Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 25 lis 2024, o 06:22




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 198 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: 20 wrz 2021, o 02:20 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2047
Lokalizacja: Polinezja Francuska
Podziękował : 778
Otrzymał podziękowań: 1642
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Moniia napisał(a):
opisuj te tereny

Będę się starał. Przede mną Nowy Jork, po drodze co najmniej 2-4 postoje. Potem powrót do Chesapeake Bay. A w styczniu Bahamy i dalej Karaiby. Którędy? Jeszcze nie wiem. Covid pokaże.
Chesapeake Bay, to ogromny akwen o długości 150 Mm. Większość marin jest płytka, okupowana przez jachty motorowe i małe żaglówki. Tu, gdzie stoję miejsca jest mnóstwo na kotwicę, są też boje, no i oczywiście mariny. Cena marin to około 2$ za stopę długości jachtu, za dobę. Zniżki przy kontaktach na dłuższy okres i rabaty po sezonie.
Po wpłynięciu do zatoki zatrzymałem się w Norfolk. Szerokie wejście do portu, gdzie po wschodniej stronie znajduje się baza wojskowa a po zachodniej zatoka i kilka marin. Stacja paliwowa znajduje się po południowej stronie zatoki. Podpłynąłem tam. Dowiedziałem się, że wszystkie miejsca są prywatne. Na rzucenie kotwicy w zatoce portowej jest zbyt mało miejsca. Stanąć można przed główkami, co nie jest problemem, bo są to wody osłonięte. Po wymianie uprzejmości z pracownikiem stacji zapytałem, czy będę mógł zostawić tam ponton, bo muszę uzupełnić zapasy po przelocie nonstop z Florydy. Gość podrapał się po głowie i powiedział, że w sumie to mogę stanąć przy podejściu do travel liftu. Zaoferował, że podrzuci nas do supermaketu. Było to miłe, ale nam chodziło też o spacer po tygodniu w morzu. Przy rachunku okazało się, że skasował mnie połowę ceny, bo nie jest to pełnoprawne stanowisko (woda i prąd były). Wodę uzupełniłem, prądu nie.
W USA i wielu innych krajach tego rejonu mają prąd jednofazowy z napięciem 110V i międzyfazowy 220V. Ale nie można podpiąć europejskiego jachtu do 220V międzyfazowego, bo nastąpi zwarcie, gdyż podamy fazę na nasze zero.
Zamówiłem już transformator 1:2, może być 1:1. To jest jedyne sensowne rozwiązanie.

Zamierzam też zainstalować ultrasoniczny antyfouling. Nie spotkałem jeszcze nikogo, kto ma to ustrojstwo zamontowane. Każdy coś słyszał. Jedni, że dobre inni - że nic to nie pomaga. Z mojego dochodzenia wynika, że jest to skuteczna ochrona, pod warunkiem, że urządzenie jest włączone bez przerwy.
A jak będzie, dowiecie się w połowie przyszłego roku. W tym roku obrosłem na Karaibach.

Wczoraj miałem koncert 30 m od burty. Skręciłem filmik.
Trochę oddaje klimat i pokazuje jak tu jest.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com



Za ten post autor -O- otrzymał podziękowania - 6: Ognisty Szkwał, puffin, robertrze, Stara Zientara, tuptipl, Wojciech
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 29 sty 2022, o 21:12 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2047
Lokalizacja: Polinezja Francuska
Podziękował : 778
Otrzymał podziękowań: 1642
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Mój postój w USA dobiega końca. Kilkumiesięczny pobyt tutaj (na Florydzie w Pensylwanii i Maryland) pozwolił nie tylko na odwiedzenie wielu ciekawych miejsc, ale i na wykonanie całkiem niemałego zakresu napraw tych planowanych i tych, które wypadły niespodziewanie.

Na Florydzie odmówiła współpracy winda kotwiczna. Wyłamał się ząb w przekładni i co obrót o 360ᵒ wałek stawał, więc musiałem wymienić windę.
Zaplanowałem wymianę śruby z powodu wibracji. Ostatecznie wymieniłem wał, dławicę na PYI i zamontowałem nowego MaxPropa. Temat wibracji zamknięty.
Korzystając z tego, że byłem wyslipowany zainstalowałem ultrasoniczny antyfouling Sonihull. Za kilka miesięcy będę wiedział, czy działa tak, jak producent obiecuje.
Pojawiła się niespodziewana awaria plotera w kokpicie. Naprawa miała kosztować 900$ więc postanowiłem kupić nowego Axioma 12”, który, jak się szybko okazało, nie dogaduje się z ploterem pod pokładem, więc dokupiłem drugiego Axioma. Na tym się nie skończyło, ponieważ musiałem wymienić też radar, żeby wszystko gadało ze sobą. Axsiom nie komunikuje się po sieci z poprzednimi modelami.
Siłą rozpędu wymieniłem też AIS’a i zamontowałem Vespera Cortex. Rzecz godna polecenia.
Planowo wymieniłem napęd alternatora. Mój nowy Balmar jest napędzany teraz paskiem serpentynowym.
Pozbyłem się generatorów wiatrowych i w miejsce panela 300W zamontowałem dwa panele LG po 440W każdy. Najdłużej trwała przebudowa ramki pod panele. Ostatecznie poległem na nauce spawania i szybko doszedłem do wniosku, że umiejętność spawania jest do opanowania, ale nie w kilka godzin nauki przy wsparciu telefonicznym kolegów. Trzeba trenować dłużej. Szkoda mi było czasu, wiec zleciłem spawanie w stoczni. Powodem pozbycia się wiatraków było moje rozczarowanie jakością regulatorów. Silentwind usunął z aplikacji możliwość ustawienia ładowania acu litowych. Na moje zapytanie, jak mam zatem ustawić napięcie ładowania dla litów Victrona usłyszałem, że ręcznie o 1V poniżej zalecanego przez producenta. Jak usłyszeli, że mam 24V instalację to zalecili obniżenie o 2V. Po negocjacjach stanęło na 1V. Ustawiłem ręcznie 27,4V no i zgodnie z przewidywaniem, ładowanie było tak słabe, że wożenie tych wiatraków nie miało żadnego sensu. Regulatory Silentwind nie radzą sobie z porywami wiatru i przy prawidłowym ustawieniu istnieje niebezpieczeństwo podawania zbyt wysokiego napięcia. Proponują więc to, co proponują. Wniosek: generatory wiatrowe Silentwind nie nadają się do ładowania akumulatorów litowych.
Wpadłem też na pomysł wymiany lodówki i zamrażarki. Roboty było trzy razy więcej, niż zakładałem w najbardziej pesymistycznym scenariuszu. Lodówka i zamrażarka została zabudowana w stoczni i zapiankowana. Teraz mam szuflady Vitrifrigo i pierwszą awarię. Wyświetla się alert A3, co oznacza, że konieczny jest serwis. Mechanik ma wykonać naprawę gwarancyjną we wtorek.
Postój w Stanach, pomimo że był bardzo pracowity, to pozwolił też na odwiedzenie wielu ciekawych miejsc. Następne odwiedziny USA będą miały miejsce na zachodnim wybrzeżu.

