Wpadłem na pomysł, aby wywalić z jachtu kuchenkę gazową i zamiast niej wstawić kuchenkę zasilaną olejem napędowym. W ten sposób chciałbym uniknąć ciągłych problemów z wożeniem dodatkowych butli, różnymi standardami gwintów, PRS-em itd. itp. Nawet znalazłem w necie przykładową, ale moja wiedza na ten temat jest skromna, a już spotkałem się z różnymi opiniami na ten temat. Może ktoś z szanownych forumowiczów ma wiedzę na ten temat i chciałby się nią podzielić z innymi?
Link do kuchenki, którą wykopałem w necie:

http://www.wallas.fi/default.asp?id=boat-oven-87D

Będę wdzięczny za opinie

Pozdrawiam
Andrzej Szklarski

Z SailNet http://www.sailnet.com/forums/gear-main ... smell.html

_________________
Wojciech1968 Port Rybnik
W życiu piękne są tylko chwile...

Dzięki. Dostałem też kilka wiadomości na priv. W sumie sprawa wygląda zachęcająco. Chociaż wady również są.

Wiem, że to może zabrzmieć złośliwie, ale z wad mógłbyś się zainteresować pożarem i akcją ratunkową Josepha Conrada z czasów gdy należał do AKMu ówczesnej WSMki, czyli praktycznie do Twojej sekcji. Bardzo dawno, bo to lipiec czy sierpień 1979 roku, ale sprzęt biorący udział w podpaleniu i praktycznym spaleniu był własnie taki jaki Cię interesuje.

Pozdrowienia - Jarek Czyszek
PS. widzę, ze zdjęcie cieszy się popularnością, pstryknąłem je latem 1980 roku, ilustrowało artykuł u Jurka Kulińskiego:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=1927&page=0

A niby dlaczego Twoją wypowiedź mam potraktować jako złośliwą?? Taki wypadek przecież faktycznie był. Ale żeby być ścisłym to muszę napisać, że niestety AKM AZS nigdy nie był w strukturach WSM-ki. Faktycznie jego szefem był Zbyszek Szpetulski, klub miał swoją siedzibę w pomieszczeniach WSM-ki, a pracownicy i studenci uczelni stanowili chyba większość jego członków, ale formalnie klub nie był klubem uczelnianym. Szkoda, bo być może dzisiaj mielibyśmy świetny i wszystkim znany jacht. AKM AZS nadal istnieje, a jego pracami kieruje sędziwa już Pani Renia.
No ale wracajmy do pożaru. Na Conradzie była zainstalowana kuchenka naftowa, w której paliwo było podawane pod ciśnieniem na palniki. Było tam również sprytne urządzenie do przepychania (czyszczenia) dysz palników. Niestety to urządzenie po jakimś czasie zostało uszkodzone i wymyślono inny sposób czyszczenia dysz. Nie był to jednak dobry sposób bo spowodował uszkodzenie instalacji paliwowej i w rezultacie doszło do wycieku nafty. To nie był duży wyciek, ale był. Radzono sobie z tym tak, że po prostu bardzo często wycierano miejsce wycieku do sucha, aż do momentu, gdy ktoś o tym zapomniał, no i doszło do pożaru a w rezultacie do wypalenia wnętrza. Ale pamiętajmy jednak o tym, że było to ponad trzydzieści lat temu. Pewnie wielu forumowiczów nawet nie było na świecie jak to się wydarzyło. Od tego czasu technologia nieco posunęła się do przodu. Zaś ja celuję w kuchenkę zasilaną olejem napędowym, w której palniki są ale podgrzewają płytę grzewczą i są praktycznie niedostępne. Dlatego dalej twierdzę, że sprawa wygląda zachęcająco. Przecież w ten sposób unikam problemów z gazem, wymianą butli i reduktorów, a przecież grzebanie w instalacji zasilania gazem, nawet tylko przy wymianie butli stwarza ryzyko rozszczelnienia. Niestety kuchenki zasilane olejem napędowym tanie nie są i to jest poważna przeszkoda w zakupie.

Pozdrawiam
Andrzej Szklarski