Wróciłem więc podzielę się swoimi skromnymi doświadczeniami
.
1. Pogoda: Byliśmy w terminie 18.02 - 04.03. Monsun północno - zachodni. Zdaje się, że trochę już zaczynał się odwracać. Teoretycznie powinno być deszczowo. Faktycznie było bardzo deszczowo, ale w okolicach Victorii na Mahe. Mam wrażenie, że za te deszcze odpowiedzialny był głównie pobliski szczyt, który siedział nieustannie w chmurach i chyba był ogniskiem kondensacji. Jak się ruszyliśmy na północ to w zasadzie opadów nie było (pokropiło trochę na Praslin, ale to też lokalnie w okolicach większych szczytów - rejon Vallée de Mai). Wilgotność duża, ale do przyzwyczajenia, podczas płynięcia czy na plaży z lekką bryzą nie przeszkadzało to wcale. Co ciekawe podczas "opływania" Mahe widzieliśmy, że Morne Seychelles siedzi w chmurach i w jego okolicy leje, ale opady mają zasięg lokalny. (oczywiście wszystko to to moje subiektywne obserwacje).
2. Nawigacja: Stosunkowo mało materiałów na których można się oprzeć. Indian Ocean Cruising Guide i Seychelles nautical pilot w mojej ocenie bardzo ubogie w informacje. W sumie najwięcej skorzystałem z informacji pozostawionych przez użytkowników Navionicsa przy opisach kotwicowisk czy spotów nurkowych. Same mapy Navionicsa ok, zaskoczyły nas tylko głębokości na wejściu do Grande Anse na Mahe. Czujność i obserwacja kolorów wody bardzo wskazana, szczególnie tam gdzie przybój może wspólnie z piaszczystym dnem płatać figle
.
3. Infrastruktura: W zasadzie to brak infrastruktury. Ma to swoje dobre i złe strony.
Napewno jest kameralnie i "butikowo".
Poza Mahe i Praslin chwilowo nie ma innych portów. La Digue jest wyłączone z powodu rozbudowy. W związku z tym woda dostępna tylko w marinach w Victorii i na Praslin.
Z powodu tej rozbudowy nie zwiedziliśmy wyspy, choć sami przekombinowaliśmy. Władze portu odmówiły wpuszczenia jachtu, proponując desant na drugi dzień i pozostawienie łódki na kotwicowisku. My "przychytrzyliśmy" i próbowaliśmy to zrobić z Grade Anse zamawiając podwózkę. Niestety przybój miał inne zdanie na ten temat i skończyło się myciem silnika.
Na Praslin mało miejsc, poza tym spłynęliśmy w piątek, więc w sobotę nas poproszono o przestawienie się na bojkę ze względu na wymianę "turnusów". Bojka okazała się super rozwiązaniem, bo "Pan bojkowy" przedstawił się jako kucharz i za BARDZO dobrą cenę mieliśmy bajeczną kolację. Niestety nie słyszałem jak się przedstawiał, ale są uzasadnione podejrzenia, że mógł to być wzmiankowany Roberto
.
Brak infrastruktury wymusza też uważne planowanie zakupów. Sklepów jest wszędzie sporo, ale generalnie od plaż to jest do nich na ogół ładny kawałek
.
Zdecydowanie polecam targ w Victorii - owoce i ryby w bardzo dobrych cenach. Zrobiliśmy tam zakupy po tygodniu i żałowaliśmy, że nie byliśmy tam również przed rozpoczęcie rejsu.
4. Parki narodowe: Zdecydowanie warto. Kosztują, ale to dobrze wydane pieniądze
. Warto tylko popatrzeć co jest w cenie biletu i wykorzystać to. Na przykład Zatoka Baie Ternay jest w cenie razem z Port Launay a zwiedzanie Curieuse ze snurkowaniem na St. Pierre. Jest to o tyle ważne, że bilet obowiązuje na dany dzień i warto się "uwinąć".
5. Odprawy: Lecąc tam odprawiamy się internetowo (nie później niż 72 h przed planowanym przybyciem) i na tej podstawie dostajemy zezwolenie na wjazd. W związku z tym formalności na wejściu mocno uproszczone i szybkie.
Faktycznie z powrotem jest gorzej. W zasadzie nie wiem z czego to wynikało ale miałem wrażenie, że obsługa lotniska robi wszystko aby bagaży nie odprawić
. W kolejce do odprawy staliśmy blisko 2 godziny. Szczęściem było jak dobrnęło się w pobliże wentylatora
. Błędem okazało się przebranie w świeże ciuszki jeszcze przed odprawą bagażową. Warto to zrobić poźniej, po kontroli bezpieczeństwa jest w końcu klimatyzowana poczekalnia
.
Z odprawami wiąże się też kwestia szczepień. Niby nie obowiązkowych, ale lecąc tylko "tranzytem" przez kraj zagrożony żółtą febrą, szczepienie na żółtą febrę staje się obowiązkowe. W trakcie odprawy będą więc wymagali kopii wpisu z "żółtej książeczki".
Może się więc okazać, że teoretycznie korzystniejszy cenowo lot przez Adis Abebę, po uwzględnieniu kosztów szczepień, okaże się droższy niż lot przez Dubaj.
6. Telefony i Internet: Potwierdzam Airtel daje radę. Dobrą opcją jest zakupienie karty (dostępne i fizyczne i wirtualne) przy odprawie (zezwolenie na wjazd) dostępna jest wtedy z dużą zniżką. W połączeniu z rozmowami przez Wi_Fi pełen kontakt ze światem za rozsądną cenę.
Generalnie ciekawe doświadczenie, choć bardziej chyba turystyczne niż żeglarskie
.
Pozdrawiam.
Jacek