W czwartek lub piątek planuję wyjście w kierunku Atlantyku. Po przejściu zatoki przejdę Golfstrom i przyjmę kurs prosto na Freeport na Bahamach. Atlantyk w tym miejscu o tej porze roku jest nieprzewidywalny. Jeżeli konieczne będzie czekanie na okienko pogodowe do przejścia Golfsztromu, jako rezerwę planuję postój w Norfolk.
Właśnie wczoraj Bahamy zmieniły zasady przyjazdu. O zgodę na przybycie trzeba wystąpić za pośrednictwem strony dołączając wynik testów (rapid dla zaszczepionych). Po otrzymaniu zgody można ruszać. Władze oczekują, że zgłoszenie przyjazdu (przez stronę) nastąpi do 3 dni (było 5). Mam do przepłynięcia ok. 1000 Nm, więc trzeba użyć sposobu. Ktoś z lądu musi zgłosić w moim imieniu przybycie przed upływem 3 dni, żeby spełnić wymagany warunek. Tylko wtedy będzie możliwe przybycie wtedy, kiedy przypłynę, pod warunkiem, że byłem w morzu i nigdzie nie stawałem po drodze. Dowodem jest tracking.
Na Bahamach zamierzam zostać kilka miesięcy. Dalej przestałem planować. W zależności, co się będzie działo, popłynę albo na wyspy nawietrzne, albo na Kubę, Jamajkę i do Kolumbii. To na ten rok.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com



Za ten post autor -O- otrzymał podziękowania - 9: Krzys, M@rek, Maar, nauaag, Ognisty Szkwał, puffin, robertrze, Stara Zientara, Wojciech
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 30 sty 2022, o 15:47 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2047
Lokalizacja: Polinezja Francuska
Podziękował : 778
Otrzymał podziękowań: 1642
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Zapomniałem o ważnej gówno-robocie.
Jakieś dwa lata temu pojawił się brzydki zapach w kajucie dziobowej dochodzący z pompy próżniowej WC umieszczonej pod podłogą w szafie. Podejrzanych miejsc było kilka, głównie były to połączenia rur i zaworów. Gdy okazało się, że połączenia są szczelne, na Martynice wymieniłem zawór trójdrogowy (zbiornik/za burtę). Nie pomogło. Przepłukałem cały układ świeżą wodą i wyłączyłem WC z użycia. Do tematu wróciłem z pomysłem wymiany pompy z motorem i zaworów zwrotnych, czyli praktycznie został tylko zbiornik podciśnienia. Nie pomogło. Zostały już tylko rury. Jedna od zbiornika podciśnienia za burtę, Łatwa do wymiany ok 3 m i druga od zbiornika czarnej wody o długości 7 m, bardzo trudna do wymiany z powodu wielu przejść przez grodzie w trudnodostępnych miejscach. Już samo wyjmowanie starej rury było wyzwaniem. Przepchnięcie takiej samej PCV zbrojonej rury było niemożliwe. Użyłem więc Sani/Flex. Jest to bardzo elastyczna rura butylowo-gumowa z gwarancją: „10-YEAR GUARANTEE against odor permeation”. Problem zlikwidowany. Co za ulga.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com



Za ten post autor -O- otrzymał podziękowanie od: Janna
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 15 lut 2022, o 04:56 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2047
Lokalizacja: Polinezja Francuska
Podziękował : 778
Otrzymał podziękowań: 1642
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Będzie o marinach w USA
Kompletny brak biurokracji. Nikt nie potrzebuje żadnych papierów. Wszystko odbywa się na podstawie danych uzyskanych w rozmowie. Nazwa jachtu, długość itp. Ceny są kalkulowane za stopę długości dziennie. W miejscach bardzo atrakcyjnych jak Annapolis, dobra cena za postój to 2$ W Nowym Jorku na Manhattanie 5$ ale już na Long Island czy Staten Island 2,5$ i można stanąć na bojce za 80$ za tydzień.
Ceny należy negocjować przy postoju dłuższym niż tydzień. Jest to możliwe tylko gdy są wolne miejsca. Gdy marina jest pełna ceny z cennika są nie do ruszenia.
Stałem w Annapolis za 1,25$ (40% zniżki) przez 2 miesiące. Ale już w Norfolk dostałem ofertę za 1$ za miesięczny kontrakt (60% zniżki). A jak się okazało, że będę stał max 2 tygodnie to cena nie uległa zmianie. Przeważnie nie ma dodatkowych opłat za wodę i prąd. Łazienki są na naprawdę wysokim poziomie, tak mniej więcej ****. Amerykanie przykładają dużo uwagi do wygody. Przy każdej kei są wózki do wożenia zakupów. Są też miejsca do piknikowania. Tutaj w Norfolk przy nabrzeżu ustawiony jest stół do obrabiania ryb z bieżącą wodą. Mamy też podświetlany basen z kominkiem. W zatoce Chesapeake jest mnóstwo miejsc do kotwiczenia i zawsze są dostępne pomosty dla pontonów, ale nie można ich zostawiać na noc. W Annapolis i okolicach kursują water-TAXI, gdy opuszcza się jacht na dłużej ponton zostaje przy jachcie. Kotwiczenie jest nieodpłatne. Wzdłuż wschodniego wybrzeża w obrębie intercostal jest mnóstwo miejsc do kotwiczenia. Z cumowaniem pontonu jest różnie, czasem trzeba to zaaranżować w jakimś klubie czy marinie i może się to wiązać z jakąś odpłatnością, ale co do zasady boaters są tu istotną częścią krajobrazu i miejscowe władze starają się przyciągać wodniaków. W Palm Beach są dwie keje w centrum miasta z wodą z postojem za darmo, ale nie można cumować jachtu w nocy. Duża różnica w porównaniu z Karaibami - nie zamyka się tu ani jachtów, ani pontonów przy pomostach. Nasze rowery stoją na kei i nie ma żadnego powodu, żeby je przypinać na kłódkę. Jest normalnie.
Prognoza pozwoli mi wyjść z Norfolk w piątek. Południowy ponad 30w wiatr zmieni kierunek i zacznie dmuchać z NW słabnąc. Tuż przed tą zmianą wyjdę z zatoki, żeby dobę później przejść Golfsztrom. Liczę na to, że fala w pasie prądu wywłaszczy się. Dalej powinno być już łatwo.
Następny postój w USA będzie już na zachodnim wybrzeżu jesienią przyszłego roku.

Rowery. Kupiłem bardzo sprytne elektryki, które składają się też bardzo ładnie. Mieszczą się w achterpiku. Mają zasięg 50 km. Na Bahamach będą ostro używane.


Załączniki:
IMG_3458@0.5x.jpg
IMG_3458@0.5x.jpg [ 265.43 KiB | Przeglądane 20220 razy ]

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com

Za ten post autor -O- otrzymał podziękowania - 7: baoo, cinas, Colonel, Janna, Kurczak, Maar, Wojciech
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 15 lut 2022, o 07:36 

Dołączył(a): 16 lis 2010, o 16:17
Posty: 10479
Podziękował : 1302
Otrzymał podziękowań: 4181
Uprawnienia żeglarskie: pływam sobie gdzie chcę
Marku, wyglądasz super fit! :respekt: Ewidentnie to życie Ci służy!


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 15 lut 2022, o 13:34 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2047
Lokalizacja: Polinezja Francuska
Podziękował : 778
Otrzymał podziękowań: 1642
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
plitkin napisał(a):
Marku, wyglądasz super fit!

Wiktorze, zainspirowałeś mnie.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 16 lut 2022, o 21:45 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17464
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2268
Otrzymał podziękowań: 3648
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
-O- napisał(a):
Łazienki są na naprawdę wysokim poziomie, tak mniej więcej ****
Zabrakło 4 gwiazdek :-)
Silnych wiatrów i częstszych relacji, życzę!

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa



Za ten post autor Maar otrzymał podziękowanie od: -O-
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 18 lut 2022, o 23:36 
*** Ban ***

Dołączył(a): 6 kwi 2021, o 17:02
Posty: 200
Podziękował : 1
Otrzymał podziękowań: 12
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski
Ja cierpię dolę....brak słów i pytań....Chyba nie przygotowałem się
-O- napisał(a):
Będę się starał.

Jakie masz dalsze plany ?..


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 18 lut 2022, o 23:44 
*** Ban ***

Dołączył(a): 6 kwi 2021, o 17:02
Posty: 200
Podziękował : 1
Otrzymał podziękowań: 12
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski
-O- napisał(a):
Kompletny brak biurokracji. Nikt nie potrzebuje żadnych papierów. Wszystko odbywa się na podstawie danych uzyskanych w rozmowie. Nazwa jachtu, długość itp. Ceny są kalkulowane za stopę długości dziennie. W miejscach bardzo atrakcyjnych jak Annapolis, dobra cena za postój to 2$ W Nowym Jorku na Manhattanie 5$ ale już na Long Island czy Staten Island 2,5$ i można stanąć na bojce za 80$ za tydzień.

