http://www.port21.pl/hotnews/article_1582.html

Do redakcji Port21.pl przyszedł e-mail od załogi s/y FUJUMO następującej treści:

Polski jachtu bezprawnie uwięziony i okradziony przez prywatną stocznię w Miami – załoga niepewna dalszych losów.

Stocznia jachtowa Merill – Stevens w Miami, Floryda, USA przyjęła do wykonania kilka drobnych prac remontowych na polskim jachcie sy Fujimo, przygotowującym się do przejścia Atlantyku w drodze do Polski. Stocznia określiła koszty i przyjęła zaliczkę. 18 kwietnia, po wykonaniu prac podała cenę trzykrotnie przewyższającą wcześniej przedstawioną sumę. Właściciel jednostki, co w tej sytuacji zrozumiałe zaproponował negocjacje i na wstępie zgodził się uznać część dodatkowych kosztów. Przedstawiciel stoczni w sposób nadzwyczaj arogancki odrzucił tę propozycję, nakazując jednocześnie zdemontowanie śruby napędowej dokonując jej zaboru i przykucie jednostki łańcuchem do nabrzeża. Działanie takie stanowi jaskrawe pogwałcenie wszelkich zasad prawa i dobrych obyczajów i nazywając rzecz po imieniu jest bezprecedensowym aktem przemocy i skandalem międzynarodowym.

Przedstawiciele polskich służb konsularnych zawiadomieni o sytuacji nie potrafili udzielić żadnej innej pomocy, poza dobrymi radami, aby zawiadomić policję, ta mimo kilkukrotnych próśb o interwencję nie podjęła żadnych działań.

Dla załogi jachtu sytuacja jest bardzo trudna: nie sposób określić kiedy i czy w ogóle jednostka będzie mogła wyruszyć do kraju: stocznia odmawia wszelkich negocjacji, co więcej odcięła dopływ prądu na jacht.

Prosimy o pomoc
załoga sy Fujimo

Kontakt:
fujimo@interia.pl
tel.
+48502519880
+48517530729
+48510029149

Proszę o określenie dokładnej sytuacji prawnej w tym wypadku i przedstawienie dokładnych dokumentów potwierdzające zaistniałą sytuację. Wiele było przypadków wyłudzeń z tej strony, więc jako administrator domagam się takich ustaleń. Póki co przestrzegam użytkowników przed jakimikolwiek działaniami!

Poza tym artykuł "słowo w słowo" skopiowany z serwisu Port21. Nie wiem na jakiej podstawie i czy do końca legalnie...

Pozdrawiam

_________________
"Take your passion and make it happen"

Co mozna powiedziec i pomyslec o tym.
Kto jest tak glupi, zeby w ogole dawac jacht do jakies tam stoczni w Miami.
Jasne jest, ze oni sie cenia. Czy jacht im tonal, czy nie dalo sie tego naprawic samemu.
Wiadomo jest, ze te tzw stocznie, mariny, jak je zwal, to sa dla milionerow. I trzeba ich omijac z daleka. Mnie spotkala podobna przygoda. Gdy wpadlem na mielizne kolo Tampa a mialem uszkodzony silnik i nie moglem zejsc, dostalem 5 dni na usuniecie jachtu. Na szczescie 5 dnia przywialo solidnie z wlasciwego kieruku i zszedlem z piachu na wode. Gdyby to sie nie udalo, jacht by mi zabrali i zniszczyli. Tak bylo w mandacie, ze mialem przy okazji sie zglosic do sadu, zeby pewnie to wyjasnic. Do sadu nie poszedlem, bo przeoczylem. Co mnie potem kosztowalo 2 miesiace wiezienia. Ostrzegam przed ciezkimi wiezieniami na FL. Spanie na stalowej pryczy nie nalezy do przyjemnosci. Po dwoch miesiacach schudlem jak nigdy w zyciu. Jacht czekal na mnie na brzegu w lesie, na szczescie nie okradziony.
AHOJ