Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 28 lis 2024, o 23:42




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 14 ] 
Autor Wiadomość
 Tytuł: Sailing Pete
PostNapisane: 28 sie 2024, o 10:44 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 2 kwi 2013, o 19:38
Posty: 131
Lokalizacja: Legolandia.
Podziękował : 36
Otrzymał podziękowań: 193
Uprawnienia żeglarskie: j. st. m.
TLDR: Co ja sobie zrobiłem? Ano kupiłem sobie jacht.

To tyle, cześć!

Obrazek


Dłuższa wersja dla cierpliwych

Ci, co mnie znają, wiedzą, że jak tylko przekroczyłem magiczną dziesiątkę, papcio postanowił, że trzeba by mnie nauczyć żeglarstwa przez duże Że. I tak zaczęła się moja przygoda - nie powiem, mil morskich nazbierało się, że ho, ho. Ledwo lat 16, a już 20 tysięcy mil w kapciach. Chwila później - sternik jachtowy wszedł mi do CV. Franek Haber wtedy spojrzał na mnie i mówi: “Młody, czas, żebyś teraz ty nauczył innych, jak się nie utopić na jachcie.”

No to trzy lata z Almaturem w Giżycku minęły mi szybko niczym moje zainteresowanie zbieraniem znaczków, a po drodze coś tam do głowy powsadzałem całemu tuzinowi nowych żeglarzy jachtowych. Potem były moje pierwsze rejsy kapitańskie na Morzu Śródziemnym, na takich mniejszych wannach, coś koło 35 stóp. A potem… bum! Studia, robotę złapałem, a z rzeczywistością dorosłego życia zderzyłem się czołowo. Przynajmniej sternik morski mi wtedy jeszcze wszedł do paszportu. Studia się rozciągały jak guma w gaciach, głównie dlatego, że zająłem się fachem wcześniej niż by wypadało. Po inżynierze dostałem się na magisterkę do Danii. Tę jednak ukończyłem na czas. I bach, nagle praca i dalsze wyzwania asymilacji w Danii. I najgorsze - lukrecja.

A w tym czasie coraz więcej pytań: “Młody, co z tobą? Zrezygnowałeś z pływania?” A ja po prostu nie miałem jak. Życie mnie trochę przygniotło. I tak, chodzę od lat i roznoszę mieszkanie, bo człowiek bez regularnego pływania rozdrażniony jak świnia na diecie. I jakby nie mogło być gorzej, lokalni Aborygeni, tu, w LEGOlandiii, nie czarterują jachtów! Miliard jachtów dookoła, a wszystkie prywatne. No i dupa blada.

Od 2018 roku tak sobie dumam, że może kiedyś kupię jacht. Papcio w ostatnich latach oczywiście powtarzał swoje, jak słyszał co nowe pomysły na ten temat: “Młody, po co ci to, jacht to czarna dziura bez dna!”. Więc ja bujam się z tą myślą, próbuję siebie przekonać, że może coś małego wystarczy – sunfish może, albo jaki laser. Ale potem dochodzę do wniosku, że brakuje mi tej przestrzeni, tego uczucia wolności, żeby popłynąć gdzieś dalej, zanocować na jachcie. A do tego ostatnio to już zacząłem często myśleć, że potrzebne mi takie miejsce ucieczki, taki ogródek działkowy, dodatkowe metry kwadratowe, aby i z mieszkania uciec raz na jakiś czas. A co, gdyby ten ogródek działkowy był na wodzie…?

Po śmierci ojca zacząłem o tym myśleć jeszcze więcej, a rozmowy z Andrzejem Minkiewiczem, oraz konsultacje z Zientarą i Piortkiem Kulczyckim tylko mnie utwierdziły, że potrzebuję coś małego do pływania pod ręką, ale w granicach rozsądku, aby w razie czego sprzedać to coś w cholerę, bez większych strat.

No i tak sobie ustawiłem kryteria: kabina, kibel z drzwiczkami, zbiornik gówna (ma się tę kindersztubę) - takie tam podstawy. No i stan techniczny - ma być w porządku, żebym nie musiał od razu łatać dziur w portfelu (i jachcie).

Ostatecznie padło na Trio 80 z 1981-go roku. Lokalny Aborygen z Aalborga oddał mi ją za grosze, a ja uznałem, że to była cena, której nawet nie warto było negocjować (no dobra, może odrobinkę zbiłem cenę…), zważywszy na to, co jacht oferował już na starcie, i na jego stan techniczny. Zostało tylko przeprowadzenie jachtu do Aarhus.

Ale o historii przeprowadzki jachtu z Aalborga do Aarhus to już może opowiem przy innej okazji. I tak po tym tekście macie pewnie już dość czytania tego wątku po pierwszym poście… :D.

PS. Dane techniczne:

Firma: Trio Boats (SWE)
Model: Trio 80
Rok: 1981
LOA: 26.41 ft / 8.05 m
LWL: 22.15 ft / 6.75 m
Szerokość: 9.19 ft / 2.80 m
Tonaż: 6,834.33 lb / 3,100 kg
Balast: 3,086.47 lb / 1,400 kg
Maksymalne zanurzenie: 4.92 ft / 1.50 m
Gł. materiał balastu: Ołów
Projektant: Hans Blomstergren

Media do śledzenia:
Instagram
Strona/blog

_________________
Pozdrawiam,

Piotr "Młody Zbieraj" Zbierajewski



Za ten post autor Młody Zbieraj otrzymał podziękowania - 7: cinas, Maar, Netart, robhosailor, Senator, Stara Zientara, Wasyl
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 sie 2024, o 12:57 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 15 cze 2009, o 04:47
Posty: 13068
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 3032
Otrzymał podziękowań: 2648
Uprawnienia żeglarskie: młodszy marynarz śródlądowy
Duńską banderę zostawiasz?

_________________
Pozdrawiam
Wojtek
https://www.wojtekzientara.pl/
m/y „Wymówka”, POL000KA6
SPG5479, MMSI 261003664


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 sie 2024, o 13:42 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 12 sie 2009, o 15:51
Posty: 908
Lokalizacja: Warszawa, Gdańsk
Podziękował : 90
Otrzymał podziękowań: 637
Uprawnienia żeglarskie: s.j.
Napiszę tylko że fajna, zgrabna, nieduża łódeczka ;)
A.

_________________
http://www.dobrewiatry.pl/


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 sie 2024, o 14:02 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 lis 2011, o 08:57
Posty: 12150
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 1714
Otrzymał podziękowań: 4108
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Młody Zbieraj napisał(a):
I tak po tym tekście macie pewnie już dość czytania tego wątku po pierwszym poście…

A skąd! Poza tym, zawsze się interesuję, jak ktoś kupuje jacht mniejszy od mojego. ;)

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 sie 2024, o 15:23 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 2 kwi 2013, o 19:38
Posty: 131
Lokalizacja: Legolandia.
Podziękował : 36
Otrzymał podziękowań: 193
Uprawnienia żeglarskie: j. st. m.
Stara Zientara napisał(a):
Duńską banderę zostawiasz?


No ba! :)

Netart napisał(a):
Napiszę tylko że fajna, zgrabna, nieduża łódeczka ;)
A.


Andrzej testował jacht organoleptycznie przez ostatnie kilka dni, w tym zaliczył szalenie ambitny rejs ze mną, z jednego miejsca w porcie macierzystym, gdzie stałem gościnnie, do nowego, docelowego, które teraz dzierżawię :). Dzięki za pomoc :).

waliant napisał(a):
A skąd! Poza tym, zawsze się interesuję, jak ktoś kupuje jacht mniejszy od mojego. ;)


Nie ukrywam, zaglądam regularnie na stronę Czarodziejki :).

_________________
Pozdrawiam,

Piotr "Młody Zbieraj" Zbierajewski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 sie 2024, o 16:00 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 lis 2011, o 08:57
Posty: 12150
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 1714
Otrzymał podziękowań: 4108
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Młody Zbieraj napisał(a):
Nie ukrywam, zaglądam regularnie na stronę Czarodziejki

Nie ma w tym przecież nic złego... ;)

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 lis 2024, o 13:55 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 2 kwi 2013, o 19:38
Posty: 131
Lokalizacja: Legolandia.
Podziękował : 36
Otrzymał podziękowań: 193
Uprawnienia żeglarskie: j. st. m.
Tak więc miałem wrzucić historię przeprowadzania tego Trio kilka miesięcy temu, ale wyszło, jak wyszło ;).

