć i policzyć coś na większym niż kilka cali na skos kawałku. A po drugie dlatego że lubię papierowe mapy i tyle |
Autor: | gf [ 23 mar 2011, o 23:38 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
Stara Zientara napisał(a): Niemal każdy słysząc "Dziennik Jachtowy" wyobraża sobie książkę według jedynie słusznego wzoru. Bo Andrzej właśnie taki stosuje na swoich rejsach Sam używam zeszytu 16-kartkowego do którego luzem wpisuję wszystkie istotne dla mnie uwagi.
|
Autor: | Kuracent [ 24 mar 2011, o 00:55 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
gf napisał(a): Stara Zientara napisał(a): Niemal każdy słysząc "Dziennik Jachtowy" wyobraża sobie książkę według jedynie słusznego wzoru. Bo Andrzej właśnie taki stosuje na swoich rejsach I w dodatku jestem z tego dumny. Pytanie za 7 punktów: * ktoś nie robi nawigacji * ktoś inny co godzinę wpisuje do dziennika PZŻ Na który rejs popłyniesz? Ja jestem dziwny, bo wyłącznie na ten drugi chciałbym popłynąć. Ale 99% forumowiczów woli ten pierwszy. Bardzo smuci mnie ten fakt, ze prawie nikt (oprócz mnie i kpt. Zbierajewskiego) nie dba o bezpieczeństwo na tyle, aby choćby spełnić podstawowe warunki bezpieczeństwa. Oczywiście w to nie wierzę. Oni tylko strugają takich 'bohaterów'. W praktyce stosują te zasady ale nie przyznają się do tego. Po prostu nie wierzę. Ale być może są mityczne rejsy, w których nikt nie zapisuje pozycji, kursu itd. I pływają 'na oko' przez 5 dni żeglugi non-stop. pzdr, Andrzej Kurowski http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia/ |
Autor: | Maar [ 24 mar 2011, o 01:02 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
Kuracent napisał(a): Ja jestem dziwny, bo wyłącznie na ten drugi chciałbym popłynąć. Masz rację. Jesteś dziwny Kuracent napisał(a): Na który rejs popłyniesz? Na ten w którym będą fajniejsi ludzie.Kuracent napisał(a): I w dodatku jestem z tego dumny. Jedni są dumni z tego, że doprowadzili jacht w jakieś trudne nawigacyjnie miejsce a inni z tego, że opisali ten fakt w dzienniku zgodnym z ministerialnym wzorem.Kuracent napisał(a): Bardzo smuci mnie ten fakt, ze prawie nikt (oprócz mnie i kpt. Zbierajewskiego) nie dba o bezpieczeństwo na tyle, aby choćby spełnić podstawowe warunki bezpieczeństwa. Rozumiem, że smuci Cię to, że efektem owego niedbalstwa jest to, że topią się pasjami?
|
Autor: | Stara Zientara [ 24 mar 2011, o 01:07 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
Kuracent napisał(a): prawie nikt (oprócz mnie i kpt. Zbierajewskiego) Na żaglowcu dziennik jest po to, żeby się załoga nie nudziła w czasie wachty. Większość wachty nie ma co robić, więc starszy wachty uczy ich pod nadzorem oficera, jak wypełniać dziennik. Załoga się nie nudzi, starszy nie marznie, bo siedzi w nawigacyjnej, a oficer wszystko słyszy i nawet oczu nie musi otwierać, żeby wiedzieć, czy dobrze płyną |
Autor: | gf [ 24 mar 2011, o 01:10 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
Kuracent napisał(a): Pytanie za 7 punktów: Dziwaczne kryterium wyboru rejsu * ktoś nie robi nawigacji * ktoś inny co godzinę wpisuje do dziennika PZŻ Na który rejs popłyniesz? Kuracent napisał(a): Bardzo smuci mnie ten fakt, ze prawie nikt (oprócz mnie i kpt. Zbierajewskiego) nie dba o bezpieczeństwo na tyle, aby choćby spełnić podstawowe warunki bezpieczeństwa. Skoro skutecznie pływają, to jednak spełniają warunki bezpieczeństwa. Ty tkwisz w mylnym przekonaniu jakoby na bezpieczeństwo miały wpływać rubryki dziennika, regulaminy, statystyki.Cytuj: Oczywiście w to nie wierzę. Oni tylko strugają takich 'bohaterów'. W praktyce stosują te zasady ale nie przyznają się do tego. Byliśmy na jednym rejsie wspólnie. Oczywiście strugaliśmy bohaterów, oczywiście prowadziliśmy tam wszyscy potajemnie dzienniki w trzech kopiach. Potem przyjechał egzaminator RYA i pewnie też wypełniał swój dziennik, bo przecie bez pzż-towskiego dziennika człowiek RYA nie gwarantowałby bezpieczeństwa. Andrzej, no weź nie wymyślaj Kuracent napisał(a): Ale być może są mityczne rejsy, w których nikt nie zapisuje pozycji, kursu itd. I pływają 'na oko' przez 5 dni żeglugi non-stop. Nikt tutaj o takim rejsie nie pisał. Ale faktycznie nie zapisuję nigdzie kursów, po co mi wiedza jakim kursem płynąłem tydzień temu? Pozycję mam na mapie na wypadek gdyby wszystkie GPS padli.
