Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 4 gru 2024, o 23:30




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 573 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 20  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: 23 gru 2014, o 20:07 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 lut 2010, o 00:53
Posty: 17218
Lokalizacja: Dziekanów Polski, dawniej Warszawa
Podziękował : 4337
Otrzymał podziękowań: 4113
Uprawnienia żeglarskie: mam, ale nie wiem po kiego...
Taki news mnie tu przywiał:

Komunikat dotyczący jachtu „Polonus” i wyprawy Shackleton 2014

Cytuj:
W dniu dzisiejszym tj. 23.12 w godzinach popołudniowych polskiego czasu, dotarła do nas informacja, że jacht „Polonus”,odbywający wyprawę śladami Ernesta Shackletona, wysztrandował na brzegu wyspy Króla Jerzego na Antarktydzie.

Żadnemu z członków załogi nic nie stało.

Wszyscy znajdują się w Stacji Antarktycznej PAN im. Henryka Arctowskiego znajdującej się na wyspie.

Jesteśmy w kontakcie z załogą jachtu. W miarę otrzymywania kolejnych informacji będziemy je zamieszczać na stronie wyprawy www.shackleton2014.pl.

W imieniu zespołu brzegowego ekspedycji Andrzej Minkiewicz, tel 603 918 469.


http://www.shackleton2014.pl/komunikat-specjalny/

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 23 gru 2014, o 20:17 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 paź 2010, o 14:59
Posty: 5502
Lokalizacja: Kraków
Podziękował : 3079
Otrzymał podziękowań: 2942
Uprawnienia żeglarskie: ciut ciut
Andrzej Minkiewicz (Netart) napisał o tym tutaj:
viewtopic.php?f=39&t=19095

Dlatego na razie wątek w tym dziale zablokuję, żeby nie mnożyć bytów.

_________________
Pozdrawiam,
Smoczyca


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 18 sty 2015, o 23:58 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17467
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2269
Otrzymał podziękowań: 3651
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
W innym wątku obiecałem, że po powrocie opiszę wszystko związane z wypadkiem Polonusa i odpowiem na wszelkie związane z tym pytania, więc…

Ale zanim przejdę do opisu, chciałbym bardzo serdecznie podziękować wszystkim tym, którzy życzyli nam dobrze i tym, którzy trzymali za powodzenie kciuki.
Szczególnie gorące podziękowania chciałbym złożyć tym, którzy poświęcali swój czas, energię i własne środki, żeby nam pomóc.

Nie stopniuję pomocy, ale ze względu na objętość postu, wszystkich pomagających nie sposób wymienić, więc imiennie dziękuję:
Pani Katarzynie Chwedorzewskiej, kierowniczce XXXIX wyprawy za wszystko, co dla nas zrobiła i za… cierpliwość.
Pani prof. Agacie Olech za ciepło i podtrzymywanie nas na duchu.
Pani Konsul Joannie Addeo-Krajewskiej za ogrom pracy włożony w akcję ściągnięcia Polonusa z mielizny, kontakty z Argentyńczykami i list do Seattle, bez którego kwitli byśmy wciąż w Antarktyce.
Panu Jarosławowi Roszczykowi wraz z całą grupą techniczną za to, że pomimo ilości dodatkowej pracy związanej z naszym pobytem na stacji, nie zamordowali nas.
Całej załodze Arctowskiego za gościnę i życzliwość.
Robertowi Karneyowi za zainicjowanie akcji i skontaktowanie z Marcinem Jaxa-Rożenem
Marcinowi Jaxa-Rożeniowi za zaangażowanie w naszą repatriację, poświęcony czas i… opowieści przy chrumkaniu.
Kapitanowi i załodze Castillo za niedopuszczenie do najgorszego.
Armatorowi i kapitanowi Zaandama za wcielenie nas do załogi
Andrzejowi Minkiewiczowi za to, że pomimo Świąt i Sylwestra dniem i nocą był „na posterunku”.
Ince, Zbierajowi, Jaromirowi, Plitkinowi, Yigaelowi, Colonelowii wielu innym forumowiczom za pomoc merytoryczną i sprawy, o których przez skromność nie chcieliby mówić.
Dziękuję Wam wszystkim.

Suchy opis.
W czasie wizyty w stacji, 22 grudnia, rozmawiając z Kasią – kierowniczką wyprawy, dowiedzieliśmy się, że w Taturowej Chacie od początku wiosny przebywa dwóch ornitologów, którzy zostali przywiezieni przez Polar Pionieer’a, nie byli jeszcze w Arctowskim, nie widzieli białego człowieka, dziczeją na odludziu i fajnie byłoby ich przywieźć na stację na Święta, a po Świętach odwieźć ich z powrotem.
Zgodziliśmy się od razu. Ustaliliśmy, że popłyną z nami Kasia i Asia (szefowa kuchni) i przy okazji dostarczymy trochę sprzętu i materiałów potrzebnych w Chacie.
W ciągu dnia załoga Polonusa kąpała się, robiliśmy pranie, zwiedzaliśmy okolice stacji. Po południu czwórka z nas się ogarnęła i byliśmy gotowi do rejsu pomocowego. Przywiozłem naszym pontonem pasażerów na burtę i popłynęliśmy w składzie: armator Piotr, bosman Seba, Arek i ja.

Prognozę pogody mieliśmy od Norwegów (Arctowski zawsze korzysta z ich prognoz). Prognoza na najbliższe 6 godz. mówiła o wietrze NE 5-10 kn z możliwością niewielkiego wzrostu po okresie prognozy.

Wiatr był przeciwny, a ponieważ chcieliśmy sprawę załatwić szybko, całą drogę płynęliśmy na silniku. Nawigowaliśmy na mapie „Plans In the South Shetland Island” (1774), ale dzięki temu, że Kasia znała doskonale rejon, szliśmy kursami pilotowymi.

Zaraz po wyjściu na Bransfielda, na wysokości Zat. Legru złapała nas śnieżyca. Choć w prognozie nie było opadów, to trochę ze względu na zmęczenie, trochę ze względu na wspaniałe okoliczności przyrody, trochę ze względu na miły nastrój zignorowałem tę niezgodność. Uważam, że to był mój największy błąd.

W rejon Lions Rump doszliśmy o g. 2110. Był to stan HW. Pogoda znów stała się zgodna z prognozą. Lekki wiaterek, brak opadów, kilka stopni na plusie.
Rzuciliśmy kotwicę na głębokości ok. 8 metrów (głębokość odczytana z echosondy skalibrowanej z końcem kila - rzeczywista głębokość była większa o około 1,8 m) i wydano 25 m łańcucha. Kotwica chwyciła, gdy jacht znajdował się na głębokości 6 metrów, około 50-70 metrów od linii brzegu.
Byłem wtedy na dziobie. Widziałem pracujący łańcuch - kotwica trzymała. Trzy tygodnie później, gdy rozmawiałem z prof. Krajewskim, geologiem i znawcą dna w tamtej okolicy, usłyszałem, że istnieje prawdopodobieństwo, że kotwica lub łańcuch utkwił pod owalnym głazem, który mógł się po prostu przeturlać.
Wiatr wiał prostopadle do brzegu.
Odstawiono silnik. Zrzucono ponton na wodę.
W tym czasie wiatr tężał i w szkwałach zaczął osiągać prędkość do 25 kn, a stojący cały czas przy sterze właściciel jachtu - Piotr zauważył, że jacht wlecze kotwicę i głębokość maleje.
Piotr uruchomił silnik, sprawdził czy jest chłodzenie (czasami zdarzało się, że układ zapowietrzał się), dał manetkę na pozycję "do przodu" i w tym momencie silnik zgasł. Wielokrotne próby ponownego załączenia napędu nie powiodły się. Choć silnik odpalał od razu, to w momencie, gdy zaczynała działać przekładnia gasł. Seba próbował dodawać więcej gazu ręcznie (kombinował z cięgnami) ale nie przynosiło to skutku.

Wywożona pontonem kotwica nie chwytała dna. Jacht dryfował uderzając i trąc kilem o dno. O godz. 2130 zatrzymał się ok. 10 metrów od brzegu i obrócił się burtą do wiatru.
W warunkach odpływu jacht zaczął się znacznie przechylać na lewą burtę.

Kasia i Asia zostały odwiezione pontonem na ląd i poszły do Taturowej Chaty.
W związku ze wzrostem siły wiatru i nasilającym się falowaniem powodującym silne uderzenia o skaliste dno, a co za tym idzie, postępującą destrukcję jachtu (wskutek uderzeń złamała się rura podtrzymująca generator wiatrowy, zaczęły odpadać elementy zabudowy wnętrza), obawiając się, że mogą pęknąć liny podtrzymujące maszty, armator - nie chcąc narażać załogi na wypadek spowodowany upadającymi masztami - zadecydował o zakończeniu wyprawy.
W związku tym, za pośrednictwem telefonu satelitarnego i Arctowskiego poprosiłem SAR o zdjęcie nas z jachtu.

Około g. 0500 przyleciał chilijski śmigłowiec, ale po stwierdzeniu, że nam nic nie dolega, odleciał obiecując, że poinformuje Castillo o naszej dokładnej pozycji.
O godz. 0700 dn. 23.12.14 przypłynęły dwa RIBy z ratownikami ze statku Castillo. Zostaliśmy przetransportowani na statek i dostarczono nas na stację Arctowskiego.

Kilka dodatkowych informacji.
Popłynęliśmy we czwórkę głównie dlatego, że mieliśmy dwie pasażerki i jeszcze mieliśmy zabrać dwóch pasażerów - Karta Bezpieczeństwa zgodnie z którą jacht był ubezpieczony mówiła, że maksymalna obsada to 8 osób więc nie nalegałem, aby robiący pranie i kąpiący się Olek, Tomek, Hubert i Margrabi popłynęli na Lions Rump. Wbrew temu co słyszałem od kilku osób, nie było konfliktu na burcie.

Nie odeszliśmy na żaglach, ponieważ straciliśmy dużo czasu na "naprawę" silnika. Z kolei te mozolne próby włączenia napędu były spowodowane tym, że wybrzeże w rejonie Lions Rump usiane jest podwodnymi skałami. Część z nich jest widoczna nad wodą, część zawsze przykryta - Kasia w czasie podejścia uczulała nas, żeby nie kręcić kółek tylko podejść po prostopadłej do brzegu. Punktem odniesienia były widoczne ponad wodą dwie wielkie skały po lewej i pojedyncza skała po prawej burcie.
Teraz z perspektywy czasu sądzę, że gdybyśmy po drugiej próbie postawili genuę, odejście mogłoby się udać. A może byłoby znacznie gorzej - nie wiem i nigdy się tego nie dowiemy, gdybam.

To, że poprosiliśmy o pomoc, a nie zeszliśmy sami na brzeg było spowodowane wieloma czynnikami.
W czasie, gdy już leżeliśmy na burcie wiatr nawiał dużo lodu i dostęp do brzegu gumowym pontonem wydawał się niemożliwy. Poza tym pojawiło się w międzyczasie duże stado słoni morskich - nie byliśmy pewni, czy w tych warunkach nie będą one stanowić zagrożenia dla ludzi. Wykazywały duże zainteresowanie mną, gdy przebywałem w pontonie. Obawialiśmy się też, że wywrócą lub przedziurawią ponton, a temperatura wody była poniżej zera.

Odpowiedzi na pytania zadane w wątku „Zatoka Króla Jerzego” i komentarze do różnych stwierdzeń znajdujących się tamże umieszczę w kolejnych postach - potrzebuję czasu, mam dużo spraw do załatwienia po powrocie. Zapraszam też do zadawania pytań tutaj - będzie prościej.

Opis ściągania Polonusa z mielizny także pojawi się później.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa



Za ten post autor Maar otrzymał podziękowania - 41: baoo, Buczo, Były user, Cape, Colonel, Dlugi, Eryk, essi001, Janna, Jaromir, junak73, Jurmak, Krzys, LukasJ, maciek.k, Magister, marchew, markrzy, mchanga, Micubiszi, Milena, mkonst, Moniia, Moroszka, Pierwszy, plitkin, pough, puffin, Radziel, Seba, Senator, Szpiszpak, tuptipl, Waldi_L_N, Walen, Wojciech, Wąski, Węzełek, Zbieraj, Zielony Tygrys, żaba
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 00:53 
*** Ban ***

Dołączył(a): 20 mar 2010, o 02:26
Posty: 4717
Podziękował : 39
Otrzymał podziękowań: 706
Uprawnienia żeglarskie: K.J.
Maar napisał(a):
Rzuciliśmy kotwicę na głębokości ok. 8 metrów (głębokość odczytana z echosondy skalibrowanej z końcem kila - rzeczywista głębokość była większa o około 1,8 m) i wydano 25 m łańcucha. Kotwica chwyciła, gdy jacht znajdował się na głębokości 6 metrów, około 50-70 metrów od linii brzegu.
Byłem wtedy na dziobie. Widziałem pracujący łańcuch - kotwica trzymała. Trzy tygodnie później, gdy rozmawiałem z prof. Krajewskim, geologiem i znawcą dna w tamtej okolicy, usłyszałem, że istnieje prawdopodobieństwo, że kotwica lub łańcuch utkwił pod owalnym głazem, który mógł się po prostu przeturlać.
Wiatr wiał prostopadle do brzegu.
Odstawiono silnik. Zrzucono ponton na wodę.
W tym czasie wiatr tężał i w szkwałach zaczął osiągać prędkość do 25 kn, a stojący cały czas przy sterze właściciel jachtu - Piotr zauważył, że jacht wlecze kotwicę i głębokość maleje.
Piotr uruchomił silnik, sprawdził czy jest chłodzenie (czasami zdarzało się, że układ zapowietrzał się), dał manetkę na pozycję "do przodu" i w tym momencie silnik zgasł.



Wiem, że może to byc odebrane niezbyt przyjemnie ale mam pytanie. Dokładnie jak rzucano kotwicę, przecież 25 metrów łąńcucha do 8 metrów głębokości to jest minimum minimorum dla warunków jeziorowych nie potrzeba 25 kn wiatru by kotwica nie trzymała.

Piotr Siedlewski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 01:12 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17467
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2269
Otrzymał podziękowań: 3651
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
ins napisał(a):
Wiem, że może to byc odebrane niezbyt przyjemnie ale mam pytanie
Dlaczego uważasz, że może to być nieprzyjemnie odebrane? Obiecałem, że odpowiem i obietnicy chciałbym dotrzymać.

Wydawaliśmy łańcuch jadąc na wsteczu.
Dalej od brzegu było za głęboko na kotwiczenie (mieliśmy 45 metrów łańcucha). Nie chciałem podchodzić zbyt blisko brzegu, więc gdy zobaczyłem znacznik 25 m (robiłem ów znak na Falklandach - odkładałem łańcuch od windy do wanty i źle policzyłem odległość - po prawdziwości było bliżej 30 niż 25) to zahamowałem windę.
Jeszcze chwilkę szliśmy do tyłu i dość raptownie zatrzymaliśmy się - widziałem jak łańcuch się napiął.

Gdy jacht się zatrzymał, pod kilem było 6 metrów a odległość od brzegu wynosiła kilkadziesiąt metrów (na oko 50-70).

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

Gdyby kotwica nie chwyciła (w miejscu w którym chwyciła), to zapewne byśmy jeszcze przejechali z 5-10 metrów, wybrali łańcuch i próbowali jeszcze raz.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa



Za ten post autor Maar otrzymał podziękowania - 2: Były user, piotr6
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 01:19 
*** Ban ***
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 19 sty 2012, o 00:32
Posty: 2084
Lokalizacja: gdzie zawieje :-)
Podziękował : 455
Otrzymał podziękowań: 766
Uprawnienia żeglarskie: mam
ot i pomimo zajścia to i tak popłyne z Mareczkiem :-)

_________________
Seba

"Są dwie naprawdę bezgraniczne rzeczy - Wszechświat i ludzka głupota; co do Wszechświata nie jestem całkiem pewien. Albert Einstein



Za ten post autor Seba otrzymał podziękowania - 2: jedrek, Moroszka
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 01:21 
*** Ban ***

Dołączył(a): 20 mar 2010, o 02:26
Posty: 4717
Podziękował : 39
Otrzymał podziękowań: 706
Uprawnienia żeglarskie: K.J.
Maar napisał(a):
Wydawaliśmy łańcuch jadąc na wsteczu.
Dalej od brzegu było za głęboko na kotwiczenie (mieliśmy 45 metrów łańcucha).


Żebyśmy sie nie zrozumieli źle, jachtem o tej wadze co Polonus wydaje się łańcucha ile wlezie, albo się nie wydaje wcale i po zrzuceniu załogi w pontonie krąży się w okolicy.
Jestem teraz taki mądry, bo już raz .. tak naprawdę parę razy, zdrowaśki odmawialem na kotwicowisku, i to nie na krańcu świata tylko np. w Chorwacji.

Piotr Siedlewski



Za ten post autor ins otrzymał podziękowanie od: M@rek
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 01:34 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17467
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2269
Otrzymał podziękowań: 3651
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
ins napisał(a):
po zrzuceniu załogi w pontonie krąży się w okolicy
Teraz, siedząc w ciepłych kapciach też tak sobie myślę, ale żeby krążyć, trzeba byłoby robić to dość daleko od brzegu. Z kolei ponton, to był zwykły niewielki budyń uprawiający mokrą żeglugę.

Zmoczony byłby sternik, zmoczony pasażer i zmoczona byłaby długo oczekiwana przesyłka z Arctowskiego - papier toaletowy (serio).

Tak jak napisałem na wstępie tego postu, przy biurku jest łatwiej decydować - wówczas zadecydowaliśmy tak jak zadecydowaliśmy, po kilku minutach wiedzieliśmy, że była to zła decyzja a teraz - w kapciach - to możemy sobie gdybać jaka decyzja byłaby o 1/3, a jaka o 1/2 lepsza.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa



Za ten post autor Maar otrzymał podziękowania - 9: Andy, Colonel, Dlugi, Milena, Moniia, Olek, Waldi_L_N, WrobelSwirek, Węzełek
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 01:48 
*** Ban ***

Dołączył(a): 20 mar 2010, o 02:26
Posty: 4717
Podziękował : 39
Otrzymał podziękowań: 706
Uprawnienia żeglarskie: K.J.
Maar napisał(a):
ins napisał(a):
po zrzuceniu załogi w pontonie krąży się w okolicy
Teraz, siedząc w ciepłych kapciach też tak sobie myślę, ale żeby krążyć, trzeba byłoby robić to dość daleko od brzegu. Z kolei ponton, to był zwykły niewielki budyń uprawiający mokrą żeglugę.

Zmoczony byłby sternik, zmoczony pasażer i zmoczona byłaby długo oczekiwana przesyłka z Arctowskiego - papier toaletowy (serio).

Tak jak napisałem na wstępie tego postu, przy biurku jest łatwiej decydować - wówczas zadecydowaliśmy tak jak zadecydowaliśmy, po kilku minutach wiedzieliśmy, że była to zła decyzja a teraz - w kapciach - to możemy sobie gdybać jaka decyzja byłaby o 1/3, a jaka o 1/2 lepsza.


Tego rodzaju dyskusje na forum publicznym toczy się pro publico bono.
Kupę lat temu posadzono Zawiasa na jakiś mielach na Wielkich Jeziorach. W Żaglach opisano to jako fantastyczną przygodę, w tym samym numerze byl opis wejścia na mieliznę Zatoki Szczecińskiej jachtu prowadzonego przez gościa, który spanikował i zaczął strzelać czerwonym , lub / nie pamietam dokładnie.. / zapodał przez radia Mayday uruchamiając akcję.
W prasie żeglarskiej!!! opis pierwszego wypadku pozbawiony był nawet szczątkowej analizy przyczyn, opisany był tak jak wyżej, to zawarłem - fantastyczna przygoda - po facecie, który posadził jacht na zalewie pojechano jak po starej k...

Zdarzył się wypadek, rozmawiamy na temat przyczyn, ewentualnych błędów.
Kapcie i kominek nie mają tu żadnego znaczenia.

Piotr Siedlewski



Za ten post autor ins otrzymał podziękowanie od: M@rek
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 08:50 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8653
Lokalizacja: sv Nimrod, Newhaven, UK
Podziękował : 3578
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
ins napisał(a):
(...)

Tego rodzaju dyskusje na forum publicznym toczy się pro publico bono.
(...)

Jak rzadko (stali bywalcy wiedzą, jak rzadko...) muszę przyznać Insowi rację. Taka dyskusja jest potrzebna, aby mieć konkretne lekcje na przyszłość.
Zgadzam się z Maarem - inaczej się roztrząsa (zwłaszcza, że ma się na to godziny czy dni) decyzje w ciepłych kapciach a inaczej z załogą/gośćmi na pokładzie chcącymi dostać się na brzeg w konkretnym miejscu.
Warto o tym pamietać, przepytując Marka. Niemniej jednak, jako że sam przyznał, że na dyskusję jest gotów, warto podpytać o podłoże konkretnych decyzji.
Ot, po to, aby następnym razem (gdy być może to TY będziesz podejmował decyzje) coś kliknęło na zasadzie "to by było lepsze" - ułatwiając podjęcie właściwej dla sytuacji decyzji.
Ktoś kiedyś powiedział, że człowiek uczy się na błędach. Postarajmy się skorzystać z tego i uczyć się niekoniecznie na własnych.

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D



Za ten post autor Moniia otrzymał podziękowania - 3: Dlugi, Magister, Szpiszpak
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 10:22 

Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 10:14
Posty: 8929
Podziękował : 4044
Otrzymał podziękowań: 1940
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Ja z kolei jestem ciekaw dlaczego nie poplyneliscie tak zeby byc na miejscu przy niskiej wodzie. Nic Was nie gonilo. Dzien dlugi.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 10:31 

Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 10:14
Posty: 8929
Podziękował : 4044
Otrzymał podziękowań: 1940
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Marku, mysle ze warto zebys napisal jak bys postapil w takiej sytuacji majac za soba
to smutne wydarzenie.
Tak wlasnie" dla potomnosci "



Za ten post autor M@rek otrzymał podziękowanie od: taka_jedna
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 10:50 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 6 lip 2009, o 10:59
Posty: 3193
Lokalizacja: Gliwice
Podziękował : 460
Otrzymał podziękowań: 481
Uprawnienia żeglarskie: kapitan jachtowy
Trzy tygodnie przed Waszym wypadkiem ma stronie wyprawy czytamy:
"
s/y Polonus
Dziennik bosmana


4 grudnia, czwartek, dzień 151

Wczoraj o 1530 po raz drugi wypłynęliśmy z kotwicowiska w PTO Madrin. Dopływaliśmy dzień wcześniej rano, powoli doczłapując się do zatoki. Silnik nie chciał wkręcać się na obroty ( patrz przedostatnie zdanie z 30.11 – czyż to nie ironia??) i musieliśmy zadowolić się prędkością około 3 knt., a w porywach wiatru od dziobu nawet i to było trudno osiągalne. Nie miałem nic naprawiać, zanim nie dopłyniemy do zatoki i nie staniemy na boi. Więc leżałem i myślałem, a jak wiadomo im dłużej się myśli, tym czarniejsze scenariusze. W Polsce zaangażowani byli wszyscy. Fabryka silników, mechanicy i wszyscy święci. Zapowiadała się niezła wycieczka do Argentyny J. Jak wiadomo dość powszechnie, przyczyny takich niespodziewanych awarii są dość proste, choć oczywiście nie jest to regułą. No bo jak to tak nagle, bez ostrzeżenia brakuje mocy. Na luzie silnik wkręca się na maksymalne obroty a po włączeniu biegu nie. Jak dotąd współpraca nasza, czyli moja i Polonusa, układała się wzorowo, więc i tym razem doszliśmy do porozumienia i po porannych 2 godzinach naprawy przystąpiliśmy do przeprowadzania prób na wodzie. Łącznie trwało to kilka godzin, gdyż wszyscy oprócz mnie i Przemka popłynęli pontonem na ląd. Więc jeszcze w międzyczasie dorobienie listew do grota, naprawa zatkanego odpływu z zęzy ( pestka od śliwki i drewienko ;) ), naprawa szota, a ponieważ próba z silnikiem wypada pomyślnie, zapada decyzja – wypływamy wieczorem. Odchodzimy od boi, wiatr w mordę ,więc przez zatokę płyniemy na silniku, aż tu nagle po godzinie ….. obroty spadają i silnik zaczyna się dusić. Decyzja kapitana – natychmiast zawracamy. Po sprawdzeniu pompy, wiem już, że przyczyna leży gdzie indziej. Niby objaw taki sam, a jednak…. Rano wykręcam filtry paliwa, to co w nich widzę, potwierdza przypuszczenia. 2 nowe filtry z magazynku lądują na swoim miejscu w silniku, dodatkowo korzystając z czasu zmieniam olej w przekładni, odpowietrzam silnik i płyniemy. To tyle ze spraw technicznych dotyczących silnika."

Pytania:
1/ Czy to była kolejna awaria silnika na tej wyprawie?
2/ Czy w/w awaria została definitywnie usunięta, przyczyna zdiagnozowana?
3/Jeżeli nie , to na co liczyliście w dalszej części ekspedycji?

_________________
“We are all travellers on the earth. We come...we see...we go...”



Za ten post autor markrzy otrzymał podziękowanie od: Colonel
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 11:04 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 5 paź 2011, o 08:20
Posty: 4768
Lokalizacja: Miasto Cudów nad Kamienną
Podziękował : 1364
Otrzymał podziękowań: 1257
Uprawnienia żeglarskie: sternik mieliźniany
Silnik pracujący na luzie prawidłowo . a któremu brakuje mocy pod obciążeniem na 99% dostaje za mało paliwa. Obstawiam na wodę w układzie lub parafinę w oleju napędowym. :roll:

_________________
"Bałtyk nocą skłania do przemyśleń.Ciemno i tylko woda dookoła.Czasem jakieś światełko w oddali, które szybko znika.Szum wiatru w olinowaniu i bulgot wody od dzioba jachtu." cytat z drugiego tomu " Przygód na Morzu"



Za ten post autor Micubiszi otrzymał podziękowanie od: Węzełek
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 11:10 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 mar 2010, o 10:49
Posty: 291
Podziękował : 82
Otrzymał podziękowań: 51
Uprawnienia żeglarskie: jsm
Ten sam efekt daje za mało powietrza.

_________________
marchew
ready2sail.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 11:13 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 6 lip 2009, o 10:59
Posty: 3193
Lokalizacja: Gliwice
Podziękował : 460
Otrzymał podziękowań: 481
Uprawnienia żeglarskie: kapitan jachtowy
Micubiszi napisał(a):
parafinę w oleju napędowym


Jeżeli w zbiorniku mamy letni olej napędowy, stanie się to już przy niewielkim mrozie.
Wskazane było dodać jeszcze przy ostatnim tankowaniu depresator lub tańsze rozwiązanie/ mam taki zamontowany w swoim starym terenowcu/ - podgrzewany filtr paliwa. Koszt ok 100 - 300 zł, albo taki przepływowy podgrzewacz paliwa.


Załączniki:
20150119_112115_resized.jpg
20150119_112115_resized.jpg [ 390.38 KiB | Przeglądane 17382 razy ]

_________________
“We are all travellers on the earth. We come...we see...we go...”


Ostatnio edytowano 19 sty 2015, o 11:25 przez markrzy, łącznie edytowano 3 razy
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 11:16 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 5 paź 2011, o 08:20
Posty: 4768
Lokalizacja: Miasto Cudów nad Kamienną
Podziękował : 1364
Otrzymał podziękowań: 1257
Uprawnienia żeglarskie: sternik mieliźniany
marchew napisał(a):
Ten sam efekt daje za mało powietrza.


Ciężko na morzu zapchać filtr powietrza powietrze raczej jest wolne od zanieczyszczeń. Chyba że niedaleko wybuch wulkan , ktoś rozsypał mąkę np gasząc patelnię ewentualnie wciągnęła się ( bo duża) lub wciągła się (bo mała ) szmatka we filtr (mały) lub filter (duży) :roll:

_________________
"Bałtyk nocą skłania do przemyśleń.Ciemno i tylko woda dookoła.Czasem jakieś światełko w oddali, które szybko znika.Szum wiatru w olinowaniu i bulgot wody od dzioba jachtu." cytat z drugiego tomu " Przygód na Morzu"


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 11:19 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 4 gru 2010, o 14:27
Posty: 1498
Lokalizacja: Łódź
Podziękował : 154
Otrzymał podziękowań: 238
Uprawnienia żeglarskie: j.st.m.
Panowie nie zaśmiecajcie wątku. Miał to być wątek pytań i odpowiedzi, a nie dywagacji

_________________
Robert "Długi"



Za ten post autor Dlugi otrzymał podziękowania - 3: Maar, Micubiszi, Seba
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 11:50 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 6 cze 2012, o 17:20
Posty: 3173
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował : 700
Otrzymał podziękowań: 231
Uprawnienia żeglarskie: jsm
Maar napisał(a):
Odstawiono silnik. Zrzucono ponton na wodę.
W tym czasie wiatr tężał i w szkwałach zaczął osiągać prędkość do 25 kn, a stojący cały czas przy sterze właściciel jachtu - Piotr zauważył, że jacht wlecze kotwicę i głębokość maleje.
Piotr uruchomił silnik, sprawdził czy jest chłodzenie (czasami zdarzało się, że układ zapowietrzał się), dał manetkę na pozycję "do przodu" i w tym momencie silnik zgasł. Wielokrotne próby ponownego załączenia napędu nie powiodły się. Choć silnik odpalał od razu, to w momencie, gdy zaczynała działać przekładnia gasł. Seba próbował dodawać więcej gazu ręcznie (kombinował z cięgnami) ale nie przynosiło to skutku.
Jeżeli można, czy gdyby silnik nie został odstawiony i pracowałby na wolnych obrotach, to w momencie dodania gazu i przesunięcia manetki na pozycję "do przodu" wszystko byłoby ok? Czy jednak zaistniałaby sytuacja opisana wyżej?

_________________
Pozdrawiam
Leszek Dmochowski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 12:15 

Dołączył(a): 16 lis 2010, o 16:17
Posty: 10479
Podziękował : 1302
Otrzymał podziękowań: 4181
Uprawnienia żeglarskie: pływam sobie gdzie chcę
Leszek napisał(a):
Maar napisał(a):
Odstawiono silnik. Zrzucono ponton na wodę.
W tym czasie wiatr tężał i w szkwałach zaczął osiągać prędkość do 25 kn, a stojący cały czas przy sterze właściciel jachtu - Piotr zauważył, że jacht wlecze kotwicę i głębokość maleje.
Piotr uruchomił silnik, sprawdził czy jest chłodzenie (czasami zdarzało się, że układ zapowietrzał się), dał manetkę na pozycję "do przodu" i w tym momencie silnik zgasł. Wielokrotne próby ponownego załączenia napędu nie powiodły się. Choć silnik odpalał od razu, to w momencie, gdy zaczynała działać przekładnia gasł. Seba próbował dodawać więcej gazu ręcznie (kombinował z cięgnami) ale nie przynosiło to skutku.
Jeżeli można, czy gdyby silnik nie został odstawiony i pracowałby na wolnych obrotach, to w momencie dodania gazu i przesunięcia manetki na pozycję "do przodu" wszystko byłoby ok? Czy jednak zaistniałaby sytuacja opisana wyżej?


Mysle, ze to zalezy od tego, czy Maar ma odpaloną kule jasnowidza, czy jednak jest ona zgaszona i musi On najpierw ja odpalic by udzielic odpowiedzi! :)



Za ten post autor plitkin otrzymał podziękowania - 3: Były user, Maar, Węzełek
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 12:26 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 6 cze 2012, o 17:20
Posty: 3173
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował : 700
Otrzymał podziękowań: 231
Uprawnienia żeglarskie: jsm
plitkin napisał(a):
Mysle, ze to zalezy od tego, czy Maar ma odpaloną kule jasnowidza, czy jednak jest ona zgaszona i musi On najpierw ja odpalic by udzielic odpowiedzi!
Zadam inaczej pytanie: Dlaczego odstawiliście silnik?

_________________
Pozdrawiam
Leszek Dmochowski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 12:36 

Dołączył(a): 16 lis 2010, o 16:17
Posty: 10479
Podziękował : 1302
Otrzymał podziękowań: 4181
Uprawnienia żeglarskie: pływam sobie gdzie chcę
Leszek napisał(a):
plitkin napisał(a):
Mysle, ze to zalezy od tego, czy Maar ma odpaloną kule jasnowidza, czy jednak jest ona zgaszona i musi On najpierw ja odpalic by udzielic odpowiedzi!
Zadam inaczej pytanie: Dlaczego odstawiliście silnik?


I to jest pytanie, ktore "wisi w powietrzu"od poczatku. Podejrzewam, ze odpowiedz kazdy z nas zna. Podejrzewam, ze siedzac na kanapie i majac miesiac na analize latwiej nam teraz podjac "ta wlasciwa" decyzje.
Ciekaw jestem odpowiedzi, choc podejrzewam, ze jest banalna: "po prostu zgasili i juz". Bo nikt TAM nie podejrzewal, ze moze byc problem. Oczywiscie bedac TU miesiac pozniej latwiej nam podjac decyzje. No i ja takiego pytania bym nie zadal.

Moim zdaniem wypadek ten jest splotem zlych decyzji czy bledow. Czy pytania "dlaczego" sa wlasciwe? Ja nie czuje odwagi/potrzeby/upowaznienia by je zadawac. Najwyzej zadam pytania z kategorii "ile" (np. "ile wialo?"), "jak" (np. "jak zaciagneliscie kotwice" czy "jak wezwaliscie pomoc?) i podobnych. Pytania z kategorii "dlaczego" budza we mnie mieszane uczucia z przewaga negatywnych.



Za ten post autor plitkin otrzymał podziękowania - 4: Colonel, Jurmak, Milena, skipbulba
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 12:42 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 sty 2015, o 17:38
Posty: 1272
Podziękował : 604
Otrzymał podziękowań: 559
Uprawnienia żeglarskie: takie tam
Wiecie co?
Czuję że to rodzaj "wypadku", jaki lubi się przytrafiać tuż pod sam koniec długiej trasy, kiedy jesteśmy już prawie w domu i zaczynamy myśleć o ciepłych kapciach. Następuje pewien rodzaj rozprężenia, usypiamy czujność i popełniamy dziecinny błąd.
Nie chcę nikogo ani oskarżać, ani bronić, ale tak to właśnie sobie tłumaczę.

_________________
Wiosna



Za ten post autor taka_jedna otrzymał podziękowanie od: sailhorse
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 12:43 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 6 cze 2012, o 17:20
Posty: 3173
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował : 700
Otrzymał podziękowań: 231
Uprawnienia żeglarskie: jsm
plitkin napisał(a):
Pytania z kategorii "dlaczego" budza we mnie mieszane uczucia z przewaga negatywnych.

-------------------
Maar napisał(a):
W innym wątku obiecałem, że po powrocie opiszę wszystko związane z wypadkiem Polonusa i odpowiem na wszelkie związane z tym pytania, więc…

_________________
Pozdrawiam
Leszek Dmochowski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 12:45 

Dołączył(a): 16 lis 2010, o 16:17
Posty: 10479
Podziękował : 1302
Otrzymał podziękowań: 4181
Uprawnienia żeglarskie: pływam sobie gdzie chcę
Leszku, nie neguje. Pisze jedynie o wlasnych odczuciach. Ty i w ogole caly swiat mozecie mec inne. Nie trzeba sie ze mna zgadzac.

Poza tym, objawy byl jakby cos sie na srube nawinelo. Wowczas nie ma znaczenia czy silnik chodzil czy nie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 12:49 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17467
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2269
Otrzymał podziękowań: 3651
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
markrzy napisał(a):
Pytania:
1/ Czy to była kolejna awaria silnika na tej wyprawie?

Tak, kolejna, bezpośrednio po poprzedniej.
Poprzednia nie została opisana przez Sebę, a w zasadzie została opisana, ale mail z opisem nie dotarł do Andrzeja i nie został opublikowany.

Poprzednia awaria miała miejsce w tej samej zatoce, przed pierwszym wejściem do Pto. Madrin i efekt poprzedniej awarii był identyczny. Przy przesuwaniu manetki w pozycję "do przodu", silnik się dusił i gasł.
Przyczyną było jedno z cięgieł (jedno dodaje gazu a drugie cięgno załącza bieg w przekładni) - Cięgno gazu spadło z krzywki prowadzącej i przesunięcie manetki załączało bieg, ale było dodawane za mało gazu.

Cytuj:
2/ Czy w/w awaria została definitywnie usunięta, przyczyna zdiagnozowana?

Została zdiagnozowana - linka gazu zacinała się w pancerzu. Przy przełączaniu przód-tył-przód spadała z krzywki
Awaria została usunięta - linka została wyczyszczona i nasmarowana.

W czasie naszego wypadku pierwszą rzeczą o której pomyślał Seba i którą sprawdził, były właśnie cięgna. Po sprawdzeniu okazało się, że przyczyna leży gdzieś indziej.

Przy okazji, choć nie wiem czy o to pytasz - wymiana filtrów miała miejsce tydzień przed przyjściem do Stanley.
W Stanley był sprawdzony odstojnik i Seba spuścił z niego troszkę (niedużo) syfu.

Po wyciągnięciu jachtu na brzeg, na Arctowskim, zastanawiając się nad przyczyną niedziałania napędu patrzyliśmy na odstojnik - było w nim trochę brudu, ale były to śladowe ilości, na samym spodzie.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa



Za ten post autor Maar otrzymał podziękowanie od: markrzy
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 12:50 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 paź 2008, o 20:15
Posty: 7584
Lokalizacja: Poznań
Podziękował : 452
Otrzymał podziękowań: 942
Uprawnienia żeglarskie: wystarczające
Mnie interesuje sposób sprawdzenia "trzymania kotwicy". Albowiem prawidłowa kotwica, która rzeczywiście trzyma, bez problemu powinna utrzymać jacht przy wietrze 25 w i silniejszym.
Aby być pewnym trzymania kotwicy, nie wystarczy zaciągnąć na wstecznym do zatrzymania jachtu. Gdy jacht się zatrzyma, należy jeszcze przez co najmniej kilkanaście sekund dać pół wstecz.
Jeżeli jacht stoi w miejscu, a śruba mieli wodę w miejscu, to wtedy wiemy, że rzeczywiście trzyma.
Jednakże jest bardzo prawdopodobne, że przy gładkiej skale na dnie, skuteczne zakotwiczenie tam nie było możliwe.

_________________
Żeglarstwo polega na tym, że pływając całe życie i będąc starym i schorowanym człowiekiem, nigdzie nie dopłynąć.
Krzysztof Chałupczak


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 13:01 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17467
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2269
Otrzymał podziękowań: 3651
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
Leszek napisał(a):
Zadam inaczej pytanie: Dlaczego odstawiliście silnik?
Powodów było wiele.
1. Bo tak!
Przy okazji ja zapytam - a ty stojąc na kotwicy trzymasz uruchomiony silnik?

2. Bo do najbliższej tankszteli było kilka tysięcy mil i oszczędzaliśmy.

3. Bo to był rezerwat, cisza, foki, pingwiny nie konweniowały z rurą wydechową i dymem.

Nie wiem, czy w analizie wypadku i ustalaniu przyczyn i sposobów zapobiegania powinno się znaleźć "nie wyłączać nigdy silnika"? :-)

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

plitkin napisał(a):
Moim zdaniem wypadek ten jest splotem zlych decyzji czy bledow.
Czytając orzeczenia powypadkowe, to można dojść do wniosku, że każdy wypadek to splot wielu błędów i błędnych decyzji.

Od jednej skuchy to rzadko dzieje się coś złego - musi być wiele skuch.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa



Za ten post autor Maar otrzymał podziękowanie od: Węzełek
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 13:05 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 6 cze 2012, o 17:20
Posty: 3173
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował : 700
Otrzymał podziękowań: 231
Uprawnienia żeglarskie: jsm
Maar napisał(a):
Bo to był rezerwat, cisza, foki, pingwiny nie konweniowały z rurą wydechową i dymem.
To chciałem usłyszeć. Dzięki.

_________________
Pozdrawiam
Leszek Dmochowski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sty 2015, o 13:35 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 12 lip 2006, o 18:19
Posty: 2986
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 422
Otrzymał podziękowań: 1060
Uprawnienia żeglarskie: sternik morski
Moniia napisał(a):
Taka dyskusja jest potrzebna, aby mieć konkretne lekcje na przyszłość.


Młoda jesteś:-))) to jeszcze w to wierzysz... Ja co do tego jestem sceptyczny...

_________________
Pozdrowienia Jurek "Jurmak" Makieła


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 573 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 20  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 333 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL