Byłem w drodze z Górek na Hel małym jachcikiem, nie wiało(no możę 1) ale lało jak z cebra. Znajdowaliśmy się może z mile od cypla helskiego. Jechaliśmy bajdewindem.
Wiatr zapowiadali 6-7B i faktycznie nagle dmuchnęło i stężało do zapowiadanego, a deszcz przestał padać.
Wszytko by było dobrze gdybym jakieś 4- 5 mil przed dziobem nie zobaczył trąby powietrznej.
Była cała wyraźnie widoczna. Lejek wychodzący z chmury schodzący aż do wody i podnoszący ją.
Trwało to może z ok5min

Jak najlepiej uciekać przed trąba?? Jak się zachować??

Piszesz o czymś takim?


Jeśli tak, to jest to zjawisko powszechne w lipcu i sierpniu i... wbrew pozorom niegroźne W rejonie takiego twisterka pojawia się szkwał i to koniec przedstawienia.

Uciekać nie bardzo jest jak. Cała akcja liczona jest w minutach więc ile można przepłynąć w tym czasie - niewiele, o uciekaniu nie bardzo można mówić w tej sytuacji. Bliżej brzegu, na przykład na obszarze Zatoki, szkwały mogą być silne i bardzo silne ale zawsze są krótkotrwałe - rzucenie/zrefowanie grota, zamiana genui na foka, generalnie - szybkie zmniejszenie powierzchni żagli jest najlepszym IMHO antidotum.


Najpierw zrobić to co napisałem wyżej a później to zależy czy na burcie masz czy nie masz laseczek Krzyczenie "zginiemy! wszyscy zginiemy!" nie jest dobrym rozwiązaniem, chociaż bywają sytuacje interpersonalne, że zalecanym

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Właśnie tak to wyglądało tyle ze dochodziło do morza. Na zdjęciach co prawda komórką wygląda to bardzo podobnie.

Tak też się zachowałem zarefowałem żagle i halsowałem do portu na Helu.


ta wiedza o trąbach powietrznych daje bardzo duże możliwości;)