|
Autor: | peppino [ 24 mar 2011, o 01:24 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
Kuracent napisał(a): Ja jestem dziwny Niestety oprócz Ciebie zauważyło to chyba więcej forumowiczów. Kuracent napisał(a): I w dodatku jestem z tego dumny. Nie znam Cię ale pomimo tego,że pisałbyś co godzinę pozycję w dzienniku jachtowym bałbym się z Tobą wsiąść na jacht,a co dopiero wypłynąć na jakikolwiek rejs. Kuracent napisał(a): Ale 99% forumowiczów woli ten pierwszy. Skąd Ty wiesz co woli 99% forumowiczów?Ankietę przeprowadziłeś kolejną? Kuracent napisał(a): Bardzo smuci mnie ten fakt, ze prawie nikt (oprócz mnie i kpt. Zbierajewskiego) nie dba o bezpieczeństwo Że przywołałeś Kapitana Zbierajewskiego rozumiem,ale że poza nim tylko Ty uzurpujesz sobie prawo do bezpiecznego pływania,to już jest śmieszne.Podejrzewam,ze owe niedocenione 99% forumowiczów pływała i pływa jednak bezpiecznie skoro przeżyła do tej pory. Kuracent napisał(a): Po prostu nie wierzę. Ale być może są mityczne rejsy, w których nikt nie zapisuje pozycji, kursu itd. I pływają 'na oko' przez 5 dni żeglugi non-stop. Taa...i siedzą tam na tych mitycznych rejsach przez te 5 dni i zawijają te "oka" w sreberka .. |
Autor: | skipbulba [ 24 mar 2011, o 07:30 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
Maar napisał(a): A całkiem poważnie to: skipbulba napisał(a): a jeszcze inni zbrodniarze tak jak ja, nie prowadzą dziennika w ogóle, bo i po co. ... i pisząc to Skipcio popada w identyczną skrajność jak Kuracent, wyżej określony jako podmiot bezmyślny zdania o zabarwieniu wojenno-pejoratywnym alez ja przecież piszę wyraźnie, że każdy pływa jak chce. Ja nie piszę, że ktoś "o zgrozo" wypełnia Dziennik. Ja piszę jedynie, że nie widzę uzsadnienia. Maar napisał(a): Skipciu, uważam, że każda skrajność jest zła. Nie prowadzisz notatek i nie zaznaczasz pozycji na mapie, bo nie widzisz konieczności robić tego, na akwenach po których zwykle pływasz, ale wykpiwanie ludzi, którzy chcieliby wiedzieć "jaką pozycję zapodać chłopakom z MRCC gdyby coś" to tez skrajność. jaka skrajność? dziś na jachtach jest po kilka GPSów. Wciskam guzik i już mogę podawać pozycję MRCC. Maar napisał(a): Gdy jest dobrze, to jest dobrze - GPS ślicznie mruga lampkami, na lapku przesuwa się mapa, nawigacja wówczas to czysta przyjemność. Tak jest w 99,999% przypadków, ale czasami trafi się jakieś gówno. Coś pęknie, coś pierdyknie, bateria zrobi kaput albo jacht zrobi capsize i gdy rzecz się ma w piątym dniu od wyjścia, to ten wyśmiewany dziennik (zeszyt z notatkami czy cokolwiek toto jest) może uratować życie. Dziś na jachtach jest po kilka GPSów. Ja mam cztery : chartplotter, UKF z DSC i dwa ręczniaki ze "starych" czasów. Pad wszystkich jednocześnie jest równie prawdopodobny jak wygranie w totolotka. Ja nigdzie nie piszę, że prowadzenie notatek to cos złego. Sam uważam jednak, że nie jest to konieczne, a pisanie w tonie "martwi mnie", " o zgrozo" itp jest bez sensu. A argumenty które podał Kuracent są moim zdaniem śmieszne. parę milionów żeglarzy na świecie nie prowadzi "dzienników" i nie uważa tego za konieczne. ***** o tutaj jest przykład: Kuracent napisał(a): Bardzo smuci mnie ten fakt, ze prawie nikt (oprócz mnie i kpt. Zbierajewskiego) nie dba o bezpieczeństwo na tyle, aby choćby spełnić podstawowe warunki bezpieczeństwa. i insynuacje kłamstwa: Kuracent napisał(a): Oczywiście w to nie wierzę. Oni tylko strugają takich 'bohaterów'.