Aalborg - Kaløvig Bådelaug,
czyli nowego armatora rejs pierwszy


Jak już Wam wspomniałem ostatnio, kupiłem sobie Trio 80. Pięknie, cudnie, ale jest mały problem - jacht stacjonuje w Aalborgu, a ja mieszkam w Aarhus. Więc co? Trzeba go przetransportować nieco bliżej do domu. Zrodził się więc pomysł pierwszego, dziewiczego rejsu jachtu, pod moim panowaniem, na tej trasie.

Miałem już okazję troszkę na tym Trio popływać podczas testowego rejsu. Towarzyszył mi w tym sąsiad, Łukasz Markowski. Tak się przypadkiem złożyło, że rok temu wprowadził się piętro niżej ze swoją wówczas za-trzy-tygodnie-od-tego-tekstu żoną. Szybko się okazało, że Łukasz też ma coś wspólnego z żeglarstwem i również w przeszłości pływał głównie na żaglowcach. A swoją drugą połówkę poznał na Bonawenturze (z którą tam też wziął ślub dwa miesiące temu :)). No dobra, koniec dygresji.

W każdym razie, zapytałem Łukasza, czy nie chciałby mi towarzyszyć przy przeprowadzce jachtu do Aarhus. Uznałem, że o ile nie będzie katastrofalnej pogody, wystarczy nam weekend, a nocą pływać nie będziemy (bo po co się męczyć?). Łukasz rzucił z uśmiechem „W sumie, czemu nie?”, co oczywiście wziąłem za „O, tak, jasne! Zawsze marzyłem o takim rejsie w jedyne dwa wolne dni, padając na ryj po tygodniu roboty!”.

Jak więc podzielić tę około 100-milową trasę na raty, aby spokojnie przepłynąć ją w weekend? Plan był prosty:

02.08.2024 - Piątek: Aalborg - Hals
03.08.2024 - Sobota: Hals - Grenå
04.08.2024 - Niedziela: Grenå - Aarhus (Kaløvig Bådelaug)

Oczywiście, w mojej naiwności nie przewidziałem, że ten plan może być zbyt ambitny na zwykły weekend. Łukasz miał być w poniedziałek z powrotem w pracy, więc czas gonił…

Jak miało być i jak ostatecznie wyszło:
Obrazek

_________________
Pozdrawiam,

Piotr "Młody Zbieraj" Zbierajewski



Za ten post autor Młody Zbieraj otrzymał podziękowanie od: Stara Zientara
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 lis 2024, o 14:09 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 2 kwi 2013, o 19:38
Posty: 131
Lokalizacja: Legolandia.
Podziękował : 36
Otrzymał podziękowań: 193
Uprawnienia żeglarskie: j. st. m.
02.08.2024 - Piątek

Wyruszyliśmy z Aarhus do Aalborga około 14:00. Plan był prosty - jacht czekał na nas w marinie Vestre Bådelaug, jednej z trzech miejskich marin w Aalborgu, wszystkie na zachód od mostów: kolejowego i miejskiego. Wiedziałem, że most miejski otwiera się co pełną godzinę, a kolejowy (pierwszy, którym musimy pokonać) co pół godziny - przynajmniej tak mnie poinformowali lokalni Aborygeni w marinie (i taka informacja została potwierdzona online). No to mamy wszystko, co trzeba wiedzieć. W drogę!

Dojeżdżamy do mariny około 15:00, szybkie zaokrętowanie, dokupienie środków pirotechnicznych (promocja w lokalnym sklepie żeglarskim, więc co się będę…) i jesteśmy gotowi do drogi. Plan jest taki, żeby wypłynąć o 16:15 i zdążyć na otwarcie mostu kolejowego o 16:30. O 16:00 idę odpalić silnik, aby się grzał, a Duńczycy, jakby nigdy nic, informują mnie, że mogę spokojnie zdążyć na otwarcie o 17:00, bo da się przepłynąć oba mosty na raz. Uwierzyłem im na słowo. Jak się potem okazało, duży błąd.

