A o to moja praca maturalna.... jak się komuś chce to moze sobie poczytać ... myśle że nie jest napisana tak źle- starałam się napisać to najlepiej jak mogłam ... =) Miłego czytania życzę ! (Bibliografie pomine
)
„Scharakteryzuj język wybranej grupy środowiskowej lub zawodowej”.
Grupa środowiskowa to grupa społeczna, czyli zbiór ludzi, pomiędzy którymi zachodzą jakieś stosunki społeczne. Jedną z takich grup środowiskowych, tworzą miłośnicy żeglarstwa. To właśnie język tej grupy postanowiłam scharakteryzować. Język współczesnego żeglarstwa przebył długą i ciężką drogę zanim przybrał obecnych kształtów. Składa się on z poezji, obyczajów, jakże charakterystycznego stroju, a przede wszystkim z szant które wyrażają wszystko to co jest dla danej grupy najcenniejsze, najpiękniejsze a zarazem to co jest przez nich znienawidzone.
Spróbujmy przyjrzeć się bliżej szantą. Mówiąc o nich i o pieśniach żeglarskich należy sięgnąć do historii, kiedy to właśnie narodziły się, a mianowicie do czasów tak wielkich żeglarzy jak Magellana, Kolumb czy Drake. Szanty to pieśni pracy- rytmiczne i monotonne jak i czynności podczas których były wykonywane np. stawianie i zwijanie żagli, wybieranie kotwicy, pompowanie wody z zęzy itp. Nazwa szant prawdopodobnie pochodzi od angielskiego czasownika chant- śpiewać monotonnie. Od nazwy pieśni pracy zostało utworzone kolejne hasło, a mianowicie szantymen- kiedyś był to zawód ceniony niekiedy z profesją żeglomistrza, w dużym stopniu specjalistyczne. To on musiał posiadać umiejętność prowadzenia ludzi i kierowania wspólnym wysiłkiem, jak nikt inny musiał znać wszystkie liny, węzły i cały takielunek (czyli ożaglowanie). Obecnie tego zawodu już nie ma. Znikną on wtedy, gdy erę drewnianych żaglowców zastąpiła era parowców. Dziś na miano szantymena zasługuje osoba która pełna pasji i poświęceń wykonuje te utwory.
Jak wiadomo szanty bywają różne jak i różne bywały prace. Obecnie można podzielić je na wolne i szybkie, na pieśni pracy i ballady-czyli pieśni kubryku. Ich muzyka jest niezwykle prosta, często widać w niej wpływy irlandzkie, szkockie czy celtyckie. Najczęściej spotyka się rymy niepełne, oparte tylko na zgodności samogłosek, oraz rymy wewnętrzne. Do najpopularniejszych środków stylistycznych zalicza się personifikację-czyli przypisywanie cech ludzkich żaglom lub łodzią. Równie często pojawia się animizacja czyli nadanie rzeczą nieożywionym cech istot żywych np. ryk fal, brzeg będzie nas witał, cichy szept morza itp. Wersy szant natomiast bywają bardzo krótkie, zazwyczaj czterogłoskowe i prawdziwe tzw. Tasiemce, liczące nieraz dwadzieścia sylab. Mówiąc o szantach warto zwrócić na narracje, która bardzo często zaczyna się gwałtownie i od razu wciąga słuchacza w akcję. Pełno jest w nich oklepanych zwrotów i określeń typu: morze jest słone, fale ryczą, żagle są białe itp. Jednak nagłe zmiany scenerii oraz przejścia do narracji w pierwszej osobie znów ożywiają tekst i znowu zaostrza uwagę słuchacza. W tekstach przewijają się różne tematy: tęsknota za lądem, morzem, ciężka praca, kobiety, takie słynne postacie jak Napoleon, generał Santa Ana, a także romantyczne miejsca jak Rio Grande czy Hilo.
Spróbuję zaprezentować państwu kilka szant. Przy ich wyborze kierowałam się głównie własnymi odczuciami, oraz popularnością prezentowanych utworów w środowisku żeglarskim.
Wg Jerzego Rogackiego- lidera jednego z pierwszych zespołów szantowych w Polsce- „Cztery Refy”, zafascynowani ludzie surowym brzmieniem starych szant i melodyjnością starych pieśni kubryku, nie zdają sobie sprawy z tego ze wśród tych pieśni znajdują się również współczesne utwory inspirowane po prostu w klasyczny sposób dla tego gatunku. Polskim przykładem właśnie takiej konwencji i brzmienia jak stara pieśń morska jest szanta pt.„ Wracamy z morze” Wysłuchajmy fragmentu tego utworu w wykonaniu zespołu „Cztery Refy”
<2:05-1:20> fragment
Aby pieśń zabrzmiała bardziej przekonywująco , autor w zwrotkach odwołuje się do historii i posługuje się mocno naciągniętymi przykładami rzekomych nieszczęść jakie spotykały tak słynnych żeglarzy jak Nelson, Kolumb ,czy Drake Próbuje zniechęcić słuchacza do pływania. Jest to przykład współczesnej szanty klasycznej która mówi raczej o niechęci żeglarza do morza.