W praktyce stosują te zasady ale nie przyznają się do tego. Po prostu nie wierzę. Ale być może są mityczne rejsy, w których nikt nie zapisuje pozycji, kursu itd. I pływają 'na oko' przez 5 dni żeglugi non-stop. |
Autor: | Cape [ 24 mar 2011, o 08:09 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
Kuracent napisał(a): I pływają 'na oko' przez 5 dni żeglugi non-stop. Jakoś nigdy nie pływałem po wodach europejskich 5 dni non stop. Ale raz płynąłem na drugą stronę sporo dłużej. Mieliśmy generalkę i pozycję nanosiliśmy co 8 do 12 godzin. Częściej się nie dało, bo uniemożliwiała tego skala mapy. 1 do 3 700 0000 |
Autor: | Maar [ 24 mar 2011, o 08:43 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
skipbulba napisał(a): Pad wszystkich jednocześnie jest równie prawdopodobny jak wygranie w totolotka. Zagraj w totka! Maciek w ogromnie ogromniastej ilości przypadków masz rację, ale... nie tylko o fizyczny pad urządzenia chodzi. Gdy jest kiszka, gdy coś się stanie złego, to często brakuje prądu, jest ciemno, pod spodem jest taki burdel, że ciężko znaleźć nawigacyjną a co dopiero mówić o znalezieniu czegoś tak małego jak GPS. Ja Cię nie przekonuję do konieczności prowadzenia dziennika i znaczenia pozycji na mapie w regularnych godzinnych odstępach. Wszystko jest kwestią okoliczności, miejsca, czasu, jachtu, załogi i niepoliczalnej ilości innych czynników, ale nie pisz, że nie ma to nic wspólnego z DPZ, bo ma i to dużo. |
Autor: | Jurmak [ 24 mar 2011, o 09:03 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
skipbulba napisał(a): Dziś na jachtach jest po kilka GPSów. Ja mam cztery : chartplotter, UKF z DSC i dwa ręczniaki ze "starych" czasów. Zapomniałeś napisać o komórce:-) |
Autor: | Kuracent [ 24 mar 2011, o 11:23 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
gf napisał(a): Byliśmy na jednym rejsie wspólnie. Oczywiście strugaliśmy bohaterów, oczywiście prowadziliśmy tam wszyscy potajemnie dzienniki w trzech kopiach. Potem przyjechał egzaminator RYA i pewnie też wypełniał swój dziennik, bo przecie bez pzż-towskiego dziennika człowiek RYA nie gwarantowałby bezpieczeństwa. Andrzej, no weź nie wymyślaj I to jest genialny przykład! Pisałem o tym w wątku Passage Planning. Grzesiek! Czy Ty dopuszczasz choćby myśl, że Darek był pierwszy raz w Ramsgate? Na pokładzie było oprócz Niego - trzech innych bardzo doświadczonych żeglarzy i jeden też nieco opływany. Czy przez moment (powiedzmy godzinę) straciliśmy orientację? Czy nie wiedzieliśmy dość precyzyjnie w jakiej odległości jesteśmy od brzegu. Ba - od następnej boi? Czy choć przez chwilę istniało zagrożenie, że mamy głębokość < 10m. i lada chwilę wpadniemy na mieliznę? I to pomimo (a może właśnie dlatego - że staraliśmy się nie używać prawie wcale GPSów, choć było ich na pokładzie bardzo dużo). Mało tego. Każdy z nas praktycznie obudzony w nocy mógł podać czas i wysokość HW. To się normalnie nie zdarza, żeby cała załoga śledziła takie parametry. Czy pływaliśmy z niedostosowanymi żaglami? Może jak dla mnie - trochę zbyt regatowo. Ale jacht był szybki i była niezła frajda. Gdyby żagle były niewłaściwie wybrane, ktoś z nas max. po 20 minutach by to zauważył. Byliśmy bowiem niezwykle uważni. Czy nie zdawaliśmy sobie sprawy z pogody? Jaka jest? Jaka jest prognozowana? Jakie są tendencje? Był to rejs niezwykle