16:45 - cumy oddane, kierunek Hals. Mała naprzód. O 16:55 jesteśmy przy moście kolejowym… i nic. Most zamknięty, a w tle most miejski, Limfjordsbroen, już się otwiera. 17:00, widzę jakichś lokalsów, którzy prują jachtem, z naszej strony, całą naprzód, jak na zderzenie z mostem kolejowym. Ten dalej się nie otwiera, a daleko w tle widać, jak most miejski się właśnie otworzył. „Co do cholery?” - pytam siebie cicho. Kilka minut później, most kolejowy się otwiera, dokładnie w momencie gdy ten inny jacht na pełnej parze w niego prawie wpływa. Wariat, czy co… 17:05 sami przepływamy most. Mija 5 minut, jesteśmy w połowie drogi do Limfjordsbroen, mostu miejskiego w Aalborgu, a ten zaczyna się zamykać, dokładnie po tym jak ten wcześniejszy jacht na pełnej naprzód na styk go przepłynął. „Co do cholery, vol. 2”?

Dzwonię do operatora mostu. „Tak, to normalne. Kolejowy otwiera się kilka minut przed wpół do, albo kilka minut przed pełną godziną, a most miejski zaraz po nim”. No to super. No to teraz musimy poczekać godzinę między mostami. Aczkolwiek, dowiaduję się, że Limfjordsbroen otworzy się najprawdopodobniej wcześniej niż o 18:00, może koło 17:40, bowiem płynie Limfrjodem jakiś duży statek handlowy. No dobra…

Z uwagi na pewne wątpliwości co do cumowania naszym małym jachtem przy miejskiej kei, a także niewiedzę, kiedy dokładnie ten duży statek się pojawi (bo z tego miejsca nie widać zbyt wiele wód fiordu), postanowiliśmy poćwiczyć pracę na silniku i zaczęliśmy kręcić kółka na wolnym biegu. Mija pół godziny i nic. No dobra, kontynuujemy robienie tych bączków, dzielnie nabijając minuty stażu na silniku. I wtedy go zobaczyliśmy. Duży statek, jakieś 80 metrów długości, przewożący bliżej nieokreślone płynne dobra. Pierwsza lekcja na dziś: naprawdę trudno oszacować odległość zbliżającego się kolosa tej wielkości, szczególnie gdy patrzy się na niego pod ostrym kątem do dziobu.

Most miejski zaczyna się otwierać. No to gaz do dechy! Płyniemy gdzieś w połowie drogi między mostami. Most kolejowy też się otwiera i zaczyna przepuszczać wspomniany statek handlowy. Most miejski już otwarty. My jesteśmy gdzieś już w 3/4 drogi do Limfjordsbroen. Nagle Łukasz przytomnie rzuca, że ten statek pędzi znacznie szybciej, niż nam się wydawało. Patrzę za rufę, potem na otwarty most jakieś 100 metrów przed nami, i jak to powiedział kiedyś klasyk polskiej literatury, stwierdzam: „No kurwa, rzeczywiście!”. W prawo na burt i pokazuję wyraźnie temu dużemu, że ustępuję mu miejsca. Szybko opracowuję plan: po zrobieniu kółka ustawiamy się blisko statku, żeby zdążyć przepłynąć przez otwarty most, zanim znowu go zamkną. Plan w ruch! Jak się okazało, było to strzałem w dziesiątkę, bo tuż za nami most zaczął się zamykać. 17:56 przepływamy przez Limfjordsbroen. Wreszcie możemy opuścić Aalborg!

Jak tylko minęliśmy Aalborg Portland, nadszedł czas na postawienie genuy, a zaraz potem grota. Limfjord kręci od rufy jak szalony, więc zrobiliśmy dwie zwrotki przez rufę, ale przez większość czasu płynęliśmy motylem, osiągając średnią prędkość 3,5 węzła.

Niestety, przez tę godzinę straconą na czekanie na otwarcie mostu, nasza ETA nieco się wydłużyło. Miałem ambitny plan, żeby uniknąć pływania po ciemku, ale cóż, życie ma swoje sposoby na korektę planów. O 21:29 włączamy światła nawigacyjne i płyniemy dalej.

Przynajmniej trasa była malownicza i spokojna, a koło 22:00 zaczynamy dostrzegać światła Hals oraz pierwsze latarnie, które pozwalają nam na wzrokowe namierzenie wejścia do portu. O 22:36 następuje moment, który nas obu nieco zaskoczył. Kolejna lekcja z tego dnia. Mimo że cały czas bacznie rozglądaliśmy się wokół, w ciemnościach i morzu pojedynczych świateł umknął nam kontenerowiec, który nagle pojawił się jakieś 0,5 mili morskiej za rufą. Nasza prędkość wynosiła wtedy około 2 węzły, a jego - dwucyfrowa. Na szczęście dystans był jeszcze bezpieczny, więc szybko zdecydowałem się odpalić silnik, żeby uniknąć konieczności awaryjnego manewrowania na zimno.

Równocześnie zrobiłem szybki zwrot przez rufę i wszedłem na kurs półwiatru, wyraźnie pokazując kolejnemu dużemu, że, mówiąc kulturalnie, zmykam mu z drogi. Co było trochę bardziej przerażające, to fakt, że poza światłami nawigacyjnymi, które trochę się zlewały z tłem, statek był praktycznie niewidoczny. Na dodatek, latarnie na lądzie ustawiły się akurat tak, że wyglądało, jakby za tym kontenerowcem płynęły jeszcze dwa piloty… To naprawdę nie pomogło w oszacowaniu sytuacji!

Gdy statek w końcu nas minął, będąc już blisko mariny, szybko zwinęliśmy żagle. Chwilę później wchodzimy do mariny, która była oświetlona fatalnie – przestrzegają tam tak rygorystycznie zasad ograniczania zanieczyszczenia światłem, że miałem wrażenie, iż chodzi o to, żeby przypadkiem nikt na jachcie nie obudził się od światła wpadającego przez forluk czy bulaj. Czytaj: ciemno jak w d… . Gdyby nie Łukasz, który przy stensztagu wypatrywał miejsca dla nas między jachtami, pewnie stanąłbym burtą przy kei kutrowej, bo tam przynajmniej dało się cokolwiek zobaczyć dzięki latarniom. Jest to o tyle dziwne, że ta marina w Hals jest dosyć istotna w tej okolicy - robi za punkt cumowania przy ujściu wschodnim Limfjordu - w obie strony - oraz za dobry przystanek na trasie północ-południe na Kattegacie. Więc jachty wchodzące po ciemku nie powinny być aż taką rzadkością. Po 20 minutach szukania miejsca Łukasz znalazł czarną dziurę między innymi czarnymi dziurami, która zdawała się być niezajęta. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze i udało nam się zacumować około 23:15.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

_________________
Pozdrawiam,

Piotr "Młody Zbieraj" Zbierajewski



Za ten post autor Młody Zbieraj otrzymał podziękowania - 3: Senator, Stara Zientara, waliant
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 lis 2024, o 14:24 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 lis 2011, o 08:57
Posty: 12150
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 1714
Otrzymał podziękowań: 4108
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
I co dalej, i co? :)

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 lis 2024, o 14:25 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 2 kwi 2013, o 19:38
Posty: 131
Lokalizacja: Legolandia.
Podziękował : 36
Otrzymał podziękowań: 193
Uprawnienia żeglarskie: j. st. m.
03.08.2024 - Sobota

Mieliśmy ambitny plan wypłynięcia o świcie, co oczywiście skończyło się wyjściem z kei dopiero o wpół do dziesiątej. Ot, realia żeglarskiego życia. Prognoza pogody teoretycznie dawała nadzieję na trochę wiatru, choć miało dmuchać ostro ze wschodu, ledwo na styk, żeby może udało się dotrzeć do Grenå. O ja naiwny…

Na początku wszystko zapowiadało się nieźle. Pogoda była ładna, ale wiatr bez większych ambicji - wschodnie 8 węzłów. No cóż, lepszy rydz niż nic. Okazało się jednak, że ledwo wyciągamy jeden węzeł w bajdewindzie. Ale co zrobić? W końcu w żeglarstwie nie zawsze jest lekko, czasem trzeba pomęczyć się z żywiołem. Przynajmniej trasa była bardzo malownicza, z mnóstwem różnorodnych pław na wejściu do Limfjordu. Ale mija kolejna godzina, a my ambitnie ciągniemy zaledwie 2,5 węzła. Co gorsza, wiatr zaczyna zmieniać kierunek ze wschodniego na południowy (czytaj: w ryj). No i mamy problem, ale ciągniemy ile się da.

Około 11:00 zauważamy, że ten niby południowy wiatr zaczyna znowu skręcać na południowo-wschodni i wschodni. Skończyło się na tym, że zamiast płynąć na południowy wschód, zaczynamy dryfować na wschód, a czasem nawet lekko na północny wschód. No dobra, zrobimy zwrot przez sztag i spróbujemy pójść na południowy zachód - ważne, żeby chociaż tendencja kierunku była na południe, prawda? Prawda? No więc... gówno prawda, bo po zwrocie przez sztag okazało się, że w tych warunkach mamy kąt martwy na poziomie prawie 150 stopni. Płynęliśmy tak przez jakieś 15 minut, aż stwierdziliśmy, że dobrze by było wpisać „zbieraj” na logu, więc zrobiliśmy kolejny sztag. A prawdę mówiąc, uznaliśmy, że poprzedni kurs był lepszy, więc lepiej będzie się go trzymać. Sukcesem było to, że udało się utrzymać kurs około 120 stopni. Ale zaraz wiatr znowu zaczął skręcać na południowy wschód. W pewnym momencie płynęliśmy już stabilnie kursem 85 stopni. A że nie mieliśmy w planach płynąć ani do Læsø, ani do Szwedów, zacząłem rozważać plan B, który miałem od samego początku – w najgorszym razie dotrzemy do Bønnerup, kilkanaście mil przed Grenå. Tyle że po 30 minutach stwierdziłem, że przy tym wietrze i plan B nie miał najmniejszych szans powodzenia. Wtedy wpadłem na plan C.

Odpaliłem Skippo i zacząłem sprawdzać linię brzegową. Mimo że to mogłoby pokrzyżować nasze plany dotarcia do Kaløvig w niedzielę, chciałem mieć pewność, że jacht przynajmniej dotrze do Grenå na koniec tygodnia. Więc skręciliśmy na Øster Hurup. Tam, jak prognoza zapowiadała, w końcu się rozwiało i mogliśmy spokojnie płynąć resztę drogi z prędkością niecałych 5 węzłów aż do celu.

I teraz przyszedł czas na szczęście głupiego - na miejscu okazało się, że marina jest dosłownie pełna. Mieliśmy jednak farta i ostatecznie stanęliśmy na jedynym wolnym miejscu, które było oznaczone na czerwono, a którego właściciel miał wrócić dopiero następnego dnia po 10:00 rano - czyli po naszym wyjściu. Przynajmniej dopłynęliśmy o rozsądnej porze (18:45). Nawet zaliczyliśmy pizzę w lokalnej pizzerii oraz spacer po nowym zielonym szlaku, który tam niedawno zrobili.

Udało się nawet wyspać! Nie było jednak czasu na leniwe poranki, bo prognoza na pierwszą połowę dnia była obiecująca: wiatr z zachodu, idealny do pełnego kursu przez pół dnia, zanim zacznie skręcać przy brzegu Grenå na północno-zachodni. Co więcej, od około 17:00 spodziewaliśmy się 5°B przechodzącego w solidne 6°B w szkwale. Im dalej dopłyniemy przed tym czasem, tym lepiej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

_________________
Pozdrawiam,

Piotr "Młody Zbieraj" Zbierajewski



Za ten post autor Młody Zbieraj otrzymał podziękowania - 2: Stara Zientara, waliant
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 lis 2024, o 14:36 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 2 kwi 2013, o 19:38
Posty: 131
Lokalizacja: Legolandia.
Podziękował : 36
Otrzymał podziękowań: 193
Uprawnienia żeglarskie: j. st. m.
03.08.2024 - Niedziela

Poranek przywitał nas pięknym, choć pochmurnym niebem. Na szczęście bez deszczu. W "marinie" (to może trochę za duże słowo...) czuć było lekki powiew wiatru od lądu, ale siła raczej symboliczna (w granicach 0°B...). Spoglądam z portu na morze i widzę, że dopiero gdzieś na wschodnim horyzoncie wiatr zaczyna się bawić falami. Decyduję, że tym razem nie będziemy marnować czasu na czekanie, tylko od razu ruszymy z portu na silniku, żeby jak najszybciej dotrzeć do miejsca, gdzie wiatr już rządzi. Przy okazji precyzyjnie przejedziemy przez pierwsze waypointy, maksymalnie wykorzystując ten czas. No to ruszamy.

09:10 – opuszczamy Øster Hurup na dieselgrocie i suniemy na wschód, widząc, jak ląd blokuje wiatr i nie pozwala mu dotrzeć do nas w pełnej sile. Ale już koło 09:30 warunki wietrzne zaczynają być wystarczająco dobre, więc stawiamy grota i genuę. Kurs ustawiony, płyniemy 3,5 węzła. Nieźle. Godzinę później prędkość rośnie do 5 węzłów. O to chodziło! Jeszcze kilka godzin jedziemy na wschód, aż w końcu zmieniamy kurs na południe, celując w maszty platformy morskiej w Grenå, które widać z daleka. Trzymamy się prędkości 4 węzłów – naprawdę w porządku! W tym tempie spokojnie dotrzemy do Grenå, zanim szkwał rozkręci się do 6°B! Na razie morze też współpracuje, stan wody z trójki zmierza do czwórki.

Nagle, koło 16:00, wiatr całkowicie siada. Zdarza się. Mamy czasem jedną kreskę zasięgu, czasem nawet pojawia się 4G, więc sprawdzam prognozę, bo coś tu nie gra. Windy i Skippo zgodnie pokazują, że teoretycznie powinniśmy już (!) płynąć w 5°B, a w szkwale 6°B. No jak? Patrzę na wiatromierz, a tam... zero. Zanotowaliśmy, że o 16:20 wiatr zdechł do może 2 węzłów. O 17:00 ledwo co idziemy 1,1 węzła. Nawet morze się uspokoiło, stan wody spadł do dwójki...

Tutaj mała anegdota - zakupione Trio miało ze sobą dodatkowe żagle, w tym spinakera (z leżącym na pokładzie spinakerbomem). Łukasz dosyć przytomnie rzucił, że skoro i tak wieje z tyłu (dosłownie i w przenośni), to można by postawić balona. Tu muszę zaznaczyć, że nie byłem fanem tego pomysłu, bowiem o ile lubię patrzeć, jak inni sobie pływają na spinakerze, tak sam nie przepadam za ilością roboty wokół niego. W sensie, jak dla mnie, jacht mógłby nie mieć spinakera wcale i byłbym bardziej niż szczęśliwy. Do tego ostatni raz używałem spinakera... 15-20 lat temu. Teorię wciąż pamiętam, ale po tylu latach sam nie do końca wiedziałem, co gdzie idzie. Łukasz stwierdził, że lepsze to niż nic, i zszedł pod pokład, aby wyjąć balona w worku. Jako że mieliśmy cały jeden pasek zasięgu, Łukasz odpalił YouTube'a z prędkością EDGE, aby zauważyć, że spinakera to sobie możemy co najwyżej rozłożyć na pokładzie, bowiem brakuje nam części takielunku do niego, a nie mamy nic dodatkowego, by zrobić małą (wielką) improwizację.

Dość tego. 17:20 - żagle w dół, odpalamy dieselgrota. Do Grenå dotrę, choćby miało mnie to kosztować całe paliwo w (mikroskopijnym) zbiorniku.

17:35 - ruszamy, a wiatromierz zaczyna pokazywać, że mimo prędkości 3,5 węzła na silniku, mamy za rufą jakiś wiatr (2-3 węzły od rufy). Czyżby wiatromierz się psuł? 17:37 - urządzenie już pokazuje 8 węzłów z baksztagu, a czujemy na własnej skórze, że coś faktycznie zaczyna zawiewać od rufy. No dobra, robi się ciekawie, może warto będzie pomyśleć o ponownym postawieniu żagli? 17:40 – wiatromierz pokazuje już 18 węzłów z północnego zachodu, z baksztagu. A my na silniku już 4,5 węzła, razem z wiatrem.

17:45 - wrzucam luz, bo mamy już 20-24 węzły z NW. Stawiamy żagle! Silnik stop!

18:00 - płyniemy z prędkością średnią 6,5 węzła.

18:20 - nasza prędkość na żaglach oscyluje między 6,8 a 7 węzłów. Warunki są idealne, morze uspokojone po wcześniejszej ciszy wiatrowej, więc nawet w baksztagu nie rzuca nami zbyt mocno. 20 minut później osiągamy maksymalną prędkość 7,2 węzła - najlepszy wynik, jaki zanotowaliśmy tego dnia.

Wygląda na to, że jakiś lokalny układ ciśnień zrobił nam psikusa: najpierw wyciszył wiatr, by potem nagle uderzyć z pełną siłą. Około 20:00 docieramy do Grenå. Wiatr, który przeszedł ze szkwału w stały, szóstkowy, sprawił, że wszyscy pędzą do mariny, aż za nimi woda kipi. Niektórzy mają problemy z podejściem na silniku na wprost, ledwo się przedzierając przez cofający wiatr. Ja jednak miałem lepszy plan - podszedłem na grocie, wspierając się silnikiem, pod kątem niemal 90 stopni do wejścia do portu. Uwzględniłem głębokość z tej strony i dzięki temu podpłynąłem wystarczająco blisko wejścia, żeby wiatr już nie sprawiał mi problemów.

Dopływamy, tak stoimy. Jacht zaliczy w poniedziałek przerwę, a we wtorek nastąpi kontynuacja rejsu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

_________________
Pozdrawiam,

Piotr "Młody Zbieraj" Zbierajewski



Za ten post autor Młody Zbieraj otrzymał podziękowanie od: Stara Zientara
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 lis 2024, o 14:47 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 2 kwi 2013, o 19:38
Posty: 131
Lokalizacja: Legolandia.
Podziękował : 36
Otrzymał podziękowań: 193
Uprawnienia żeglarskie: j. st. m.
04.08.2024 - Poniedziałek - postój techniczny w Grenå.

05.08.2024 - Wtorek

Był to - abstrakcyjnie rzecz biorąc - najbardziej normalny dzień z całego rejsu, w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. Około 07:45 wypływamy z Grenå. O ile wcześniej tu i ówdzie przygody czyhały na nas za każdym rogiem (czy raczej falą), o tyle tego dnia trasa przebiegła wyjątkowo spokojnie. Wschodni wiatr o sile 8-12 węzłów przez cały dzień pozwalał nam płynąć od waypointu do waypointu, utrzymując średnią prędkość około 3,1 węzła, godzina za godziną. Czyste niebo, słońce nad głową - tak intensywne, że nie spaliłem się tak od ośmiu lat. Potwornie duży ruch jachtów (marynarki handlowej też, ale nie ma się co dziwić, skoro Aarhus jest największym duńskim portem handlowym...) Mógłbym napisać coś więcej, ale to był naprawdę prosty, aczkolwiek przepiękny dzień. Spokojnie, na luzie, bez przygód. O 21:15 dopływamy do mariny w Kaløvig.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

_________________
Pozdrawiam,

Piotr "Młody Zbieraj" Zbierajewski



Za ten post autor Młody Zbieraj otrzymał podziękowania - 2: Mir, Stara Zientara
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 lis 2024, o 14:54 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 lis 2011, o 08:57
Posty: 12150
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 1714
Otrzymał podziękowań: 4108
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Czyli plan zrealizowany, z drobną obsuwą czasową, ale to nic. ;)
Czemu jacht tak słabo halsował i w sumie płynął dość wolno? Brudne dno?
W Grenaa byliśmy w zeszłym roku i podobało nam się.
Ładne zdjęcia, a niby Dania mało ciekawa krajobrazowo (z czym się nie zgadzam).

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 lis 2024, o 14:55 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 2 kwi 2013, o 19:38
Posty: 131
Lokalizacja: Legolandia.
Podziękował : 36
Otrzymał podziękowań: 193
Uprawnienia żeglarskie: j. st. m.
To tyle z tej przydługiej opowieści na temat pierwszego rejsu pod nowym zarządem :D

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

waliant napisał(a):
(...)
Czemu jacht tak słabo halsował i w sumie płynął dość wolno? Brudne dno?


To był jedyny raz/dzień, kiedy miałe, tak duży kąt martwy. Wydaje mi się, że wynikało to ze specyfiki wiatru – był słaby i dodatkowo kręcił...

waliant napisał(a):
W Grenaa byliśmy w zeszłym roku i podobało nam się.
Ładne zdjęcia, a niby Dania mało ciekawa krajobrazowo (z czym się nie zgadzam).


No cóż, gór u nas nie znajdziesz... :D Ale Dania ma swój urokliwy krajobraz. Natomiast plaże zachodniego wybrzeża są u nas legendarne na całe Morze Północne :)

_________________
Pozdrawiam,

Piotr "Młody Zbieraj" Zbierajewski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 14 ] 


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 96 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL