Witam!

W lipcu wybieram się pożeglować z Rodzinką i Przyjaciółmi do Grecji, dokładnie tydzień na Zatoce Sarońskiej. Pewnie dla wielu z Was to nic nowego, ale dla mnie to pierwszy raz na tych wodach. Płyniemy w dwa jachty. Bavaria 44 i Bavaria 46. Na tym większym płynie wynajęty skiper - właściciel obu jachtów. Grek z Polski, można rzec Na tym ciut mniejszym ja. Kupiłem i przeczytałem już chyba ze trzy przewodniki żeglarskie, do tego oczywiście Iliadę, Odyseję, Mity Greckie Zakupiłem mapy na Navionics,a. Obejrzałem dziesiątki filmów na YT z Grecji. Wydaje mi się, że jestem dobrze przygotowany, to wyjdzie w praniu, ale może macie jeszcze jakieś ciekawe wskazówki, porady dla mnie? Będę wdzięczny!

_________________
Tomasz (CHUDY)

Przed wyjściem z mariny ustal z Alexem (zapewne z nim płyniesz) gdzie płyniecie. Wyjdź trochę wcześniej. Niech Cię dogoni i pierwszy wchodzi do kolejnego portu. Niech wskaże Ci gdzie i jak masz stanąć. Po zacumowaniu spytaj do której tawerny idziecie:))).
Pełen luz i niczym się nie przejmuj. To jest najbardziej luzacki sposób na plywanie, jak drugim jachtem płynie doświadczony skipper znający akwen. Będziesz miał wakacje. Niczym się nie musisz martwić.
Stopy wody i napisz jak było. Alex - dusza człowiek.

Pozdrawiam
Robert Rzepecki

Będziesz miał miejscowego. Przeanalizowałeś mnóstwo materiałów. Pozostaje nam życzyć udanego wyjazdu! Będzie dobrze!

Tak dokładnie, płynę z Alexem. Tak wyczułem, że to Równy Gość, a teraz skoro jeszcze potwierdzasz to cieszę się, że dobrze trafiłem

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *



"Nie" dziękuję!

Nigdzie nic nie pisali o sieciach. Grecy muszą jakoś te ryby łapać

_________________
Tomasz (CHUDY)

))))))))

Pozdrawiam
Robert Rzepecki

Nie wpływaj w sieci.

Z rzeczy dla mnie w Grecji nieco innych niż np. Bałtyk:
- oznakowanie nocne akwenu bardzo słabe/brak/niezgodność z locją
- brak torów podejściowych, oznaczeń raf itp
- dużo ciężej się do kogoś dobić na radio (do marin również)
Ogólnie tam zakładają, że pływasz w dzień przy ładnej pogodzie. Kiedyś wchodząc nad ranem do Lavrio zastałem poprzeciągane liny między jachtami (rezerwacja miejs). Dobrze, że mnie nie podkusiło wchodzić w nocy (nieprzyjemne warunki) i poczekałem te 2h do świtu, bo bym nie miał szans tego zauważyć do ostatniej chwili.

A tak to pięknie . Uważaj na nisko latające wodoloty, bo strasznie zapierdzielają.
Przeszkól sobie porządnie załoganta do obsługi kotwicy.

A tak to jak pisał Robert - Alex Ci wszystko powie, gdzie cumować w którym porcie, pytaj go a za rączkę poprowadzi i jeszcze zrobi to z uśmiechem.
Baw się dobrze i pozdrów Izę i Alexa (i dbaj o Anemosa!)

_________________
Jeśli nie wiesz do jakiego portu chcesz dopłynąć, nie licz że wiatry będą ci sprzyjać.
Pozdrawiam, Krzysiek Gawor

Wy chyba tutaj o mnie piszecie cale szczescie ze nic zlego ,co do rejsu damy rade byle zdrowie i pogoda dopisala,pozdrawiam zeglarzy Alex

O Tobie, o tobie jak widać Nie wiedziałem, że jesteś taki znany

_________________
Tomasz (CHUDY)

I takie to mają być wakacje z rodzinką



Słyszałem i podobno robią fale w portach i obijają łódki?



Rzeczywiście trzeba rzucać kotwicę trzy długości łódki przed keją? To na środku portu często!



O.K. Pozdrowię i zadbam ... a kto to Anemos?

_________________
Tomasz (CHUDY)

[/quote
Rzeczywiście trzeba rzucać kotwicę trzy długości łódki przed keją? [/quote]

Trzy długości? Na jachcie może 80 metrów łańcucha. Jaka Ci powie, żebyś zwywalił całość, to tak zrób. Jak Ci zabraknie kilka metrów do kei, to dociągniesz na wstecznym, a kotwica będzie lepiej trzymała.

Pozdrawiam
Robert Rzepecki

No i byłem i wróciłem Wszyscy wrócili cali, zdrowi i bardzo zadowoleni!

Alex spisał się na medal choć przy byle wiatrach żagli On nie stawia Był pomocny i dużo się od niego nauczyłem. Wielkie dzięki Alex!

Wystartowaliśmy z Lavrio już w sobotę po południu. Kiedy wyszliśmy z główek portu, postawiłem żagle i zacząłem żeglować, to niedowierzałem, że tam jestem i że to się dzieje naprawdę! Kilka miesięcy planowania, przygotowań, COVID, formalności, stres czy się uda i wreszcie jestem! Czy to możliwe, że naprawdę tu jestem i żegluje po Morzu Egejskim! Takie było moje pierwsze odczucie

Na noc stanęliśmy w Zatoce Sunion u stup Świątyni Posejdona. Piękne miejsce, ale dokucza martwa fala od przepływających torem statków. Pierwszy desant pontonem na plażę i powrót w nocy to też przygoda

Potem cały dzień pięknej żeglugi przy wietrze 4-5 B, jednym halsem na Poros. Pierwsze cumowanie na kotwicy rufą do kei. Poszło dobrze. Piękne miejsce ale tłok, jak wszędzie jak się później okazało.

Dalej Hydra i Mandraki. Większość na żaglach, trochę na silniku. Pierwsza nauczka, że te wysokie góry wcale tak nie chronią od wiatru i w jednym miejscu nie wieje, a w drugim wieje dwa razy mocniej Pierwszy raz długie cumy do skał, ale z pomocą Alexa i jego załogi. Niby nic trudnego, ale co innego YT, a co innego na wodzie. Hydra piękna, co tu pisać.

Potem właściwie na silniku Vathi Methana, choć usilnie i desperacko stawiałem żagle i próbowałem żeglować. Cumowanie w tym małym porciku z drobnymi problemami, ale bez strat czy zarysowań, no chyba, że na mojej dumie Chyba za bardzo zwolniłem wchodząc między jachty i mi dziób wiatr zdryfował i oparłem się na ... Alexie Zwiedzanie wulkanu ( przereklamowany ) ale ośmiorniczki w tawernie u Suli zaj...te.

Potem Epidaurus. Na początku trochę wiało i żeglowałem, ale potem zdechło i większość drogi na silniku. Podejście modelowe, od razu się lepiej poczułem Port jak port, ale amfiteatr robi wrażenie.

Kolejne miejsce to Egina. Powiało nawet 6B ale dokładnie w ryja ( Meltemi się zbliżało? ), więc trochę pożeglowaliśmy ale trzeba było się też wspomóc silnikiem żeby miejsce znaleźć, a i tak ledwo co zmieściliśmy się na zewnątrz przy betonach, obok nabrzeża promowego.

Ostatni dzień to powrót do Lavrio. Prognoza zapowiadała do 6B Okazało się, że było do 8B a w przeciągach to na wiatromierzu nawet 35w mi się pokazało. Niezła przeprawa i to pod wiatr. Szedłem na żaglach i wspomagałem się silnikiem. To dobra szkoła, żeby zapamiętać, że to jednak morze. Wszystko się skończyło szczęśliwe.

Podsumowując, to bardzo udany rejs. Radosne żeglowanie z morskim akcentem.

Jeszcze raz dziękuję Alexowi i do przyszłego roku!

_________________
Tomasz (CHUDY)

No i pięknie. Jak "parkowaliscie" na Hydrze? Tam ciasno jak diabli. Stanęliście na bojce?

Sent from my E6853 using Tapatalk

_________________
"nigdy nie polemizuj z idiotą, najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu a potem pokona doświadczeniem" M Twain

Staliśmy w zatoce Mandraki, rufą do skał, na długich cumach i oczywiście na kotwicy z dziobu.

_________________
Tomasz (CHUDY)

Cieszę się, że Ci się spodobało.
Łódki po bokach przy cumowaniu są po to, żeby się o nie oprzeć, ważne tylko, aby odbijacz był we właściwym miejscu.
Silnik jest po to, aby zrealizować zaplanowaną trasę. Na żaglach nie zawsze byłoby to możliwe.
8B przy wiatrach spadowych, to nic nadzwyczajnego. Ważne, że fala nie ma sie gdzie rozpędzić.
Cieszę się, że dabaliscie o jacht. Bede mial na czym pływać.


Pozdrawiam
Robert Rzepecki