zbieżny z DPŻ. I jestem prawie pewny, że ani Ty ani Ja nie zbliżamy się w innych rejsach do tego ideału. Ponieważ jesteś bardziej doświadczonym ode mnie żeglarzem zapewne w wystarczającym stopniu - prowadzisz żeglugę na podobnym stopniu bezpieczeństwa nawet gdybyś nie prowadził dziennika. Ale Ty masz go w głowie. I zwróć uwagę, że gość z RYA parę razy zwracał nam dyskretnie uwagę co powinien wiedzieć w każdej chwili skiper? Starał się dowiedzieć, czy świadomie zarefowaliśmy grota? A jaki jest wiatr teraz? A czy nadal ten kierunek i aktualny ref jest dobry? Czy tamten statek obok jest na kursie kolizyjnym? A skąd to wiemy, że tak albo i nie? Co oznacza, że ma czerwone i zielone światełko? Dlaczego chcemy wpłynąć ok. powiedzmy HW+1 a nie Hw-4 albo odwrotnie? W jakiej odległości jesteśmy od celu? (uwaga: odpowiedź podaj bez GPS)? Jakie jest najbliższe zagrożenie? W jakiej odległości? Czy prąd nam teraz pomaga? A jeśli nie - to kiedy pomoże? Co znaczy, że tamten prom dał dwa krótkie sygnały? Jakie są jego zamiary? Jeśli znasz te parametry na pełnym morzu co godzinę - może nawet w nieco większym odstępie czasu - to O.K. Jeśli zbliżając się do portu jesteś na pokładzie i uwzględniasz te i parę dodatkowych - to O.K. Ale to tylko oznacza, że masz Dziennik Jachtowy w głowie. Z resztą co ja będę Tobie tłumaczył? Tak jakby ojcu - jak się robi dzieci? Natomiast dla innych żeglarzy właściwie tylko jedno kontrolne pytanie: gdyby padły GPSy (tak jak ostatnie testy u wybrzeży USA) czy wiedziałbyś gdzie byłeś godzinę temu i jak prowadzić nawigację dalej? Jeśli na danym akwenie w danej sytuacji odpowiedź brzmi tak - to dziennik masz w głowie i nie bardzo go potrzebujesz. Wtedy nie mam za bardzo argumentów. Poza tym, że nie masz dokumentu dla Izby Morskiej. Ale to, że skiper przestrzegający na codzień zasad DPŻ by RYA spowoduje wypadek jest wyjątkowo mało prawdopodobne. No i mam jeszcze argument o pamiętniku. Często kilka osób z załogi prosi o przesłąnie fotek poszczególnych stron dziennika. A argument Wojtka też jest ważny. Załoga na nudnym morskim rejsie, gdzie nic się nie dzieje ma co godzinę zajęcie. I jeszcze moje ulubione dyskusje załogi: - Zenek? To jest trójka czy czwórka? - No nie? Co najmniej 5B! Wiatromierze trochę psują zabawę! No ale - tak sobie myślę - że nie bez powodu przez stulecia powstawała DPŻ. W 100% niestety nie jest spisana. Jeśli w dawnych, dawnych czasach wpisywano co godzinę dane i uznano, że nie ma sensu w 99,99% sytuacji wpisywać tego co 20 minut? A lepiej tego nie robić raz na 6 godzin bo można wpaść na skałę itd. - tzn., że jest to w miarę bezpieczne i przecież niezbyt upierdliwe. No więc o co chodzi? A jeśli o mnie chodzi - to dopiero uczę się. Nie mam w 100% nawyków RYA. I czasem wpis do dziennika uświadamia mi, że coś się zmieniło. Coś jest nie tak. Nie te żagle. Nie ten wiatr. Nie ta pozycja (o cholera! zniosło nas bardziej niż myślałem). A jeszcze bardzo ważna rzecz. Kiedyś muszę spać, udawać, że śpię, drzemać, położyć się itd. I tu już z pewnością nie oczekuję od załogantów, że częściej niż raz na godzinę zwrócą uwagę na wiatr, chmury, czy kierunek 315 jest nadal aktualny? Ale 'wychowałem' sobie już kilku oficerów wachtowych, którzy przynajmniej przy wpisywaniu do dziennika - nie zrobią tego bezmyślnie - ale albo zmienią kurs o 10 albo przy poważniejszych zmianach obudzą mnie. Ponieważ większości dyskutantów dziennik kojarzy się z regulaminem, PZŻ, PRL - to przewrotnie zapytam: czy w latach 70-tych wypełnialiście dziennik? Dlaczego? Czy było to uzasadnione? Czy bardziej baliście się IM czy robiliście to bo było zgodne z DPŻ? Wtedy było - a dziś nie jest? pzdr, Andrzej Kurowski http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia/ |
Autor: | Maar [ 24 mar 2011, o 11:51 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
Kuracent napisał(a): czy w latach 70-tych wypełnialiście dziennik? Dlaczego? Czy było to uzasadnione? Nie żeglowałem w latach 70-tych, ale wiem, że nie było wówczas GPSów i w nawigacji bardzo duży udział miała "zliczeniówka".O tym, że trzeba było wypełniać dziennik, bo armator wymagał (i często teraz też wymaga) nie wspomnę. |
Autor: | zosta [ 24 mar 2011, o 12:05 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
Chciałoby się powiedzieć koledze Kuracentowi: książki pisz. Ale zaraz refleksja przychodzi, że ktoś mógłby takie dzieło kupić i się przejąć nie na żarty... Czy Kuracent na żywo jest równie "życiowy"? Szczerze mówiąc fascynuje mnie ta płodność - coś na obraz fascynacji płodnością ojca piętnaściorga pociech - fascynuje, ale żadną miarą nie budzi zazdrości... |
Autor: | skipbulba [ 24 mar 2011, o 12:52 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
Maar napisał(a): skipbulba napisał(a): Pad wszystkich jednocześnie jest równie prawdopodobny jak wygranie w totolotka. Zagraj w totka! nie warto, szansa wygrania jest podobnie mała jak pad wszystkich GPSów :P Maar napisał(a): Maciek w ogromnie ogromniastej ilości przypadków masz rację, ale... nie tylko o fizyczny pad urządzenia chodzi. Gdy jest kiszka, gdy coś się stanie złego, to często brakuje prądu, jest ciemno, pod spodem jest taki burdel, że ciężko znaleźć nawigacyjną a co dopiero mówić o znalezieniu czegoś tak małego jak GPS. znaczy trudniej znaleźć GPSa niż dziennik? Marek litości... u mnie GPSy wszystkie są zamonotwane w miejscach stałych i bezproblemowo dostepnych. Łatwiej mi sobie wyobrazic brak pożytku z dziennika w tej sytuacji - nie ma swiatła, własnie dostał strzał z zenzówy, skipper zgubił okulary.... GPS te problemy nie dotyczą. Maar napisał(a): Ja Cię nie przekonuję do konieczności prowadzenia dziennika i znaczenia pozycji na mapie w regularnych godzinnych odstępach. Wszystko jest kwestią okoliczności, miejsca, czasu, jachtu, załogi i niepoliczalnej ilości innych czynników, ale nie pisz, że nie ma to nic wspólnego z DPZ, bo ma i to dużo. Kiedy nie ma. Dla DPŻ ważne jest, żeby znać swoją pozycję, Sposób osiągnięcia tego jest bez znaczenia. Zapisywanie co godzinę w Dzienniku uważam za metodę najgorszą i zupełnie zbędną. To bezsensowne wojenno-morskie obyczaje. ***** Jurmak napisał(a): skipbulba napisał(a): Dziś na jachtach jest po kilka GPSów. Ja mam cztery : chartplotter, UKF z DSC i dwa ręczniaki ze "starych" czasów. Zapomniałeś napisać o komórce:-) racja więc mam pięć, plus to co przyniosą ze sobą załoganci... to jest na ogół drugie pięć. |
Autor: | Maar [ 24 mar 2011, o 13:32 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
skipbulba napisał(a): racja więc mam pięć, plus to co przyniosą ze sobą załoganci... to jest na ogół drugie pięć. Wchodziłeś kiedyś do tratwy z komórką? Działała? Choć piszemy o dziennikach, to i tak watek już jest zdryfowany, ale co mi tam Maciek - nie wiem jak Ci mogę bardziej wytłumaczyć - nie chodzi o bezmyślne uzupełnianie rubryczek w Dzienniku Jachtowym wiadomego wzoru. Chodzi o całokształt podejścia. Czy to będzie pozycja na mapie, czy cyferki określające fi i lambda w notatniku, czy sznyt na penisie (bo se ktoś co stopień nacinał) to nie jest istotne. Istotne jest to, żeby (i tutaj znów uwaga: nie koniecznie zawsze, ale w pewnych okolicznościach tak) mieć backup. Żeby nie stawiać wszystkiego na jedną kartę. Możemy się w nieskończoność przerzucać argumentami o bezawaryjności elektroniki i ulotności papieru, mądre to nie będzie i do żadnych mądrych wniosków nie zaprowadzi tak mnie jak i Ciebie, ale ja uważam, że wtedy, gdy nie jest dobrze (czyt. sytuacja jest całkiem do nosa) to wszystko może się przydać i być elementem umożliwiającym uratowanie mojego tyłka. Najważniejsze jest to, żeby nie było obowiązkowe ani zakazane. ps. DPM jest spisana jednocześnie w 0,00001% i w ponad 10000%. Wiem, że to paradoks ale tak jest. |
Autor: | skipbulba [ 24 mar 2011, o 13:43 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
Maar napisał(a): skipbulba napisał(a): racja więc mam pięć, plus to co przyniosą ze sobą załoganci... to jest na ogół drugie pięć. Wchodziłeś kiedyś do tratwy z komórką? Działała? moja komórka nie wiem, ale znam takie co bez problemu działają na tratwie, za to garminy i magellany działają na pewno ;P Maar napisał(a): Choć piszemy o dziennikach, to i tak watek już jest zdryfowany, ale co mi tam Maciek - nie wiem jak Ci mogę bardziej wytłumaczyć - nie chodzi o bezmyślne uzupełnianie rubryczek w Dzienniku Jachtowym wiadomego wzoru. Bardzo Cię pardą ale teza postawiona była Dziennik co godzinę inaczej zgroza. A jako argument - pamiątka z rejsu. I tylko do tego nawiązywałem wiec mi nie intubuj :P nigdzie nie było mowy o backupach tylko o trzepaniu co godzinkę w dziennik, co pozwoliłem sobie uznac za bezsensowny obyczaj wojenno- morskiego pochodzenia. Ja dziennika nie prowadzę, notatek w zeszycie też nie. Backupy sobie robie na GPSach. Mam nadzieję, że zauważasz różnice pomiędzy robieniem notatki w określonych nietypowych sytuacjach, a skrobaniem co godzine w dzienniku jedynie słusznego wzoru. Zauważ też, że nigdzie nie zakazywałem prowadzenie dziennika, za to Kuracent wyrażnie pisał : nie prowadzenie dziennika co godzine - zgroza! koniec świata! szkielety na blaszanym dachu... Ja ośmieliłem sie zaprotestować, za co solennie przepraszam. Więcej nie będę komentował wypowiedzi typu : prowadzenie dziennika co godzine jest konieczne dla DPŻ, bo inaczej nie będziemy wiedzieli gdzie są delfiny, a gdzie są chmury, oraz że za ostro płyniemy kursem 315. |
Autor: | zosta [ 24 mar 2011, o 13:58 ] |
Tytuł: | Re: Po co komu Dziennik Jachtowy? |
O właśnie przeczytałem w gazecie: Cytuj: Załoga nie była w stanie określić aktualnej pozycji maszyny Statek co prawda powietrzny, ale sytuacja podobna do rozważanej http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... _temu.html Cuda techniki zawsze mogą zawieść, choćby i cały system GPS (przecież to też zawodne), ale Kuracentowa akuratność z lekka jest przesadzona. |
Strona 1 z 5 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group https://www.phpbb.com/ |