Milczałem od dawna w tym wątku - i jako poniekąd jego założyciel z narastającym zażenowaniem śledziłem popisy co poniektórych...
Wszelkie
sensowne argumenty przeciw koromysłom - że zajmują w porcie tyle miejsca, co kilka "normalnych" jachtów wskutek czego zarządcy przystani windują opłaty do niebotycznego poziomu (a płacić muszą wszyscy jednakowo - bez względu na wielkośc jachtu którym pływają); że w stłoczonej na ograniczonej powierzchni pokładu kilkunastoosobowej grupce młodzieży (ale nie tylko) łatwiej niż w małym gronie dochodzą do głosu instynkty stadne, w wyniku czego mamy bydło na Mazurach (ale to tym bardziej nie jest żelazna reguła - zdarzają się i porządni żeglarze z koromyseł jak i bydło na Orionach); że w ciasnych, płytkich mazurskich "marinach" owe koromysła z niemal dwumetrową wolną burtą po podniesieniu miecza tracą zdolność manewrową więc muszą posiłkować się silnikami, i to także w strefach ciszy; że obecny "wyścig zbrojeń" w którym ostatnie jak dotąd słowo stanowi Twister 36 prowadzi do tego że stare, mniejsze koromysła w rodzaju Tanga 780F, budowane tak aby wytrzymały w czarterach przez kilka zaledwie lat trafią wkrótce na wysypiska śmieci (odsprzedawanie ich prywatnym armatorom byłoby zresztą podcinaniem gałęzi na której siedzą czarterodawcy, już obecnie obserwuje się nadwyżkę podaży nad popytem na WJM) - utonęły w powodzi wyzwisk pod adresem każdego kto "nie z nami". Osób pokroju Haziaja nie chciałbym spotkać na WJM, mimo że sam pływam Orionem. Ale chyba nie "ortodoxyjnym": mam elektryczne oświetlenie kabiny, nie gotuję na prymusie trzymanym miedzy nogami tylko na zabudowanym na stałe kambuzie, gary i żywnośc trzymam w eleganckich szafkach a nie w zawilgoconym achterpiku czy zapiaszczonych bakistach. I nie zamierzam stronić od zainstalowania sobie każdego "patentu" jeśli tylko uznam że może być pomocny. A że do tego jeszcze nie paskudzę po krzakach (dbam o to aby we właściej chwili odwiedzić cywilizowaną przystń jakich na Mazurach obecnie jest niemało) - to dla tego rodzaju adwersarzy jestem zapewne niespełnionym koromyślarzem, który ponad żeglowanie przedkłada własną wygodę, tylko na prawdziwe koromysło go nie stać? Dziękuję, mnie z nimi nie po drodze. Będę zrestą nasłuchwał nocą, czy jakieś odziane w płetwy indywiduum z cumującego nieopodal innego Oriona nie nawierca mi właśnie dna.
Chylę natomiat czoła przed Skipbulbą, który przez lata był żywym dowodem na to że pływanie na koromyśle
(w tym wypadku zresztą raczej "z kształtu" niż "z wielkości") nie jest tożsame z byciem lamerem. Kto z jego adwersarzy może pochwalić się pływaniem po morzu jachtem który tam przestaje być koromysłem a staje się małą łupinką?
Jurmaka również znam osobiście - i pouczenia pod Jego adresem: "Poplywalbys po Mazurach to bys wiedzial o czym mowie", czy wyzwiska: "przez takich bucow jak Ty" zabrzmiały w moich uszach wyjątkowo żałośnie. Zupełnie jak niegdysiejsze wynurzenia pewnego "Admirała Wszechzegrza" na niejednym Forum. To ostatecznie przekonało mnie do tego ze wbrew własnej woli trafiłem w nieodpowiednie towarzystwo.
Tomek Janiszewski