Przenieśmy się pod pokład, w szczególne miejsce, a mianowicie do kubryku- niegdyś było to miejsce gdzie znajdowały się koje, a na ścianach wisiały sztormiaki. To właśnie tam powstawały najpiękniejsze pieśni żeglarskie. Pieśni kubryku, o których mowa, są inne niż szanty, spokojniejsze, o miłej dla ucha melodii, utrzymane w formie ballady. Nie czuje się w nich charakterystycznego dla pieśni pracy rytmu szant. Jedna z najpopularniejszych tego rodzaju ballad jest „Pożegnanie Liverpoolu”. Z tytułu można wywnioskować, ze treścią utworu jest pożegnanie, dlatego już powoli tradycją staje się śpiewanie tego utworu podczas zakończenie szantowych festiwali, wypływania w rejs. Wysłuchajmy fragmentu „Pożegnania Liverpoolu” w wykonaniu Romana Roczenia, jednego z najpopularniejszych współczesnych szantymenów.
<4:15-2:52> fragment
W wysłuchanym fragmencie można dopatrzyć się wielu charakterystycznych cech szant, takich jak występowanie autentycznych postaci, miast, rzek, a także faktów. Herbaciany kliper o którym mowa w utworze to tak naprawdę „David Crocket”, który regularnie prowadził żeglugę na trasie Liverpool-Kalifornia. Fragment opisujacy kapitana Burgssa jest niemalże idealnym jego odzwierciedleniem, gdyż słynął on z utrzymywania niezwykle surowej dyscypliny na pokładzie. Refren natomiast jest charakterystyczną obietnicą i pożegnaniem jaka każdy żeglarza składał swej ukochanej.
Wsłuchajmy kolejnej szanty pt. ,,Fiddler’s green” która zarówno dziewiętnastowiecznym marynarzom, jak i obecnym miłośnikom żagli kojarzy się z wyidealizowanym miejscem gdzie ludzie morza żyją jak w raju.
<4:04- 3:30> fragment
Co właśnie oznaczają słowa Fiddler’s Green? W dużym uproszczeniu można powiedzieć że jest to raj gdzie panuje przede wszystkim spokój. Jednak zastanówmy się nad pochodzeniem tych że słów. Otóż mocno już ,,zangnielszczone” hasło, które natychmiast przyjęło się do języka żeglarskiego pochodzi z łaciny. Marynarze wypływający w długie rejsy bali się, że w razie wypadku na morzu ich dusze trafia do piekła. Dlatego też władze kościoła postanowiły wprowadzić pojęcie „locus fidelis in gremium”. Nazwa ta była jednak zbyt trudna w wymowie i zostało zangielszczona na „Fiddlers Green” W wysłuchanym fragmencie dana kraina szczęścia zostaje doskonale opisana.
Szanty to pieśni pracy. Można śmiało powiedzieć, ze tyle ile jest prac do wykonania na pokładzie tyle można wyróżnić rodzajów szant. Szanty klasyczne, fałowe, ceremonialne, pieśni kubryku, czy kabestanowe to tylko nieliczne z nich wszystkich.
Dziś szanty towarzyszą żeglarzom niewielkich żaglówek, jachtów czy podczas festiwali. Swe pierwotne znaczenie odnoszące się do ogromnego wysiłku zostało zmienione po prostu na hobby czy dobrą zabawę. I jak mówi jedno z najpopularniejszych powiedzeń żeglarzy: kiedyś był wiek drewnianych żaglowców i stalowych ludzi i niemalże na każdym kroku w żeglarskich miasteczkach Sailortown można było usłyszeć szantowe ballady. Obecnie mamy wiek stalowych statków, drewnianych ludzi, a pierwsze przysłowiowe skrzypce przy kei grają szantowe ballady.
Żeglarze pojawiają się również w poezji. Wysłuchajmy fragment wiersza pt. „Jacht Harcerzy”.
„Biały jacht, ożaglony, co rwie ciszę nocną
jest jak człowiek samotny, pochylony mocno.
Uzbrojony kotwicą i czującym sercem
Śmiało patrzy w dno zdradne, mierzy oddal śmierci.
Płynie we dnie, a nocą, w jakimś porcie starym
Pewnie rzuca kotwicę nieustannej Wiary
Gdy noc rafy zdradliwie ciekłą mgłą ogarnie
Wiesza serce na maszcie- zbłąkanym latarnię.
Kiedy go inne żagle jak ptaki wyminą
Nie pyta- z jakich portów i do jakich płyną.
Gdy krzyk nocą usłyszy, rwie szybki i raczy,
-nie pyta-kto zawołał- ratuje tonących.”
Autor utworu, Tadeusz Hollender, personifikuje biały jacht, porównując go do samotnego człowieka. Tym samotnikiem prawdopodobnie jest żeglarz, gdyż wielu z nich to prawdziwe samotne wilki morskie. Tytuł również nie jest przypadkowy. Jacht został nazwany Jachtem harcerzy, gdyż i harcerz i żeglarz mają wiele wspólnych cech. I jak mówi jeden z wersów można śmiało powiedzieć, ze i jeden i drugi, ”nie pyta- kto zawołał- ratuje”.
Przyglądnijmy się teraz charakterystycznym stroją żeglarskim. Osiemnastowieczni żeglarze schodzili na ląd w białych płóciennych spodniach, białych pończochach i czarnych płytkich trzewikach. Modne były kraciaste lub czerwone koszul, oraz czarna chusta na szyi. Interesujące wydaje się określenie zwykłego stroju czyli bluzy i spodni nazywanym „ożaglowaniem rejowym”, zauważmy, iż ożaglowanie rejowe to nic innego jak jeden z wielu rodzajów ożaglowania żaglowców. Dzisiaj rzadko widzi się tak fantazyjny strój a szkoda. Na ogół tylko marynarski podkoszulek w niebieskie paski i czarna chusta bądź krawat łączą dziś współczesność z tradycją dawnego stroju. Warto też wspomnieć że charakterystyczna bluzka w paski, która w dzisiejszych czasach stała się znakiem rozpoznawalnym żeglarzy jest nazywana bardzo pięknie „duszą morską”.
Gwara żeglarska składa się również z przeróżnych charakterystycznych i ogólnie znanych w
tym środowisku powiedzeń, znaczeń i słów. I tak jak Fiddlers Green to przysłowiowa kraina szczęścia, tak i również Hilo, jednak do Hilo dusza żeglarza trafia dopiero po jego śmierci.
Szczur lądowy, Krew nelsona-czyli ulubiony trunek żeglarzy, dusza morska, róża wiatrów, tawerna- czyli bar żeglarski, wielorybki- czyli sardynki takie dziwne nazwy części pokładu jak jaskółka, czy powiedzenia typu „oko na człowieka”, lub „jedna ręka dla jachtu druga dla nas”, nie są chyba obce żadnemu wilkowi morskiemu.
Przeanalizujmy teraz język żeglarzy na wodach śródlądowych. Łatwo można zauważyć ze w różnych zakątkach świata panują różne zwyczaj powitania z przepływającym obok nas jachtem. Doskonale można ukazać to na podstawie zwyczajów panujących na południu i na północy Polski. Pływając po jeziorach Mazurskich można zauważyć charakterystyczny gest ręką machania do przepływającej obok nas jednostki. Natomiast na południu polski przykładowo na jeziorze żywieckim oprócz charakterystycznego gestu ręką równie często można się spotkać z radosnym okrzykiem „Ahoj”. Ogólnie wiadomo że na pokładzie się nie gwiżdże, a wiec z tej formy zwrócenia na siebie uwagi żaden prawdziwy żeglarz nigdy nie skorzysta.
Żeglarze tworzą wyjątkową grupę w której nie ma podziału na ludzi gorszych czy lepszych, czego może być sam fakt istnienie Polskiego Związku Żeglarzy Niepełnosprawnych (zdjęcie)
Jak wiadomo bardzo ważne jest porozumiewanie się na pokładzie. W środowisku żeglarskim brak jest podziału na grupy wiekowe. Nie jest ważne czy załogant ma 5 czy 50 lat, dlatego bardzo popularne stało się wyrażenie iż „wszelkiego rodzaju stwierdzenia pan czy pani pozostawia się za burtą”.
Język żeglarski jest często jedynym i niepowtarzalnym światem żeglarzy. Jest on odrębny i specyficzny, a w dzisiejszych czasach zdołał już się mocno wpisać do naszej kultury.
Żeglarze tworzą wokół siebie niepowtarzalny klimat i dzięki urokowi przygody i szant zbierają coraz większe grono „wilków morskich” w swoich kręgach
Lilly,