Bo wiesz, jestem z pewnego forum,ale chciałbym dowiedzieć się i znależć sens rejsu dookoła...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 26 lut 2022, o 04:00 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2047
Lokalizacja: Polinezja Francuska
Podziękował : 778
Otrzymał podziękowań: 1642
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Ten rejs wymagał przygotowania. Na okienko pogodowe czekałem blisko dwa tygodnie. Pogoda zimą jest tutaj trudna do przewidzenia. Prognozy już na dzień następny nie są pewne. Po wyjściu z portu, w chwili dojścia do Golfsztromu, wiatr miał zmienić kierunek z N na W, co istotnie miało mi ułatwić przejście. Tak się jednak nie stało. W chwili, gdy odczuwałem już działanie prądu, wiatr konsekwentnie wiał z północy i nie zmienił już kierunku. W efekcie wjechałem w wybudowane fale, które w takiej sytuacji są bardzo nieprzyjemne, gdyż nadchodzą zarówno z kierunków północnych jak i południowych. Wiatr tężał a prędkość jachtu malała do 3-4 w, gdy znalazłem się w środku prądu, który rwał z prędkością 4-5w. W tej sytuacji podparłem się silnikiem, gdyż wyjście ze strefy oddziaływania możliwie szybko było moim głównym celem. Znalazłem się w sytuacji bez planu B, gdyż nawet przyjęcie kierunku zgodnego z prądem niewiele poprawiłoby komfort, gdyż północny wiatr wiał z prędkością 25-30w. Pozostałem zatem na kursie 150. Na szerokości 34ᴼ30’N Golfsztrom był już na tyle słaby, że mogłem ogłosić wyjście ze strefy jego oddziaływania. Wiatr zmienił kierunek na NE, więc ustawiłem kurs 180 i od tej pory rejs stał się bardzo przyjemny. Nawet wtedy, gdy pogoda się załamała na wysokości 32ᴼ30’N i dmuchnął wschodni osiągając 40w (w porywach 50). Zmieniłem wówczas kurs na 230. Kasia nawet się nie obudziła. Ponieważ pięknie wiało to 840 Nm, przepłynąłem w pięć dni, co dało średnią prędkość blisko 7w.
Odprawa bezproblemowa. Byłem przygotowany na konieczność dokonania antygenowych testów, ale nie było to konieczne. Nie upierałem się.
Teraz stoję w Lucaya na Grand Bahama. Jest ciepło, pięknie i miło. Nowi znajomi, nowe opowieści i uprzejmości. We wtorek ruszam dalej na południe.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com



Za ten post autor -O- otrzymał podziękowania - 5: M@rek, Maar, Ognisty Szkwał, puffin, Wojciech
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 14 mar 2022, o 01:54 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2047
Lokalizacja: Polinezja Francuska
Podziękował : 778
Otrzymał podziękowań: 1642
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
W piątek opuściłem Nassau, gdyż miejsce, w którym stałem i zapowiedź silniejszego południowego (a potem północnego) wiatru budziły mój niepokój. Stałem w porcie przed mostami na kotwicy, tuż przy mielu od południa i torze wodnym od północy. Przejście pod mostami sobie odpuściłem, gdyż 72’ clearance jest na granicy szurania anteną. Mam jacht zmierzony od czubka anteny do linii wody w metrach i stopach. I to była dobra decyzja, gdyż kolega mający tą samą wysokość rozwalił sobie, dzień wcześniej, wiatrak na topie. Niska woda nie jest zawsze jednakowa, no i nawet niewielka fala może zrobić różnicę, przy jeździe na styk.
Ruszyłem więc w kierunku zachodniego brzegu Eleuthery. Wejście na płycizny przy Current Island odsłoniło magię bahamskich, lazurowych, kryształowo czystych wód. Do Alice Town dotarłem już po zmroku więc do zatoki (laguny) wpłynąłem rano. Wąskie, wykute w skale, wejście dawało mi extra około 1,5 m z każdej strony na żeglownej głębokości. W zatoce stało kilka jachtów a do wieczora przypłynęło kolejnych kilka. Zrobiło się trochę ciasno.
Wieczorem wiatr zaczął tężeć. Momentami 20w. Około północy pojawiły się porywy niosące złowrogi gwizd. Na sąsiednich jachtach nikt nie spał. W radiu trwała dyskusja o tym co nas czeka. Nad ranem wiatr miał zmienić kierunek o 180 st. O czwartej rano obudziło mnie nerwowe wołanie o pomoc na 16. Odpowiedział ktoś z jachtu stojącego obok nawołując do zachowania spokoju, tłumacząc, że jest blisko i obserwuje sytuację, zapewniając, że wcale nie wygląda to na wleczenie kotwicy. Gość nalega o pomoc. Jest ciemno, niebo jest zachmurzone. Skończyło się na wydaniu kilku metrów łańcucha dla pewności. Spojrzałem na Anchor Watch – wszystko ok. Zostawiłem też włączony ploter, żeby, w razie draki, mieć natychmiast orientację w terenie, jak stoję i skąd wieje.
Dzisiaj pojawiła się wiadomość (na grupie FB), że nieopodal miejsca, gdzie stałem w Nassau duży jacht wylądował na plaży a drugi po wschodniej stronie wyspy na skałach. Rozgorzała dyskusja, z której jak zwykle nic konkretnego nie wynikało, gdyż wszystkie wypowiedzi oparte były na domysłach. Ktoś pisał o wielkiej fali, ktoś inny, że na pokładzie nie było nikogo i takie tam.
Dzisiaj w nocy ma dalej wiać.
Jutro płyniemy dalej, jeszcze ze dwa przystanki i będziemy na Exumas.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com



Za ten post autor -O- otrzymał podziękowania - 5: baoo, Maar, puffin, robertrze, Wojciech
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 9 maja 2022, o 05:28 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2047
Lokalizacja: Polinezja Francuska
Podziękował : 778
Otrzymał podziękowań: 1642
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam

Na Bahamach spędziłem 2,5 miesiąca. Archipelag kilkuset wysp (z których tylko niektóre są zamieszkałe), z setkami kilometrów pięknych tropikalnych plaż, z niezliczoną ilością miejsc do kotwiczenia, tworzy niezwykle piękny żeglarski raj. Tubylcy są mili, serdeczni i uśmiechnięci, żyją skromnie, przeważnie w niewielkich murowanych domkach w luzackim wyspiarskim stylu. Jest tu superbezpiecznie. Na wszystkich karaibskich wyspach kradzieże są mniejszym lub większym problemem, pontony należy przypinać łańcuchem przy nabrzeżu a na noc podnosić z wody. Na Bahamach wystarczy przywiązana cuma. Jachtu nigdy nie zamykaliśmy schodząc na ląd. Aprowizacja jest możliwa tylko w kilku większych miastach. Pozostałe miejscowości są raczej średnimi lub małymi wioskami z bardzo limitowanym zaopatrzeniem. Ceny ok. 50% wyższe niż w USA. Tutaj praktycznie nie ma rolnictwa, wszystko jest importowane.
C-map może okazać się niewystarczający na Bahamach. W wielu miejscach brakuje szczegółów. Miałem dodatkowo Aqua Map i ten zestaw jest optymalnym rozwiązaniem.
Na kotwicach stoi zazwyczaj jeden albo najwyżej kilka jachtów. Wyjątkiem są większe miejscowości. Tam zazwyczaj funkcjonuje na 72 kanale o 8:00 radio dla żeglarzy. Nieźle sprawdzają się też grupy na FB dla poszczególnych rejonów, jak źródło lokoinformacji. Kwitnie życie towarzyskie.
Wszystkie rodzaje butli są tu napełniane gazem bez żadnych problemów.
Check-in.
Procedura rozpoczyna się przed wypłynięciem w kierunku Bahamów przez Internet dwuetapowo: 1. Należy uzyskać health visę i 2. Immigration. Jest to trochę zajmujące, gdyż strony nie zawsze działają należycie. Okazało się, że możliwe było załatwienie formalności również na miejscu.
Check-out.
To krótka wizyta u celników.

Generalnie na Karaibach formalności obowiązują na każdej wyspie. Najłatwiej jest na wyspach francuskich, najgorzej na Kubie i Jamajce, gdzie obowiązuje odprawa ze wszystkimi służbami (immigration, health, customs) i wszystkimi formalnościami przy każdym przemieszczeniu się jachtu w obrębie wyspy. Przy odprawie padają pytania o świeże warzywa, owoce i mięso. Obowiązuje całkowity zakaz przywożenia tych produktów. Dobra wprawka do tego co będzie towarzyszyło nam już zawsze w podróży. Mieliśmy w kokpicie kilka orzechów kokosowych. Pozwolono nam wypić sok, a orzechy zostały skonfiskowane.
Karaiby są bardzo zróżnicowane kulturowo i obyczajowo. Samodzielne państwa (np. St. Lucia, Dominikana czy Jamaica, radzą sobie zdecydowanie gorzej gospodarczo. Obszary biedy są znacznie większe w porównaniu z wyspami francuskimi, brytyjskimi czy US. Poziom bezpieczeństwa jest różny. Różny jest też stosunek miejscowej ludności do turystów. Od chłodnego, poprzez obojętność do przejawów niechęci. W tej konkurencji najsympatyczniej jest na Bahamach, potem wymienić należy Martynikę, St. Martin i St. Marten. Ale są też takie miejsca, gdzie przekazywana jest z pokolenia na pokolenie historyczna prawda o czasach niewolnictwa. Należy liczyć się z tym, że na białego człowieka może ktoś patrzeć z lekceważeniem, zdarza się, że nieprzyjaźnie.

Od czasu wyjścia z Annapolis zepsuł się tylko nożny włącznik windy kotwicznej. Levmar z hermetycznie zamkniętym stykiem pozostał w zwarciu. Nowy już jest w drodze. Czyli jacht sprawuje się bardzo dobrze. Jest to stan na teraz, bo zgodnie głoszoną tutaj zasadą na jachcie jest wszystko zepsute, tylko jeszcze o tym nie wiesz.
Nowe panele pięknie bilansują energetykę, do tego stopnia, że sporo gotujemy na indukcji. Około południa stan naładowania wynosi 100%. Mam 1200W w panelach. „Wiatraków” już nie ma.
Teraz exploruję Jamaicę. W czerwcu planuję przelot do Kolumbii.


_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com



Za ten post autor -O- otrzymał podziękowania - 13: bartosce, Colonel, Janna, junak73, M@rek, Maar, Ognisty Szkwał, pierzasty, puffin, robertrze, Stara Zientara, Wojciech, Wrona
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 23 cze 2022, o 07:41 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2047
Lokalizacja: Polinezja Francuska
Podziękował : 778
Otrzymał podziękowań: 1642
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Od poniedziałku przebywam na nowym kontynencie w Kolumbii, stoję w Kartagenie.
Przejście Morza Karaibskiego z Jamajki do Santa Marta okazało się niemożliwe, dlatego wylądowałem w Kartagenie.
Był to niewątpliwie najcięższy rejs jaki do tej pory odbyłem.
Ponad 600 Nm ostrym bajdewindem przy wietrze od 15 do 25 w ze szkwałami do 40 w. Miałem też około 10 burz z ogromną ilością wyładowań, co zapewniało sporo emocji – trafi nas, czy nie trafi. W tym rejonie trwa teraz sezon piorunów. Wyładowania nasilają się w miarę zbliżania się do Ameryki Południowej a najbardziej intensywne są w Panamie. Po drugiej stronie kanału nie jest już tak strasznie. Szczyt tego sezonu przypada na lipiec i sierpień. W październiku się kończy.
Ruszyłem z Montego Bay w kierunku zachodniego krańca wyspy. Liczyłem na możliwość przejścia wzdłuż południowego brzegu jak najdalej w kierunku wschodnim poprawiając kąt do wiatru do Santa Marta. Zapowiadane wiatry południowo wschodnie, nie wróżyły komfortowego przelotu kursem 160 a tak naprawdę 150, uwzględniając dryf i prąd panamski do 3 w, który zaczyna oddziaływać już w połowie drogi. Udało mi się dojść do Black River Bay. Akceleracja przy wyjściu z zatoki odebrała mi ochotę na kontynuowanie jazdy na wschód, jak „po kamieniach” przyjąłem południowy kurs. Akceleracje znam dobrze z Kanarów, więc wiedziałem co mnie czeka. Po kilku godzinach morze powoli się uspokajało, fale stawały się przewidywalne, aż w końcu żegluga pomimo ostrego kursu zaczynała sprawiać przyjemność. Obawiałem się wypiętrzenia fal na ogromnym wypłyceniu (miejscami do kilku metrów) ok 60 Nm na południe od Jamajki, ale zjawisko to było ledwo wyczuwalne. Przy wietrze 15-18 w kursem 30-40 st. do wiatru było naprawdę miło do momentu gdy przed dziobem pojawiało się białe światło i znikało, po czym pojawiał się błysk mocnego reflektora, tak jakby ktoś chciał zobaczyć, co kryje się za moimi światłami nawigacyjnymi. Było bardzo ciemno, księżyc jeszcze się nie pojawił. Było gładko, więc podostrzyłem 5 st. nie tracąc prędkości. Światło nadal pojawiało się i znikało, przesuwając się w moim kierunku. Myśli w takiej sytuacji krążą głównie w kierunku: czego ten ktoś tam chce i jakie ma zamiary. Na wszelki wypadek przygotowałem rakietnicę, Kasia zapytała, gdzie mam maczetę. Było już blisko. W pewnym momencie łódź przyjęła prostopadły do mojej burty kurs zbliżając się szybko. W takich sytuacjach sekundy upływają bardzo szybko. Stałem w kokpicie z radiotelefonem przy uchu udając, że rozmawiam przez telefon satelitarny a w drugiej ręce trzymałem rakietnicę. Odpaliłem silnik. Z odległości około 15 m kolejny błysk reflektora. Wiem, że musieli widzieć moje rekwizyty. Zapadła ciemność po ich stronie. Po chwili widziałem, jak zostają za rufą. Czy to byli dobrzy, czy źli ludzie pozostanie już tajemnicą. Nie wiem też, co chcieli osiągnąć takim zachowaniem. Wejście na mój pokład przy prędkości 7-8 w. byłoby niemożliwe. Wiele lat temu szukający wolności Afrykańczyk chciał wskoczyć mi na pokład w środku ciemnej nocy z kutra, krzycząc „liberty, liberty”.
Coraz częściej słyszę różne historie. Czasem są to sfrustrowani rybacy, którym skończyły się papierosy, ale czasem są to rybacy, którzy chcą sobie powetować nieudany połów. Bardzo pouczające jest również to, w jaki sposób zabezpieczają się niektórzy żeglarze udając się w rejony uznawane za mniej bezpieczne. Niestety dochodzi ciągle jeszcze do bandyckich napadów, nie tylko na morzu, ale również na kotwicowiskach, na szczęście są to ciągle rzadkie zdarzenia.
Godzinę później dopadła mnie burza. Przed dziobem miałem wielką czarną chmurę z wyładowaniami, pioruny waliły w wodę jeden po drugim. W takiej sytuacji pewne jest, że wiatr stężeje na krótko, ale mocno, po czym będzie szkwalił jeszcze przez jakiś czas, oraz pewne jest, że będzie niespodziewanie zmieniał kierunek, nawet o 180 st.
Każdy ma swój sposób na radzenie sobie w takiej sytuacji. Ważne jest, żeby trzymać pełną kontrolę nad jachtem. Ja refuję i luzuję żagle, oraz przyjmuję pełniejszy kurs, najlepiej w okolicach półwiatru. Wyłączam autopilota, gdyż trzymanie obranego kursu byłoby błędem kończącym się zwrotem przez sztag albo rufę. Uważne obserwowanie wiatru z ręką na sterze pozwala stosunkowo łatwo w takich warunkach utrzymać pełny kurs do wiatru, broniąc się przed zwrotem.
Takie fronty burzowe nawiedzały mnie wielokrotnie.
W połowie drogi wiatr zaczął tężeć. Zrobiło się 25, 30 i więcej w ciągu kwadransa. Chwilę później fale, do których się już przyzwyczaiłam, zaczęły „grać” zupełnie inny rytm. Zrefowałem się, autopilot trzymał ciągle kurs, wiatr trzymał kierunek. Niebo było bezchmurne. Fale stawały się coraz wyższe i unosiły jacht wysoko, potem zjazd, rycie, utrata prędkości, szarpniecie, woda przelatująca przez pokład i kolejna fala. Jazda w górę itd. Nie było to miłe. Zmiana kursu (odpadnięcie) natychmiast poprawi komfort. Pomyślałem, że zacznę od 10 st. I… nie dążyłem. Przed dziobem pojawiła się bardzo wysoka fala, Pod tę falę już nie mogłem podejść. Jacht wbił się w ścianę wody. Tym razem woda nie przelała się po pokładzie, tylko przeleciała nad pokładem. Z ogromnym hukiem walnęła w sprayhood, który nie stanowił żadnej przeszkody. Szwy puściły w ułamku sekundy. Tona wody wypełniła kokpit i znaczna jej część wlała się do mesy. Straciłem aparat fotograficzny, ulubiony rozkładany fotelik Kasi i parę innych drobiazgów, komputer przestał działać.
To był moment, w którym zdecydowałem, że Santa Marta nie będzie już celem naszego rejsu. Przyjąłem kurs na Kartagenę. Zmiana kursu o kilkanaście stopni znacznie poprawiła komfort żeglugi. Sprayhood pozszywałem ręcznie i życie zaczęło wracać do normy. Ale burze się nasilały.
60 Nm przed Kartageną wiatr zgasł. Wpłynąłem w strefę cisz. Widać było tylko błyski daleko za horyzontem.
To był ciężki rejs.

Pierwsze wrażenia z Kartageny są oszałamiające. Stoimy w Club De Pesca blisko centrum i starego miasta. Trzy sklepy żeglarskie jeden obok drugiego. Setki sklepów i restauracji. Wydaje się, że tu naprawdę niczego nie brakuje. Ceny bardzo niskie. O inflacji tutaj się nie mówi. Koloryt Ameryki Południowej wymieszany na ulicach starego miasta z uprzejmością i obfitością towarów tworzy niepowtarzalny klimat. Sklepy, restauracje i bary wypełnione są ludźmi. Zdziwiła mnie bardzo kolejka do jubilera. Na chodnikach pracują szewcy, rymarze (widziałem fryzjera), ale niesamowicie wyglądają małe stoliki - warsztaty, gdzie naprawiane są telefony i inna elektronika. Wszechobecny streetfood i wózki z napojami i kolorowymi owocami a tuż obok salony nowoczesnych sklepów i eleganckie restauracje. W aptekach dostępne są wszystkie leki bez recepty. Mój komputer został naprawiony nieomal na poczekaniu. Kolumbia to rewelacyjne miejsce do planowania napraw i remontów. Świetni fachowcy. Co najważniejsze wszyscy rwą się do pracy.
Odprawa tylko przez agenta. Jest to trochę kosztowne (260$) ale odpada chodzenie po urzędach. Na Jamajce dla odmiany jest to zorganizowane tak, że urzędnicy przychodzą do mariny na umówioną godzinę i dopełniają formalności, bez żadnych opłat.
W Kolumbii zamierzam spędzić co najmniej 4-6 tygodni.
Potem przeniesiemy się na San Blas, a w październiku Panama i kanał.

Filmik z morza po burzy z gładką wodą.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com



Za ten post autor -O- otrzymał podziękowania - 10: baart, baoo, Hubert, junak73, Maar, Ognisty Szkwał, pierzasty, puffin, robertrze, Wojciech
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 23 cze 2022, o 14:10 

Dołączył(a): 29 sty 2012, o 08:55
Posty: 267
Podziękował : 368
Otrzymał podziękowań: 69
Uprawnienia żeglarskie: sternik morski
Super się czyta. Dziękujemy. Miłego odpoczynku.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 23 cze 2022, o 15:19 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 paź 2006, o 18:27
Posty: 784
Lokalizacja: Woda
Podziękował : 302
Otrzymał podziękowań: 800
Uprawnienia żeglarskie: sternik morski
-O- napisał(a):
Wyładowania nasilają się w miarę zbliżania się do Ameryki Południowej a najbardziej intensywne są w Panamie. Po drugiej stronie kanału nie jest już tak strasznie.
U mnie było dokładnie na odwrót. Po pacyficznej stronie miałem dużo więcej burz z piorunami.

_________________
Pozdrawiam
Szymon Kuczyński
Dookoła świata, raz jeszcze..
http://calloftheocean.pl/


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 23 cze 2022, o 16:40 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2047
Lokalizacja: Polinezja Francuska
Podziękował : 778
Otrzymał podziękowań: 1642
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
baoo napisał(a):
U mnie było dokładnie na odwrót.

Tak się wypowiedział nasz agent z Panamy odpowiadając na pytanie, kiedy najwcześniej bez większego stresu przejść kanał. Sugerował październik i, że po stronie Pacyfiku mniej dokucza już.
Powiedział, też, że 40% katamaranów jest trafionych w szczycie sezonu. Sugerując, że mam się nie obawiać :)
Będę na miejscu to się przekonam na własnej skórze, tak jak Ty.
Tymczasem na Instagramie naszej mariny pojawiła się welcome fotka.
Miłe.


Załączniki:
Screenshot 2022-06-23 at 10.18.55.jpg
Screenshot 2022-06-23 at 10.18.55.jpg [ 301.65 KiB | Przeglądane 17661 razy ]

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 23 cze 2022, o 16:57 

Dołączył(a): 29 sty 2012, o 08:55
Posty: 267
Podziękował : 368
Otrzymał podziękowań: 69
Uprawnienia żeglarskie: sternik morski
Fajny zwyczaj. Ale jak na taki przelot, to jesteściecie wyjątkowo uśmiechnięci i zadowoleni:))))


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 1 sie 2022, o 07:00 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2047
Lokalizacja: Polinezja Francuska
Podziękował : 778
Otrzymał podziękowań: 1642
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Postój w Cartagenie zaczął obfitować w naprawy i realizacje usprawnień na jachcie. Zachęca do tego rzesza chętnych do pracy fachowców. Pobyt tutaj więc się nieco przedłuży.
W planie mamy jeszcze lot do Medellin i wynajęcie na kilka dni samochodu. Na początku września ruszymy na San Blas. Po przejściu Kanału Panamskiego popłyniemy do Kostaryki.
No i z Kostaryki na Hawaje.
Jest to dystans około 4 300 Nm, czyli miesiąc w morzu. Pływanie we dwoje ma sporo zalet, ale ma też wady na długich dystansach. Pomyśleliśmy więc, że możemy zaproponować, na ten przelot, kabinę dziobową dla dwóch dodatkowych członków załogi.
Oto warunki:
Kandydaci muszą mieć za sobą jakieś obycie z morzem bez objawów choroby morskiej.
Dwa miesiące wolnego czasu (styczeń i luty 2023).
Paszport z wizą do USA.
Kandydaci muszą:
Przylecieć do Kostaryki (koszt ok. 2000 zł).
Mieć wykupiony bilet powrotny z Honolulu (koszt ok.2000 zł).
Pokryć koszty swojego wyżywienia na jachcie i na lądzie.
W czasie rejsu:
Palenie (czegokolwiek) i picie alkoholu jest na jachcie zabronione.
Załoga nie partycypuje w żadnych kosztach związanych z żeglugą i utrzymaniem jachtu (gaz, paliwo, koszt marin itp.). Nie ma też żadnych opłat za rejs.
Załoga uczestniczy we wszystkich obowiązkach w trakcie rejsu w czasie przydzielonych wacht.

Planujemy postój na Kostaryce (około 1 tydzień) i na Hawajach (około 3 tygodnie - od Hilo do Honolulu).

Zgłoszenia proszę przesyłać na PW

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com



Za ten post autor -O- otrzymał podziękowania - 2: robertrze, Zielony Tygrys
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2022, o 23:24 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2047
Lokalizacja: Polinezja Francuska
Podziękował : 778
Otrzymał podziękowań: 1642
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Załoga na przelot z Panamy na Hawaje jest już w komplecie.
Ogłoszenie (powyżej) jest nieaktualne.
Powiększoną załogę chętnie przywitam w Honolulu na przelot na Alaskę.
Ruszamy z Hawajów zaraz po wiosennych sztormach na Pacyfiku gdzieś na początku czerwca.
Kontakt na PW, proszę.

Planowany postój 4-6 tygodni w Kolumbii trwał 4 miesiące i opuszczaliśmy ten wielki i różnorodny kraj z żalem. Kolumbijczycy są otwarci i bardzo przyjaźni. Poznaliśmy bardzo dużo wspaniałych ludzi, z którymi załatwiałem różne sprawy (prace przy jachcie, naprawy, modernizacje, zakupy) i tylko jednego cwaniak, który próbował mnie naciągnąć i był to mój agent, który zajmował się moimi odprawami. Na początku skasował mnie na 260$ i to miało załatwiać wszystkie koszty i jego wynagrodzenie. Po miesiącu przysłał do mariny panienkę z jakimś kwitem i czymś w rodzaju rachunku na 220$. Byłem trochę zdziwiony, bo wynikało, że to za pozwolenie na żeglugę w Kolumbii. Zapłaciłem i miałem to później wyjaśnić z agentem (nazywa się David Romero). Ale pojechaliśmy w góry a potem zawsze coś było do zrobienia i się odkładało. Po kolejnym miesiącu ta sama panienka wysłała mi wiadomość, że chce przyjechać do mariny z dokumentem. Zapytałem co to za dokument i okazało się, że przedłużenie mojego pozwolenia na żeglugę i ze kosztuje 220$. Powiedziałem, że ma nie przyjeżdżać, bo muszę to wyjaśnić z Davidem. Ale wcześniej zadzwoniłem do Morisa, właściciela Yacht Yardu w Manzanillo, bardzo serdeczny, pomocny i wszystko wiedzący człowiek. Szybko okazało się, że jest bardzo niezwykłe, że agent żąda zapłaty w dolarach. Dodał, że cena za pozwolenie to 80 tys pesetów (równowartość 20 dolarów) i jest wydawane na pół roku. Skonsultowałem też sprawę z właścicielem mojej mariny i potwierdził, że tak w istocie jest, co potwierdził jeszcze mieszkający od wielu lat tutaj Amerykanin. Zadzwoniłem do Davida z zapowiedzią, że mam zamiar dotrzeć do samego dna i wyjaśnić jego apetyt na skasowanie mnie dodatkowo na kwotę 440 $. Zapewniłem, też, że wiem już jak to działa i nie kupię żadnego kitu. David zaczął się jąkać i coś gadał o tym, że prawo się zmieniło i pozwolenie jest teraz dawane na 3 miesiące, dlatego trzeba było przedłużać. Nie potrafił wyjaśnić skąd się wzięła kwota 220$ i szybko dodał, że dziewczyna musiała się pomylić. Rozmowa trwała jeszcze chwilę i umówiliśmy się, że dokończymy ją za dwa dni, kiedy to miał mi przynieść paszporty i ZARPE. Mieliśmy też rozliczyć te 220$ które zapłaciłem wcześniej. David się jednak nie pojawił, przysłał dziewczynę z paszportami i dokumentem, która szybko się oddaliła. Następnego dnia rano wypłynąłem z Kartageny.
Teraz zamierzam poinformować go o tym jakie kroki zamierzam podjąć, gdyż mam zamiar opisać tę historię dokładnie na grupie What’sUp, United Cruisers Cartagena, która działa naprawdę prężnie i wszyscy żeglarze są tam obecni. Zamierzam pozostawić mu do wyboru, czy mam również napisać, że nie zwrócił mi tych bezpodstawnie pobranych 220$, czy mam napisać, że zwrócił kasę. Sprawa ma jeszcze jeden aspekt, polegający na tym, że każdy jacht jest odprawiany warunkowo przez celników i przy wyjeździe odprawa jest likwidowana. Wiążąca się z tym opłata miała być zawarta w tych 260$ które otrzymał na początku. Ale, nigdy nie otrzymałem dokumentu potwierdzającego odprawę i nie otrzymałem żadnego dokumentu likwidującego tę odprawę. Tak naprawdę to żaden celnik się nie nigdy nie pojawił. Mam uzasadnione podejrzenie, że David nie odprawił mojego jachtu. Zamierzam to też wyjaśnić.
To było jedyne niemiłe zdarzenie w Kolumbii.
Ale nauka płynąca z tego zdarzenia jest taka:
Przy zatrudnianiu agentów, pośredników i innych temu podobnych ludzi należy ustalić cenę i ustalić co za to będzie zrobione. Potem należy się upewnić, że żadnych dodatkowych nieprzewidzianych opłat już nie będzie. I na końcu wyciągnąć z kieszeni notes i to wszystko zapisać i dać agentowi do podpisania.
Jeżeli ktoś myśli, że to zdarzenie zepsuło nam pobyt w Kolumbii, to się myli. Jest to lekcja przypominająca o tym, że należy być czujnym i mieć swoje zasady.

Warto wiedzieć, że w Kolumbii działa Amazon i dostawa jest free. Można więc robić tanie zakupy w USA. Przesyłki do 200$ są bez cła.
Loty na terenie kraju są nieprzyzwoicie tanie. Hotele w klasie turystycznej ok. 20$ za pokój. A cztery gwiazdki 40 – 70 $ ze śniadaniem wypasionym. A jest tu gdzie latać i miejsc do zwiedzania starczy na roczny pobyt.

Co się zepsuło:
1. Pompa wody. Miałem Jabsco napędzane paskiem, które miało słaby punkt w mocowaniu dekla pod spodem. Odpadały główki wkrętów. Zamówiłem nowy usprawniony model a stary naprawiłem (przerobiłem) i będzie na zapas.
2. Miałem blackdown. BMU wyłączył mi cały system zasilania. Padł BMS w jednym akumulatorze. Objawem było brak komunikacji z apką. Ciekawą rzeczą jest to, że Victron nie sprzedaje jako część zamienną płytki BMS. Otworzyłem aku i wymontowałem BMS w nadziei, że słynny w Kartagenie elektronik złota rączka poradzi sobie z naprawą. Ale niestety, widział on to pierwszy raz w życiu i stwierdził, że to może być tylko procesor a on takiego nie ma i nie wie, jak go zdobyć. Wyłączyłem więc dwa aku z banku (mam 24V instalację) i czekam na nowy BMS, który mam obiecany.
3. Zepsuła się lodówka. Nowa zamontowana w USA. Vitrierigo. Przestał świecić wyświetlacz, więc nie miałem dostępu do ustawień i nie byłem w stanie wymusić funkcji defrost w razie konieczności. Zatelefonowałem do serwisu w USA w sprawie naprawy gwarancyjnej. Okazało się, że w Kolumbii nie mają przedstawiciela. Najbliższy na mojej drodze jest w Panama City, czyli już na Pacyfiku. Gdy ustaliłem, że naprawa polegać będzie na wymiane wyświetlacza, zapytałem, czy mój rozmówca dopuszcza możliwość wysłania części a ja dokonam naprawy. Opcja bez lodówki w tropikach słabo wygląda. Mój rozmówca zgodził się i to nawet ochoczo. Trzy dni później miałem telefon z biura mariny, że przyszła paczka. Wymiana trwała 10 minut.
4. Przestała działać pompa (oryginalna jeszcze) cyrkulacyjna od klimatyzacji. Zamówiłem nowoczesny zamiennik na Aliexpresie. Są wersje 220V i 110V. Ja mam 220 na jachcie. Następnego dnia skontaktował się ze mną sprzedawca z Chin upewniając się czy na pewno chcę 220V, bo w Kolumbii jest 110V. Zapewniłem go, że chodzi o 220V a on na to, że ze względu na cło on może do przesyłki podać mniejszą kwotę np. 50 $. Bo z płaceniem cła to zawsze są problemy dodał. I miał rację, bo oclona paczka trafia do magazynu i trzeba się fatygować, żeby opłacić cło. Wszystko to wydłuża znacznie termin dostawy.
5. W Kolumbii zamontowałem dodatkowo duży panel 550W nad bimini. Teraz to mogę prąd sprzedawać.
Tu jesteśmy daleko od cywilizacji, więc lepiej będzie jak nic się nie zepsuje. San Blas jest miejscem tropikalnym, bajecznym i ekscytującym. Ponad 300 wysp z których tylko nieliczne są zamieszkałe przez Indian Guna Yala. Kontakt z nimi jest czymś zupełnie odjechanym. Zachowują się bardzo delikatnie w żadnym razie nachalnie. Interakcja z tubylcami na każdym kotwicowisku jest inna, gdyż lokalna ludność oferuje coś swojego. W poprzednim miejscu mieliśmy przywożone codziennie rano bułki kokosowe i chleb bananowy. Jeszcze ciepłe. Otaczały nas cztery wyspy. Na jednej zjedliśmy fantastyczny lunch. Zjedliśmy cevche, homara, z ryżem i bardzo aromatyczną sałatką. Do picia, woda kokosowa prosto ze świeżo zerwanego kokosa do woli. Lokalne pieczywo do woli. Czuliśmy się naprawdę ugoszczeni.
Na wyspie tuż obok jest miejsce do piknikowania i bar. Są tam zainstalowane panele, więc jest zimne piwo i lokalne drinki z palemkami. Dwie pozostałe wyspy są zamieszkałe, na jednej żyje jedna rodzina, a na drugiej sześć. Zamierzamy tam wrócić i ich odwiedzić z prezentami.
W kulturze Guna Yala panuje matriarchat. To kobiety mają domy i wychowują dzieci. I to kobiety sobie wybierają kto ma być ojcem jej dzieci. Nie tworzą związków opartych na wierności. Zupełnie normalne jest to, że kobieta ma kilkoro dzieci i każde ma innego ojca. Jest też zupełnie normalne, że mężczyzna ma dzieci w kilku domach. Mężczyźni łowią, budują domy i wykonują różne prace. Kobiety zajmują się domem, dziećmi, gotowaniem i rządzeniem. Pomiędzy wyspami poruszają się długimi dłubankami wiosłując jednym szerokim wiosłem na rufie. Obserwowałem taką łódź zmierzającą w moim kierunku i dopatrzyłem się takiego specyficznego ruchu tuż przed wyjęciem wiosła z wody, który pozwala na płynięcie po prostej i wiosłowanie z jednej strony. Tubylcy przywożą warzywa, owoce, ryby, homary. Teraz przemieściliśmy się na wyspy bliżej lądu, więc pojawiła się łódź z piwem, innymi napojami i papierosami.
Jest tu bardzo dużo mielizn a kotwicowiska przeważnie mieszczą kilka jachtów. Często widuje się zakotwiczony pojedynczy jacht przy wysepce. Grupy wysp otoczone są mieliznami i rafami, co daje niesamowity komfort kotwiczenia, gdyż swell nie wchodzi a woda jest gładka nawet gdy przywieje.
Mapy morskie są zupełnie nieprzydatne. Pływa się tutaj na mapach Bauhausa, konieczny jest Open CPN.
San Blas mają pełną autonomię od Panamy, pomimo że są częścią tego państwa. Guna Yala rządzą na wyspach, mają swoje Congreso i ustanawiają swoje prawa i zasady. W posiedzeniach Congreso może brać udział każdy. Każda sprawa jest tam omawiana i rozstrzygana. No ciekawostka się z tym wiąże. Oficjalnie powinienem odprawić się w Panamie a dopiero potem pływać sobie po San Blas. Tak robią tylko ci co nie do końca wiedzą jak to tutaj funkcjonuje. A funkcjonuje to tak, że żadna służba mundurowa Panamy nie może pojawić się na wyspach. Byłoby to poczytane jako zagrożenie dla ich niezależności. A Guna Yala zupełnie olewają odprawy panamskie. Wódz każdej grupy wysp pobiera opłatę dla wioski jest to 10$ od jachtu. Jeżeli pojawi się łódź Congreso to pobiorą dodatkowo 20$ od osoby na miesiąc. Z tego utrzymuje się ichniejszy rząd.
Odprawa przyjazdowa do Panamy powoduje upływ czasu trzymiesięcznej wizy, któej nie można przedłużyć. Jeżeli ktoś chce spędzić trzy miesiące na San Blas to zabraknie mu czasu na przejście kanału. Przedłużenie wizy jest możliwe tylko poprzez wyjechanie z Panamy i ponowny wjazd, albo świadome pozostanie na nielegalu, co wiązać się będzie z karą płatną od osoby przy wyjeździe z Panamy.
W związku z taką sytuacją pływam teraz po San Blas zupełnie spokojnie, a jak już będę gotowy na kontakt z Panamą na lądzie, to się odprawię. Spotkać mnie może powątpiewanie urzędnika, że tyle czasu zajęło mi przypłynięcie z Kartageny, ale nie są ani groźni, ani skrupulatni w tym względzie. Należy przyjąć pokorną postawę i nieśmiało powiedzieć, że jacht się zepsuł, albo ryby nie brały. Ten właśnie kontakt z urzędnikiem uświadomił mi jak bardzo wciąż jeszcze obecny jest rasizm, na podstawie rozmowy z Gregiem, czarnoskórym Brytyjczykiem.
W Kartagenie spotykaliśmy się co wtorek w marinowej knajpce z bardzo dobrą kuchnią na wspólną biesiadę. Dodatkową zachętą były ceny w tym dniu obniżone o połowę. Gdy opowiedziałem, gdzie płynę i jak się będę odprawiał to Greg, posmutniał nieco i całkiem poważnie powiedział, że on tak zrobić nie może. Podkreślając, że on musi odprawić się w Panamie i dopiero potem pływać na San Blas. Nie mogłem ukryć zdziwienia, gdy to usłyszałem. Greg zupełnie otwartym tekstem powiedział, że musi tak robić, ponieważ jest czarny i do tego ma białą żonę. Zupełnie zgłupiałem. Poprosiłem, żeby mi to wytłumaczył tak żebym zrozumiał. Na co Greg patrząc mi w oczy powiedział:
- widzisz ty jesteś biały, więc niezależnie, czy odprawiał cię będzie biały, czy czarny to nic Ci nie grozi, a ja czarny z białą kobietą na ponad 50’ jachcie? Mam przechlapane i u białego i u czarnego.
Próbowałem traktować to jako dobry żart, ale Greg był poważny w tym co mówił. I dodał, że on musi mieć wszystko w porządku, żeby nie dać powodu do złego traktowania.
Zrobiło mi się naprawdę smutno.

Do następnego razu.


Załączniki:
IMG_5065@0.5x.jpg
IMG_5065@0.5x.jpg [ 323.32 KiB | Przeglądane 14105 razy ]
IMG_5115@0.5x.jpg
IMG_5115@0.5x.jpg [ 332.43 KiB | Przeglądane 14105 razy ]

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com

Za ten post autor -O- otrzymał podziękowania - 10: damit, Janna, Maar, Mir, nauaag, Ognisty Szkwał, pierzasty, puffin, robertrze, Wojciech
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 paź 2022, o 23:55 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 15 cze 2009, o 04:47
Posty: 13067
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 3026
Otrzymał podziękowań: 2648
Uprawnienia żeglarskie: młodszy marynarz śródlądowy
-O- napisał(a):
Pomiędzy wyspami poruszają się długimi dłubankami wiosłując jednym szerokim wiosłem na rufie. Obserwowałem taką łódź zmierzającą w moim kierunku i dopatrzyłem się takiego specyficznego ruchu tuż przed wyjęciem wiosła z wody, który pozwala na płynięcie po prostej i wiosłowanie z jednej strony.
Tak samo się pływa pychówkami po Wiśle. :)

_________________
Pozdrawiam
Wojtek
https://www.wojtekzientara.pl/
m/y „Wymówka”, POL000KA6
SPG5479, MMSI 261003664


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 25 paź 2022, o 09:28 

Dołączył(a): 29 sty 2012, o 08:55
Posty: 267
Podziękował : 368
Otrzymał podziękowań: 69
Uprawnienia żeglarskie: sternik morski
-O- napisał(a):
Do następnego razu.


Miejmy nadzieję, że nie za 4 miesiące:)))


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 25 paź 2022, o 15:24 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2047
Lokalizacja: Polinezja Francuska
Podziękował : 778
Otrzymał podziękowań: 1642
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Stara Zientara napisał(a):
Tak samo się pływa pychówkami po Wiśle. :)

Ten koleś wozi banany. Kiść za dolara albo 10 litrów wody.
Te wyspy nie mają wody. Na niektóre bardziej zaludnione woda jest dowożona z lądu, te mniejsze, gdzie żyją 2-3 rodziny polegają tylko na deszczówce i wodzie z żaglówek.
Innym źródłem dochodu tych plemion są mola. Takie wyszywanki z tkanin specjalną techniką. Bardzo pracochłonne.
Wspomaganie ich tutaj sprawia przyjemność. Niech żyją tu i funkcjonują tak jak najdłużej.


Załączniki:
Screen Shot 2022-10-25 at 08.27.26@0.5x.jpg
Screen Shot 2022-10-25 at 08.27.26@0.5x.jpg [ 86.07 KiB | Przeglądane 14016 razy ]

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com

Za ten post autor -O- otrzymał podziękowania - 2: Janna, nauaag
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 25 paź 2022, o 15:55 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2047
Lokalizacja: Polinezja Francuska
Podziękował : 778
Otrzymał podziękowań: 1642
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
robertrze napisał(a):
Miejmy nadzieję, że nie za 4 miesiące:)))

Interwały są zależne od dostępu do netu, ilości wolnego czasu (bo tutaj zawsze coś się dzieje) i weny. Najwięcej wolnego czasu mam na przelotach, ale wtedy nie mam netu.
Przymierzam się do zamontowaniu Starlinka w wersji RV. Jak narazie nieźle spisuje się na jachtach. Istnieje jednak uzasadnione podejrzenie, że to jest tylko kwestią czasu i Musk odetnie zasięg na wodzie. A wersja morska jest droga 5 000$ miesięcznie.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com



Za ten post autor -O- otrzymał podziękowanie od: robertrze
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 26 paź 2022, o 06:42 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 paź 2010, o 14:59
Posty: 5501
Lokalizacja: Kraków
Podziękował : 3071
Otrzymał podziękowań: 2942
Uprawnienia żeglarskie: ciut ciut
-O- napisał(a):
Innym źródłem dochodu tych plemion są mola. Takie wyszywanki z tkanin specjalną techniką. Bardzo pracochłonne.

Masz może jakieś zdjęcie? Bo nie mogę wyguglać

_________________
Pozdrawiam,
Smoczyca


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 26 paź 2022, o 08:01 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 cze 2010, o 19:37
Posty: 13560
Lokalizacja: Port Rybnik
Podziękował : 1556
Otrzymał podziękowań: 2275
Uprawnienia żeglarskie: sternik jachtowy
Janna napisał(a):
-O- napisał(a):
Innym źródłem dochodu tych plemion są mola. Takie wyszywanki z tkanin specjalną techniką. Bardzo pracochłonne.

Masz może jakieś zdjęcie? Bo nie mogę wyguglać

Proszę bardzo
https://www.google.com/search?q=San+Bla ... era&hs=D5y


_________________
Wojciech1968 Port Rybnik
W życiu piękne są tylko chwile...



Za ten post autor Wojciech otrzymał podziękowanie od: Janna
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 26 paź 2022, o 15:22 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2047
Lokalizacja: Polinezja Francuska
Podziękował : 778
Otrzymał podziękowań: 1642
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Janna napisał(a):
Bo nie mogę wyguglać

Hasło: guna yala mola - zwraca sporo materiału.
Co do zasady nie kupuję żadnych pamiątek, chyba, że są to jednocześnie przedmioty użyteczne. Zasada jest taka, że na każdym kontynencie kupujemy nax 3 pamiątki i muszą to być przedmioty o wyjątkowym znaczeniu, niepowtarzalne (nie jakiś kubek ze straganu) i przywołujące wspomnienia. Brak miejsca na jachcie do składowanie tego typu przedmiotów wymusza takie postępowanie.
Mola zasługują na zakup. Jest tu taka wyspa, gdzie robione są mola o wyjątkowym znaczeniu artystycznym. Godziny na wyprodukowanie jednej sztuki o umiarkowanych rozmiarach potrzeba kilkaset godzin. Nie ma dwóch identycznych egzemplarzy.

Bycie tutaj jest dojmującym przeżyciem, jest to maj pierwszy kontakt z ludźmi, którzy mają świadomość swojej odrębności i z największą pieczołowitością dbają i pielęgnują swoją kulturę i nie dają się połknąć przez cywilizację. Do łowienia ryb używają dzidy, wody dokuła wysp mają gładkie gdyż są otoczone płyciznami i rafami, więc dłubanki napędzie wiosłem spełniają swoją rolę, choć widziałem też Yamahy na łodziach, które przywożą zaopatrzenie z Panamy.

Będę tu jeszcze 6 tygodni i czuję, że będzie to bardzo pouczająca przygoda połączona z przyjemnością przebywania w rajskim miejscu.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com



Za ten post autor -O- otrzymał podziękowania - 4: Janna, M@rek, robertrze, tomasz piasecki
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 1 lis 2022, o 03:33 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2047
Lokalizacja: Polinezja Francuska
Podziękował : 778
Otrzymał podziękowań: 1642
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
San Blas jest łatwo osiągalne od strony wody. Dotarcie tutaj z Panama City lądem wiąże się z przeprawą przez dżunglę samochodem terenowym albo taksówką powietrzną. Dzięki takiemu usytuowaniu wyspy są odwiedzane głównie przez żeglarzy. Tłoku nie ma, co sprawia, że jest tu cicho i spokojne. Otoczeni jesteśmy czterema wyspami i czterema jachtami.


_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com



Za ten post autor -O- otrzymał podziękowania - 6: Maar, Mir, Ognisty Szkwał, robertrze, SlawLip, Wojciech
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 1 lis 2022, o 08:16 

Dołączył(a): 29 sty 2012, o 08:55
Posty: 267
Podziękował : 368
Otrzymał podziękowań: 69
Uprawnienia żeglarskie: sternik morski
Jest relacja czyli jest czas i internet. A skąd tam internet?
Dziękujemy Kasi za chillout z wysp San Blas.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 1 lis 2022, o 14:28 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2047
Lokalizacja: Polinezja Francuska
Podziękował : 778
Otrzymał podziękowań: 1642
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
robertrze napisał(a):
Jest relacja czyli jest czas i internet. A skąd tam internet?
Dziękujemy Kasi za chillout z wysp San Blas.

Czas jest i jest Internet.
Tigo w Panamie sprzedaje data sim za 30$ za miesiąc bez limitu transferu danych. Problemem jest zasięg. Na wyspy dociera bardzo słaby sygnał a w niektórych miejscach w ogóle go brak. W Kolumbii kupiłem zewnętrzną antenę do rutera. Wyciągnąłem ją fałem na maszt i zasięg poprawił się diametralne.
Jak tu przypłyniesz to już pewnie ze Starlinkiem.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com



Za ten post autor -O- otrzymał podziękowanie od: robertrze
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 30 gru 2022, o 23:39 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2047
Lokalizacja: Polinezja Francuska
Podziękował : 778
Otrzymał podziękowań: 1642
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Pobyt na San Blas był bajecznie piękny. Postaliśmy jeszcze kilka tygodni w Linton Bay, po czym rozpoczęliśmy procedurę i przejścia Kanału Panamskiego. Z przejścia kanału zmontuję osobną relację (być może filmową).
Teraz stoimy w Panama City i czekamy na czujnik wychylenia steru, który ma przyjść 4 stycznia. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze to 5 stycznia ruszymy w kierunku Kostaryki i dalej na Hawaje. Bez autopilota się nie ruszymy. Będzie to najdłuższy odcinek naszej wyprawy, ponad 4 tysiące mil.

Poniżej nasz widok na Panama City z kotwicy przy Perico Island. Stoi tu teraz około 40 jachtów. Większość szykuje się w drogę. Mamy tu pomost dla pontonów strzeżony przez armię, jest bezpiecznie nie trzeba zapinać pontonów na kłódkę. Woda do woli bezpłatnie. Ważne, gdyż odpalenie odsalarki tutaj byłoby ryzykowne.


Załączniki:
panamacity.jpg
panamacity.jpg [ 204.25 KiB | Przeglądane 10248 razy ]

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com

Za ten post autor -O- otrzymał podziękowania - 10: Janna, junak73, Kurczak, Maar, nauaag, nipo80, Ognisty Szkwał, puffin, robertrze, Wojciech
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 198 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 298 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL